Ucieczka do Nieba
W srebrzystej godzinie
Gdy głucho milczy świat
I wolno skrada się sen
Po świecie błądzą dusze
I moja dusza
Ulecieć chce w niebiosa
Tu uciśniona
Żywota ciężarem
I cielesnymi
Spętana więzami
Wzdycha i płacze
Za snem i błękitem
Które na wieki
Dadzą ukojenie
Lecz ciało ją ciągle
Trzyma tu na ziemi
Ciało do ziemi
Na końcu powróci
"Z prochu powstałeś
W proch się obrócisz"
Lecz ciało życia
Darmo nie oddaje
I trzyma się jego
Wszystkimi siłami
A dusza już tęskni
Do niebios skąd przyszła
I chce powrócić
Do wiecznego Raju
Gdy już prawie zasypiam
Moja dusza próbuje
Umykać pod niebo
I widzę złocisty
Portal wprost do szczęścia
Lecz nagle przede mną
Pojawia się wizja
Która mą duszę
Wstrzymuje w pół drogi
A znikąd słyszę głos
"Ziemi tej nie opuścisz"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top