W PRZYRDZEWIAŁYCH NOŻYCZKACH, które Historia znalazła w szufladzie starego, drewnianego stolika, odbijały się niewyraźnie ściany pokoju. Niegdyś piękny, mahoniowy kolor znacznie już wybladł, a w niektórych miejscach pojawiły się obdarcia i plamy po nieumyślnie chlapniętej herbacie czy innych napojach. Dodatkowo nożyce, stanowiące dość marne zwierciadło, jeszcze bardziej wysysały intensywność barwy — ba, nadawały jej szarości i zasępienia. W ogóle wszystko było takie ponure: pomieszczenie wypełnione staromodnymi, zniszczonymi meblami, krzesło, na którym królowa siedziała, rozsypane na podłodze kosmyki jasnych, miodowych włosów oraz rozłożony na stoliku list, podtrzymany dwiema niewielkimi szkatułkami u góry i na dole, żeby się nie zawinął. Ostatni list od Ymir.

Lato za oknem już od dłuższego czasu chyliło się ku końcowi. Przebywając w pałacu, Historia nie widziała tego tak dobrze jak tutaj — w maleńkiej chatce farmera na wsi. Jeszcze tydzień temu słońce nie chowało się o tej godzinie za horyzont, nie barwiło nieba wokół siebie na delikatny, różowo-pomarańczowy kolor. Siedem dni do tyłu nie było tak chłodno. Teraz wyjście bez palta groziło złapaniem kataru. Właśnie, katar... Historia przeniosła wzrok na paczkę chusteczek leżącą na skraju blatu. Przypomniała sobie, jak była małą dziewczynką, którą odwiedzała starsza siostra Frieda Reiss, zastępująca jej matkę. Uczyła ją wszystkiego, poczynając od czytania książek, kończąc na takich błahostkach jak dmuchanie nosa... Historia chwyciła chusteczki i ścisnęła je mocno, opuszczając powieki, jakby mogła tym przywołać Friedę z powrotem. Widziała ją oczami wyobraźni; tak doskonale pamiętała jej pogodny, radosny uśmiech, ogromne, błękitne oczy i lśniące, ciemne niczym lukrecja włosy! Wciąż żałowała, że straciła siostrę, nie zdążywszy nawet jej podziękować.

Tak samo jak Ymir...

Wszystkie przeżycia, wszystkie osoby, które przewinęły się na drodze królowej, pomogły jej odnaleźć własną osobowość — tłamszoną i ukrywaną przez tyle lat, jakby była czymś niebezpiecznym. Może faktycznie była, lecz teraz Historię to nie obchodziło. Położyła nożyce obok listu i podniosła wzrok. W zawieszonym na ścianie lustrze w pordzewiałej obramówce ujrzała samą siebie. W dalszym ciągu przypominała tę małą, znienawidzoną przez matkę dziewczynkę, która bawiła się całymi dniami w polu. Miała taką gładką, porcelanową cerę, niesamowicie regularne i delikatne rysy twarzy oraz duże oczy jak Frieda. Jej usta były bladoróżowe i ładnie wykrojone, a nos — mały, prosty i zgrabny. Historia Reiss nie utraciła ani trochę ze swojej urody podczas dorastania, a wręcz przeciwnie, zyskała jeszcze więcej. Zmieniła się jej postawa, może coś w spojrzeniu. Zachowała typową dla siebie serdeczność, naturalny uśmiech i wszystko, co dobre. Ale przestała być taka nieśmiała; dogadzanie wszystkim na okrągło (szczególnie w sprawach, w których miała własną opinię) zniknęło z listy jej priorytetów. Stała się silniejsza.

Niemniej jednak nie lubiła, gdy tak poważną zasługę przypisywano wyłącznie jej samej. Bo przecież Historia przez lata bała się wyjść z tłumu, popracować nad asertywnością. Udało jej się tylko dzięki jednej osobie... Osobie, której na tym świecie już nie było. Ale pozostała gdzieś indziej — głęboko w sercu królowej.

Jak by się wszystko potoczyło, gdyby nie Ymir? Tamtego pamiętnego dnia Historia odebrałaby Erenowi Jeagarowi tytana pierwotnego. Postąpiłaby dokładnie tak, jak życzył sobie jej egoistyczny ojciec. Uwierzyłaby w tę jego słodką, fałszywą gadkę na temat przeznaczenia i nigdy nie zebrałaby w sobie odwagi na tak śmiałe posunięcie jak bunt. Nigdy również nie objęłaby tronu, który prawnie jej się należał.

Całe szczęście, że wszystko potoczyło się inaczej. Historię rozpierała radość na myśl, jak bardzo ucieszyłaby Ymir swoją postawą.

Ale, jak wiadomo, od niepamiętnych czasów cierpienie stanowiło nieodłączny element ludzkiej egzystencji. Różni ludzie doświadczali go w różnym stopni. W przypadku Historii Reiss, przeciwności losu pojawiały się niespodziewanie i już wkrótce królowa przekonała się, że nie było jej dane osiągnąć pełnego szczęścia. Potrzebowała bowiem do niego Ymir, a Ymir zginęła.

Dziewięć miesięcy noszenia dziecka Historia zapamiętała jako dziewięć najgorszych miesięcy w całym swym życiu. Czuła, że zawiodła ukochaną, dając się wykorzystać jako narzędzie polityczne. Myślała, że Ymir byłaby przeciwna czemuś tak bardzo sprzecznemu z niezależnością i życiem według własnych zasad. Mało tego — w owym czasie działy się straszne rzeczy, Jeageryści wszczęli wojnę, znów ginęło mnóstwo ludzi, Paradis było zagrożone. A ona, królowa, która wywalczyła sobie prawo do nazywania się Historią Reiss, co zrobiła? Zaszła w ciążę z mężczyzną, pomimo braku romantycznych uczuć do niego jak i braku chęci posiadania w tym momencie dziecka.

Ale inna sprawa, że Historia czuła się w obowiązku to zrobić — znalazła się bowiem w trudnej sytuacji. Zresztą, gdy jej córeczka przyszła na świat, podejście królowej uległo drastycznym zmianom, znowu.

Co pierwsze rzuciło się w oczy: dziewczynka była prześliczna i bardzo podobna do mamy. Większość dzieci po urodzeniu ma mocno zaczerwienioną buzię, jednak ona stanowiła wyjątek od reguły. Miała ładną, jasną cerę, rumiane policzki i jasny meszek na głowie. Kiedy tylko zaczęła płakać i uniosła swoje piękne, błękitne oczy, w Historii coś pękło.

Ymir nie gniewałaby się na nią. Oczywiście, że nie. Była to świadomość tak uspokajająca i radosna, że królowej zebrało się na płacz. Przypominała sobie, jak była młodsza, miała piętnaście lat i szła ze swoją dziewczyną podczas śnieżycy. Ymir stwierdziła, iż są takie same — co mogłoby się zdawać absurdalne. Obie dziewczyny różniły się bowiem znacząco nawet teraz, nie mówiąc o tamtych czasach. A jednak Historia zrozumiała. I teraz chyba udało jej się coś z siebie wydobyć — rzecz, która czyniła silną również Ymir. Własne zasady.

Wiele osób wzięłoby to za wadę. Gdyby nie poczucie powinności, mogłyby teraz być razem. Najpierw Ymir dobrowolnie dała się pożreć, by odebrano jej tytana. Nie dbała, jak wpłynie to na sytuację Marley. Po prostu miała osobisty dług u Reinera i Bertholdta. Następnie Historia zdecydowała się urodzić dziecko dla dobra królestwa. A przecież obie wolałyby tego nie robić.

Wiele osób nie było w stanie pojąć toku ich myślenia. Ale Ymir i Historia wiedziały, i to wystarczyło.

Dzień po urodzeniu córki, królowa zabrała się za pisanie odpowiedzi na list. Każde słowo było szczere i płynęło prosto z jej serca.

Moja droga Ymir,

W dalszym ciągu bardzo za Tobą tęsknię i zawsze będę tęsknić. Dla ludzi takich jak Ty jest przygotowane specjalne miejsce tam, wysoko. Nie mogę osobiście się o tym przekonać, a jednak jestem pewna. Zasługujesz na wynagrodzenie.

Ostatni czas był wyjątkowo trudny - w zwyczajnym życiu, świecie. Zapewne potrafisz to sobie wyobrazić, bo sama przeszłaś wiele strasznych wydarzeń. Ostatecznie urodziłam córkę, która jest po prostu cudowna i prześliczna. Żałuję, że nie możesz jej zobaczyć, bo gdybyś mogła, zapewne podzielałabyś moje zdanie. Bardzo obawiałam się jej przyjścia na świat; teraz jednak ogarnia mnie szczęście tak ogromne, że nie potrafię opisać go we właściwy sposób. Oczywiście, byłabym jeszcze bardziej uradowana, mając Cię przy sobie, co jest rzecz jasna niemożliwe. Ale myślę, że dzięki temu czegoś się nauczyłam.

Nie miałam okazji, by Ci podziękować osobiście, dlatego robię to teraz. Dziękuję za czas, jaki razem spędziłyśmy — nawet jeśli zbyt wiele go nie było. Dziękuję również, że pomogłaś mi się odnaleźć. Może kiedyś, na innym świecie, będzie nam dane znów być razem.

Twoja na zawsze
Historia Reiss

Po zapakowaniu listu w białą kopertę, królowa uchyliła okno i patrzyła, jak jej wiadomość do ukochanej porywa wiatr, dopóki mogła. Przez cały czas oczy jej błyszczały, a twarz oblewał delikatny, różowy rumieniec. Czuła ciepło rozlewające się po całym ciele. Nie obchodziło ją, jakim sposobem, lecz miała pewność, że te słowa trafią do Ymir.

Teraz Historia wstała, aby uprzątnąć po sobie. Dopiero co podcięła końcówki jasnych, miodowych włosów; wzięła się więc za zamiatanie rozsypanych wokół kosmyków. Na koniec po raz ostatni spojrzała w lustro. Wyciągnęła rękę. Zwinąwszy list od Ymir, skierowała się do wyjścia. Było chłodno; narzuciła więc na ramiona lekki, zwiewny, choć spłowiały już płaszczyk w kolorze lazurowym.

Nie wszystko układa się tak, jakbyśmy chcieli. Szczęście z ukochaną jest dla mnie TYM NIEOSIĄGALNYM. Trzeba jednak cieszyć się na tyle, ile to możliwe — i korzystać z życia, każdy ma bowiem tylko jedno.

Z takimi myślami Historia ruszyła w pola, aby zawołać już do domu małą, roześmianą blondynkę, pochłoniętą w owej chwili zabawą. Był to przyjemny spacer. Wieczór nadchodził wielkimi krokami, ubarwiając niebo po swojemu. Wiatr szeleścił cicho w polach. Targał także lazurowym płaszczem.

Historia nie musiała szukać długo. Po jakiś dwóch minutach dostrzegła dziewczynkę biegającą pośród zbóż, z rumianymi policzkami, cieszącą się swą beztroską. Przez różową sukienkę, słomiany kapelusz i brązowy płaszczyk dało się ją łatwo zauważyć. Dziecięca buzia jaśniała radością. Jak zwykle na jej widok, w Historii coś się poruszyło. Blondynka zaraz rzuciła się biegiem, by paść w jej ramiona. Tymczasem włosy malutkiej powiewały na wietrze: długie, jasne i gęste, upięte w koński ogon nisko, ale ciasno — na wzór fryzury pewnej kobiety, po której nosiła imię.

A na imię było jej Ymir.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top