#.25

Bartek podąża przy rzece. Za nim kroczą Jason, Julia, Puppeteer i Zero. Julia trzyma się blisko Jasona, obejmując się rękoma. Jason rozgląda się dokładnie, jakby coś zaraz miało ich zaatakować. Zero podskakuje wesoło obok brązowowłosego. Puppeteer leci sobie, cheater jeden, z pełnym wyjebaniem.

Super, Dream Team mam tutaj.- ironizuje w myślach Bartek.- Samobójca, Zabawkarz, niezrównoważony psychicznie szop i przerażona Otaku. Co jeszcze?

- Hej, kto tam pływa...?- pyta Zero, wskazując na coś w rzece.

Wszyscy tam patrzą. Rzeczywiście, ktoś tam płynie. Ta osoba wykonuje powolne, ociężałe ruchy, bezskutecznie próbując przeciwstawić się prądowi wodnemu.

- Niech ktoś ją wyciągnie, on się tam utopi!- woła Bartek.

Chciałby tam wskoczyć, jednak jest mały problem- nie umie pływać. W przeciwieństwie do Karoliny, nigdy nie udało mu się tego nauczyć. Jako dziecko często jeździł nad jeziora, ale kiedy za bardzo zbliżał się do wody, to uciekał z krzykiem. Był głupim dzieckiem.

Puppeteer, wyciąga sznurki w stronę osoby i owija je wokół jednej z dłoni. Ciągnie za sznurki i osoba płynie do Puppeta.

Spryciarz.- myśli Bartek.

Puppeteer wyciąga osobę z wody. Na jej widok, oczy Bartka rozszerzają się ze zdziwienia.

To Karolina. Wygląda koszmarnie. Ma jeszcze większy wory pod oczami niż zawsze, cerę bladą jak kreda, blizny na twarzy, ubrania mokre i lekko poszarpane, a ona sama jakby wychudła. Kaszle i oddycha ciężko, trzęsąc się. Ma też skrócone włosy oraz straciła okulary.

- Dobry Boże...- mówi cicho brązowowłosy.

- Karolina! To ty!- Julia podbiega do przyjaciółki i ściska ją. Ta z chęcią też ją przytula, wtulając się w jej sweter.- To naprawdę ty! Gdzieś ty była?!

Zamiast odpowiedzi, Julia otrzymuje ciche szlochy. Karolina płacze. Dopadają ją konwulsje, smarkając.

- Tak bardzo za tobą tęskniłam. Tak bardzo się bałam, że już cię nie zobaczę...- Karolina podnosi głowę. Z jej poczerwieniałych oczu, spływają łzy.- Tak się bałam, że już nie zobaczę nikogo!

- Hej, spokojnie, już jesteś z nami.- uspokaja Bartek, klękając przy kuzynce. Kładzie jej dłoń na ramieniu.- Niedługo też zobaczysz się z Dawidem...

- Nie! Nie zobaczę! Oni go zabrali!- krzyczy Karolina, a z jej oczu leci więcej łez. Julia przytula przyjaciółkę mocniej i głaszcze jej plecy, pozwalając się wypłakać. Karolina korzysta z tego.

- Ale kto go zabrał?- pyta Jason, nieco podejrzliwym tonem.

Karolina patrzy na niego poważnie.

- A jak myślisz? Kult X.

***

Dawid zbliża się do mostu. Dostrzega dość małą grupkę- cztery osoby, z czego jedna, to wysoki klaun, Roześmiany Jack. Staje na moście, a kilka metrów przed nim, staje grupa. Chłopak lustrując ich wzrokiem, dostrzega Karolinę. Dziewczyna wygląda jak cień dawnej siebie. To przeraża go.

Prócz niej i klauna, jest jeszcze dwójka ludzi. Jakiś nieznany typek oraz Goldman. Zatem, szanse są wyrównane. Jeśli Karolina dojdzie do jego teamu podczas walki, będzie trzy na trzy. A on już się wyćwiczył, toteż nie powinno mu to sprawić większego problemu, aby pokonać ich.

- No, no, no... nie sądziłem, że dzieciak, którego Mistrz X chce mieć przy sobie, to krasnal.- oświadcza Roześmiany, oglądając go.- I do tego, taki smarkaty.

To nieco uraża Dawida.

- A ja nie spodziewałem się, że...- szuka dobrego pocisku. Znajduje coś.-Że X zatrudnia takich emo jak ty!

No nie, nie jestem Bigby'm ani Geraltem.- stwierdza Dawid w myślach.

To było tak słabe, iż nawet Karolina ma widoczną ochotę strzelić facepalm.

- Dobra... po prostu oddajcie moją przyjaciółkę!- oznajmia Dawid, prosto z mostu.- A wtedy, zapomnimy o całej sprawie i będziemy żyć długo i szczęśliwie!

- Wybacz, mój drogi chłopcze, ale Mistrz ma inne plany wobec ciebie- zabiera głos Goldman.- A, uwierz mi, jeśli pozwolisz mu je spełnić, cały świat będzie mógł żyć długo i szczęśliwie.

- Co masz na myśli...?- interesuje się chłopak.

Teraz myśląc nad całą sprawą... czemu nie iść do tego "Mistrza" i nie spuścić mu wpierdolu? Dlaczego Dawid ma iść typową logiką gier (zabij wszystkich strażników, a oszczędź główny cel), zamiast nie zmienić zasad? Chyba będzie to rozsądniejsze. Ale najpierw, przydałoby się dowiedzieć, czego typek, w ogóle, chce od niego.

- Mistrz X chce zmienić świat, by uczynić go miejsce, gdzie wszyscy ludzie będą żyli w szczęściu pod jego władzą...- tłumaczy Goldman, jak nakręcona, z błyskiem szaleństwa w oku.- Chce być dla nas prawdziwym Bogiem, który uwolni nas z tej zaśmieconej planety.

- Ale jak człowiek miałby to osiągnąć?

- On nie jest człowiekiem!- woła panicznie Karolina, kuśtykając do Dawida.- To demon! Nie możesz mu zau...

- Morda!- Roześmiany łapie brązowowłosą i zakrywa jej usta, Dziewczyna chce coś jeszcze powiedzieć, ale wydaje tylko niezrozumiałe dźwięki.

- Nie... nie jest człowiekiem...?- Dawid czuje rosnący strach.- Jak to...?

- X jest boską istotą z innego świata- Goldman mówi to z pełnią szacunku i podniecenia.- Chce nam wszystkim pomóc.

- A...a j-jak chce to, n-niby, zrobić...?- zastanawia się głośno Dawid.

- Właśnie dlatego potrzebujemy ciebie, chłopcze- te słowa wprawiają chłopaka w mocny szok.- X potrzebuje cię, by dostać się do naszego świata.

- O nie! Pierdolcie się! Nie wciągniecie kolejnej osoby w to chore gówno!- wrzeszczy Helpy.

Kurwa, zapomniałem, że on taki wyszczekany potrafi być.- myśli Dawid, czując się nieco pewniej.

- Ty przeklęta... wiewiórko.- syczy Goldman.

- Popieram mojego pupila- mówi Dawid, szykując się do walki.- Nie zamierzam pomagać jakiemuś zjebanemu demonowi, czy innemu pierdolcowi.

- Cóż... mogliśmy to załatwić po dobroci... ale nie pozostawisz nam wyboru...- Jack łapie Karolinę za ramiona. Nim nastolatkowie zdążą zareagować, klaun wyrzuca ją za barierkę. Dawid podbiega do barierki i jest w stanie tylko oglądać, jak jego przyjaciółka wpada do wody i płynie z prądem.

- Karolina...augh!

Roześmiany ciągnie za kaptur od bluzy, sprawiając, iż traci dech w płucach. Zabierają mu telefon i związują ręce. 

- Walka start!- woła Dawid.

Czeka, aż będzie interfejs statystyk i wszystko... ale nic się nie dzieje. Nic a nic. Dawid chce krzyknąć jeszcze raz, lecz zaklejają mu usta.

- Zostawcie go!- Helpy skacze na Goldman, jednak ta go chwyta w locie i trzyma mocno. Wiewiórka szarpie się i próbuje uciec, ale nie może. 

- Wracamy do Mistrza, chłopaki.

I ciągną za sobą Dawida, który nie potrafi zrozumieć, dlaczego jego niezwykła zdolność nagle nie działa. Bez tego, jest bezbronny.

Bez tego, jest nikim.

***

- Kurwa.- kwituje Bartek, kiedy Karolina kończy opowiadać.- I co teraz?

Dziewczyna siedzi obok niego, w sweterku Julii. Ma spuszczoną głowę. Jason ma minę "Nie ma opcji, bym wam pomógł". Julia jest jeszcze bardziej przerażona. Puppeteer spogląda w dal, zamyślony. Nawet Zero straciła swój zapał.

Bartek nie wie, co ma zrobić. Nie jest przywódcą, nie umie rządzić. A szczególnie, nie wie jak ma się dogadać z trójką zabójców. Zero, pewnie pójdzie za nim, Julia też, ale co z Karoliną? Ona musi jak najszybciej wrócić do domu. Jason i Puppeteer nie pomogą im. Poza tym, nie mają też pojęcia, gdzie ta przeklęta kryjówka jest. Szukając jej, będą błądzić po omacku.

Damy radę. Batman też musiał przechodzić przez niemożliwe i przeżywał to.- stara się pocieszyć Bartek.- Tylko, że on latami ćwiczył, a ty jesteś tylko chudym jak szczapa nastolatkiem.

- Mistrz X to demon z innego wymiaru- niespodziewanie odzywa się Karolina.- Za obietnicą "pomocy" ludziom, chce uczynić ich swoimi marionetkami. Nie marzy o niczym innym, jak torturowaniu ludzkości przez wieczność. Jeśli Dawid będzie przy nim dostatecznie długo, dostanie się na Ziemię...

Robi dramatyczną pauzę. Patrzy na każdego po kolei, z powagą.

- A wtedy, wszyscy, nieważne, czy jesteś poltergeistem lub demonem...- spogląda na Marionetkarza oraz Jasona.- ... czy człowiekiem...- tu patrzy na Zero, Julię i Bartka.- Skończysz jako jego niewolnik.

Wstaje chwiejnie. Blondynka próbują ją powstrzymać, jednak brązowowłosa nie pozwala jej na to. Ma w oczach starą zaciętość oraz upartość.

- Nie lubię innych ludzi, tak prawda. Ale nie zamierzam pozwolić, by ci, których lubię, zostali skrzywdzeni przez tego jeża!- oświadcza Karolina z naciskiem.

- I co zrobisz z tym faktem?- pyta ją Puppet, odwracają głowę w jej stronę.- Jesteś tylko słabą piętnastolatką. Nie masz żadnych specjalnych mocy. Ta sekta jest pewnie uzbrojona i przygotowana. Będziesz sama na, możliwe, całą armię.

- Mam to w dupie!- oświadcza głośno dziewczyna.- Wiem, gdzie mają bazę. Wiem, jak można się tam dostać. Tak, są przygotowani. Ale ja też mogę się przygotować. I nawet, jeśli będę musiała zginąć, to uratuję tego... chłopaka!

Bartek wyczuwa jej wahanie, kiedy mówi "chłopaka". Jakby chciała powiedzieć coś innego... czyżby jednak tu chodziło o coś więcej niż przyjaźń...?

Tego nie wie, ale wstaje.

- Jeśli tak, to idę z tobą- ogłasza.- To też mój przyjaciel.

- To ja idę z B-manem i Foxy!- Zero wskakuje na barana na Bartka.- Ocalimy Robina, by nie stał się Jokerem Juniorem!

- Też idę- mówi Julia, chociaż dalej się trzęsie.- Ocalimy tego idiotę.

- Ech, skoro tak...- Puppeteer wzdycha.- To chodźmy.

- Co?! Naprawdę zamierzacie tam iść?!- Jason spogląda na nich, jak na wariatów.- Możemy zginąć!

- Zatem prędko, zanim dotrze do nas, że to głupie!- woła Puppeteer.- Prowadź.

- Jasne.

Idą za dziewczyną. Rudzielec, po chwili wahania, idzie za nimi.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top