Modlitwa poety

Kiedy zapadnie już ciemna noc
Na niebie gwiazdy się ukażą
Wtedy właśnie poeta
Zaczyna swą modlitwę.
Nie modli się do żadnego
Ze znanych nam bogów czy duchów
Poeta do gwiazd się modli
I błaga je o natchnienie

I ja tak samo czynię
I modlę się o wers
O tę moc
Zmieniania świata
Lub ukazywania go takim
Jakim jest naprawdę.
A gwiazdy na niebie
Są takie jak ludzie
Nie odpowiedzą natychmiast.
Czasem nie przemówią wcale.
Lecz bywa, że obdarowują.
Obdarowują bogato
Talentem i natchnieniem.
O takie właśnie dary
Modlą się poeci.

Zdarzają się jednak poeci
Zrodzeni pod gwiazd jasnym blaskiem.
Tym one nigdy nie będą
Szczędzić swojego natchnienia
Lecz wszystko ma swoją cenę.

Choć gwiazdy dają ich światu
Świat rzadko ich przyjmuje
Więc żyją, nierozumiani
Odrzuceni i bez miłości.
Choć przez gwiazdy zostali
Na ten świat zesłani
Niedoceniani za życia
Chociaż niektórzy po śmierci
Lecz szli przez życie
Obok
Chociaż szli w tłumie
A jednak z daleka od ludzi
Zda się to dziwne
Gdyż są pełni talentu
Lecz nie znajdą zrozumienia
Przyjaźni ani miłości.
Bo każdy poeta musi
Za swoje dary zapłacić...

A ceną jest samotność

"Solus in saecula saeculorum"

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top