14.
Czas uciekał, a ja nadal tkwiłem w domu Luke'a. Chłopak ani na chwilę nie postanowił uwolnić się z moich objęć i w takiej pozycji spędzaliśmy każdą mijającą godzinę. Byliśmy sami. Ashton opuścił nas w chwili, kiedy Luke odrobinę się uspokoił. Teraz był spokojny i najprawdopodobniej zasnął na mnie, miażdżąc mnie swoim ciałem, jednak nie miałem serca go obudzić.
Niepewnie dotknąłem palcami, jego blond włosów i pogładziłem ich końcówki. Luke tylko wydał z siebie kolejne chrapnięcie zmieszane z równomiernym oddechem. Następnie odwrócił twarz bardziej w moją stronę i wtulił ją w moją koszulkę. Westchnąłem tylko cicho, opierając się o tapczan, ponieważ nadal tkwiliśmy na podłodze, ale najwidoczniej Luke'owi to nie przeszkadzało, kiedy to ja robiłem za jego poduszkę.
-Michael -wychrypiał nadal wtulony w materiał. Lekko zwrócił twarz w moją stronę i delikatnie zmrużonymi oczyma, na mnie spojrzał. -Która jest godzina? -zapytał, powoli ze mnie schodząc i siadają na ziemi. Podrapał się leniwie po brzuchu i rozejrzał po pokoju. Po wczorajszym, nadal istniał wielki bałagan, który Luke sam sobie sprawił. Wszędzie walające się butelki po alkoholu, a gdzieniegdzie nawet jej kawałki, które było trzeba szybko sprzątnąć za nim ta niedorajda się skaleczy. Zerknąłem na duży zegar i podałem mu godzinę a on tylko machnął głową. -Co tu robisz? -zadał mi kolejne pytanie, a ja obdarzyłem go zaskoczonym wzrokiem.
-Nic nie pamiętasz?
-Nie -odparł krótko, wstając z ziemi i kierują się do innego pomieszczenia. Nie znałem dokładnego rozkładu tego mieszkania więc nie wiem co znajdowało się za drzwiami na przeciwko tego pokoju. -I w sumie nie chce pamiętać -usłyszałem jego odpowiedz, więc poszedłem w jego stronę. Był w kuchni i usiłował znaleźć jakieś tabletki, zapewne przeciwbólowe. -Ale jak tutaj trafiłeś? -odwrócił się w moją stronę, po czym połknął garść tabletek popijając je wodą i niemiłosiernie się przy tym krzywiąc. Niby byłem tutaj już raz, ale i tak ledwo odnalazł bym drogę aby się tutaj dostać.
-Ashton mnie zaprowadził, zaraz po tym jak do niego zadzwoniłeś -przysiadłem na boku marmurkowego blatu, wbijając wzrok w jasne kafelki. Luke przez chwilę nic nie mówił, tylko patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, jak by nad czymś rozmyślał.
-Za pewne wszystko ci opowiedział -w końcu się odezwał. Jego głos był nadal ochrypły i jakby bez życia, wypruty z wszelkich emocji.
-Tak, ale sam go do tego namówiłem -powiedziałem obronnie, aby nie wkopywać niepotrzebnie Ashtona, chciał dobrze.
-Dziwne że tu jeszcze jesteś, że w ogóle przyszedłeś, po tym co usłyszałeś, powinieneś uciec ode mnie jak najdalej -mruknął z obojętnym wyrazem twarzy. Nie odpowiadała mi ta wersja Luke'a. Pragnąłem ujrzeć jego uśmiech, ale to raczej jak na razie się nie stanie.
Podszedłem do niego, opierając dłonie na blacie po bokach jego sylwetki i wbijając w niego wzrok.
-Prosiłeś mnie abym ci pomógł -szepnąłem zachowując powagę. -I zamierzam to zrobić -jego wzrok przez chwilę był zdezorientowany, ale też znacznie złagodniał. Zadziwiały mnie moje słowa, ale byłem ich bardzo pewny. Na prawdę zamierzałem mu pomóc. On nawet może się tego nie domyślać, ale sam już mi pomógł w najmniejszym stopniu.
Przełknąłem ślinę kiedy moja twarz znajdowała się niebezpiecznie, blisko jego. Szybko odbiłem się dłońmi od blatu i niezręcznie się uśmiechnąłem. Luke nic już nie powiedział, jedynie się uśmiechnął co od razu rozpromieniło mój dzień.
Jedna noc zmieniła wszystko, całe moje nastawienie do tego "nieznośnego" blondyna. Szczerze mogłem przyznać że... na prawdę go lubiłem. Z dobrym humorem zasiadłem na krześle, patrząc z rozbawieniem na to co Luke właśnie wyprawiał.
-Boże, śmierdzę -zaśmiałem się cicho, kiedy Luke powąchał swoją koszulkę i się skrzywił. Ja także fiołkami nie pachniałem i mała kąpiel by mi nie zaszkodziła.
-Ja myję się pierwszy -powiedziałem dumnie, na co usłyszałem jego prychnięcie.
-No chyba nie, jednorożce są czyste -odparł z delikatnym uśmieszkiem.
-Właśnie, a ty nim jesteś, więc ja bardziej tego potrzebuję.
-Dobra -wywrócił wzrokiem. -Kto pierwszy dobiegnie do łazienki, ten pierwszy się myje -przytaknąłem na jego słowa, i nie czekając na żadną komendę od razu pobiegłem do łazienki. Ze zwycięskim uśmieszkiem, popatrzyłem na Luke'a, który nie zdążył dobiec jako pierwszy, a mimo to i tak wszedł do środka.
-Co ty robisz? -uniosłem brwi, kiedy ujrzałem jak chłopak pozbywa się swojej koszulki, a następnie taki sam zamiar ma zrobić z dolną częścią garderoby.
-Chyba nie myślałeś że dam ci wygrać -wystawił mi język, zdejmując spodnie i rzucając je w kąt. Właśnie stał przede mną w samych bokserkach i bezczelnie wszedł pod prysznic. Starałem się opróżnić swój umysł z nieprzyzwoitych myśli za które sam bym się potrafił powiesić. Od kiedy myślę o takich rzeczach? Przecież kręcą mnie laski, nie? W sumie, sam nie wiem, chyba nigdy nie określiłem swojej orientacji i nadal tak pozostało. Dla mnie jest ważne aby zakochać się sercem a nie oczami, nie była dla mnie ważna płeć, może to i dziwne, ale tak właśnie było. Jednak rzadko o tym myślę.
-Michael -Luke wychylił się zza zasłonki, a ja zwróciłem się w jego stronę. -Jak chcesz, to możesz dołączyć, jest tu wystarczająco sporo miejsca aby pomieścić nad obu -wytrzeszczyłem tak mocno oczy, że miałem wrażenie iż zaraz mi wypadną. Czy Luke Hemmings, (tak zapamiętałem jego nazwisko, brawa dla mnie) właśnie zaproponował mi wspólny prysznic?
-Umm... Nie dzięki, poczekam -odpowiedział niezręcznie, a on wywinął usta w podkuwkę.
-Jak chcesz -zniknął zza jasnym materiałem kontynuując swój prysznic. Zerknąłem w zaparowane lustro i przetarłem je ręcznikiem. Następnie niepewnie chwyciłem za rąbek swojej koszulki i przeciągając ją przez głowę, odrzuciłem na bok. Czy na pewno dobrze robię? Prawie obcy, no dobra może już nie aż tak, ale facet którego znałem zbyt krótko właśnie miał mnie zobaczyć nago? Jednak gdy do moich nozdrzy dotarł odrażający zapach potu, od razu pozbyłem się się z nóg czarnych rurek i skarpetek. Potrzebowałem natychmiastowego odświeżenia.
-Umm.. Luke? -zapytałem nie pewnie, a blondyn w błyskawicznym tempie wyjrzał zza zasłonki. -M-mogę? -na jego usta wpełzną szeroki uśmieszek i szybko odsunął się w bok aby zrobić mi miejsce. -Nie zdjąłeś bokserek? -uniosłem brwi, zauważając obcisły, czarny materiał.
-Wiedziałem że w końcu skorzystasz z propozycji więc ich nie zdejmowałem, nie chciałem żebyś poczuł się nieswojo i zawstydzony, albo coś -odpowiedział przykręcając lekko wodę. -Sam nie musisz tego robić -trochę dziwne, ale o wiele bardziej komfortowe. Nie czując się już aż tak zawstydzonym sięgnąłem po mydło, które wyślizgnęło mi się z dłoni. Jak dobrze że miałem na sobie te cholerne majty, inaczej o wiele gorzej by mi się przy nim schylało, w dodatku kiedy byłem odwrócony do niego tyłem, a on przodem... Boże. Co chwilę czułem jak na mnie patrzył, przez co na pewno się rumieniłem, punk rocki się nie rumienią!
Zaciągnąłem się świeżym, kwiatowym zapachem mydła i czyściutki opuściłem kabinę. Po chwili Luke także zrobił to samo i podał mi jeden ręcznik. Przetarłem nim wilgotne włosy, a następnie przewiązałem materiał w pasie.
-Cholera, zapomniałem ubrań -Luke mruknął w moją stronę,a ja przełknąłem ślinę. Jak dobrze że mieliśmy ręczniki. Blondyn również się nim zakrył, a drugim przetarł włosy. Wyglądał w tej chwili tak dobrze. Lekko wilgotne włosy opadające na czoło, spływające gdzieniegdzie kropelki wody i błyszczący od wody, jeszcze nie wytarty tors. Szybko odwróciłem od niego wzrok, kiedy zorientował się że przez dłuższą chwilę się na niego gapiłem.
-Umm.. Chodź, dam nam jakieś ubrania -rzucił w moją stronę i popchnął jasne drzwi, wypuszczając z pomieszczenia całą zgromadzoną parę. Zerkając ostatni raz w lustro poprawiłem mokre włosy i wyszedłem za blondynem. Warknąłem coś pod nosem kiedy Luke nagle zatrzymał się w miejscu a ja na niego wpadłem.
-Co jest? -popatrzyłem na niego, a następnie w stronę w którą skierowany był jego wzrok. Wytrzeszczyłem oczy, czując jak robię się cały czerwony i chwyciłem mocniej ręcznik, który miałem przewiązany w pasie.
-Mama? -jęknąłem, widząc przed sobą dobrze znaną mi blondynkę, która przypatrywała się naszej dwójce w ciągłym szoku.
---------------------------
Helloooooooo
Po ostatnim rozdziale było trochę smutno... Więc nie mogłam dać kolejnego takiego :D
W tym jest trochę (DUŻO) Muke'a... I no cieszę się że potrafiłam to sobie wyobrazić ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)
Chciałabym wam jeszcze podziękować za 2k wyświetleń! Nabiły się w ciągu niecałego miesiąca :0
Tradycyjnie czekam na wasze opinie :)
Do następnego!!!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top