Umarły ukochany
Jak promyk słońca,
Od Boga dany,
Zgasłeś tak szybko,
Skarbie kochany.
Twoje usta,
Na wieki zamknięte.
Twoje oczy,
Jak drzwi zatrzaśnięte.
Dłonie tak zimne,
Jak nocne deszcze.
Czy kiedykolwiek,
Powiesz coś jeszcze?
Czy mnie przytulisz,
Gdy będzie źle?
Czy znów mi powiesz:
„Ja, kocham Cię"?
Siedzę przy Twoim
Grobowym łożu
I tonę. Tonę!
W czarnych łez morzu.
I tak wspominam,
Minione życie.
Szkołę, kiedy
Kochałam Cię skrycie.
I dni te, kiedy
Razem byliśmy.
O śmierci wcale
Nie myśleliśmy.
Długo wspominam
Chwile gdy byłeś.
Kiedy się śmiałeś,
Płakałeś. Żyłeś!
Mówią, że lepiej
Ci teraz w niebie.
A mi tu serce,
Pęka bez Ciebie!
Byliśmy młodej,
Miłości przykładem.
Może niedługo będziemy razem...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top