#.8

Dawid biegnie przez ścieki. Musi dostać się tam. Musi!

Dociera do większej sali, do tej, w której walczyli z Pennywise'm. Pośrodku sali, zauważa kogoś. Po brązowych włosach i niskim wzroście, poznaje Karolinę. Podbiegając do niej, podskakuje energicznie. Wreszcie! Wreszcie ją odnalazł. 

Staje przed nią i obejmuje ją. Cieszy się jak nigdy. Czuje pod powiekami łzy.

- Rany, nawet nie wiesz jak...- głos mu więźnie w gardle, kiedy odsuwa się od dziewczyny. Widzi, iż ta nie jest szczęśliwa, ba, jest bardziej zirytowana niż zadowolona.

- Uważasz, że to szczęście, iż mnie znalazłeś?- Karolina zaplata dłonie na piersiach i odwraca się.- Życie nie jest szczęśliwe...

Dawid nie słyszy dalszej wypowiedzi. Traci grunt pod stopami i wpada do wody. Nad sobą dostrzega światło. Chce wykonać jakiś ruch, jednak ma z tym duże problemy. Czuje ucisk w klatce piersiowej. Potrzebuje powietrza. Natychmiast. Wykonuje jakiś ruch pływacki, by dopłynąć na górę. 

Nim uda mu się zrobić w tejże czynności większy postęp, czuje coś przy swojej nodze. Przez jego myśli przechodzi zdanie: "Co do chuja...?", w chwili, kiedy coś ciągnie go w dół. Wyrywa się, szarpie, byleby tylko uwolnić się. Robi mu się ciemno przed oczami. Musi zaczerpnąć powietrza...

***

- AAAA!- krzyczy, siadając tak gwałtownie, że daje z bani Bartkowi, który nad nim stoi.

- A, kurwa!- Bartek pada na glebę.

- Cholera... co miało być, do cholery!?- pyta rozwścieczony Dawid, masując czoło.

- Ja tu się męczę, by cię wybudzić, a ty mi tak dziękujesz?- prycha brązowowłosy, wstając.- Stary, ty na tym łóżku się pociłeś, darłeś i wiłeś jakbyś dostał jakiejś padaczki.

- Serio?

- Tak.

Chłopak zastanawia się nad tym. Podobnie było przy wcześniejszym koszmarze. Co on ma z nimi ostatnio?

Dawid wstaje z mokrego łóżka. Chłopak dziwi się Bartkowi, który oblał własne łóżko. Po wczorajszej śmierdzącej misji i odkryciu kolejnych faktów, o porwaniu Karoliny. Poszli do Bartka i po, jako takim, umyciu się, zaczęli omawiać szczegółowo, jak ma wyglądać ich plan działania. Skończyło się tak, iż dostali totalnej głupawki i śmiali się z ogromnego czoła Pennywise'a. 

- Musiałeś...?- jęczy, podchodząc do szafy kumpla i szukając w niej czegoś dla siebie.

- To pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy- wyznaje Bartek.- Zaraz po poproszeniu Helpy'ego, aby cię osikał.

- A spadaj.- rzuca Dawid i wyciąga coś. Bartek jest chudy jak szczapa, a do tego niski jak Ben Drowned, toteż chłopak musi się trochę naszukać nim znajdzie coś dla siebie.

- Okej, a pamiętacie plan?- zagaduje Helpy, obgryzając opakowanie od GTA V. 

- Tak, pamiętamy.- odpowiada Dawid, wkładając na siebie rzeczy Bartka.- Ja zagaduje tego dziwaka jak mogę, a Bartek przeszukuje jego chatę.

- Spoko, a ja?- Helpy robi się kawaii.- Wiem, że mam być z tobą Dawid, lecz też chcę pomóc.

- To pójdziesz ze mną- proponuje Bartek, wkładając swój płaszcz.- Twój węch może mi się przydać.

- Skoro mamy już wszystko ustalone, to ruszajmy!- oznajmia Dawid, zapinając rozporek od spodni.

Po przygotowaniu się też na randomowe klepanie dupska, zmierzają do sklepu tego ToyMaker'a, czy jak mu tam. Dawid nie przejmuje się tym, że mogą walczyć. Bardziej przejmuje się tym, co mogą odkryć w mieszkaniu tego rudzielca. Kto wie, co rudy trzyma u siebie? I co mógł zrobić Karolinie? Na pewno nic dobrego, w końcu to rudy.

Dochodzą pod sklep Jasona. Chłopakowi coś się kojarzy. Stara się skumać fakty...

"-Jason the Toy Maker to średnia pasta."

"-Ale postać zajebista!"

"Podoba ci się czerwono-włosy zabójca, robiący z ludzi lalki...?"

"- Wiem, dziwne... ale on jest taki przystojny!"

Taka konwersacja była dawno temu między Julią a Karoliną. Dziewczyny wtedy gadały o creepypastach i innym gównie. Dawid kojarzy kilka tytułów i gdzieś był jakiś Jason (nie ten z Heavy Rain). I tyle wie.

Wbijają do środka. Piętnastolatkowie i wiewiórka stają w osłupieniu, na widok asortymentu tajemniczego kolesia.

Na półkach stoją najpiękniejsze zabawki, jakie świat mógł ujrzeć. Ładniutkie pluszowe misie, kolekcja figurek dla kolekcjonerów, lalki do złudzenia przypominające żywe. Bartek i Helpy przyglądają się im z wyraźnym zachwytem, jednak Dawid nie podziela tego entuzjazmu. Coś mu się nie podoba w tych lalkach... coś z nimi jest nie tak, tylko chłopak nie wie co.

- Szukacie czegoś, chłopcy?

To pytanie rozwala sytuację.

Obaj nastolatkowie podskakują w miejscy i odwracają się, przygotowując pozycję obronną. I w przeciągu jednej sekundy, chęć wpierdolu, zmienia się w zażenowanie.

Za nimi stoi wysoki mężczyzna, na oko tak od dwudziestki do trzydziestki. Ma czerwone włosy i żółte kontakty. Wygląda jak cyrkowe dziwadło- czarne spodnie i buty, płaszcz z piórami i do tego beżowa koszula. Taksuje Bartka i Dawida badawczym spojrzeniem, które wręcz przygniata.

- My... ee...- w głowie Dawid pojawia się pustka. Nie myślał za wiele o tym, co będzie musiał mówić Jasonowi, by go zająć. A teraz, przydałoby się zacząć jakąś złotoustą gadkę. Kątem oka dostrzega, iż Bartek też nie ma pojęcia, co powiedzieć.

- Szukacie czegoś konkretnego...?- zgaduje rudzielec, a w jego tonie słychać podejrzenie. Jeśli nie dadzą mu szybko jakiejś odpowiedzi, może zrobić się nieprzyjemnie.

Dawid myśli gorączkowo. Co tu powiedzieć...?

"Musisz powiedzieć coś, co brzmi prawdopodobnie. Czy ten temat ma być zajmujący, czy nie, zależy do sytuacji."- radziła kiedyś Karolina, w kwestii kłamania.- "Najlepiej albo zacząć pleść trzy po trzy, albo pozwolić drugiej osobie mówić."

- Szukamy prezentu dla młodszej siostry!- wymyśla Dawid.- Ma wkrótce urodziny i chciałbym, by dostała coś wyjątkowego...

Chyba przekonał rudego. Twarz Jasona złagodniała, a na twarz wstąpił delikatny uśmiech.

- Rozumiem. Co siostra chciałaby dokładniej...?- dopytuje się Jason, przechodząc obok chłopców i wchodząc w głąb sklepu.

Dawid i Bartek idą za nim. Oglądają zabawki. Dawid ma wrażenie, jakby ich małe oczka gapiły się na niego i wiedziały, po co tu przyszedł.

Kurwa, czemu musiałem się zgłosić jako ten, który zagada tego świra na śmierć?- zastanawia się Dawid.- Dobra, ogarnij się. Musisz teraz udawać starszego brata, który chce ucieszyć siostrę.

- Cóż... moja siostra... uwielbia pluszaki i lalki...- Dawid podchodzi do półki pełnej tych porcelanowych szmat. Przygląda się im, by oddać jak najbardziej zainteresowanie kupnem, jak Typowy Janusz po wzięciu darmowej próbki.

- To wybór nie powinien być trudny...- stwierdza rudzielec i patrzy na Dawida. Bartek stoi za nimi. Powoli cofa się, a Helpy wychyla się lekko zza jego koszulki.- Ile twoja siostra kończy lat...?

- Ona... ona skończy dziewięć lat...- kłamie Dawid, odwracając wzrok w stronę Jasona. Rudzielec jest całkiem spokojny. Gdyby wszyscy sprzedawcy w Polsce tacy byli, Polska byłaby lepszym miejscem.

- To może ta...?- Jason podnosi jakąś królewnę i pokazuje Dawidowi. Chłopak ma ochotę się cofnąć, lecz nie robi żadnego ruchu. 

- Eee... nie, ona jest taką chłopczycą... wie pan, lubi bawić się lalkami, lecz...

- Księżniczki i inne takie to nie jej bajka? To co my tu jeszcze mamy...

Dawid czuje, że będzie musiał użyć całej swojej mocy do rozmów, aby zająć tego typa...

Jednak, wie, że liczy na niego Bartek i Helpy.

I, być może, Karolina.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top