•Po prostu to prześpij•
Czy myślenie, a działanie ma ze sobą coś wspólnego?
Dlaczego odgrywamy sceny z przeszłości?
Chcemy naprawić błędy, żeby tkwić w stanie idealnym?
Kidou leżał w łóżku na szarym i miękkim kocu. Skrzyżowanymi rękoma pod swoją głową, bawił się swoimi włosami. Nie mógł zasnąć. Nie potrafił. Wszystkie myśli i wspomnienia zżerały go od środka. Daleko w głębi był rozdarty. W nocy cały jego zapał gdzieś znikał. Miłość do piłki nożnej odchodziła w szare zakamarki jego serca. Czuł, że przyjaciele zawsze są razem z nim, chociażby mentalnie, ale kiedy myśli wykraczające poza ludzkie pojęcie przejmowały jego umysł, po prostu nie mógł znaleźć ręki, która pomogłaby mu nie zatonąć w otchłani wspomnień.
Kiedy słońce jest na niebie, kolory podane są jak na tacy. Gdy zaś księżyc oświetla ulice, widzimy jedynie zarysy. To tak, jakby zawsze gdzieś byli ludzie, którzy próbują wskazać nam drogę - pomyślał.
Czerwoonoki przekręcił głowę w bok, tym samym skupiając wzrok na uchylonych drzwiach.
- Chciałbym żeby ktoś przyszedł, a jednocześnie, aby nigdy nie otwierał tych drzwi.
Kidou mruknął niezrozumiane słowa, a jego wzrok powędrował na malutką lampkę stojącą na stoliku nocnym.
-Może niech ktoś jednak przyjdzie i zgasi tą lampkę.
Westchnął i obrócił się na bok, tym samym ukazując lampce i drzwiom swoje zacne plecy.
Podrapał się po nadgarstku i lekko go zgiął. Strzykneło. Powtórzył czynność dwa razy, a kiedy uznał to za dziwne, po prostu przestał.
Nadal nie mógł zasnąć. Wrócił wspomnieniami do chwil kiedy był kapitanem akademii królewskiej. Czy był dobrym kapitanem? Uważał, że popełnił sporo błędów, ale wyszedł na proste tory. W większości była to zasługa Endou. Pokazał mu jego teraźniejszą piłkę. Pokazał mu głębię sportu, który tak kochał.
Żałowanie decyzji jest normalne. Wręcz naturalne. Każdy chciałby coś zmienić, ale czy wtedy by nie popełnij tego samego błędu? Przeszłości nie zmienisz, ale możesz bazować na niej, by ulepszyć przyszłość.
- Ugh, to brzmi jak jakaś reklama nowych telefonów.
Wymruczał do siebie i objął swoją głowę rękoma, jakby chciał się pozbyć wszystkich myśli. Tkwiąc w pustce nagle usłyszał kroki. Delikatne stukanie o ziemię. Odwróciłby się, gdyby nie jego zmęczenie. Ktoś był coraz bliżej. Czuł to przez skórę.
- Nie możemy zasnąć, co?
Rozpoznał znajomy głos. Głos kolegi z drużyny. Kolegi, który denerwował go jak mało kto, a jednocześnie uzupełniał jego potencjał. Fudou Akio. Brunet o szaro-zielonych oczach i mocnym temperamencie.
- Po co tu przyszedłeś? Nie powinieneś spać u siebie?
Kidou westchnął nadal leżąc plecami do przybysza.
- Postanowiłem, że zgasze ci światełko.
Uśmiechał się. Czerwoonoki to wiedział. Był pewny, że coś tu nie gra. Obrócił się do Fudou i spojrzał na jego twarz. Nie mylił się. Brunet uśmiechał się kpiąco. Tylko, że jego kpina z czasem przeobrażała się w szczerość. W czyny, które tylko on sam mógłby zapoczątkować.
- Zrób co musisz i idź spać.
Kidou z powrotem ułożył się tyłem do drzwi. Usłyszał kroki, po czym światło w jego pokoju zgasło. Westchnął ciężko i podwinął kolana do klatki piersiowej. Usłyszał oddech drugiego chłopaka obok siebie. Akio stał nad łóżkiem Yuuto i przypatrywał mu się uważnie. Nagle materac się lekko wygiął, a czterooki wstrzymał oddech.
- Co ty robisz?
- To, czego nigdy bym nie zrobił za dnia.
Kidou zrozumiał. Zrozumiał, że noc jest czasem, kiedy decyzję podejmuję się na spokojniej. Czas, w którym nie myślisz czy będziesz żałował. Myślisz o innych rzeczach. Fudou przykrył chłopaka kołdrą, która była zwinięta na końcu łóżka, po czym sam się wygodnie ułożył obok. Przez chwilę panowała cisza, a napiętą atmosferę dało się wyczuć na kilometr. Akio westchnął i objął drugiego chłopaka w pasie. Kidou zamrugał kilka razy nie rozumiejąc czego właśnie doświadczył. Emocje zbierały się w nim w zastraszająco szybkim tempie, ale kiedy zrozumiał, że nic się już nie stanie, nabrał powietrza w płuca i wypuścił je delikatnie.
- Nie chcesz wracać do przeszłości? Po prostu tego nie rób. Oddaj się w objęcia Morfeusza i śpij, a nie mi tu lampki zapalasz i prąd marnujesz.
Yuuto uśmiechnął się lekko na słowa chłopaka i zwinął w jeszcze większy kłębek.
- Śpij, wyśpij się, a problemy same znikną.
- Ale po co mi to mówisz?
- Dlaczego? Po prostu jest noc, więc robię to, co uważam za słuszne.
Brunet mocniej przytulił chłopaka i wyszeptał:
- Dobranoc.
- Mh, Dobranoc. -odpowiedział dredowaty.
Żadna ręką nie wyciągnęła go z otchłani. To tylko inny człowiek tonął z nim, lecz wypłynął na powierzchnie ratując bezradniejszego.
Kidou nie wiedział czy Fudou czyta mu w myślach, czy może widzi przez ściany. Wiedział zaś, że obaj nie mogli zasnąć, a tylko drugi człowiek mógłby stłumić niechciane myśli. Uzupełniali się, tym samym zapominając o świecie i zasypiając bez obciążenia na swoich barkach.
******
Witam serdecznie. Jest to moja pierwsza (chociaż trochę) normalna książka. Nie jest może idealna i bardziej pisana dla mojej własnej duszy, ale myślę, że na lekkie nocne czytanko się nada. Ogółem pisałam to w nocy, bo wtedy wena sama uderza mi do głowy, ale publikuje to w dzień XD. Tak, więc dziękuje za uwagę. Dobranoc. (Jak jest dzień to idź spać czytelniku, bo pewnie się nie wyspałeś)
Btw, bardzo lubię ten ship, a arty z tego AU (czy cokolwiek to jest) mega mi się podobają i są takie bajeczne. Niczym w snach, dlatego idealnie pasują.
Te takie karty z Oriona XD
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top