Legenda o Drewnianej, czyli tym razem to nie wiersz
„Szkoła na Drewnianej - pamiętna noc”
Przeszłość wpływa na przyszłość. To co było, może się zdarzyć ponownie. Nikt nie zna dnia ani godziny, kiedy koszmar ponownie się zacznie. A gdyby tak… cofnąć się kilkadziesiąt lat wstecz?
Zobaczyć znów te wojenne dni…
Każdej dwudziestej siódmej wrześniowej nocy, w szkole na warszawskim Powiślu, dzieje się coś niezwykłego. Opuszczone - na czas nocy - szkolne mury, zamieniają się w pełne życia okopy, barykady, schrony, bunkry. W salach kryją się żołnierze, na sali gimnastycznej sanitariuszki opatrują rannych. Na ławkach i krzesłach leżą plany akcji powstańczych, na szafkach wiszą dokładne mapy poszczególnych dzielnic.
Korytarzami biegają warszawiacy, przekazują sobie informacje.
- Warszawa walczy! - Słychać głosy.
- Warszawa się broni!
I każdej tej nocy, do szkoły wpadają czarne postacie. Ich twarze są pełne smutku, determinacji, bólu. Pędzą, jakby pchani tajemniczą siłą. Wołają, krzyczą, wręcz wrzeszczą. Co mówią? Trzeba się dobrze wsłuchać. Choć… tak naprawdę, nikt tego nie wie. Nikt nie wchodzi tam w nocy, nikt nie widzi tych łez, nikt nie pociesza zrozpaczonych.
Zmęczeni pracą czy szkołą ludzie śpią w swoich domach, a tamci… Pozostają sami sobie, opuszczeni, postawieni pod ścianą, bez możliwości dokonania wyboru. Tak jak wtedy, tej wrześniowej nocy w 1944 roku, kiedy to śmierć stała się życiem. Żywi nie tracili nadziei… a jednak… ta nadzieja umarła.
Odeszła, okrywając ich biało-czerwoną flagą.
Płakała, nad tymi, którzy spotkali się z nią za wcześnie.
Modliła się za tych, którzy tam byli.
Oddawała hołd tym wszystkim, którzy nie bali się umrzeć za Ojczyznę.
I znowu słychać głosy:
- Warszawa walczy!
- Warszawa się broni!
- Warszawa… umiera?
I nikt nie wie, jak jest naprawdę. Wszystko znika wraz ze wschodem słońca. Korytarze znowu zapełniają się radosnymi uczniami, w salach zaczynają się lekcje, szafki trzaskają, otwierane i zamykane co chwila.
I tylko stara sowa, siedząca na dziedzińcu, co rok ogląda to przedstawienie. Kamienne łzy płyną jej po policzkach, a rozpostartymi skrzydłami ochrania szkołę. Aby już zawsze była bezpieczna.
***
Kochani! Tym razem to nie wiersz, a krótka legenda o mojej szkole. Opisane wydarzenie, to noc z 27 na 28 września 1944 roku, kiedy Niemcy zamordowali 22 rannych żołnierzy oraz zwykłych ludzi w szpitalu polowym, mieszczącym się na terenie mojej szkoły.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top