#.10

Dawid stoi przy kasie i czeka, aż wróci z zaplecza. Prawdopodobnie, Dawid wyskoczy z ostatnich groszy, jakie ma. 

Martwi się o Bartka. Oczywiście, jeszcze nie słychać żadnych okrzyków i innych dźwięków, które wskazywałyby, że Jason odkrył kumpla, ale Dawida niepokoi to,  że go tak długo nie ma. Powinien już wrócić.

Nagle słyszy jak ktoś wchodzi do sklepu. Odwraca się w stronę drzwi. To Julia. Jest znów ubrana w ten swój "roboczy strój"- czyli sukienkę kolorową jak początek gry "Rainbow.exe". Patrzy zdziwiona na Dawida.

- Co ty tutaj robisz?- pyta, marszcząc nos. 

Spogląda na zakup chłopaka. Jej brew unosi się równie wysoko, co Spiderman w swoich pierwszych grach.

- A to dla kogo?- interesuje się.

- Dla... eee... nieważne.- odpowiada chłopak, wiedząc, iż wychodzi na totalnego świra.

I tak już nie stara się zaimponować psiapsiółce Karoliny. To marnowanie czasu.

Julia nic już nie mówi. Staje przed kasą i zaczyna naliczać Dawidowi rachunek. Widząc, cenę chłopak wie, że to koniec kasy na ten miesiąc. I będzie biedny jak typowy wiedźmin. Chyba przydałoby mu się podjąć pracę dorywczą, jak Julia.

Do pokoju znowu wchodzi Jason. Wydaje się jakiś podenerwowany. Podchodzi do kasy i szuka czegoś.

- Szefie, pomóc...?- dopytuje się Julia.

- Dawałem ci wczoraj jakieś kluczyki?- wali bez ogródek Zabawkarz.

- Tak, dawał mi pan od sklepu.- oznajmia Julia.

Dawid nagle dostaje sms. Odchodzi do kasy, przy której, Julia i Jason, poszukują domniemanych kluczy. Chłopak sprawdza treść wiadomości. Jest ona trochę dziwna.

"Możliwość pokojowej walki!

Który tryb teraz wybierasz?

Walka pokojowa         Walka wręcz"

Co do chuja?- myśli chłopak, patrząc na tę wiadomość.

Dostaje kolejną, tym razem od Bartka.

"Przygotuj się na walkę. Ten koleś musi dostać największy wpierdol, jaki może być."

Dawid jeszcze bardziej przestaje ogarniać. Najpierw ta wiadomość, teraz Bartek... a Bartek niby taki pokojowo nastawiony.

Czeka na niego i Helpy'ego. Jason coraz bardziej się denerwuje. Zupełnie, jakby od tych kluczy zależały losy całego świata. Dawid jeszcze raz czyta wiadomość o pokojowej walce. Zauważa też, że prócz trybu samolotowego, dostał kolejny tryb- "Tryb pokojowej walki". Ustawia ten tryb. Cóż... wpierdol może poczekać, chłopak jest ciekawy tego.

Zabawkarz ma już czerwone plamy przy okolicach jabłka Adama. Podchodzi do drzwi od zaplecza.

Jednak, nim sam je otwiera, wychodzi z nich Bartek. Helpy siedzi na jego ramieniu. Oboje mają wściekłość na twarzach. Jakby mordercze miny i wyjście z zaplecza nie wystarczyło, by wezwać policję, do tego Bartek wyjął pistolet.

Pojebało go?!- myśli spanikowany Dawid, ściskając telefon.

Jason cofa się. Julia piszczy i chowa się za Dawida. Super przyjaciółka.

- K-Kim ty jesteś?!- woła rudzielec, z mieszanką przerażenia oraz złości w głosie.- O-odłóż to!

Bartek spogląda na kolesia z niesmakiem.

- To koniec tej gry- warczy i odwraca wzrok do Dawida.- Zaczynaj walkę!

Gniew w jego głosie przeraża nastolatka. Trzeba się wiele namęczyć, aby wkurzyć Bartka. Co takiego mógł kryć rudzielec, iż tak sobie przeskrobał?

- Walka start!- krzyczy Dawid, wierząc, że przyjaciel wie, co robi.

Zamiast standardowej walki w stylu RPG, cała piątka dostaje małą niespodziankę.

Dawid nie widzi żadnego paska many lub Hp. Nie są też w sklepie Jasona. Są w zupełnie innym miejscu.

Są w kwadratowym pokoju, urządzonym dość prestiżowo- patchworkowy wykładzina, ściany pełne zasłon w jakiś królewskich wzorach. Pośrodku sali stoi tron, na specjalnym wzniesieniu, a przed nim cztery piedestały- dwa po prawej i dwa po lewej. Na piedestałach po prawo, stoją Julia i Jason. Na tych po lewo, są Dawid i Bartek. Helpy zajął miejsce na tronie.

Wszyscy są nieco zdezorientowani. Zwłaszcza Jason, Julia i Helpy. Bartek jest zbyt wściekły, aby się tym przejmować. A Dawid już łapie, że to musi być ten "Tryb pokojowy".

To wygląda jak z "Danganronpy". To ci dopiero pokojowa walka.- stwierdza w myślach Dawid.

- Dawid, co to ma znaczyć!? Wytłumacz to, do cholery!- drze się na niego Bartek.

- Cóż, też chciałbym to wiedzieć!- odzywa się Jason. Dawid ma mruga. Dziwne... wydawało mu się, jakby rudemu oczy zaświeciły na zielono.

- Hm... chyba Dawid odblokował nowy tryb walki...- myśli głośno Helpy.- Tryb pokojowy... tutaj można zdecydować, za pomocą głosowania, kto jest winny i czy powinien zostać poddany egzekucji...

- Coś w stylu sądu?- pyta Julia, kuląc się na swoim piedestale.

- Yup.

- Hm... zatem, tutaj można umrzeć naprawdę...?- intryguje się Bartek.

- Jeśli wszyscy tak zagłosują... to tak...- potwierdza wiewiórka.

Dawid patrzy na przyjaciela. Jego najlepszy kumpel przypomina anioła zemsty. Dawid trochę się odsuwa od niego.

- Idealnie jak dla mnie!- oświadcza Bartek.

- Hejże! Na nic się nie zgadzałem!- protestuje Jason.

- Zamknij, kurwa, ryj!- zdziera gardło Bartek.- Miałem pójść na policję, ale nawet lepiej, że tutaj nastanie sprawiedliwość!

- Jaka sprawiedliwość...? O czym ty, dziecko, mówisz?- nie rozumie Jason.

- Dobrze wiesz o czym!- Bartek wyciąga telefon. Pokazuje swoją galerię zdjęć.- Morderco!

Wszyscy dostają sms-y. Dawid, drżącymi dłońmi, wyjmuje telefon z kieszeni i sprawdza wiadomość. To zdjęcia. Przegląda je. 

Julia krzyczy, a na jej twarzy jest ogromny szok. Zakrywa ręką usta, a telefon upada jej na podłogę. Odchodzi od piedestału i upada na tyłek. Oddycha ciężko. Jason stoi z twarzą pozbawioną emocji. Zaciska swój telefon tak mocno, iż dziwne, że ten jeszcze nie pękł.

Dawid czuje się podobnie do Julii- robi mu się słabo, oglądając te zdjęcia.

To pracownia, wyglądająca jak warsztat stolarza. I na tym milsze skojarzenia się kończą. Stół, na którym powinno się rzeźbić, szyć albo inne coś, jest pokryty krwią. Na stole są też specjalne zapięcia, podobno do tych u weterynarza, gdy zwierzak za bardzo się szarpie. Na ścianie wiszą najróżniejsze piły, noże i nożyczki. Również pobrudzone czerwienią. 

Najgorszy widok jest na boku pokoju. Stoi tam wielka kadź, z najbardziej obrzydliwą zawartością świata- ludzkimi organami.

Za dużo tej czerwieni.- myśli Dawid, opierając się o piedestał i powstrzymując odruch wymiotny.- Zdecydowanie za dużo.

- Dobry Boże...- Helpy składa swoje łapki i modli się.

Chłopak dosłuchuje się szlochów Julii.

- Ty... ty zabiłeś... zabiłeś Karolinę...- mówi Bartek, zaciskając pięści. Podnosi oskarżycielskie spojrzenie na Jasona. Uderza w piedestał.- Dlaczego?! Czemu jej to zrobiłeś!?

- Nie zabiłem jej!- oponuje głośno Jason.

- Kiepska wymówka, Mayer- syczy Bartek i wysyła kolejne zdjęcia.

Tym razem, to zdjęcia z mieszkania rudzielca. Dawid widzi tam własną koszulę, którą dał Karolinie oraz ślady krwi. Ciężko zaprzeczyć, lecz to dość dobre dowody. Jednak... Dawid czuje, że coś tu jest nie tak. Nie ma co mówić- to, co pokazuje Bartek ma sens i wskazuje na winę Jasona...ale wciąż, chłopak czuje, iż brakuje tu czegoś...

Co by powiedziała Karolina w tej sytuacji?

"Tezeusz był wielkim bohaterem Aten. Bez wątpienia, dokonał bohaterskich czynów, lecz nie był osobą idealną. Popełnił wiele błędów i uczynił mnóstwo okrucieństw. Jednym z najgorszych, było zabicie swojego syna. "- tak mu kiedyś wyjaśniała mitologię grecką, okularnica.-"Czemu to zrobił? Z gniewu. Z pochopności. Nie myślał. Uparł się przy jednym i popełnił grzech. Dlatego, tak cenię sobie elastyczność i otwartość umysłu."

- Zabrałeś Karolinę od Pennywise'a- ciągnie Bartek, jadowitym głosem.- Ona musiała stawiać ci opór, toteż zabiłeś ją. Później musiałeś coś zrobić z ciałem... powiedz mi, gdzie zakopałeś rozczłonkowane członki mojej kuzynki?!

Dawid spogląda na przyjaciela. Ten gniew na jego twarzy... to nie on. On nie myśli logicznie. On chce tylko udupić zabawkarza. Nie widzi, iż to nie pomoże. Dlatego, Dawid wtrąca swoje trzy grosze:

- Hej! Daj mu się wyjaśnić! Może to nie jest tak...- słyszy, jak żałośnie to brzmi.- Może to nie tak jak myślimy? Może... może to zupełnie inaczej było...

- Bo to było inaczej! Mogę to udowodnić!- woła Jason.

- A niby jak?- prycha Bartek.

- J-ja... ja mogę... mogę to udowodnić...- Julia wstaje i podchodzi do swojego piedestału. Jej oczy są czerwone od płaczu.- Przez dwa dni... obserwowałam Jasona... i widziałam... jak... jak z jego mieszkania... w-wychodzi... jakiś dziwak z młodą dziewczyną...

- C-co...?- gniew Bartka pryska. Sam wygląda, jakby świat mu się zawalił.

- Jak wyglądała?- dopytuje się Dawid.

- N-nie widziałam dokładnie... m-miała brązowe loki, jak Karolina... n-nie zauważyłam twarzy... m-miała ją m-maską chirurgiczną...- opowiada Julia, smarkając.

- Ponieważ wtedy, zabrał ją Puppeteer!- tłumaczy rudzielec.- Nie zabiłem jej. A ta krew... mogę to wyjaśnić...

- Cóż... możecie współpracować...- mówi Bartek, lecz Julia mu przerywa:

- Mam dowody!

Wysyła zdjęcie. Rzeczywiście, na nim widać kolesia w czarnym płaszczu i nastolatkę w białej masce chirurgicznej. Dawid z trudem dostrzega ich twarze. Jednak z daleka, widać, że to Karolina. Gościa już nie poznaje.

- To jak to w końcu, kurwa mać, było!?- krzyczy Bartek. 

- Powiedz nam.- mówi Dawid do Jasona, ze spojrzeniem "Jestem po twojej stronie."

- Dobra... powiem, jak plany Roześmianego nieco się skomplikowały...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top