#.12
Dawid otwiera oczy. Jest cały sztywny jak cholera. Siada i rozciąga się. Cholera. Zasnął przed komputerem. Znowu.
Od wczoraj, nie znalazł położenia tego Puppeteera i Alice. Próbował poszukać jakiś informacji, jednak nie było tam nic zbyt pożytecznego. W końcu, cały w nerwach, zrobił sobie przerwę na CS'a. Skończyło się tak, iż zaczął grać w jakieś horrory. I zasnął, przy Slendytubbies.
Wstaje od biurka i wącha się. Nie cuchnie, zatem, nie trzeba zmieniać ciuchów. Sprawdza godzinę. Jest ósma. Serio, od kiedy on wstaje tak wcześnie rano? Patrzy za okno. Jest dość deszczowo. Ma dzisiaj przejść się z Bartkiem do mamy Karoliny. Kobieta sama ich zaprosiła. Dawid czuje się trochę speszony zaproszeniem- lecz nie mógł odmówić.
Ma jeszcze kilka godzin, aż do godziny wizyty. Postanawia pospacerować po mieście. Nie ma nic lepszego do roboty, a poza tym, kto wie, może uda mu się znaleźć coś. Ostatnio tak było.
Znając mnie, szczęście już mi nie dopisze.- myśli Dawid, lecz i tak wychodzi z iskierką nadziei.
Przechadza się po ulicach. Jest tak spokojnie. Jak cisza przed burzą. Albo przechadzka po bagnach. W sumie, jeden chuj.
Dawid dociera pod monopolowy. Ten sam, w którym kupił nutellę za hajs Karoliny. Wzdycha.
Co z nią się teraz dzieje? Wcześniej sądził, iż dziewczyna musi sobie świetnie radzić. Teraz nie jest już tego taki pewien. Po Pennywise'sie i Jasonie, czuje, że z nią jest coraz gorzej. A co takiego może jej robić ten cały "doktor Smiley"? I czym jest "Kult X"?
Wyciąga telefon. Nie ma już statystyk Karoliny. Odłączyła się od jego teamu, a niefortunnie, Dawid może mieć statystyki tylko swojej drużyny oraz przeciwników. Dociera do statystyk Zero. Uśmiecha się, kiedy przypomina sobie walkę z nią. Uleczył się wtedy posłuchaniem "Czas na gównianą Creepypastę: Zero"...
Trybiki w jego głowie pracują na pełnych obrotach. Zero... w jej statystykach jest podpisana jako gówniana Creepypasta i "zmyślona przyjaciółka"... chłopak szybko wyszukuje więcej informacji o niej w necie... szuka i szuka... znajduje. Zero kiedyś nazywała się Alice...
Serce chłopaka bije szybciej. Dawid zapisuje strony i wysyła screeny z nich do Bartka. Od razu chce zacząć szukać po jej po całym mieście. Dostaje wiadomość od Bartka.
"Hm, interesujące."
"Nom."
"Nie tylko ty coś znalazłeś."
Dostaje zdjęcia od Bartka. Ogląda je.
Są to zdjęcia z nocy. Da się na nich dojrzeć tego typa w płaszczu, Puppeteera. Koleś śledzi jakąś babkę. Kolejne to zdjęcie Zero- są rozmazane.
"WTF, ziomek, czemu ona wygląda na ostatnich obrazkach jeszcze gorzej niż w rzeczywistości?"
"A, to akusgh"
To niepokoi Dawida.
"Bartek? Bartek, kurwo, co się z tobą dzieje? Kurwa mać, odpowiadaj."
Nie podoba mu się to. Sprawdza dokładnie zdjęcia. Są zrobione w dzień, czyli, być może, jakoś niedawno. Chłopak mruży oczy i skupia wzrok. Próbuje dojrzeć miejsce, w którym wykonano zdjęcie. Z tyłu dostrzega jezioro... tak, to miejscowe jezioro. Zauważa też przy nim jakąś chatkę... hangar lub coś w tym stylu.
Eureka!- myśli Dawid i chowa telefon.
Przy jeziorze jest hangar. Przy nim, zazwyczaj wszyscy wędkują. Po drugiej stronie zawsze, w ciepłą pogodę, zbierają się ludzie, by popływać. Chłopak biegnie do jeziora. Trochę musi się nabiegać, ponieważ jest ono na granicy lasu.
Co może dziać się z Bartkiem? Zbliża się do granicy miasteczka. Biegnie przy głównej drodze. Jest przy wyjeździe z miasta. Po lewo będzie leśna ścieżka, prowadząca do lasu. Obok niej, będzie jezioro.
Co jeśli Bartka porwała ta Zero? Dawid nie chce, aby kolejny jego przyjaciel znalazł się w niebezpieczeństwie. Już wystarczy, iż nie ma zielonego pojęcia, co się dzieje z Karoliną... nie chce, mieć tak samo, z najlepszym kumplem.
Sapie ze zmęczenia. Zwalnia. Kilka metrów i już jest na miejscu. Nie jest nawet przygotowany na ewentualną walkę. Ma ze sobą telefon i gumy do życia. Nic, co mogłoby mu pomóc. Nie zabrał też Helpy'ego. W sumie... chłopak myśli o wiewiórce. Helpy coś ukrywa, to pewne. Coś związanego z tym "Telefonem Rzeczywistości"... co to, do chuja, za szajs? Przypomina sobie rozmowę z nim. Mówił, że dawno już nie używał tego telefonu. Starał unikać odpowiedzenia na pytania chłopaka. Czy chodzi o telefon Dawida? To stare gówno, które kupił rok temu i popsuł w ciągu dwóch miesięcy?
Dociera do jeziora. Tutaj raz mu komórka wpadła do wody. Karolina ją wyłowiła, ponieważ pływa lepiej od niego. Chłopak wspomina jak był małym dzieckiem i razem z Bartkiem, próbowali otruć ryby w jeziorze, za pomocą pasztetu. Niestety, przyleciały kaczki, wyjadły pasztet i zepsuły cały, genialny plan. Albo jak króliki Julii go pogryzły tutaj, gdy postanowiła je zabrać na świeże powietrze poza miasteczkiem.
Podchodzi do hangaru. Myśli przez chwilę, czy wjechać z buta, czy może nie.
Postanawia być jak policjanci z W-11 i wjechać z buta.
Cofa się do tyłu i wykonuje kopnięcie Norrisa. Dalej, już nie jest tak pięknie. Robi dziurę w drzwiach, a jego noga utknęła, co gorsza, w tej dziurze. Próbuje ją wyciągnąć. Udaje mu się, tylko traci przy tym równowagę i upada na swoje cztery litery.
Drzwi otwierają się. Stoi w nich stara, dobra panda Zero.
- Hejka, Bitch-kun!- woła do niego Mniej-Niż-Zero, trzymając swój młot.- Dawno się nie widzieliśmy!
- I wolałbym, aby tak pozostało- warczy Dawid, wstając.- Mam alergię na twoją mordę.
- Już spokojnie, Bitch-kun- śmieje się Zero.
- Gdzie mój przyjaciel?- pyta zdenerwowany Dawid.
Zero nie jest we krwi, zatem, może Bartkowi jeszcze nic nie jest? Chociaż mogła już posprzątać po swojej pracy...
- Hm...? Jaki przyjaciel...?- głośno myśli Zero i kręci głową.- Tutaj nie ma żadnych przyjaciół. Ani przyjaciółek.
- Nie kłam! Porwałaś go!- Dawid pokazuje jej zdjęcia.
Zero patrzy na niego z odrazą. Następnie się śmieje.
- Och, ja tylko chciałam mu przyłożyć, by zrozumiał, że damy się nie podgląda, kiedy ta chce się wykąpać!- oświadcza białowłosa, kręcąc jedno ze swoich białych pasemek.
- A co...? Nago byłaś, czy co...?- dziwi się chłopak.
- Nie... ale i tak to było niegrzeczne...- stwierdza morderczyni.- W przeciwieństwie do innych kobiet, nie lubię, kiedy ktoś mnie ogląda i w bieliźnie, i w bikini.
- Mhm...- Dawid stara się nie myśleć o jej idealnych cyckach w bikini.- Ciekawe, Alice.
To trafia w Zero. Jej prawa powieka drga.
- J-jak mnie nazwałeś...?- pyta, a jej ton jest pozbawiony śmiechu i radości.
- Alice. To twoja prawdziwe imię, prawda?- to zmieszanie daje chłopakowi więcej odwagi.- Ty pomagasz doktorowi Smiley'owi! Gadaj, gdzie on jest teraz i co zrobiliście z moją przyjaciółką, Karoliną!
Zero jest nieźle zdezorientowana. Stoi z wpół otwartymi ustami. Po paru sekundach, znów zaczyna się śmiać. Lecz teraz, śmieje się drwiąco.
- O mój Boże! Sądzisz, że to JA przechowuję u siebie doktorka!?- płacze ze śmiechu.
- Jak to...?
- Niejeden pies ma na imię Burek- oznajmia dziewczyna, ocierając łzy.- I nie jedna kobieta ma na imię Alice.
- To... to...
Dawid ma ochotę płakać. Miał taki dobry trop, a okazał się fałszywy. I co teraz? Pozostaje wyszukać tego dziwaka, Puppeteera.
- To... to czy chociaż... to czy chociaż znasz Puppeteera...?- próbuje Dawid. Już lepszego pomysłu nie ma, prócz walki.
- Uuu, interesują cię starsi mężczyźni...?- Zero porusza sugestywnie brwiami.- Puppy jest całkiem przystojny... w łóżku też dobry... ale powinieneś znaleźć najpierw kogoś swojego wzrostu, nim zasmakujesz prawdziwego kochanka...
- Co!?- Dawid czerwieni się i prawie znów się przewraca.- Nie! Nie chcę go... ani nie chcę by on mnie... fuj...
- To po co ci on?- dopytuje się Zero.
- Musze znaleźć doktora Smiley'a. A on może wiedzieć, gdzie ten typ jest- wyjaśnia Dawid, starając się już nie myśleć o tym, co powiedział ten szop.
- Aha... ja mam się z nim spotkać niedługo. Mogę co pomóc...- oznajmia białowłosa, oglądają swoje paznokcie.
- Serio? Proszę, pomóż mi!- prosi Dawid.
- No nie wiem... co mi to da...?- pyta się Zero, poprawiając włosy.
- Zrobię dla ciebie wszystko! Co tylko chcesz!- oświadcza chłopak.
Tylko, nie rób mi krzywdy.- błaga w myślach, lecz zachowując to dla siebie.
- Hm... co tylko zechce... dobra, wchodzę w to!- Zero podchodzi do Dawida. Pluje w swoją prawą dłoń i wyciąga do chłopaka.- Umowa stoi.
Dawid pluje w dłoń i tą dłonią ściska rękę Zero. Oby tylko nie żałował tej decyzji...
- ZABIŁEŚ WRESZCIE TĘ SUKĘ!?- drze się Bartek z hangaru.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top