Capítulo 31


+18!


Nie dał mi odpowiedzieć. Chwycił mnie za nadgarstek i zaciągnął do łazienki, zamykając za nami drzwi na klucz.

– Coś się stało? – zapytałam, gdy puścił mnie i stanął tuż przede mną, muskając palcami mój policzek.

– To, co wczoraj między nami było... nie zrobiłem ci krzywdy, prawda?

Wpatrywał się we mnie ze smutkiem w oczach. Naprawdę pomyślał, że dziewczyny mogły mieć rację? Zaśmiałam się, potrząsając delikatnie głową.

– Nie. Nie, nie zrobiłeś – jąkałam się onieśmielona.

Nie byłam zadowolona z mojej decyzji, ale też nie zgodziłam się na wczorajszą noc przez strach przed Berlinem. Po prostu ten facet sprawiał, że nie potrafiłam do cholery myśleć racjonalnie. Jego osoba, nawet teraz w tej chwili, działała na mnie w tak niewytłumaczony sposób, że nie umiałam tego opisać. W jego obecności czułam ucisk w brzuchu, a kiedy zbliżał się tak, jak teraz, ciarki podniecenia przechodziły po całym moim ciele. Chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie, oplatając ramieniem moje plecy.

– Nie chciałbym, żebyś była nieszczęśliwa – wyszeptał. – Nie chcę, żebyś widziała we mnie potwora. Nie chcę robić niczego, co nie sprawiłoby ci przyjemności, Sav.

– Cieszę się – odparłam nieśmiało.

– Jesteś piękna. – Jego dłoń musnęła mój policzek, a później dolną wargę. – Taka piękna, taka niewinna. Czuję się, jakbym złapał w dłonie pięknego motyla, tak delikatnego, że boję się go trzymać, a równocześnie nie chcę wypuszczać z rąk.

Uśmiechnął się szerzej, na co również lekko się uśmiechnęłam.

– Nie chciałbym już nigdy wypuszczać, tak pięknego stworzenia ze swoich dłoni.

Zmarszczyłam brwi. Poczułam dreszcz, bynajmniej nie z podekscytowania. To, w jaki sposób to wszystko mówił, napawało mnie lekkim przerażeniem. Troszkę, jak psychol, który schwytał swoją ofiarę. Lustrował moją twarz, znowu badając każdy jej detal.

– Nigdy to odważne określenie czasu – stwierdziłam, myśląc, że wyjaśni mi co miał na myśli.

– Prawda? – Ponownie szerzej się uśmiechnął. – Nigdy to taki synonim słów na zawsze. Na zawsze chciałbym mieć cię dla siebie.

Czyli o to mu chodziło. Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. Nie znaliśmy się wcale, a on mówił takie rzeczy. Dziwnie było to słyszeć.

– Berlin...

– Tak wiem. To niemożliwe.

– Bardziej chodzi mi o to, że... to dziwne co mówisz.

– Dziwne, że wyznaję, że takiej kobiety, jak ty to ze świecą szukać?

– Po prostu nawet się nie znamy i poza tym, ja nie chcę, żeby...

– Chciałbym wiedzieć o tobie wszystko. Chciałbym wiedzieć, co lubisz robić, co lubisz jeść, czy lubisz kawę o poranku, czy wolisz herbatę. Czy lubisz zwierzęta, czy spędzać czas na hamaku pośród drzew? Czy lubisz czytać, czy może wolisz filmy? Czy denerwujesz się, kiedy pada deszcz, czy może z radością wyciągasz swój ulubiony parasol? Czy wolisz czerń, czy kolory tęczy.  – Pomrugałam nerwowo powiekami? Zalewał mnie tym wszystkim, a we mnie coraz mocniej iskrzyło uczucie, którego chciałam się wyzbyć. Resztę zaczął szeptać do mojego ucha. – Czy wolisz spać sama, czy budzić się z uśmiech obok kogoś, otulającego twoją talię. Czy wolisz głaskanie, czy mocniejszy dotyk? Czy przy zgaszonym, czy zapalonym świetle. A może przy świeczkach? Czy lubisz na górze, czy jednak na dole? Chciałbym wiedzieć wszystko, co jest związane z tobą, Sava.

Jego usta spotkały się z moimi. Zachłannie całował je, przytulając mnie do siebie coraz mocniej.

– Berlin – przerwałam szybko. – Ja nie chcę, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, jasne?

– Chcesz nas trzymać w sekrecie?

– Tak. Najlepiej do końca. A jeszcze lepiej, jeżeli... – Przełknęłam gęstą ślinę. – Jeżeli skończymy na tym co stało się wczoraj.

– Co masz na myśli? – Zmarszczył brwi, uważniej na mnie spoglądając.

– Powiedziałam ci już. Ja nie chcę się w tobie zakochać, nie chcę być zakochana w złodzieju, a ty robisz wszystko, co doprowadza mnie do tego stanu.

Długo się nie odzywał. Nie dziwiłam się. Zerwałam w jakiś sposób relację, która się między nami rozwijała i poczułam się też w pewien sposób źle. Trochę jakbym go wykorzystała. Jedna noc i do widzenia. Czułam się koszmarnie.

– Dobrze. – Oddalił się na kilka kroków. – Jeżeli sobie tego życzysz.

– Ty i ja... Berlin... przecież to nie ma prawa się udać.

– Prosiłem, żebyś mi zaufała.

– Ufałabym, gdybym widziała, chociaż procent nadziei na powodzenie tej misji. A tych procentów nie widzę.

– Z każdym kolejnym dniem przekonasz się, że te procenty rosną, Sava.

Chwycił mnie za ręce. Patrzałam, kiedy jego palce delikatnie głaskały skórę moich dłoni.

– No dobrze... uznajmy, że wasz plan, jakikolwiek jest, się powiedzie i co potem?

– Potem ze mną wyjedziesz. – Chciał chwycić mnie w talii, lecz ja się oddaliłam.

– Gdzie? Ja muszę ukończyć staż tutaj. Poza tym... będzie szukać was policja. Całe życie. Nawet jeżeli uda wam się uciec, to wasze życie już nie istnieje. Twoja twarz była w telewizji, Berlin. Prędzej, czy później będą znali was wszystkich.

Uśmiechał się lekko, jak gdyby nie zdawał sobie sprawy z powagi tej sytuacji.

– Powtórzę kochana raz jeszcze. Nasz plan jest idealny. Możesz w niego nie wierzyć, ale ja wierzę w ponad 100%.

Znowu podszedł bliżej, a ja nie potrafiłam się powstrzymać. Pragnęłam to skończyć, czym prędzej. Póki jeszcze nie do końca wierzyłam w moje zauroczenie względem niego. Tylko że jego osoba cholernie mi to utrudniała. Jego wzrok, jego spojrzenie, jego uśmiech. Dotyk palców muskających mój policzek, kiedy zamknęłam bezsilnie powieki. Jego zapach wirujący w moim nosie, gdy zbliżył się na tyle, bym znowu czuła dreszcz przechodzący przez całe moje ciało. Wszystko, cały on, sprawiał, że chciałam się poddać wszelkim uczuciom.

– Przez kolejne kilka dni pokażę ci, że jestem cię wart, Savana. Zależy mi na tobie.

Zerknęłam w jego tęczówki. Patrzył na mnie tym spojrzeniem, które wywoływało we mnie najgorsze emocje. Podniecenie zaczęło się we mnie nagle gotować, a ja nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego dotychczas nic takiego nigdy mnie nie spotkało. Co było ze mną nie tak, że tyle nieznane mi uczuć doświadczyłam po raz pierwszy przy takim mężczyźnie?

Nie mogłam się powstrzymać. Uniosłam się na palcach, aby przywrzeć do jego ciepłych ust. Jego ramiona oplotły mnie i powolnie popchnęły w stronę jednej z kabin. Obydwoje zniknęliśmy za drzwiami.

Poczułam gorąco na policzkach, kiedy jego chłodna dłoń wsunęła się z wolna pod mój kombinezon. Palce podwinęły materiał mojej koszulki i delikatnie znacząc lodowate linie na skórze, wsunęły się pod nią. Gładził mój brzuch, żebra, plecy. Sięgnął zapięcia mojej bielizny. Kiedy zaczął całować rozgrzaną skórę moich ramion i dekoltu, drżałam. Pragnęłam powtórzyć to, co wydarzyło się zeszłej nocy. Najchętniej tu i teraz, nie myśląc o żadnych konsekwencjach.

Sięgnęłam do zapięcia jego czerwonego stroju i rozpięłam go. Chciałam ściągnąć go z jego ramion, lecz on zbliżył się do mnie, przyciskając do zamkniętych drzwi i wyszeptał:

– Nie mamy teraz zbyt dużo czasu, kochanie.

Odetchnęłam głośniej, spoglądając w jego oczy. Miał rację. Chociaż zamknął za nami drzwi do łazienek i tak mógł tu ktoś chcieć się dostać. A widząc nas wychodzących stąd razem, każdy domyśliłby się, co mogliśmy tu robić.

Mimo swoich słów nie przestał mnie całować. Jego pocałunki znaczyły ścieżkę po mojej szyi, ramionach, a jego dłoń niepostrzeżenie zbliżyła się ku dolnym partiom mojego ciała. Zamknęłam powieki i odchyliłam głowę do tyłu, kiedy robił łagodne ruchy wokół mojej kobiecości. Policzki oblała czerwień, a nogi ugięły się pode mną, gdyby nie jego silne ramię, podtrzymujące mnie w pionie.  Jęknęłam, gdy zanurzył we mnie swoje palce.

Objęłam go wokół karku, wbijając paznokcie w jego plecy. Szeptał mi do ucha słowa, których nigdy w życiu od nikogo nie usłyszałam. Takie, które podniecały mnie jeszcze mocniej. Przy nim czułam się, jak mała dziewczynka. Byłam tak strasznie niedoświadczona, że było mi poniekąd wstyd. Wiedział co robić, był starszy o jakieś dziesięć lat, kobiet z pewnością wcześniej miał co niemiara, a ja nie wiedziałam, jak się zachować. Nie odpowiadałam nic, nie oddałam mu przyjemności, racząc się jego dotykiem, który zdawał się hipnotyzować moje ciało. Sądziłam, że runę, jak długa, gdy jego ruchy stawały się intensywniejsze. Przylgnął mocniej swoim ciałem do mojego, a wtedy jego palce weszły jeszcze głębiej. Z moich uchylonych warg wydostało się głośniejsze jęknięcie, które on skomentował cichym pomruknięciem. Trzymał mnie cały czas drugim ramieniem w pasie, szczególnie mocno, w momencie, kiedy przyjemność rozpłynęła się po całym moim ciele. Czyja naprawdę nie potrafiłam się opamiętać?



__________________________

Wybaczcie za tak dużo rozdziałów +18. W sumie nawet nie wiem czy Wam się one podobają, dlatego dajcie mi znać o tym, czy mają czasem się pojawiać, czy po prostu opisywać je pobieżnie? :D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top