Rozdział 6

-COOOO!????#??!-krzyknąłem, widząc co zostało z drzwi do mojego domu.
*NOSZ KURWA JA PIER....*chciałem dokączyć wiązankę ale się opanowałem i zachowałem zimną krew.

Wchodząc do środka nie zastałem nikogo oprócz bałaganu.Wszystkie meble zniszczone, rzeczy wyżucone z szafek, po prostu armagedon.
*A może by tak... Nie nie nie !!!!! Daniel stop on cię prawie zgwałcił.Ale no uratował też.Nosz ehhh dobra idę.*

Po dobrej godzinie drogi dotarłem tak, poszedłem do Szymusia.Kiedy znalazłem się pod drzwiami, gwałtownie i mocno wciagnełem powietrze i delikatnie przycisnąłem, przycisk od drzwonka.

Stałem tak przez chwilę aż w końcu pomyślałem.*He He nie ma go,może to i lepiej.Ale co teraz będzie? Taaaaa.*
Z moich zajebistych rozmyślań, wyrwał mnie dźwięk przekrecanego klucza.Chciałem zacząć uciekać lecz, moje ciało zostało sparaliżowane przez ten jakże ponętny, słodki i seksowny głos.
-O hej -powiedział troszkę zaskoczony.
-Tttta hej -pomachałem nerwowo ręką cały się czerwieniąc.
-Więc po co przyszedłeś ???-zapytał grzecznie
-Ja bo no ja emmm -plątałem się w swoich słowach, nie wiedząc jak skleić zdanie.
-Taaaaa ja wszystko rozumiem.-zaśmiał się ciepło i zaprosił mnie do środka.
*Aaa co jeśli on będzie chciał mnie zgwałcić?Nie nie nie on tego nie zrobi prawda??Prawda hehe*pocieszałem się w duchu, aby dodać sobie odwagi w tej jakże ciekawej sytuacji.

-bo, Bo do mnie ktoś się włamał i zrobił mi rozrubę, Więc czy mogę u ciebie przenocować?-zapytałem trochę ściszonym głosem, czułem jak całą moja twarz zaczyna mnie palić.
-No pewnie !!!-krzyknął z wielkim szczerym uśmiechem.
-Dzie-Dzięki-powiedzałem zdziwony jego reakcją.

*Time skip*

Po kilku godzinach spędzonych w swoim towarzystwie, stwierdziłem że należy wziąć prysznicz.Tak też zrobiłem, ciepła woda powoli i kojąco spływała po moich plecach, stałem tak przez dobre 30 min.Kiedy wyszedłem spod prysznica ubrałem, moje czarne spodenki białe stopki, za dużą bluzę z napisem "X-mas prezent".
Po jakiś 30 minutach poczułem że ściska mi żołądek *Ehhhh no tak przecież od rana prawie nic nie jadłem* pomyślałem i zacząłem zmierzać do kuchni.

Dom Szymona był mały ale bardzo przytulny i ciepły, w korytarzu na ścianach wisiały różne obrazy, na podłodze leżał miękki czarny dywan.
Kuchnia tak jak reszta pomieszczeń była użądzona z rozmachem i wykwintnością.

-tum tum tum-zacząłem nucić jakąś melodyjkę, gdyż ta cisza mnie dobijała.
-No dobra to co my tu mamy??-zapytałem sam siebie otwierając lodówkę.Wyjąłem szynkę, ser i jakieś inne dodatki.Kiedy usiadłem do stołu i chciałem ugryść moje jedzonko, do moich uszu doszedły Hałasy dochodzące z salonu.
-Szymon?!?-krzyknąłem myśląc że chłopak coś tam robi.
-Nie, nie Szymon-usłyszałem ten głęboki i męski głos.

Zamarłem kiedy do kuchni wszedł Euze z wymalowaną złością na twarzy.
-CO TY TU ROBISZ??!??!-zaczął się na mnie drzeć jakbym złamał zakaz.
-Eee ja ?? Czekaj co? Chwila nie rozumiem Czemu się tak zlościsz?
-Nie ważne chodź!!-nie odpowiedział mi na pytanie i chwycił mnie za nadgarstek ciągnąć do wyjścia.
-Hej-powiedział Szymon stojący w drzwiach
-TY ZOSTAW GO-odpowiedział mu euze a ja stałem z miną typu "O CHUJ TU CHODZI??"
-pffff czemu ja mu nic nie robię przecież -warknął chłopak podchodząc do mnie.
-Eeeeee mam pytanie.Bo o co właściwe chodzi??-zapytałem ich lecz nie dostałem odpowiedzi, dopiero po chwili odezwał się Szymon.
-No więc tak jak już wiesz są Anioły a skoro są i one to muszą być i...... Demony tadam.
-I co to ma wpólnego?-zapytałem nie wiedząc o co mu chodziło.
-ehhhhhh no tak jesteś tylko człowiekiem.-

Po tych słowach Szymon zaczął lewitować a czarny obłok dymu, popiołu i ognia zaczął oplatać jego ciało.Patrzałem na to że zdziweniem w oczach i strachem, po dobrych 10 minutach dym opadł a chłopak, który w nim "utonął" ukazał się bez szfanku, no prawie bo jego wygląd nieco się zmienił.Teraz miał czarne i ogromne skrzydła oraz jego tęczówki zmieniły kolor na krwisto czerwony, powiększyły mu się kły oraz dostał rogi.
-Eeeeeee-nie potrafiłem się wyslowić
-Omg weź już skończ Szymon -odezwał się anioł który strzelił facepalma
-to ja pójdę do pokoju-odpowiedziałem kierując się w stronę schodów.
-No weź serio ????-zapytał demon stojąc na podłodze.
-Tak muszę coś przemyśleć - odpowiedziałem znikając im z oczu.

*Czemu wszyscy mi to robią ???**dlaeczego Moje życie nie może być normalne??**Co jest że mną nie tak??*
Pytałem się sam siebie pakując wszystkie rzeczy do plecaka.Ze łzami w oczach wyskoczyłem przez okno i pobiegłem w stronę parku.Kiedy się odwrociłem widziałem zapalone światło co oznaczało że zauważyli moje zniknięcie.Siedzałem na ławce i płakałem po prostu płakałem, bo co innego maiałem zrobić czułem się oszukany i bez silny.
Kiedy usłyszałem czyiś głos.

-Czemu płaczesz, ktoś cię skrzywdził?-zapytał ktoś z troską w głosie.

------'''-----------'''
Hej to ja mam dla was rozdział xD
Więc to chyba tyle
Well
Bay💚✌

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top