Oxfordzkie buciki

Moja opowieść rozpoczyna się we wrześniu. W małym miasteczku na południu Europy, gdzie godziny są duszne a minuty bardziej powolne co sprawia, że również my jesteśmy duszni i powolni.

Merkucja stoi na przystanku autobusowym i stara się nacieszyć temperaturą dwunastu stopni.  Dopóki na zegarku widnieje piąta rano dziewczyna jest pełna nadzieji na nadchodzący dzień. Całe lato spędziła maszerując po łakach i uciekając z winnic przed wkurzonymi właścicielami, rozmyślajac. Usilnie starała się wykombinować, wykreować i wytresować swój charakter tak by był gotowy na trzydziestkę nowych ludzi w jej życiu. Trzydziestkę ludzi którzy wezmą udział w loterii cech Merkucji i tylko na podstwie 10% z jej istoty zdecydować czy chcą grać w nim istotną rolę. "To wszystko jest strasznie przytłaczające"

-myśli i wzdycha ciężko. Ale o to nadszedł kres czasu jaki jej dano na przygotowania i Merkucja wsiada w autobus. Pojazdem nieziemsko trzęsie gdy jedzie przez polne drogi powoli zapełniając się ludźmi. I w tym momencie do dziewczyny dochodzi jedna, bardzo ważna rzecz. Musi wysiąść. A nie czuje się na to gotowa, oj nie. Przez okno widzi już zmierzające z torbami dzieciaki i każdy, dosłownie każdy może być z jej klasy. To surrealistyczne. Merkucja ma ochote wrócić się do domu i już nigdy nie opuszczać rodzinnej posiadłości. Ale o to stoi na chodniku i nawet nie wie kiedy jej nogi rozpoczynają marsz. Słyszy dziewczyny prowadzące zażartą dyskusję "wszyscy mają tylko wyobrażenie że mieszkamy w wielkich starych winnicach a naszym jedynym zmartwieniem jest to czy przystojny chłopak poleci na turystke czy na nas. I mean- kogo w ogóle obchodzą chłopcy?". Nasza bohaterka odwraca się w stronę owych dziewcząt i z zaskoczeniem odkrywa że żadna z nich nie wygląda jak te wszystkie lesbijki które zna z instagrama. Te emanujące byciem cool, kolorowymi włosami i Idontgiveafuck™.Nie może jednak przyglądać się za długo, co jeśli nawiążą kontakt wzrokowy? Będą chciały rozmawiać? To za wiele jak na jej społeczne umiejętności, więc udaje że przypatruje się drzewu. Tak, drzewo. Zielone jak zwykle. Tu ma korę, tu listki...a nastolatki znikają za zakrętem i można odetchnąć.

"Za dużo"- mamrocze Merkucja i podąża za nimi w strone budynku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top