#.3
Chłopacy biegli przez kilka kilometrów, z prędkością jeża Sonica, który zbiera pierścienie, lecz nie wiedzieli, dokąd biegnąć. Ale mieli na to wyjebane. Nie bądźcie jak Bartek i Dawid. Nie miejcie wyjebane, na to, gdzie biegniecie.
W pewnym momencie, spadło na nich oświecenie. Tym oświeceniem, był Helpy, drący pysk:
- ZATRZYMAJCIE SIĘ, DO CHUJA PANA!
Kumple stanęli.
- Och, dopiero teraz, łaskawy pan Wiewiórka raczył się obudzić i nam pomóc!- Dawid ma wyrzuty do Helpy'ego, że nie pomógł mu, kiedy walczył z Zero.
- Hej! Wyczarowywanie wiewiórek wymaga użycia jakiejś siły!- broni się Helpy.- A tak poza tym, to wiecie, gdzie jesteście?
Nastolatkowie rozglądają się. Są na jakimś rozwidleniu dróg. Jedna droga prowadzi w prawo, a druga w lewo. Zero znaków, czy czegoś w tym stylu.
- No super- stwierdza Dawid.- I co robimy?
- Do you know de wea?- pyta Bartek.
- Dis is de wea.- Helpy wskazuje swoją małą łapką na prawo.
- De wea! - wołają chłopaki i idą na prawo.
kiedy tak idą, Dawid rozmyśla nad wieloma sprawami. Głównie nad cyckami, lecz też na bardziej poważnymi sprawami.
A konkretniej, nad swoim życiem i tym całym "przeznaczeniem". O jakie, kurna, przeznaczenie chodzi? Czy Dawid stanie się Supermanem za pomocą krzyczenia i bicia kolesi w stylu RPG? A może chodzi o coś bardziej złowieszczego? Przecież nie musi być bohaterem. Cholera, to jak wybory z "InFamous". Albo jesteś dobry, albo zły. A może będzie taką sneaky cunt? Raz dobry, a raz zły? Jednak znając jego szczęście, zjebałby to po całości.
Docierają do jakiejś cywilizacji. Dawid rozpoznaje to miejsce. Są przy parku, w którym Dawid spotkał Helpy'ego. Obok nich jest monopolowy.
Chłopak przypomina sobie o skradzionej Nutteli. Dalej ma mało many. Musi ją naładować.
- Dobra, jebać szopa.- oznajmia Dawid.- Kupmy nową Nutellę.
Wchodzą do sklepu. Helpy chowa się pod ciuchami Dawida. Dziękować Bogu Wiewiórek, nie wlazł pod spodnie. Wczepił się w plecy. Trochę boli, jednak da się przeżyć. Chłopcy biorą z półki kilka słoików boskiego jedzenia, zwanego przez śmiertelników, Nutellą.
Nutella w monopolowym? WTF?- dziwi się wewnętrznie chłopak, jednak zabiera słoiki pełne czekolady.
Podchodzą do kasy i kładą słoiki. Wzięli ich aż pinć. Kasjer podchodzi do nich.
- Co chcecie, dzieciaki?- pyta, głosem Scooby'ego Doo.
- Skasuj nam to, panie.- odpowiada Bartek.
- Na pewno?- upewnia się kasjer.
- Nom.- potwierdza Bartek.
Kasjer bierze jeden ze słoików w dłonie. Lecz, zamiast zacząć skanować cenę, rzuca nim o ścianę. Chłopacy i wiewiórka patrzą na brązową plamę, powstałą na ścianie. Wygląda, jakby krowa dostała skrzydeł i zesrała się na ścianę. Kasjer bierze kolejny słoik i robi to samo. Gdy bierze już trzeci, Dawid budzi się.
- Panie, nie chodziło nam o to!- prostuje.- Chodziło o to, by nam, pan, podał cenę, panie!
- Serio?- kasjer wydaje się być mocno zaskoczony.
- TAK!- wołają we trójkę.
- Ups, sorki- kasjer skanuje ocalałe Nutellę.- Mój błąd.
Co tu się, do chuja, odwaliło?- myśli Dawid.
- To będzie pięć złotych.- oświadcza kasjer.
Dawid szuka hajsu po kieszeniach. Serce mu bije szybciej. Nie ma.
- Ej, stary, masz kasę?- pyta Bartka Dawid.
- Eee... nie. Nie wziąłem.- Bartek ma rozszerzone oczy.
- Zaraz, panowie, to wy się wybraliście do sklepu bez pieniędzy?- kasjer ma już mniej miły głos.
- No, tak.- przyznaje Dawid.
- Jak to tak to?
- No, jakoś to tak, kurwa, wyszło.-Bartek śmieje się.
- To do domku, kurwa, idźcie i wracajcie z pieniędzymi- radzi kasjer, zdenerwowany.- Kto to, kurwa, widział, wybierać się do sklepu bez pieniędzy!?
- Pan, XD.- chłopcy wybuchają śmiechem.
- Uciekać mi stąd! Już!- kasjer bierze miotłę do ręki i macha nią jak Harry Potter różdżką. Piętnastolatkowie, dusząc się ze śmiechu, wychodzą ze sklepu.
Siadają na trawie i próbują uspokoić. Brak hajsu nie jest dobry. Oboje potrzebują tej many.
- To... co teraz?- zastanawia się Bartek, wycierając łzy śmiechu.
- Daj mi pomyśleć.- Dawid myśli. Co w tej sytuacji, zrobiłby uczestnik "Milionerów"? A, no tak. Wybrałby jedno z kół ratunkowych. Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt nie wchodzi w grę. Może spytać się widowni?
- Hej, Czytelnicy, co teraz?- pyta się Dawid, patrząc w jakąś stronę.
- Stary, co ty wyrabiasz?- Bartek spogląda na kumpla, jakby ten się zjarał w GTA.
- Pytam się publiczności, co robić.- wyjaśnia chłopak.
- Nie lepiej zadzwonić do przyjaciela?- proponuje Helpy.
- Dobry pomysł.
Chłopak wyciąga telefon i dzwoni do jedynej przyjaciółki, poza Bartkiem- do Karoliny.
Wybiera numer i czeka, aż odbierze. Jeden sygnał. Dwa sygnały. Jak we FNaF 3. Wreszcie dziewczyna odbiera.
- Czego chcesz?- prosto z mostu, pyta Karolina.
- Słuchaj, jesteśmy w sklepie, ale nie mamy hajsu- tłumaczy sytuację Dawid.- Weź przyjedź i pożycz nam pinć złotych.
- A gdzie jesteście?
- Przy monopolowym. Obok parku.
- A co, zjeby, kupujecie w monopolowym?- drąży Karolina.- Wy się bawicie w Edd'a i Eddie'go? Jeśli tak, to nie zamierzam być waszym Ed'em.
- Nie, my tylko chcemy kupić Nutellę, by odnowić manę.- oponuje chłopak.
- Czekaj, w monopolowym jest Nuttela?-dziewczyna ma głos, jakby właśnie coś odkryła.
- No.
- Dobra, dajcie mi chwilkę. Niedługo tam będę.- Karolina rozłącza się.
Chłopak chowa telefon do kieszeni. Bartek bawi się kawałkiem nitki razem z Helpy'm. Dawid rozgląda się po okolicy. Jest absurdalnie spokojnie. Ptaszki śpiewają, ludzie sobie chodzą po ulicy, a psy srają.
Zawiewa wiatr. Krzaki i liście drzew poruszają się na nim. Pod jednym z drzew załatwia się bezdomny pies. Dawid patrzy na to. Pies nagle odbiega od drzewa jak Mario od ataku. W cieniu drzewa, coś się porusza. Chłopak przygląda się mocniej. I widzi jak w kilka sekund, jakaś ciemna postać z cienia drzewa, chowa się w krzakach, stojących kilka metrów naprzeciwko Dawida. Chłopak łapie za telefon i przygotowuje się na RPG-owe klepanko.
Ciemna postać lekko wychyla się z krzaka. Dawid widzi jej oczy. Jakby błyszczą złotem. Im dłużej wpatruje się w gostka, tym bardziej źle się czuje. Zupełnie jak po przegraniu kilku rund w CS. Nagle Dawid czuje się jak Kokona w Yandere Simulator- nieważne, co zrobi, będzie miał przechlapane.
- Z drogi! O KURWA!
Krzyk wyrywa go z transu. Tak samo widok Karoliny, która wjeżdża prosto w krzaki, gdzie postać jest. Dziewczyna zalicza epicki upadek w krzaki, a jej rower pada na nią. Brązowowłosa przez chwilę grzebie się wśród liści i gałązek, klnąc jak szewc. Wreszcie, w zwycięskiej pozie, wstaje i bierze rower. Ma we włosach liście i zadrapania, lecz ma też minę mówiącą: "Powiedz coś o moim wyglądzie, a zabije cię w najokrutniejszy możliwy sposób.".
- Elo, dziady- wita się, opierając rower o ścianę monopolowego.- Wzywaliście mnie jak Carter Horusa, to jestem.
- A masz hajs?- ciągnie za język Bartek.
- Tak. Nawet więcej niż pięć złotych.- dziewczyna bierze brązową torebkę z godłem Hogwartu i szuka czegoś. - Gdzie ja to mam...?
- Pomóc?- zagaduje Helpy.
- LOL, dawaj. Chcę zobaczyć, jak znajdziesz mój portfel.
Helpy skacze i łapie się torby. Zręcznie wspina się, by wejść do środka torebki. Przez kilka minut słychać myszkowania po torbie. Wreszcie, będąc ubrudzony w kilku miejscach, wychodzi, trzymając podłużny portfel z kotami.
- Kobieto, co ty trzymasz w tej torbie?- Helpy kaszle i wyskakuje z torebki, na ręce Dawida.- Czemuś takiemu, to nawet Pudzian nie dałby rady.
- Mam tylko przedmioty, które są potrzebne współczesnej kobiecie do przetrwania.- spokojnie mówi Karolina.
- Telefon, portfel, chusteczki, kosmetyki i kluczyki jeszcze zrozumiem...- wiewiórka wytrzepuje się.- Ale scyzoryk, nożyczki, gaz pieprzowy, taśma klejąca, marker oraz koc to lekka przesada... a to jedna trzecia jej pełnego ekwipunku.
- Jak ty to mieścisz?- Dawid stara się to ogarnąć.
- Kobieta nie zdradza swoich sztuczek- Karolina wyciąga z włosów liście.- Oddajcie mi moją własność.
Dają jej portfel i wchodzą do sklepu.
- Hej, a jak ty, w ogóle, dotarłaś tutaj tak szybko?- zastanawia się Bartek.
- Bo to monopolowy mojej mamy.- niechętnie odpowiada Karolina.
- O! Cześć Karolina!- woła kasjer do brązowowłosej.- Jak tam u mamy?
- W porządku, panie Januszu...- dziewczyna ma minę kompletnego zażenowania.
- W lato też będziesz pomagać?- odpytuje się, tak zwany, pan Janusz.
- Ty tutaj pracowałaś?!- chłopak jest mocno już zdumiony.
Tak naprawdę, nigdy nie wiedział, gdzie pracuje mama Karoliny. Wiedział tylko, iż jej rodzice są po rozwodzie i ojciec pracuje w Niemczech. Sądził, po bardzo sprytnym zachowaniu dziewczyny oraz jej eleganckim stylu ubierania, że jej mama musi być kimś wysoko postawionym, tak samo ojciec. Nie przypuszczał też, by dziewczyna kiedykolwiek pracowała u kogokolwiek.
- T-tak... pracuje tu czasem, by dorobić sobie do kieszonkowego.- dziewczyna poprawia okulary.- Tak samo robię u ojca.
- Ale...
- Co? Myślałeś, że jestem księżniczka? Mogę cię zapewnić, iż przepracowałam więcej niż ty przez całe życie.
- Potwierdzam. -wtrąca swoje trzy grosze Bartek.
- Aha...- chłopak czuje, iż jego mózg przegrzewa się od nadmiaru informacji.
Biorą Nutellę i kilka innych rzeczy do tego- kilkanaście paczek chipsów, butelki coli, mnóstwo ciastek oraz energetyki. Karolina płaci. Dawid czuje niemałą zazdrość, gdy widzi, ile dziewczyn ma pieniędzy. Teraz wie, że są to zapracowane pieniądze.
- To co, robimy wieczór gier?- pyta Karolina, kiedy wychodzą ze sklepu.
- A co, nie świętujesz zakończenia roku szkolnego z Julią?- Julia to najlepsza psapsi Karoliny. Dawid określa mianem "prawdziwego przyjaciela", a Bartka "najlepszego kuzyna".
- Takie były plany, jednak ona postanowiła poświęcić ten dzień na stalkowaniu jej crush'a, zatem odpuściłam sobie jej towarzystwo.- wyjaśnia Karolina.
- Oj, za dużo Yandere.- sonduje Dawid.
- Żebyś wiedział.
- Ale my planujemy męski wieczór!- informuje Bartek.- A ty jesteś, chyba, dziewczyną!
- Jak to? Nie mogę posiedzieć kumplami?
- Cóż... zawsze możemy zmienić cię w chłopaka...- zauważa Dawid.
- Co masz na myśli?- Karolina cofa się krok w tył, by w razie ucieczki, wziąć szybko rower i dać gazu.
- Opowiem po drodze. Na razie, chodźmy.
Wsadzają zakupy do koszyka roweru Karoliny. Dziewczyna prowadzi swój pojazd, a chłopacy idą obok niej.
Dawid dostaje powiadomienie. Wyciąga telefon i patrzy na wiadomość.
"Gratulacje! Zyskałeś nową partnerkę! Karolina dołączyła do twojej drużyny!"
Chłopak sprawdza jaj statystyki.
"Karolina- przyjaciółka Dawida, szalony nerd-pisarz, super-szkolny lis. Level 6"
Co?! Jakim cudem, ona zdołała go nabić?!- myśli Dawid, patrząc na te statystyki.
"HP: 900 M: 300
Siła: 6/20 Atak: 90 HP
Szybkość: 5/20 Defensywa: 10
Magia: 2/20 Wygadanie: 8/20
Armor
Hełm: ...
Zbroja: Biała koszula i czarny płaszcz
Broń: Torebka w stylu Harry'ego Pottera
Broń dystansowa: ...
Skille:
Nauczanie- Nikt nie lubi szkoły i uczenia się. No, może prócz Annabeth. Uśpij swoich przeciwników, aby móc w nich naparzać. -10 M
Rzut okularami- Rzuć okularami jak Freddy Fazbear swoim kapeluszem (tak, według mnie, każdy okularnik ma tego skilla). Zabiera przeciwnikowi 20 Hp. -10 M.
Prawy sierpowy- Niczym Chuck Norris, uderz przeciwników swoją pięścią. Niech poznają jej smak. Zabiera 45 Hp. -20 M.
Pojazd- Nic lepiej nie rani, jak porządny pocisk. Szczególnie, jak pocisk po osobach, które chcą cie zabić, ale ty zabijesz je, mocą swoich słów. Odbiera 80 Hp. -50 M.
Inspirująca przemowa- Są chwile, kiedy człowiek jest przygnębiony. Potrzeba wtedy czyiś ciepłych słów, pomocy drugiego człowieka. A najlepiej, jakiejś przemowy, która może być krótka i niepoprawna językowo, lecz ma moc Jedi, jeśli chodzi o poprawianie humoru. Odnawia sojusznikom 60 Hp. -30 M.
Nienawiść- Wystrasz swoich przeciwników, swoim nagłym wybuchem złości. Niech poczują twoją złość, jak poczuł to płatny zabójca, prowokując Willa .Ogłusza. -10 M."
To mam niezłą partnerkę.- stwierdza w myślach Dawid.
- To, co zamierzasz zrobić?- chce wiedzieć Karolina.
- Och, miałem ci powiedzieć- Dawid wyrywa się z zamyślenia.- Zatem, mam plan, jak możemy mieć męski wieczór.
- To mów, a nie tu biadolisz trzy po trzy.- prosi Karolina, ze spojrzeniem ostrym jak żyletka, lecz spokojnym głosem.
- Proste: przebierzemy cię za faceta!- oznajmia Dawid.
- Co proszę!?- dziewczyna aż staje z szoku.- Pogięło was?
- Nie, po prostu trochę obetniemy ci włosy, ubierzemy w moje ciuchy, wypchamy krocze i będziesz kolesiem!
- To najbardziej głupi pomysł, jaki kiedykolwiek słyszałam z twoich ust- uznaje Karolina.- Gorszy od pomysłów Percy'ego.
- Nie wiem, o kogo chodzi, ale zapewniam cię, iż to genialny plan!- mówi Dawid z entuzjazmem.- Nie daj się prosić.
- Niech ci będzie.- zgadza się okularnica.- Ale tylko dlatego, ponieważ jesteś dla mnie jak Elias dla Linnei.
Nie łapię tego.- myśli Dawid, lecz zachowuje to dla siebie.
Dochodzą do domu Dawida. Szybko wypakowują prowiant i przygotowują się do metamorfozy Karoliny.
- Przysięgam, iż jeśli obetniecie źle moje włosy, skończycie gorzej niż Ozyrys na swoich urodzinach.- grozi dziewczyna i siada na krześle.
- Spoko, nie będziesz przecież wyglądać jak Two Faces.- zapewnia Bartek i bierze nożyczki.
Ucina on ostrożnie końcówki. Stara się to robić prosto. Nie chcę, by Karolina pobiła go, jak Batman Jokera w "Mrocznym Rycerzu". Kiedy włosy dziewczyny sięgają trochę powyżej ramion, przestaje ciąć.
- Okej, pora na ciuchy.
Dawid wyciąga ze swojej szafy jakieś ubrania. Są to te ciuchy, których sam nie nosi- niebieska koszula, czarne dżinsy, krawat i czarny podkoszulek. Bum, idealny strój dla Karoliny. Daj jej ubrania. Ta wzdycha i idzie z nimi do łazienki. Po kilku minutach wychodzi. Jakoś jej krocze jest dziwnie wypchane...
- Nic nie mówcie- syknęła dziewczyna.- Mam tam zapasowe skarpety. I nie, nie są w majtkach, pacany.
- Dobra. To jedziemy z męskim wieczorem!- oświadcza Dawid i uruchamia konsolę.
Grają w różne gry. Overwatch, Minecraft, InFamous, Wiedźmin 3, Call of Duty, wszystko, co nawinie im się pod dłonie. Zamawiają do tego pizzę. I tak, siedzą do nocy, zajadając się pizzą, chipsami, popijąc to colą.
Dawid, w pewnym momencie, wychodzi z pokoju, kiedy Bartek goni pociąg w "InFamous: Second Son", krzycząc: "DŻASTIN! NIE OPUSZCZAJ MNIE!". Wchodzi do kuchni i bierze siarczysty łyk z butelki coli. Wyciąga telefon, by sprawdzić jeszcze raz statystki.
- Co tam patrzysz?
Dawid prawie podskakuje. Za nim stoi Karolina. Jej twarz odbija się ekranie telefonu. Chłopak się odwraca. Dziewczyna przez lata straszy wszystkich i to niespecjalnie. Ona potrafi być tak cicha, że można nawet jej nie zauważyć. Prawie codziennie się to zdarza. Nawet nauczycielom i rodzinie Karoliny. Kilka razy nauczyciele nie dostrzegli jej i sądzili, że nie są wszyscy uczniowie. Podobno, dwa razy jej rodzice zapomnieli o niej. Jeden raz nie wzięli jej z Biedronki, a drugi był podobno w Niemczech.
- Nie strasz mnie, kobieto- każe Dawid, łapiąc się za serce.- Jeszcze na zawał zejdę.
- Oj tam, nie będziesz jak babcia Heaven, nie umrzesz- bagatelizuje okularnica, poprawiając okulary.
- Żebyś się nie zdziwiła.
Karolina spogląda na statystyki wyświetlające się na ekranie telefonu.
- Wow, mam szósty poziom? Nice.- stwierdza dziewczyna.
- Ale jak ty go nabiłaś?- zachodzi w głowę Dawid.- Wytłumaczy mi to.
- Może to dlatego, ponieważ ja mam więcej wiedzy i pracowałam więcej od ciebie?- zastanawia się Karolina, biorąc od chłopaka butelkę. Bierze łyk i kontynuuje.- A może jestem lepsza od ciebie i tyle?
- Ta, jasne.- Dawid pokazuje jej inne opcje.- To może mi wytłumaczysz, o co chodzi z "Zapisem"?
- Helpy ci nie powiedział?- dziewczyna marszczy brwi.
Chłopak chciał wydusić te informacje od wiewiórki, lecz ten znów zasnął i nijak szło go obudzić.
- Nie.
- Nie mam pojęcia- oświadcza dziewczyna.- Może to działa na zasadzie zapisu w grze? Że zapisujesz swoje życie, żeby móc wrócić do niego, w razie śmierci?
- Brzmi jak "Oszukać przeznaczenie".- uznaje Dawid.
- Teraz takie jest twoje życie.
- Co kurwa?- nie rozumie chłopak.
- Jeśli to prawda, co mówicie, to twoje życie to takie RPG... tylko możesz zginąć naprawdę i nie ma opcji pauzy. Grasz ciągle i ciągle, dopóki nie zdobędziesz wszystkiego, czego chcesz, dopóki nie będzie końca twojego czasu gry...
Typowe. Karolina ze wszystkiego potrafi nagle wyciągnąć temat do filozoficznych przemyśleń. Chłopak jest przekonany, iż ona zostanie w przyszłości jakimś filozofem współczesności i kimś wielkim. Dlatego, często zwracają się do niej wszyscy z klasy po poradę.
- To ty w takim razie masz tak samo. Jesteś moją partnerką.
- Hm... czy to oznacza, że jeśli będziesz walczył z kimś, to ja się pojawię, chociaż będę bardzo daleko?- pyta dziewczyna.
- Nie wiem- Dawid wyłącza telefon.- Sam chciałbym wiedzieć, jak to ma wszystko wyglądać.
Nastaje cisza. Jest ona dość krępująca. Chłopak zdaje sobie sprawę, że mógł wkręcić swoich przyjaciół w niezłe bagno. A jego "przeznaczenie" mówi, że jego przyjaciel będzie w wielkich kłopotach. A on będzie musiał go uratować, by spełnić swój los.
- Nie znam się na grach.- nagle odzywa się Karolina.- Ani na życiu. Gdyby chodziło o literaturę lub naukę, to byłabym w stanie pomóc. Jednak nie znam się na RPG-ach. I choć nie mam pojęcia, co wyniknie z tego...
Patrzy mu w oczy. Jej wzrok mówi jasno: "Nie opuszczę cię, przyjacielu".
- Wiem, że nie zostałeś wybrany z przypadku. Helpy musiał zobaczyć, że znasz się na grach i zmienił twoje życie w grę- ciągnie Karolina.- A ja, jako twoje partnerka w walce i przyjaciółka, jestem zobowiązana ci pomóc. I pomogę ci. Jakkolwiek będę mogła.
- Nie musisz, jeśli nie chcesz...- chce coś powiedzieć Dawid, lecz Karolina mu przerywa:
- Nie próbuj zmienić mojego zdania, ponieważ go nie zmienisz. dobrze o tym wiesz.- okularnica uśmiecha się chytrze. Jak prawdziwy lis.
Dawid też się uśmiecha. Karolina może i robi zbyt pogmatwane oraz poetyckie wypowiedzi, jednak można na nią liczyć.
- To co, dokańczamy męski wieczór?- pyta dziewczyna.
- Jasne.- odpowiada chłopak.
Wspólnie wchodzą do pokoju, w momencie, kiedy Bartek klęczy przez telewizorem i drze się: "DŻASTIN! CZEMU MNIE ZABIŁAŚ? ŻĄDAM ROZWODU!".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top