Zaskoczony finałem

Hej
To znowu ja
Dziwisz się?
Pewnie że tak

Mówiłeś że słaby
Że nigdzie nie zajdę
Ewentualnie do piekła
Lub w matnię nałogu

A tu niespodzianka
Ja słaby i głupi
Przegoniłem cię nagle
W biegu na szczyt życia

Teraz to ja mam kumpli
Ty za frajera robisz
Na samym dnie
Tam gdzie ja zaczynałem

Myślałeś, że to nie boli
W każdym razie nie ciebie.
A teraz już widzisz
Jak się wtedy czułem

Kiedyś ja byłem lamus
Teraz jestem szef
Wiem zawsze co i jak
Cokolwiek by się stało

Kiedyś ze mnie się śmiałeś
Że dziewczyny nie dla mnie
A teraz każda moja
Wystarczy że jej powiem

Ale ja już mam swoją
Tą jedyną, kochaną
A z pierwszych miłości
Teraz sam się śmieję

Ty musisz teraz uciekać
W szlugi czy alkohol
Ja mam wszystko
To o czym marzyłem

Nie na haju
W realu
Bez twardych dragów
Tak potrzebnych tobie

Jak do tego doszedłem?
W nocy po ulicach
W czarnym dresie chodząc
Odnalazłem marzenia

Nie jestem ideałem
Serca we mnie mało
Ale kiedy trzeba
Potrafię pocieszyć

Teraz mam ukochaną
Przyjaciół
A nawet wrogowie
Szanują mnie

Ja ich także szanuję
Bez tego ani rusz
I doceniam zawsze
To czego mogą mnie nauczyć.

Ty nie uczyłeś się nigdy
Ani od wrogów
Ani od przyjaciół
I jak się skończyło?

Leżysz na glebie
W błocie pogardy
Padłeś u moich stóp
I nie masz już siły wstać

Lecz ja nie jestem taki
Jaki ty byłeś kiedyś
Wyciągnę do ciebie rękę
I pomogę ci wstać.

Nie popełnię błędów
Których byłem ofiarą
Ale mojego szacunku
Nie będzie ci łatwo odzyskać

Dla nas obu przyszła zmiana
Dla mnie na lepsze
Dla ciebie - sam oceń
Czy życie jest tego warte

Ja teraz jestem szczęśliwy
I bogaty w doświadczenie
Ty zaś co zyskałeś?
Zaledwie wspomnienia bolesne

I tak to się skończyło
Teraz możesz w spokoju
Pomyśleć
Czy było warto....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top