Czarne myśli
Me serce martwe
Chociaż jeszcze bije
Lecz nie ma w nim uczuć
Lecz nie ma w nim życia
Moja dusza mroczna
Mimo niewielkich światełek
Które owszem, jaśnieją
Lecz mrok jest od nich większy
Znów padam na kolana
Niezdolny wstać z powrotem
Życie znowu rani
Lecz znów nie śmiertelnie
Wtedy wypełzają
Jak demony otchłani
I zaczynają kąsać
Mój bezsilny umysł
Smutek mi towarzyszy
A Ból moim bratem
Chociaż niechciane
Lecz mnie nie opuszczą
Do końca życia
Wciąż smutek i ból
Jedynie śmierć będzie wybawieniem
Jedynie śmierć da od nich wytchnienie
Czy jeszcze warto żyć
Gdy życie tylko rani?
Lecz umarłbym dla siebie
A żyję tylko dla nich.
Dla tych niewielu
Którzy chcą rozumieć
Którzy chcą mi pomóc.
I żyję też dla Niej
Choć bez niej żyć nie chcę
Ona jest Panią
Mojej czarnej duszy
Serce, choć suche, skurczone
Lecz do Niej należy
Ona mu może
Przywrócić życie
I nadać nowy cel
Dla którego bić będzie.
Lecz ona o tym nie wie
Że może mieć me serce
Nie chce, nie chciała
I chcieć nie będzie
I znowu chciałbym
Uciec od cierpienia
A uciec mogę jedynie
W śmierć
Póki nie dopali się świeca
Nie dopełnią lata
Nie zniknie ma dusza
Na męki skazana
Takie jest odwieczne
Fatum samobójcy
Lecz dla mnie nawet
Męczarnie Szeolu
Lżejsze będą od bólu
Odrzuconej miłości...
______________________________
Bez wstępów dzisiaj, po prostu chciałbym zadedykować ten wiersz Weronice, która jest dla mnie wszystkim
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top