Góra
Stoję na ścieżce
Wąskiej jak ostrze noża
W drodze pod górę
Na szczyt
Gdzie mieszka szczęście
Od szczytu
Tak jak od podnóża
Długa już dzieli mnie droga
I z góry mogę spoglądać
Na trupy tych
Co próby nie przetrwali
Lecz czuć się lepszym nie mogę
Bo nie wiem co mnie czeka
Gdy wzrok podnoszę do góry
I nic nie widzę nade mną
Kolejne ścieżki
Słońce
Błękit nieba
Jak długa będzie droga?
Jak wiele czasu upłynie?
Nim stanę
Na góry szczycie
I szczęście
Mym będzie udziałem
Odpowiedź jest prosta
Życie
Bo nie ma szczęścia na ziemi
Na ziemi jest tylko ułuda
Której oddajemy serca
Bo w ziemskie rzuceni postaci
Nie znamy szczęścia istoty
Choć zda się
Żeśmy szczęśliwi
Prawdziwe szczęście nie dla nas
Prawdziwe i czyste szczęście
Nas czeka po drugiej stronie
Kto wie kiedy je znajdę
Może nie znajdę nigdy?
Może przez burzę strącony
O ostre roztrzaskam się skały
Gdyż im wyżej się wspinasz
Tym dłużej
Tym głębiej spadasz
Tym bardziej gorzka porażka
I tym boleśniejszy upadek
Choć częste drobne potknięcia
Na ścieżce kamienistej
Kaleczą stopy
I pchają ku krawędzi
Jednak się utrzymam
Dla niej
Dla mnie
Dla bliskich
Choć na szczyt droga długa
Lecz dotrę do celu
Choćby mi to zajęło
Do końca moje życie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top