13. Good End (bonus)
Myśleliście, że pozbędziecie się mnie tak łatwo? Oczywiście, że nie! Daję bonus, który dzieje się po 11 rozdziale. Miłego czytania! (To jest ostatni rozdział tej książki)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie zastanawiając się już dłużej poszłam w...
...prawo. Jednak szybko się wycofałam, bo usłyszałam głos za sobą.
-Nm: Gdzie się wybierasz?
Odwróciłam się i spojrzałam Nightmare'owi prosto w oczodoły.
-J-Ja się pomyliłam. Przepraszam...
Czekałam na najgorsze. Spuściłam głowę w dół zasłaniając się rękami i zaczęłam płakać. Nie chciałam spotkać sprawcę cmentarzu zwierzęcego w moim domu. (jak piszę to przezwisko, to znowu nie mogę powstrzymać się od śmiechu xD;dop. Autorka) Nie wiem co mi zrobi. Słyszałam kroki w moją stronę. Wiedziałam, że Nightmare podejdzie i powie, żebym szła za nim do tamtego szkieleta.
-Nm: Masz ostatnią szansę, a teraz chodź.
Nie spodziewałam się takiej reakcji z jego strony. Ale nie mogę tego zmarnować. Otarłam łzy i poszłam za Nightmare'm do Sali badań.
-Nm: Stań tu.
Pokazał kościstym palcem kółko narysowane na ziemi. Stanęłam tam, gdzie mi pokazał. Wziął jakiś papier i długopis i podszedł do mnie. Wyciągnął w ten sam sposób rękę co przedtem i pojawiło się małe serduszko. Nie odciągając ręki napisał coś w jednej z tabelek na kartce. Przyjrzał się mojej duszy i znowu coś napisał.
-Nm: Ej, słuchasz ty mnie?
-N-Nie...
-Nm: Ugh, zaraz zobaczysz co ci powiedziałem.
Co? O co mu cho-
-Aaaaa!!! CO TO JEST?!
-Nm: Cza było słuchać.
JaPiesWDole! Co to do jasnej ciasnej jest!? Wyglądało jak czaszka smoka lub jakiegoś innego stwora.
-Nm: Zobaczmy, ile masz HP.
To coś we mnie strzeliło laserem i upadłam na ziemię. To bolało.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam... swoją podłogę? Rozejrzałam się i ujrzałam swoje łóżko, szafę, komodę, biurko i...
-Karmen! Ty żyjesz!
Przytuliłam mojego słodziaka. Nie wierzę, że to był tylko kolejny koszmar. Pewnie zasnęłam, jak słuchałam muzyki. Ale... która godzina tak właściwie? Wzięłam telefon i sprawdziłam godzinę.
-17:08?!
Zobaczyłam 20 nieodebranych połączeń i 2 wiadomości na messengerze od... Sans'a! 20 nieodebranych było od Coral. Szybko oddzwoniłam.
-He-
-C: KOBITO CZEMU CIEBIE TU NADAL NIE MA?! JA TU CZEKAM POD DRZWIAMI NA CIEBIE, A TY GDZIE JESTEŚ?!
-W domu, ale nie krzycz. Zasnęłam i miałam taki twardy sen, że obudziłam się dopiero teraz. Za chwilę będę! Obiecuję! Nie gniewaj się proszę!
-C: Dobra wybaczam ci, ale masz przyjść z jakąś osobą.
-Em, a nie obrazisz się jak to będzie potwór?
-C: Ty żartujesz?
-Nie
-C: JASNE! NIE MAM NIC PRZECIWKO! ZAPRASZAJ TEGO POTWORA!
-Ok, ok, ale nie drzyj się tak.
-C: To ja czekam, do zobaczenia za chwile!
-Jasne, pa!
*Dźwięk rozłączenia się*
-Dobra, co ty tam napisałeś do mnie?
(Czytanko UwU, a i rozprostuję. Evelyn nie napisała tej przed ostatniej i ostatniej wiadomości, bo akurat w tedy zasnęła, a perspektywę Sansa ona sobie wyobraziła (Boże jakie to nie jest logiczne) ;dop. Autorka)
(15:40) –S: hej evelyn. sorki że wcześniej nie odpisałem ale miałem obiad. i jasne że z tobą pójdę. będę po ciebie około 17;15 ok? (Sans jest na tyle leniwy, że nie pisze przecinków ani dużych liter -_- ;dop. Autorka)
Kurka, on tu za chwilę będzie, a ja nawet nie jestem w sukience.
Ubrałam sukienkę z moich snów i bolerko oraz jakieś ładne szpilki. Wzięłam prezent, torebkę z potrzebnymi rzeczami i wybiegłam z domu. Zamknęłam drzwi i czekałam na Sansa. Pojawił się kilka sekund po tym, jak stanęłam przy bramie.
-S: Heya
I...nie wiem dlaczego rzuciłam mu się na szyję.
-Cieszę się, że żyjesz!
Pewnie przypomniał mi się ten koszmar. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby ten szkielet zginął.
-S: Em, a kiedy miałem zginąć?
-Nie ważne, zapomnij o tym.
Trochę zrobiło mi się ciepło na twarzy. Wiedziałam dlaczego. ZNOWU SIĘ RUMIENIĘ! >///<
-Mam pytanie.
-S: Hm?
-Mógłbyś nas przeteleportować pod dom mojej przyjaciółki? Bo tak naprawdę powinniśmy tam być o 17, a ja zasnęłam i ci nie napisałam.
-S: Jasne. Złap mnie za rękę.
Zrobiłam to co powiedział. Przed tym oczywiście podałam mu adres.
-S: No i jesteśmy.
Przeteleportowaliśmy się idealnie przed dom Coral. Trochę mi się kręciło w głowie.
-Dziewczyna, która ma urodziny nazywa się Coral, łapiesz?
-S: Yup.
Zapukałam, a Coral się na mnie rzuciła.
-C: No w końcu jesteś! Już myślałam, że nie przyjdziesz.
-S: Heya, jestem Sans.
Coral spojrzała na Sansa i wytrzeszczyła oczy.
-C:*szeptu szeptu do ucha Evelyn*To jest ten potwór, który miał z tobą przyjść?
-Tak
-C: Ale czad!
Odczepiła się ode mnie i pobiegła do Sansa.
-C: Ja jestem Coral! Zapraszam do środka!
*Time skip po imprezie*
Szłam z Sansem ulicą do mojego domu.
-Dzięki, że ze mną idziesz.
-S: Drobiazg.
-A co do tej akcji wieczorem, no wiesz, że zawiesiłam ci się na szyi. Miałam koszmar.
-S: Spoko.
Pożegnałam się i weszłam do domu.
*Time skip(1 miesiąc później)
Ja i Sans jesteśmy parą. Ale mam pewne przeczucia...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oficjalny koniec! Mam nadzieję, że spodobała wam się książka!
W tym rozdziale było 753 słów, a więc w całej książce 8 000!
Jestem przeprzeszczęśliwa za te 31 gwiazdek i 192 wyświetlenia teraz! Nie spodziewałam się aż tak dużego wyniku! I ta postać w koszmarze to nie był Nightmare tylko jej ojciec, który patrzył co się dzieje. A kartka przyleciała, bo Evelyn ma super wyobraźnię.
I takie pytanie:Chcecie drugą książkę o Evelyn? Zależy mi na waszej opinii, bo po książce Zawsze obok ciebie nie będę wiedziała co robić, a tak to zrobię drugą o Evelyn :)
Tak 😁
Nie 😓
Bayooo!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top