#.5
Dawid biegnie przez korytarz. Czuje chłód. Dociera do drzwi wejściowych, które są otwarte. Staje przed nimi. Jego serce zwalnia.
Złotooki koleś stoi w drzwiach wejściowych. Jego twarz jest zasnuta cieniem. Tylko widać jego oczy.
- Kim ty jesteś?! O co tu chodzi!?- krzyczy do niego Dawid.
W oczach kolesia widać kpiący błysk.
- To nie jest gra, Dawidzie.- oświadcza koleś.
Nagle zapala się światło. Oślepia ono chłopaka. Dosłuchuje się on najpierw krzyku, a potem cichych jęków, by wreszcie nadeszła całkowita cisza. Przeciera oczy i udaje mu się coś zobaczyć. Żałuje, że widzi.
To Karolina. Ona... ona się powiesiła. Jej ciało dynda na linie. Z oczu i ust leci coś. To krew.
Dawid krzyczy. Nie może się ruszyć. Chociaż chce tego. Chce jej pomóc, chce ją uratować. Ona nie może umrzeć, nie może go zostawić... Chłopak pada na kolana. Z jego oczu zaczynają lecieć łzy.
- Czemu? Czemu ty?- pyta się Dawid, łkając.
Ku jego trwodze, głowa dziewczyny podnosi się i patrzy prosto w jego stronę. Jej oczy są przesłonięte ubrudzonymi okularami. Jednak Dawid wie, iż ona patrzy prosto na niego.
- Życie to nie gra...- mówi, chrapliwym głosem.- Życie to rozpacz.
Chłopak trzęsie się, kiedy ciało dziewczyny spada na podłogę. Po chwili leżenia, dziewczyna podnosi się na czworakach jak jakaś Samara Morgan lub inne gówno tego typu. Dawid próbuje się podnieść, ale spada na tyłek. Oddycha szybko. Nie tak sobie wyobrażał intymne chwile z Karoliną.
- Oddaj mi to...- prosi dziewczyna, jej głos staje się powoli głębszy.- Oddaj!
***
Dawid budzi się, zalany potem. Ma zdarte gardło, jakby krzyczał całą noc. Obok niego, na jednej z poduszek, śpi Helpy. Wiewiórka porusza się przez sen, pewnie mając niespokojne sny.
Chłopak sam jest niespokojny jak cholera.
Niespokojny, to mało powiedziane. Dawid upewnia się, że nie zsikał się w gacie.
Co to był, kurna, za sen? Uspokaja oddech. Śmierdzi gorzej niż wnętrze smoka po otworzeniu mu brzucha. Jeszcze chwila i będzie się unosił z niego zielony dymek. Sprawdza godzinę. Dziewiąta rano. Jeszcze nigdy nie udało mu się wstać tak wcześnie w wakacje.
Leży na łóżku i rozmyśla. Podobno sny mają mieć jakieś symboliczne znaczenie. Szkoda, iż ten sen nie miał za chuja sensu. Może to jest ukryty przekaz- życie nie ma sensu. A przynajmniej jego go nie ma.
Dwa dni. Dwa dni już minęły, odkąd ktoś porwał Karolinę. Dwa dni pełne wyczekiwania, zamartwiania się i czarnych myśli. Ani Bartek, ani Dawid nie złożyli dodatkowych zeznań na policji, ponieważ stwierdzili, iż nie uwierzą im w nic. A kłamać nie zamierzali.
Chłopak wstaje i bierze jakieś ciuchy. Spogląda na zdjęcia, które ma na biurku- w większości, są to jego wspólne zdjęcia z przyjaciółmi. Pamięta doskonale te wydarzenia. Granie w podwórkową nożną z Bartkiem. Płatanie Julii psikusów. Nagrywanie głupich filmików, dla zabawy, z Karoliną, kiedy porysował jej ukochany breloczek...
Co z nią może się teraz dziać? Dawida przechodzą ciarki, gdy wyobraźnia podsuwa mu najgorsze scenariusze. Zabójstwo. Gwałt. Tortury. Eksperymenty na ludziach. Sprawy nie poprawia fakt, iż Dawid jest pewien, że stała za tym jakaś nadnaturalna istota. Wolał sobie nie wyobrażać, tego, co musi czuć rodzina Karoliny. Skoro on jest na dnie rozpaczy i usycha z tęsknoty, to jaki koszmar oni muszą przeżywać?
Ubiera się. Nie może dać się smutkowi. Karolina dałaby mu za to z liścia.
Muszę się czymś zająć albo umrę.- myśli chłopak, wychodząc z pokoju.
- Dokąd idziesz?
Chłopak staje w miejscu. Helpy się obudził.
- Sam nie wiem- odpowiada Dawid.- Po prostu... muszę wyjść.
- Idę z tobą.- oznajmia wiewiórka i prędko wchodzi na ramię Dawida.
Chłopak wychodzi z domu. Pogoda jest niedorzecznie ładna. Ani jednej chmurki na niebie, słoneczko świeci, ptaszki dalej, kurwa, śpiewają. Czy one nigdy nie przestają?
Pogoda jest taka sama, jak wtedy, kiedy pierwszy raz spotkał Helpy'ego. Tego samego dnia, gdy odkrył swoje "przeznaczenie". Ta. Zajebiste to przeznaczenie, musi przyznać. Równie przyjemne, co walka z Żabolem.
- Szkoda, iż nie tego nie zapisaliśmy- odzywa się nagle Helpy.
- Co masz na myśli?- pyta Dawid.
Wchodzą na osiedle. Wygląda ono tak zwyczajnie, że ma się ból dupy. Pewnie dlatego, jest tutaj babciowy monitoring.
- Nie powiedziałem ci tego, gdyż sam o tym zapomniałem- wyjaśnia Helpy.- Ale sam musiałeś zauważyć, że w twoim telefonie jest opcja "Zapis", prawda?
- No tak.- przyznaje chłopak.- Ale o co z tym chodzi?
- Widzisz, to najbardziej potężna, lecz też niebezpieczna funkcja- ciągnie Helpy.- Jak sam wiesz, w grach możesz zapisywać swoje dane, by na wszelki wypadek naprawić jakiś błąd w grze lub kiedy nie chcesz stracić postępów.
- Tak i...?
- Ta opcja działa na podobnej zasadzie- oznajmia wiewiórka.- Możesz w każdej chwili zapisać swoje życie w danym momencie i, w razie kłopotu, cofnąć się do tego zapisu.
- To taki "Powrót w Przyszłość", tak?- upewnia się chłopak.
Niezły szajs.- stwierdza w myślach.
- Tak, ale ma to jedną wadę. Zabiera ci manę i lwią część baterii na telefonie.
- Ej, a czemu to tak?- oburza się Dawid.
- Nie wiem. Tak już jest.
- Ale nie mogłeś mi tego powiedzieć wcześniej?- pyta się Dawid. Zaczyna lekko czerwienić się z gniewu.- Naprawdę teraz ci się to przypomniało?
- Wybacz- przeprasza Helpy.- Dawno nie używałem tego i...
- Nie używałeś? Co to ma znaczyć? Kiedyś walczył w RPG jak ja?- ciągnie za język Dawid.
Chłopak przypomina sobie statystyki wiewiórki.
- Czy ty używałeś Telefonu Rzeczywistości? Jak ja?- mówi to na chybił trafił. Pojęcia nie ma, co to mu da, lecz musi spróbować.
- Ja... spójrz!
Helpy zeskakuje z jego ramienia i biegnie gdzieś. Chłopakowi nie pozostaje nic innego jak biec za nim. To się przerośnięty, jak szczury w Fallout 4, gryzoń znalazł. Nadawałby się na polityka. Doskonale wie, jak nie odpowiadać wprost na pytania.
Helpy podchodzi do jakiejś kraty, gdzie prawilnie jak prawilnusy, powinny być ścieki. Dawid staje nad tą kratą.
- No i co chcesz mi...- przerywa, kiedy sam to dostrzega.
Na kracie coś wisi. Chłopak schyla się i ostrożnie stara się wyciągnąć przedmiot. Kończy się to tak, iż Helpy musi to wyciągnąć. Wreszcie, przedmiot trafia do dłoni Dawida.
Chłopaka zatyka z szoku.
To breloczek, przedstawiający różowego jednorożca. Taki sam, jaki miała Karolina, doczepiony do swojego telefonu. Breloczek jest troszeczkę ubrudzony, jednak da się zauważyć coś szczególną rzecz- rysę z tyłu tego przedmiotu. Dawid dobrze pamięta, jak sam ją zrobił.
- Teraz wiemy, gdzie powinna zacząć szukać policja.- stwierdza Helpy.
- Nie.-zaprzecza Dawid.- Nie zamierzam na nich czekać. Sam się tym zajmę.
- Jesteś pewny...?- pyta Helpy.- To może być niebezpieczne.
- A w dupie to mam!- woła Dawid. Prawdopodobnie, wszystkie Grażyny już o nim plotkują.- Pójdę do tych pierdolonych ścieków i ją wyciągnę!
- To, chociaż, zabierz mnie.
Dawid odwraca się. Za nim stoi Bartek. Brązowowłosy ma bardzo przenikliwe spojrzenie.
- No jasne, że cię wezmę!- oświadcza Dawid.- Jesteś moim partnerem w walce!
- Tak, ale nie tylko ścieki musimy przeszukać- Bartek wyciąga telefon i pokazuje zdjęcia.
Jedno zdjęcie przedstawia sklepową wystawę. Początkowo Dawid nie widzi związku, dopóki Bartek nie wskazuje na pewien szczegół. Dopiero wtedy, chłopakowi otwierają się oczy.
To niebieski telefon Karoliny.
Następne pokazuje dziwaka. Takiego samego, jakiego widział Dawid. Tego, który porwał Karolinę, we współpracy z Foxy'm.
- Skąd ty to...?- dziwi się chłopak, póki nie przypomina sobie czegoś.
'Super-szkolny detektyw." To widniało w statystkach Bartka.
- Niezła z ciebie Kirigiri- chan, stary.- stwierdza Dawid.
- Dzięki- mówi Bartek.- Z ciebie dobry Robin.
- Dobra, ale musimy przeszukać te ścieki.- kończy komplementy Dawid.- Jutro rano się zbieramy. Przygotuj się.
- Jasne, sir!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top