5. Jealousy, dirty talk
Punkt szósty- Zazdrość
Punkt siódmy- Dirty talk
Luke's pov
Patrzyłem jak Ashton wchodzi przez szklane drzwi sklepu, w którym pracuję. Nie mogłem oderwać od niego wzroku.
Widziałem jak on szuka mnie w niewielkim tłumie w sklepie, aż nie dojrzał mnie przy ladzie i jego uśmiech się nie poszerzył. Od razu poprawił włosy i jakby przygładził koszulę, by wyglądac lepiej... chociaż nie musiał nic robić bo ja i tak traciłem dla neigo rozum i jego wygląd zapierał mi dech w piersiach.
Ocknąłem się, słysząc głos z mojej prawej strony i z trudem oderwałem wzrok od przemieszczającego się do lady męża, a spojrzałem na swojego kolegę. Tom, bo tak mu było na imię, był naszym nowym pracownikiem, dopiero się uczył, a ja wprowadzałem go na stanowisko. Był bardzo podobny do mnie, blodwłosy, dosyć wysoki, szczupły. Na jego twarzy zawsze był uśmiech, a gdy coś mu nie wychodziło, zawsze się zawstydzał.
Polubiłem go, a on mnie. Ale on mnie chyba trochę w inny sposób, bo właśnie pytał mnie o to czy mam czas po pracy i czy nie moglibyśmy wyjść gdzies na kawę, gdy nasza zmiana się skończy.
Zerknąlem kątem oka na Ashtona, który był coraz bliżej, w takiej odległości, że na pewno usłyszał wszystko.
- Więc... mały podwieczorek, a potem kino?
- Tak... tak... jeśli tylko byś chciał. - Tom uśmiechnął się i cały aż poczerwieniał. Oddałem lekko uśmiech. Zerknąłem znowu w bok i zobaczyłem, że akurat przystał niedaleko nas, ale nie podchodził bliżej. Pewnie po prostu przysłuchiwał się co ja miałem do powiedzenia w tej kwestii.
- Naprawdę?- uśmiechnął się lekko. Pokiwałem głową, odwzajemniając uśmiech. - Poczekasz na mnie, pójdę się przebrać i możemy iść. - powiedział po chwili zachwytu moją zgodą.
- Bedę czekał z niecierpliwością. - uśmiechnąłem się zalotnie, by podpuścić Ashtona, którego widziałem kątem oka. Zaciskał szczękę, wgapiając się w nas. Był zazdrosny, aż z jego oczu tryskały na nas pioruny.
Widziałem, że ledwo wytrzymuje, a zwłaszcza jak widział jak się nachylałem.
Podszedł do nas dość władczym krokiem.
- Hej, kochanie. Gotowy? - powiedział dość głośno, a potem spojrzał na Toma. - O, a kto to? Nie mówiłeś, że macie nowego pracownika. - mruknął.
Tom prawie się zapowietrzył, widząc mojego męża. Spojrzał na mnie później na niego, i znowu na mnie, otwierając usta i zamykając je bez słowa.
- Wybacz Tom... może innym razem? Mój mąż przyszedł. - zaśmiałem się cicho. Miałem tego dnia naprawdę niespotykany dla siebie humor, który był co najmniej dziwny.
- O co chodzi...? - wymamrotał, zbity kompletnie z tropu.
-No jest zajęty, nie masz co liczyć na kino czy co ty tam mu proponowałeś.
- Wybacz, Tom... może kiedy indziej? - usmiechnąłem się lekko. Ashton wymamrotał ciche "No chyba nie." Zignorowałem go i wziąłem kurtkę. Przytuliłem Toma na pożegnanie i poszedłem w stronę mojego męża. - Idziemy? - uśmiechnąłem się.
Ashton kiwnął głową i od razu jego dłoń znalazła się na moim pośladki. Poszliśmy w stronę wyjścia. W trakcie czułem jak jego dłoń się zaciska. Naprawdę robiłem wszystko, by nie wydać żadnego dźwięku.
Ściskał go mocniej i mocniej, nie przejmując się ani przez chwilę tym, że jesteśmy w miejscu publicznym, coraz to mocniejszy rumieniec wychodził na moje policzki. Czułem w jego ruchach także więcej złości, tej napędzanej zazdrością i nawet, nie wiem czemu, ale mnie to satysfakcjonowało.
Całą drogę do auta, zagryzałem więc wargę, by tylko nie dać po sobie poznać, jak bardzo cieszy mnie jego dłoń na moim tyłku, jak bardzo w ciągu dnia o tym marzyłem, ciągle sobie wyobrażając swojego ukochanego.
Gdy tylko znaleźliśmy się przy aucie Ashtona, stojącym na podziemnym parkingu, jego twarz bardziej wykrzywiła złość... ale miałem też wrażenie, może tylko mi się wydawało, albo widziałem to, co chciałem widzieć, ale wśród tych emocji kryło się też podniecenie?
Otworzył auto i ku mojemu zdzwieniu, opchnął mnie na tylnie siedzenie. Sapnąłem cicho, zdziwiony jego ruchami, układając się na fotelach z tyłu, obserwując go, jak pochyla się nade mną z chytrym uśmiechem na ustach.
Czy on chciał to ze mną zrobić tutaj?W aucie na parkingu w galerii?!
- Co to miało być, hm? - usłyszałem z jego ustami tuż przy moich.
- Chciałem zobaczyć jak zareagujesz....- wymamrotałem nieśmiało, bo teraz, gdy się przyznałem, brzmiało to dziwnie. Trochę moja pewność siebie opadła, bo co jeśli jednak przegiąłem i Ashton wziął moją grę za pewniak?
- Och no tak! - zaśmiał się i lekko musnął moje usta swoimi. - Nie wiem czy byłeś świadomy, że, gdy jestem zazdrosny, to jestem bardziej nakręcony. Chyba nie, co? Gdybyś wiedział, pewnie byś nie ryzykował.- prychnął cicho i zaśmiał się po tym, głaszcząc mój policzek.
- Skąd taka pewność? - wymamrotałem, ledwo mogąc się skupić, bo jego usta był tak blisko, ciepło jego oddechu byo takie... utęsknione, jego dotyk taki przyjemny...
Patrzył na mnie. Jego wzrok dosłownie mnie przeszywał.
- Ktoś tu chyba naprawdę chce mnie sprowadzić na granicę... - od głaskania w policzek przeszedł do mojej szczęki, którą mocno ścisnął. Naprawdę powstrzymywałem się, by nie podniecić się aż tak, by go nie błagać by tu i teraz by we mnie wszedł. Tu, w samochodzie, w galerii handlowej. Tam gdzie wszyscy mogą nas zobaczyć... cholera. To jest naprawdę gorące. Myśl, że ktoś może nas przyłapać, lub podglądac, podnieciła mnie bardzo.
Po chwili poczułem dłoń mojego męża odrobinę niżej, na szyi. Ścisnął ją po chwili, przez co wydałem zdecydowane za głośny jęk. Uśmiechnął się pod nosem z satysfakcją.
- Przysięgam, że w domu cię wykończę. Wypieprzę tak mocno, że nie usiądziesz przez kolejny miesiąc. - wymruczał do mojego ucha. Zaskomlałem cicho, czując większe podniecenie przez jego usta i to co przez nie wychodziły.
Chciałem by był przy mnie, by wziął mnie mocno, teraz w tym aucie. A on po prostu wyszedł. Zamknął drzwi z tyłu i usiadł za kierownicą. Nie odzywając się, odpalił silnik i wyjechał z parkingu.
Lekko... no może nie tak lekko, zamroczony usiadłem powoli i zapiąłem pas. Gryząc wargę lekko pochyliłem się do siedzenia kierowcy i niepewnie przejechałem palcami po jego ramieniu. Nim w ogóle coś zrobił zacząłem je lekko masować, z coraz pewniejszym uśmiechem słuchjąc jego pomruków.
Nie ryzykowałem innymi ruchami, bo jednak mimo ciążącego na mnie podniecenia, wiedziałem jeszcze, że Ashton jest kierowcą, i mimo wszystko nie chciałem go za bardzo rozpraszać... ale gdy tylko samochód zatrzymał się na parkingu przed naszym blokiem, mocniej ścisnąłem jego ramię pochylając się już praktycznie cały przez jego siedzenie. Pocałowałem jego odsłoniętą szyję, od razu zabierając się do zostawienia pierwszej nowej malinki.
Jego dłoń znalazła moją rękę i ścinęła ją. Odchylił głowe i sapnął głośniej.
- Oj nawet sobie nie myśl, że będziesz teraz rządził, kochanie. - wymamrotał. Widziałem po nim, że ciężko mu było się zebrać w sobie, ale w końcu odsunął się ode mnie i wysiadł z auta, zostawiając mnie znowu samego na tyle auta.
Jednak nie na długo, bo prawie natychmiast drzwi sie otworzyly, dosyć gwałtownie.
- Wysiadaj. - rozkazał... naprawdę surowym tonem, który nie powiem, był naprawdę grący ale też,.. działał na mnie, więc nie musiał mi dwa razy powtarzać, bym stanął przed nim na parkingu.
Jego wzrok zjechał od moich oczu, wzdłuż mojego ciała, aż zatrzymał się na moim kroczu, na którym bylo wyrażne wybrzuszenie. Aż zarumieniłem się na ten jego wzrok, taki zachłanny... ale jakby zimny, nie jego. Wiedziałem, że wkroczył w ten etap, kiedy był tym ostrym Ashtonem, którego tak bardzo ostatnio polubiłem i mój rumieniec nie był już tylko spowodowany wstydem, ale też ekscytacją, że dostanę go tylko dla siebie. Mocno, szybko, naprawdę intensywnie.
- Idź do sypialni od razu. Rozbierz się i czekaj na mnie na czworaka z głową w dół. - powiedział twardo. Mój oddech przyśpieszył od razu.
Weszliśmy razem na górę do mieszkania. Przez ten czas Ashton praktycznie na mnie nie patrzył.
Zdjąłem szybko buty i kurtkę i pobiegłem wręcz do sypialni. Przygryzłem wargę. Nie wiedziałem ile miałem czasu, dlatego dość szybko rozebrałem się. Ciuchy położyłem na bujanym fotelu. Wszedłem powoli na łóżko i i opuściłem głowę. Gryzłem mocno wargę. Mój penis był wyprostowany i twardy.
Chciałem się dotknąć.
Ale z drugiej strony wiedziałem, że mogę zdenerwować tym Ashtona.
Nie wiedziałem ile tak czekałem, ale już po czasie usłyszałem kroki. Od razu serce zaczęło mi szybko bić.
Wchodząc do naszej sypialni, nawet sie nie odezwał, słyszałem za sobą jego kroki i szelest, gdy zdejmował po kolei swoje ubrania, na co zerkałem nieśmiało. Gdy tylko patrzył w moją stronę, spuszczałem znowu głowę, ale wiedziałem dobrze, że widział, jak go podglądam i nie spełniam jego rozkazu. Przygryzłem mocniej wargę, gdy jego dłoń bez ostrzeżenia mocno uderzyła w moje pośladki.
- Co ci powiedziałem? Masz czekać na mnie, gotowy, z głową w dół. Nie zrozumiałeś? - powiedział ostro, czułem jego gorący oddech przy moim uchu. Jęknąłem potrzebująco, ale on znowu się odsunął.
- Zrozumiałem... - wymamrotałem cicho, ale w zamian dostałem, tym razem dużo mocniejszego klapsa.
Jęknąłem głośno, lekko się ruszając w przód.
- Właśnie chyba nie. - słyszałem że bierze swój pasek, a po chwili dostałem mocniejszejszego klapsa niż kiedykolwiek. Krzyknąłem głośno na uderzenie. Skóra od raz zaczęła mnie piec. To było kompletnie nowe uczucie. Tak mocnego klapsa nigdy nie dostałem, a czując to uderzenie, mój penis zadrżał z podniecenia.
Chciałem tylko więcej i więcej,
Dłoń Ashtona dotknęła mojego pośladka i delikatnie go pogłaskała, by złagodzić ból.
Oddychałem głośno, bo nie spodziewałem się tego w ogóle. Ale to nie znaczy że mi się to nie podobało.
- Ashy... - jęknąłem.
- Chciałbyś mnie? Teraz? Żebym cię mocno wypieprzył? - pokiwałem od razu głową z jękiem. - Użyj słów.
- T-tak. Proszę. Chcę tego. - sapnąłem. Zacisnąłem mocno piąstki na pościeli. Zacisnąłem oczy z przyjemności, gdy on sunął dłonią po moich pośladkach, a później nagle poczułem kolejne uderzenie, tym razem trochę niżej, na udach. Jeknąłem głośno, mocniej zaciskając oczy.
Słyszałem jak Ashton bierze z szafki nocnej paczkę prezerwatyw. Spojrzałem z iskierkami w oczach na swojego męża, zadowolony obserwowałem jak rozrywa paczuszkę i zakłada gumkę na swojego penisa. Oblizałem lekko swoją dolną wargę, obserwując jego długość, wydawał się jeszcze większy, jeszcze grubszy, wręcz ogromny. Chciałem go tylko dla siebie, MIAŁEM go tylko dla siebie, przez co jeszcze bardziej się podnieciłem.
- Wypnij się bardziej. - powiedział, dając mi już nie wiem którego klapsa z kolei. Od razu to zrobiłem, mocniej zaciskając palce na pościeli. Od razu poczułem jak Ashton wchodzi we mnie w całości, bardzo mocno.
Krzyknąłem głośno, czując jak od razu zaczyna mnie po prostu pieprzyć. Wchodził we mnie całą swoją długością, dotykał miejsc, które wysyłały prądy do mojego ciała.
Od razu nogi zaczęły mi się rozjeżdżać. Nie potrafiłem ustać na czworaka dłużej niż trzy minuty, dlatego Ashton rozszerzył moje nogi i przycisnął do materaca. Jęknąłem głośno, bo sam nie wiedziałem że byłem taki giętki.
Nie wiedziałem też, że Ashton potrafi jeszcze szybciej się poruszać. Łóżko dosłownie chodziło razem z nami przez jego ruchy i dobijało się od ścian.
Jęczałem prawie nieprzerwanie, i dosłownie wystarczyła chwila bym zajęczał, że jestem blisko, ale nie spodziewałem się, że Ashton słysząc to, zatrzyma się i wyjdzie ze mnie. Spojrzałem na niego zawiedziony i zdezorientowany, ledwo go widziałem, bo przez tak ostry seks, miałem wręcz mroczki przed oczami, ale to nie przeszkadzało mi zobaczyć jego chytry uśmiech.
- A-Ashy... - przygryzłem wargę.
- Błagaj o więcej. - powiedział, odsuwając sie ode mnie na tyle bym nie mógł go dotknąć. Mogłem tylko patrzeć na jego idealne ciało i marzyć by dał mi w końcu to na co czekałem.
- Ashty... proszę, pieprz mnie. - wysapałem, jeszcze mocniej zagryzając swoją wargę. Czułem jak jest opuchnięta od ciągłego jej gryzenia. Nawet to w tej sytuacji mnie jeszcze bardziej podnieciło. Musiałem się dotknąć, nie moglem wytrzymać tgo jak jestem na granicy, nie chciałem by to mnie opusciło.
Poruszyłem się na materacu, ocierając sie o łóżko. Jęknąłem głośno na uczucie ulgi jakie mi to przyniosło.
Dostałem od razu klapsa.
- Jedyny kto cię doprowadzi na szczyt to ja. - wymamrotał do mojego ucha i ścisnął mój kark. - Więc daruj sobie. - przycisnął mnie mocno do materaca. Jęknąłem jeszcze głośniej. Ból który mi sprawiał przynosił mi niesamowitą przyjemność.
- Zrób to. Proszę. Zniszcz mnie, Ashton. - zaskamlałem dosłownie jak pies. Już nie miałem w ogóle godności przy nim. - Uczyń mnie swoim.
- Uczynić cię swoim? - parsknął głośno. Dosłownie wyśmiał mnie. - Kochanie, ty już jesteś mój. - powiedział stanowczo i pocałował mnie mocno pierwszy raz tego wieczoru.
Tak bardzo tego pragnąłem, dosłownie rozpłynąłem się pod jego dotykiem, aż nie wyrwał mnie z tej błogości, przerzucając mnie na plecy i łapiąc za moją szyję.
Jęknąłem głośno, bo tak naprawdę zabrał mnie z jednej przyjemności, w drugą, jeszcze większą.
Patrzyłem na niego zamglonymi oczami.
Przybliżył się do mnie i dość agresywnie i szybko zaczął całował moją szyję.
- Jesteś gotowy na coś więcej? - sapnął.
- Na coś więcej...? - wymamrotałem. Miałem wrażenie że cały świat wiruje.
- Mhm... mam małe niespodzianki dla ciebie. - pokiwałem szybko j chętnie głową. Nie obchodziło mnie co to było. Ja już chciałem by sprawiał mi największą przyjemność jaką może mi dać.
Odszedł ode mnie, ale nie na długo. Wziął moje dłonie i przypiął mi je do łóżka. Szarpnąłem, czując zimny metal.
Potem poczułem jak zaciska moje sutki klamerkami. Zajęczałem przeciągle.
Ashton ponownie znalazl się we mnie całą swoją długością, czułem go dokładnie, każdy jego ruch, to był mój jek. Nie powstrzymywałem się przed wydawaniem z siebie tych wszystkich dźwięków, chciałem by wiedział, jak dobrze mi jest kiedy on tak szybko i mocno mnie posuwa.
Jego dłoń sunęła po moim brzuchu, po całej mojej klatce piersiowej, zaczął drażnić moje sutki jeszcze swoim dotykiem. To było naprawdę wiele. Czułem każdy nawet najmniejszy dotyk, każde smyrnięcie jakby tysiąc razy dokładniej, niż zawsze.
Jego palce dotarły wyżej, do mojej szyi. Patrząc w moje oczy, i widząć w nich nieme pozwolenie, zacisnął na niej dłoń, w tym samym czasie mocniej się poruszając. Uwielbiałem to nowe uczucie, poznawanie tego stanu, kiedy wszystkie myśli po prostu się ode mnie odsuwały. Powoli traciłem kontakt ze światem, czułem jeszcze większą i wiekszą przyjemność.
Chciałem krzyczeć z przyjemności, ale odebrał mi całkiem dech, oczy zaszły mi łzami. Czułem jakbym latał, aż nie poluźnił uścisku. Łapałem powietrze łapczywie, nie tylko dlatego że potrzebowałem tlenu. Cała ta przyjemność skomulowała sie i nagle spadła na mnie całą lawiną. Doszedłem mocno na swój brzuch, nawet nie myśląc, o przyzwoleniu od Ashtona.
Pozwolił mi nacieszyć się upragnionym szczytem, nawet go przedłużając, ale gdy tylko moje ciało opadło bezsilnie na łóżko, gdy całkiem stracilem władzę w swoich kończynach jego dłoń znowu uderzyła mocno w moj pośladek. Jęknałem resztką sił i spojrzałem na niego zmęczonym wzrokiem. Jego policzki żarzyły się czerwonością, a oczy... oczy rzucaly na mnie jeszcze bardziej porządliwe spojrzenie.
- Masz jeszcze siłę na coś nowego? - zapytał, głosem, który tylko ponownie mnie nakręcił, więc mimo zmęczenia pokiwałem szybko głową. Przygryzłem wargę, gdy Ashton wysunął się ze mnie, zostawiajac po sobie nieprzyjemne uczucie pustki. Sapnąłem cicho, zawiedziony że go nie czuje, bo mimo przebodźcowania, chciałem go czuć!
Patrzyłem na niego, jak zdejmuje gumkę i przysunał się do mnie. Nie odrywałem od niego troche nieobecnego wzroku, kiedy znalazł się blisko mojej twarzy. Od razu nabrałem ochoty wziąć go do ust, zasmakować go. Jeszcze mocniej przygryzłem swoje wargi.
- Dasz jeszcze radę? - zapytał. Od razu pokiwałem głową. Tak. Cholera chciałem go tak bardzo. Prychnął cicho. - Oczywiście, że dasz radę... takie dziwki jak ty zawsze dają... i poza tym nie mają nic do gadania. - wziął swojego penisa i położył na moich wargach. Od razu chętnie otworzyłem usta tylko po to by sprawić mu przyjemność. - Zamknij. - powiedział stanowczo.
Jęknąłem niezadowolony z tego, że jednak nie będę mógł go posmakować. Lekko przymknąłem wargi i ku mojemu zaskoczeniu, Ashton siłą wepchnął się do moich ust. Jęknąłem głośno wokół niego, gdy zaczął obijać mi się szybko o gardło.
Starałem się jakkolwiek dawać mu przyjemność, ale nawet nie nadążałem. W pokoju było tylko słychać odgłosy krztuszenia się i mokrych dźwięków, które wydawaliśmy. A bardziej moja ślina, która spływała mi już z podbródka.
Szarpałem co jakiś czas rękami przypiętymi do ramy łóżka, chcąc oprzeć sie na jego udach, kiedy poruszał się coraz szybciej, coraz bardziej chaotycznie. Czułem, że jest coraz blizej, a może nawet na samej granicy, dlatego jeszcze bardziej przyspieszył. To jak obijał się o moje gardło, policzki, jak wypuchał biodra, wykorzystując moje usta wyłącznie dla swojej przyjemności było niesamowite i gorące.
Na pewno nie obchodziło go to, że cały czas krztuszę się na jego ogromnym penisie, albo że brakuje mi tchu.
Nagle nie krzutusiłem się tylko i wyłącznie na jego długości. Ashton będąc bardzo głęboko w moich ustach doszedł, zalewając moje gardło swoją spermą.
Próbowałem przełknąć to wszystko, ale on nie przestawał sie poruszać, nie wysunął się z moich ust, zasysałem się, więc tylko na nim, kiedy zwyczajnie przez orgazm zwolnił ruchy. Zacząłem kaszleć cały czas mając go w ustach, kiedy nie mogłem poradzić sobie z zalewającą moje usta spermą, która nie tylko spływała mi po brodzie, ale też głębiej do mojego gardła.
Ashton odsunął się, z ostatnim sapnięciem i czule otarł moją brodę i policzki. Próbowałem się unieść, usiąść i w końcu odetchnąć, z czym mi pomógł, odpinając moje ręce od łóżka i uwalniając je z kajdanek. A później zdjął klamerki z moich sutków.
Od razu się do niego przytuliłem. Na moje usta wypłynął lekki uśmiech, zmęczony, ale usatysfakcjonowany, bo w głębi serca chyba o tym własnie marzyłem kiedy zaczynałem igrać z Ashtonem.
- Kochanie... powtórzymy to jeszcze kiedyś? - wymamrotałem cicho, patrząc na niego z dołu, bo on dalej był na swoich kolanach, a ja na wpół leżałem pod nim. Jego uśmiech jeszcze bardziej mnie utulił, teraz kiedy potrzebowałem jego bliskości.
- Dam ci jeszcze więcej. - wymruczał przy moim uchu i pocałował mój policzek.
***
hej wszystkim, rozdział miał być o wiele wcześniej, ale trochę się działo, a później nie chciało mi się tego sprawdzić
mam nadzieję że u was wszystko dobrze, a rozdział wam się podoba <33
Miłego dnia wam życzymy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top