One-Shot

- Powinieneś sobie znaleźć chłopaka stary. - powiedział Kamil znany jako Ewron zmęczony ciągłą opieką nade mną.

- Jak niby? Dobrze wiesz, że znalezienie kogoś w Polsce jest nieziemsko trudne! - odpowiedziałem znudzony kolejną gadką na temat jak bardzo powinienem sobie znaleźć chłopaka, bo jestem homoseksualny podobnie jak Kamil.

- Załóż se Tindera. Tyle tam chłopaków jest. Na pewno kogoś tam znajdziesz! - namawiał mnie dalej.

- Łatwo ci mówić, bo masz Staśka! - chłopak Kamila znany jako Thorek. Są razem od roku i ciągle mnie namawiają bym se znalazł kogoś - szukanie geja na portalu randkowym to jak szukanie igły w stogu siana!

- Jednakże jest to możliwe, więc na pewno kogoś znajdziesz! - załamałem się.

- Ciebie już do reszty powaliło? To jest niemożliwe! - spojrzałem na szatyna który się głupawo uśmiechał.

- Już za późno na twoje narzekanie Łukasz. Patrz już pobrałem ci Tindera - pokazał mój telefon z otwartą aplikacją - załóż sobie konto i zacznij szukać kogoś! - podał mi telefon.

- No chyba cię coś boli, że założę tu konto! Wolę byś się męczył ze mną - zaśmiałem się na co zostałem uderzony z poduszki w tył głowy.

- Zakładaj konto i nie marudź! - ponownie napotkałem się z głupawą miną szatyna.

- N.. - gdy chciałem wygłosić krótki monolog  na temat tego, dlaczego nie założę konta na Tinderze, do starczego zadzwonił telefon. Jak się można było spodziewać był to Staś.

- Przepraszam na chwilę - wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego. Rozejrzałem się bezmyślnie po pokoju. Zawibrował mi telefon. Przyszło powiadomienie z Tindera. Włączyłem aplikację i zacząłem się zastanawiać czy założyć na niej konto. Zanim się obejrzałem minęło dziesięć minut oraz ocknąłem się, bo przyszedł Kamil.

- Słuchaj młody ja muszę już lecieć. Jak coś jesteśmy w kontakcie. - powiedział uśmiechając się w moją stronę.

- Jasne. Do zobaczenia! - odwzajemniłem gest oraz pomachałem mu. Skinął głową po czym opuścił mój pokój, a następnie dom. Usiadłem na łóżku opierając się o ścianę. 

- Znowu sam. - powiedziałem do siebie opierając głowę o ścianę odchylając ją.

- Może założę to konto? - spojrzałem na telefon leżący po mojej lewej stronie.

- Mnie już do reszty pojebało. - wziąłem telefon po czym go odblokowałem i zacząłem zakładać konto na Tinderze jako dziewczyna. Pisanie jako ona będzie ciężkie, ale jakoś dam radę. Po założeniu konta pojawiła się instrukcja. Gdy już wszystko było gotowe zacząłem przeglądać zdjęcia które się wyświetlały aż do wyczerpania limitu. Niestety lub stety nikt mi się nie spodobał. Spojrzałem na zegarek. 20:00. Wstałem leniwie z łóżka idąc do kuchni przygotowując sobie lekki posiłek. Po zjedzeniu go wyszykowałem się w łazience do spania. Po wykonaniu tych czynności poszedłem do pokoju odpalając telewizor i puszczając sobie jakiś serial zasnąłem.

~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>

Wstałem jak co dzień rano obudzony przez promienie słońca padające mi prosto na oczy. Obróciłem się na drugi bok, a przed oczami pojawił mi się telefon.

- Ryzykować? - zapytałem zaspanym głosem sam siebie.

- Oczywiście, że nie. - bardzo się posłuchałem siebie, gdyż obecnie przeglądam konta chłopaków.

- A co ty tu robisz?! - bez pukania do mojego pokoju wszedł Kamil. Wystraszyłem się więc mój telefon znalazł się pod moją kołdrą.

- Boże, nie strasz! - złapałem się za serce.

- Co robiłeś? - usiadł na krześle obrotowym.

- Ym, nic - spojrzał na mnie jak na najgorszego idiotę.

- Założyłeś konto na Tinderze i teraz to ukrywasz? Wiesz ty co..! - skrzyżował ręce na piersiach.

- Bo byś zadawał głupie pytania!

- Znalazłeś już kogoś?

- No o tym właśnie mówię! - oburzyłem się.

- No już się nie denerwuj. Poważnie pytam.

- A czy ja ci wyglądam na kogoś kto znalazł chłopaka który mu się podoba?

- Ty wyglądasz jak trup więc ciężko stwierdzić.

- Serio chcesz w łeb dostać.

- Idź się szykuj, a nie narzekasz na mnie. Ciesz się, że przychodzę do ciebie codziennie.

- Nie masz wyboru! - nie odpowiedział mi. Wstałem do szafy biorąc jakieś ciuchy. Udałem się do łazienki. Po zrobieniu standardowych czynności wróciłem do tego idioty siedzącego w moim pokoju. Jak zobaczyłem go z moim telefon to się załamałem.

- Czy ty serio szukasz mi chłopaka? - zapytałem załamany patrząc na niego.

- No patrz ten jest całkiem całkiem. Do ciebie idealnie pasuje, bo masz słaby gust. - oberwał poduszką w głowę. Należało mu się. Pokazał mi białowłosego chłopaka z dość rozbudowanym ciałem. Przystojny był nie powiem, że nie.

- Widzę jak ci się oczy święcą. Napisz do niego.

- Oszalałeś?! - faktycznie mi się podobał, ale jeszcze mi nie odbiło by do niego pisać!

- Nie. Jak chcesz zrobię to za ciebie. - on serio postradał zmysły.

- Czego nie rozumiesz w słowie "nie"?

- Nie powiedziałeś "nie". Zapytałeś tylko czy oszalałem. - chwilę mi zajęło żeby ogarnąć co właśnie mi powiedział. Miał rację.

- Racja. Więc nie.

- To sam to zrób! Widzę, że ci się podoba. Łukasz nie w mówisz mi, że jest inaczej. - spojrzał mi prosto w oczy. Zawsze to robił gdy chciał u mnie wymusić prawdę. Wie, że jak będzie mi się patrzył głęboko w oczy zacznę się uśmiechać i odwrócę wzrok. Tak i też się stało.

- No może trochę. - odpowiedziałem nieśmiało. Nie na co dzień się mówi o tym, że ktoś ci się spodobał.

- No widzisz. Musisz do niego napisać!

- No, ale ja się boję noo.

- Na tym to polega. Piszesz do osób które ci się podobają. Umawiasz się z tą osobą i wyjdzie czy pasujecie do siebie czy nie. - tu też miał rację. Jak ja nienawidzę gdy ktoś ma rację. Wkurzające to jest.

- Masz rację. - westchnąłem - proponuje już iść na obiad, bo nie wiem jakim cudem, ale jest już 14.

- W takim razie zbieraj się i wychodzimy. - Wstał z krzesła i pokierował się do wyjścia. Znów popatrzyłem na zdjęcie chłopaka którego znalazł mi Kamil. Wyłączyłem aplikacje przeciągając wcześniej palcem w drugą stronę dając mu znak, że mi się spodobał. Wziąłem portfel, a krok mój został skierowany do drzwi wyjściowych.

- Już możemy iść. - westchnąłem. Nie miałem ochoty na spacery po restauracjach i sklepach.

- Na co masz ochotę? - zapytał szatyn wychodząc z domu. Ruszyłem za nim zakluczając drzwi.

- Nie mam bladego pojęcia. Nie mam chęci na jedzenie.

- Qritto?

- Dobry pomysł. - spacerkiem poszliśmy do KFC na Quritto. Czekając na zamówienie Kamil znów wrócił do tematu tego chłopaka.

- Sprawdziłeś go?

- Nie miałem kiedy.

- To zrób to teraz. Powiedz mi co on tam ma na profilu. - nie mając sił prostestować wykonałem jego pragnienie.

- Ma na imię Krzysztof. Ma 21 lat i mieszka w Warszawie nieopodal nas.

- Widzisz? To znak! Musisz się z nim umówić. - poszedł odebrać nasze zamówienie gdy ja przyglądałem się zdjęcią dodanym przez białowłosego chłopaka. Gdy przyszedł zaczęliśmy jeść gadając o głupotach. Po zjedzeniu chodziliśmy po centrum handlowym. Marzyłem by wrócić do łóżka lecz nie było mi to dane tak szybko jakbym chciał. Po długich zakupach było jeszcze kino i przechadzka po parku. Moja słabość. Wiedział o tym. Zrobił to celowo. Oglądając łono natury i ciepłe krajobrazy łatwiej było mi się skupić na myślach. Nie wiedząc kiedy znalazłem się w domu. Żeby było śmieszniej byłem sam w domu. Nie pamiętam nic z pożegnania jak i drogi powrotnej. Jednakże wiem jedno, napiszę do Krzysztofa.

Jak pomyślałem tak zrobiłem

=============================================

19:37 [Ty]
Hej

[Leesoo] 19:38
Hej
=============================================

No i pojawił się problem. Nie mam bladego pojęcia co napisać. Spytać się co u niego? Powiedzieć, że jest przystojny? Spytać o spotkanie? Nie wiem co robić. Muszę zacząć na spokojnie

=============================================
19:40[Ty]
Jak ci minął dzień?

[Leesoo] 19:40
Dobrze, a tobie?

19:41[Ty]
Też dobrze. Zauważyłam ma twoim koncie, że mieszkasz w Warszawie. Mieszkam nieopodal może chciałbyś się spotkać?

[Leesoo] 19:42
Chętnie. Jutro o 20:00 na imprezie w klubie "Neon". Pasuje?

19:42[Ty]
Tak, pasuje. To do zobaczenia

[Leesoo] 19:43
Do zobaczenia piękna ;)
=============================================

Nigdy więcej. Strach jaki miałem pisząc z nim był nie do opisania. Jutro jest piątek. Nie wierzę, że jestem z nim umówiony, tylko obawiam się jednego. Co jak mnie odrzuci? Na Tinderze przecież udaje dziewczynę. Zobaczymy jak to wyjdzie, póki co muszę ochłonąć. Zimny prysznic, a potem przekąski do filmu nadadzą się idealnie. Jak zaplanowałem tak postąpiłem. Nie mogłem zasnąć przez połowę nocy przez stres jednak udało się. Szczęście mi dopisało lecz obudziłem się wcześnie. Za wcześnie gdyż była godzina 6 rano, a zasnąłem po 1. Wiedząc, że już nie zasnę zwinąłem się z łóżka idąc do łazienki. W niej zrobiłem standardowe czynności. Następnie postanowiłem iść na spacer do lasu. Potrzebowałem w spokoju przy wschodzie słońca chodzić po cichym miejscu.

~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>~>

- I jak napisałeś do niego? - zapytał niebieskooki. Jego oczy błyszczały. Wyraźnie było widać, że czeka, aż w końcu to zrobię.

- Tak. - powiedziałem nieśmiało starać się nie jąkać.

- W końcu! Co napisałeś? Mów szybko! - był niecierpliwy i ciekawy. Wolałem by nie wiedział lecz zdawałem sobie sprawę z tego, że mi nie odpuści. Zamiast mówić pokazałem mu naszą rozmowę. Gdy czytał tą krótką konwersacje oczy świeciły mu się jeszcze bardziej, a z ust nie schodził szeroki uśmiech. Bardziej się cieszył z tego niż ja.

- No i co cieszysz się? Wiesz już w czym pójdziesz? - wypytywał.

- Nie wiem czy w ogóle chce tam iść! Boję się okej?

- Nie masz czego się bać Łukasz. W końcu poznasz chłopaka u którego masz szansę.

- On myśli, że jestem kobietą! Znienawidzony zostanę przez niego gdy się dowie o tym oraz nie ma szans na to by się okazało, że jest chociażby biseksualny.

- Przestań panikować i się szykuj. Jest 18:45. Podwiozę cię. - westchnąłem. Poddałem się temu żeby nie męczył mnie przez następne tygodnie tym, że "zmarnowałem tak piękną szansę na sukces" . Przebrałem się oraz zjadłem coś jeszcze przed wyjściem. Gdy dotarłem na miejsce z podwózką Kamila zamarłem. Nie chciałem wychodzić z samochodu. Bałem się cholernie.

- Łuki spokojnie. Będzie dobrze zobaczysz. - poklepał mnie po ramieniu by dodać mi otuchy. Wziąłem głęboki wdech i wysiadłem z pojazdu. Wszedłem do klubu, a zapach potu i alkoholu odbił momentalnie się od mojej twarzy. Wszedłem i usiadłem przy barze. Zamówiłem sobie drinka obserwując ludzi bawiących się. Próbowałem w tłumie ludzi dostrzec białowłosego. Udało mi się go dostrzec, a on zachowywał się jakby na kogoś czekał, bo czekał. Na mnie, a raczej na kobietę którą udawałem. Zrobiło mi się go szkoda więc płacąc za te kilka drinków opuściłem klub. Poszedłem do domu i przebrałem się zrezygnowany po czym rzucając się na łóżku wziąłem telefon. Była prawie 21.

=============================================
2

0:53[Ty]
Wybacz mi. Nie udało mi się dotrzeć na czas, a teraz jestem zmęczona oraz nie mam sił na iście do klubu. Jak pozwolisz pójdę teraz spać.

[Leesoo] 20:55
Nie szkodzi naprawdę. Napiszę jutro, a teraz życzę ci miłej nocy :3

20:55[Ty]
Dziękuję i nawzajem :3

=============================================

Dobra. Sukces. Teraz tylko zasnąć i się wyspać oraz modlić się by Kamil mnie nie zabił jutro za to, że uciekłem. Włączyłem muzykę na słuchawkach dzięki czemu zasnąłem. Nadszedł późny ranek około godziny 10. Moje oczy uchyliły się i napotkały z jasnymi promieniami słonecznymi, które raziły swoim blaskiem. Nie chcąc już dalej iść spać podniosłem się do pozycji siedzącej. Przetarłem oczy i rozejrzałem się po pokoju. Do moich nozdrzy dobiegał miły zapach jedzenia.  Chcąc zbadać co tak pięknie pachniało wyszedłem z pokoju. W kuchni siedział nie kto inny jak Kamil i pił kawę robiąc coś na telefonie. Gdy mnie dostrzegł uśmiechnął się i nałożył mi śniadanie. Zasiadłem do stołu na przeciwko niego i zacząłem zajadać.

- I jak było? - odezwał się szatyn po krótkim czasie. Nie wiedziałem co powiedzieć.

- Dobrze? - jedyne co mi przyszło na myśl. Będzie masa pytań co do tego już to widzę. Dowie się o tym, że uciekłem więc mogę się już pożegnać z życiem.

- No opowiadaj. Jak zareagował, czy mu odpowiadało to, że nie jesteś kobietą, czy do czegoś doszło. - sugestywnie poruszył brwiami na czym się zakrztusiłem lekko.

- Kamil.. do niczego nie doszło, bo nawet mu się nie pokazałem. - rzekłem na tyle cicho by miał szansę jeszcze usłyszeć.

- Dlaczego? Zmarnowałeś okazję, a widziałeś go w ogóle na tej imprezie?

- Nie wiem, bałem się i tak widziałem go. Widać było, że czeka na kogoś, a raczej na kobietę którą przed nim udaje. - dokończyłem jedzenie, a Kamil wygłosił swój monolog którego nie słuchałem. Usłyszałem powiadomienie z mojego telefonu więc go wziąłem. Okazało się, że powiadomienie dotarło do mnie z Tinder'a.

=============================================
[Leesoo] 10:47
Hej mała, jak się czujesz?
=============================================

To pytanie bardzo mnie zdziwiło. Co ja miałem odpisać?

=============================================
10:48[Ty]
Dobrze, a ty?

[Leesoo] 10:48
Też. Co powiesz na to byś podała mi Fb? ;)
=============================================

No i jestem w dupie. Jak mu podam to się dowie. Może lepiej go zablokuje?

- On mnie pyta o Facebook'a. - powiedziałem zestresowany.

- Podaj mu. Nie zwlekaj. Prędzej czy później i tak by się dowiedział. - bardzo mnie to pocieszyło Kamilku wiesz?

=============================================
10:50[Ty]
Wiesz.. muszę ci to powiedzieć, bo ja nie jestem dziewczyną..

[Leesoo] 10:50
To co? I tak chcę twojego Facebooka.

10:50[Ty]
Serio? To okej masz: Łukasz *************

[Leesoo] 10:51
Zaraz cię dodam i tam popiszemy ;)
=============================================

Wrzasnąłem, a raczej zapiszczałem zachwycony.

- Co jest? - przeraził się niebieskooki.

- On mnie zaraz doda na Facebooku i nie przeszkadza mu, że nie jestem dziewczyną AAAAAAAAAAAA - kolejny pisk wydobył się z moich ust. Ogarnąłem się po chwili i czekałem, aż mnie doda. Ciekawe czy trafi na mnie, bo wiele osób może mieć te same imię i nazwisko, a żadnych danych o moim profilowym. Chwilę później dostałem powiadomienie. Zaakceptowalem przyjęcie do znajomych. Chwilę później dostałem wiadomość o treści, że jestem przystojny oraz propozycją spotkania u niego w domu dzisiaj. Powiedział również, że może podjechać po mnie.

- Co napisał?

- Powiedział, że jestem przystojny i proponuje mi spotkanie u niego w domu. - szczęście mieszało się ze strachem przez co wychodził wielki stres.

- Uuu, a o której?

- O 16.

- To dobrze.

- A co jeśli on chce mnie porwać? - powiedziałem na głos co przyszło mi na myśl.

- Bez przesady.

- A jak mi coś dosypie do picia? Związek i będzie wykorzystywał i torturował?! - zacząłem panikować.

- Łukasz spokojnie. Jak coś ci zrobi będę miał jego adres. Daj znać jakbyś czuł, że może coś się stać. - starał się mnie mnie uspokoić szatyn.

- Dobra, ale co ja mam ubrać?! Co ja mam wziąć ze sobą? - znów zacząłem panikować.

- Spokojnie. Ubierz się komfortowo. Poprawi to twój nastrój podczas spotkania. Weź tylko telefon i portfel oraz klucze. Nic więcej ci nie będzie potrzebne.

- Mówisz to jakbyś sam chodził na takie spotkania tysiące razy. - zdziwiłem się

- Bardziej to odbieram jakbym szedł do przyjaciele lub chłopaka niż na "randkę" w ciemno.

- Naucz mnie swojego nastawienia do życia, bo prędzej się zesram niż tam pójdę. - zaśmiałem się lekko z własnej głupoty. Niestety była to prawda. Bałem się strasznie co z tego będzie.

- Uspokój się i idź się przebrać. Poczekam tu z tobą póki nie da ci znać, że już jedzie. - czasami zapominam, że Kamil ma zapasowe klucze do mojego mieszkania.

Poszedłem do swojego pokoju. Standardowo postanowiłem postawić na białą bluzę z różami na rękawach oraz czarne dresy. Zawołałem Kamila, żeby przyszedł do mnie. Tak właśnie spędziłem czas z tym idiotą póki nie dostałem powiadomienia, że Krzychu już czeka pod moim domem. Ponownie zacząłem się stresować, a Kamil starał się mnie uspokoić. Po kilku minutach wyszedłem z domu przed którym stało czarne BMW. Przez okno dostrzegłem białowłosego chłopaka. Niepewnie wsiadłem do samochodu.

- Hej. - zagadał brązowooki uśmiechając się.

- Cześć. - starałem się brzmieć jak najbardziej normalnie lecz ciężko było gdy mi się przyglądał.

- Wyglądasz ładniej niż na zdjęciach. - powiedział w sposób przez który prawie odleciałem z orbity w dobrym znaczeniu. Spojrzałem na niego. Jego uśmiech był Zawadzki a oczy mieniły się od niewiadomo czego.

- Dziękuję. - odpowiedziałem lekko się uśmiechając.

W tamtym momencie stres przestał oblatywacz moje ciało. Poczułem się jakbym znał się z nim od dawna. Zdecydowanie było to dziwne, ale nie wnikałem. Ruszył z miejsca. Patrzyłem przed szybę przed nami, a raczej na widoki za nią. Mimo, że znałem to miejsce, oraz cisza nie była niekomfortowa czułem się jakbym pierwszy raz zwiedział to miasto. Pokrótce byliśmy już na miejscu. Zamyśliłem się w tamtym momencie i wybudził mnie głos.

- Zapraszam pana do moich skromnych progów. - otworzył mi drzwi. Zaśmiał się po wypowiedzeniu tych słów.

Gdy wysiadłem okazałem się być niższy co mnie nie zdziwiło. Mogłem się bardziej przyjrzeć jego odzieniu jakim była czarna bluza oraz jeansy. Zamknąłem drzwi, a samochód został zamknięty przyciskiem na kluczach które miał w ręku Krzyś. Weszliśmy do środka. Przedpokój był wysprzątany, a salon w którym usiedliśmy na kanapie był elegancko wystrojony. Robiło to nastrój bogatego domu. Od razu po wejściu zostało mi zaproponowane wino którego nie odmówiłem. Rozmawialiśmy luźno popijając alkohol z drobnymi przekąskami. Dałem mu w między czasie snapa. Rozmowa pięła się na szczyty możliwości i nawet na te bardziej zawstydzające tematy. Może nie dla wszystkich, ale dla mnie rozmowy o zbliżeniu seksualnym były zawstydzające. Wtedy wydarzyło się coś na co nie byłem przygotowany. Zadzwonił telefon.

- Przepraszam na moment. - zgarnąłem dzwoniący telefon i wyszedłem na taras. Odebrałem telefon.

- Halo? - pierwsze słowo jakie usłyszałem.

- Słucham. - odpowiedziałem niepewnie.

- Czy dodzwoniłem się do Łukasza *********?

- Tak, słucham?

- Jestem lekarzem ze szpitala przy ulicy ******. Dzwonię z wiadomością, że pańska mama jest u nas w ciężkim stanie. - zamarłem. Telefon wyślizgiwał mi się z ręki, a sam nie mogłem się ruszyć.

- Co jej się stało? - zapytałem zaniepokojony.

- To nie jest rozmowa na telefon.

- Dobrze, zaraz tam będę. - wróciłem do środka starając się ukrywać wszystkie emocje.

- Kto dzwonił? - zapytał od razu.

- Pilna sprawa. Muszę wyjść natychmiast. - starałem się brzmieć jakby nie było to nic poważnego.

- O tej godzinie? Może cię podwieźć? - no tak była już 19.

- Piłeś alkohol nie zapomnij, a ja sobie poradzę. W razie co masz moją snap-mape. - pokierowalem się do wyjścia.

- Dobrze, papa.

- Pa. - wyszedłem i zacząłem biec w stronę szpitala.

Zaledwie 15 minut później byłem już na terenie szpitala. Wszedłem tam, a mój wzrok napotkał lekarza. Podszedłem do niego. Zaczęła się rozmowa. Moja mama ma zawał. Tyle zrozumiałem i walczy teraz o życie. Siedziałem w poczekalni godzinę. Drugą. Trzecią. Czwartą. Przyszedł lekarz. Spodziewałem się najgorszego.

- Z wyrazami współczucia pragnę przekazać, że pańska mama.. nie żyje. - kolejny atak. Łzy zbierały się garściami w moich oczach. Nie zdążyłem nic powiedzieć, a wybiegłem ze szpitala. Szedłem ciągle w głąb miasta. Nie wiedziałem gdzie jestem. Alkohol i łzy zaczęły działać, aż za bardzo. Wziąłem telefon i widzę ponad 100 nie odczytach wiadomości. Od jednej osoby. Krzyś. Pytał czy wszystko okej, bo widział, że oddałam się od domu na snapie. Rozejrzałem się i powiedziałem, że nie wiem gdzie jestem. Mimo tego dalej szedłem dalej. Schowałem telefon. Szedłem dalej ciągle wycierając oczy starając się uspokoić płacz. Była godzina 23, więc ulice były puste. Zatrzymało się przede mną auto. Nie wiedziałem czyje, ale z miejsca pasażera wysiadł Krzyś. Podbiegł do mnie.

- Łukasz co się stało? Wszystko okej? - pytał troskliwie. Nie byłem mu wstanie odpowiedzieć tylko majaczylem. Auto zdążyło w między czasie podjechać bliżej. Krzyś usiadł na tylnym siedzeniu wciągając mnie ze sobą. Nie spodziewałem się tego zupełnie. Wtuliłem się w niego i dalej łzy spływały mi po polikach.

- Do mnie Adam. - czyli kierowca miał na imię Adam. Pewnie jakiś znajomy. Słyszałem szeptem wypowiadane uspokajające słowa w moją stronę. Czułem się bezpiecznie jak i czułem wsparcie lecz nie pomagało mi to się uspokoić. Auto zatrzymało się pod domem Krzysia. Wysiedliśmy, a Krzyś zaprowadził mnie do salonu gdzie znów podobnie jak w aucie siedzieliśmy, a ja płakałem w jego ramię. Dopiero po jakieś godzinie udało mi się uspokoić.

- Już okej? - zapytał. Cierpliwie czekał aż się uspokoję.

- Tak.. - Powiedziałem.

- Opowiesz mi co się stało? - Pytał spokojnie i troskliwie.

- Byłem w szpitalu.. moja mama zmarła na zawał.. - wzrok mi się zaszklił lecz starałem się być silny.

- Oh.. moje kondolencje. - przytulił mnie znów mocno. Zrobiło mi się naprawdę miło. Podejrzewałem, że będę wyglądać jak trup od płakania.

- Przenocujesz u mnie dobra? - spojrzał na mnie, a ja na niego. Przytaknąłem wiedząc, że nie chce wracać do domu. Nie dziś. Wstałem z kanapy. Chciałem iść do łazienki lecz on wstał ze mną. Objął mnie lekko w tali. Patrzałem mu w oczy nie wiedzieć co zrobić. Położyłem ręce na jego kark, a on zaczął zbliżać głowę do mojej. Stałem jak wryty, nie wiedząc co robić. Pokrótce on mnie.. pocałował.

I to by było na tyle miśki. Na tym kończy się one shot
Dedykacja dla Zosix__
~słów 3457
~Kamilek

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top