03 | your eyes on my body
genre: angst, thriller, romance,comedy, obvious yandere au
word count: 3k
warnings: yandere behaviour, mentions of blood and suffering, tattoos, making out scene
"Diabeł potrafi fascynować. (...) Najpierw fascynuje umysł, potem wypija serce."
„Minho, jesteś martwy" pomyślała, obracając się w stronę Hyunjina. Chłopak oparł się o framugę drzwi i założył ręce na piersi, przyglądając się zagubionemu spojrzeniu dziewczyny. Urocza.
- Hah, Hyunjin. Miło mi cię znowu widzieć - zaśmiała się nerwowo i zmarszczyła nos, uświadomiwszy sobie jaką idiotkę właśnie z siebie robi. Już wchodząc do tego pokoju, podpisała na siebie wyrok śmierci, więc pozostało jej chyba tylko udawać, że do niczego nie doszło, licząc, że Hyunjin nie zrozumie jej bełkotu. - Jak tam życie? Byłeś w tej nowej restauracji na rogu? To nowe skarpetki? A wiesz, że kapibary robią sześcienne kupy?
Szybko zasłoniła usta, czując palący gorąc na twarzy. Wiedziała, że słuchanie czczej gadaniny Minho w końcu znajdzie jakieś odbicie w jej osobie. Za żadne skarby nie chciała jednak przyznać, że to wcale nie bzdury gadane przez przyjaciela sprawiały, że plątał jej się język, ale niespokojny wzrok Hyunjina, który wędrował po całym jej ciele.
Nie mógł się oprzeć... Coś w środku krzyczało mu, aby zrobił to dzisiaj i nie marnował czasu na czekanie na odpowiednią chwilę. Minho i tak nie było w pobliżu, więc z pewnością by mu nie przeszkodził...
Zacisnął mocno pięści, nie zważając na to, że paznokcie boleśnie ranią mu skórę i wziął głęboki oddech, który wypełnił szybko jego płuca. Poczuł ulgę, kiedy obraz przed jego oczami przestał być tak krwisto czerwony i znowu mógł dostrzec, jak dziewczyna nieśmiało wbija wzrok w podłogę. To nie mogło stać się dzisiaj.
- Co robisz w moim pokoju? - uśmiechnął się w jej stronę, a ona poczuła jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Chwyciła oparcie stojącego w pobliżu krzesła, zastanawiając się jak to jest możliwe, że jeszcze nie dostała zawału serca od ciągłego patrzenia na jego twarz. Gdy tylko posłał jej ten pewny siebie uśmiech, miała wrażenie, że naczynia krwionośne zwężają się jej jak u człowieka z żyłami do cna wypełnionymi miażdżycą. Jednocześnie miała w głowie tę uporczywą myśl, że Hyunjin pewnie każdą czarował tymi pięknymi oczami, a ona była dla niego jedynie kolejną okazją na podbudowanie swojego ego.
- Em... No wiesz... - nerwowo rozejrzała się po pokoju, szukając w głowie choćby najbardziej prymitywnej wymówki, która pozwoliłaby jej w końcu wyrwać się z tego przeklętego mieszkania i nie pozwolić, aby Minho znalazł ją potem martwą na dnie szafy Hyunjina. Tonące w brudzie pomieszczenie nie inspirowało do żadnego kłamstwa, prędzej do wezwania sanepidu, który pewnie i tak by tylko stwierdził, że życie w takich warunkach jest fizycznie niemożliwe. Dopiero widok pojedynczych kartek ze szkicami walających się pod łóżkiem Hwanga, podsunął jej pewien pomysł. - Mój przyjaciel chciałby zrobić sobie tatuaż, ale nie ma w tym doświadczenia, więc... zaproponowałam, że spytam ciebie... W końcu ty...
Przejechała palcami po szyi, przyglądając się jego własnej, pokrytej praktycznie w każdym calu czarnym pigmentem. Musiała przyznać, że ten widok zapierał dech w piersiach, jednocześnie przyprawiając o dreszcze na samą myśl, jak bolesny musiał być proces tworzenia czegoś takiego.
Hyunjin zaśmiał się dźwięcznie i podszedł bliżej, tak, że mogła jeszcze dokładniej przyjrzeć się jego tatuażom. Chaeyeon zadrgała nerwowo, mając wrażenie, że będąc tak blisko dzieli z nim każdy oddech, który wpadał do jej ściśniętych ze stresu płuc, jakby już nigdy miał ich nie opuścić.
- Idę dzisiaj do salonu. Możesz pójść ze mną, jeśli chcesz - pochylił się nad nią, na co ona rozszerzyła oczy, centralnie przed którymi malował się obraz pełnych ust Hwanga, który, jakby nie było mu mało, przejechał po nich językiem.
Dziewczyna wciąż na bezdechu prędko kiwnęła głową, próbując stłumić w sobie tę uporczywą frazę pulsującą w jej głowie - „No dalej! Całuj!"
*
Ledwo żywa zeszła z motoru Hyunjina i wciąż trzęsącymi się rękami oddała mu kask, który ten przyjął z rozbawionym uśmiechem malującym się na twarzy. Studio tatuażu znajdowało się kilka ulic dalej, ale Hwang, jak na złość wybrał najdłuższą drogę, nie szczędząc przy okazji na gazie. Dziewczyna była pewna, że chłopak mógł się spodziewać po tej jeździe widocznych na brzuchu siniaków od jej uścisku, który z każdym zakrętem i wybojem zacieśniał się coraz mocniej. Tak przynajmniej tłumaczyła to rosnące poczucie winy, które wypominało jej, że mimo wszystko czerpała trudną do opisania przyjemność z bycia tak blisko Hyunjina.
Oboje weszli do niewielkiego salonu pogrążonego w mroku, przez który przebijało się jedynie kolorowe światło ściennych neonów. Miejsce wyglądało jak wyjęte z jakiegoś gangsterskiego filmu z tymi porozstawianymi wszędzie skórzanymi fotelami i unoszącym się dookoła mechanicznym dźwiękiem maszynki do tatuażu.
Nie zwracając uwagi na padające z każdej strony oceniające spojrzenia, Hyunjin złapał ją za rękę i pociągnął w głąb pracowni, która ujawniała coraz to nowych pracowników zajętych pracą ze swoimi klientami. Wszyscy wyglądali dosyć ekscentrycznie - praktycznie każdy znajdujący się tutaj tatuażysta miał jaskrawo-kolorowe włosy albo twarz w całości pokrytą piercingiem lub czarnym tuszem.
-Nie minęły nawet dwa tygodnie, odkąd skończyłem twój ostatni tatuaż - skupiła wzrok na niezbyt wysokim chłopaku, który przybił piątkę z Hyunjinem, posyłając mu swój szeroki uśmiech. Zgadywała, że również tu pracował, choć jego wygląd wcale na to nie wskazywał. Kręcone włosy w kolorze popielatego blondu, wiecznie zarumienione policzki i brak jakichkolwiek tatuaży pokrywających jego jasną skórę. Bardziej widziała go w jakiejś budce z lodami, a nie w salonie tatuażu, gdzie wszyscy prócz niego budzą w człowieku wątpliwości, czy przypadkiem nie zabłądził w drodze do warzywniaka.
- Nie zamierzałem tu przychodzić, ale pewna osoba mnie do tego przekonała - rzucił z pewnym siebie uśmiechem, ściągając czarną koszulkę, która opinała mu ciało. Usiadł na fotelu przed znajomym i obrócił się w jej stronę, śmiejąc dyskretnie na jej reakcję. Dziewczyna wpatrywała się zafascynowana w malujące się na jego ramionach i plecach ciemne wzory, które, musiała przyznać, wyglądały niesamowicie. Książkowe cytaty, głowa smoka, znalazł się nawet uśmiechnięty Joker. Nie znała Hyunjina za dobrze, ale te tatuaże wydawały się jakąś nieodłączną jego częścią - czymś, co go określa i opisuje bez użycia zbędnych słów.
- To co dziś robimy, stary? Kolejna życiowa sentencja w stylu carpe diem? - tatuażysta roześmiał się serdecznie, wkładając silikonowe rękawiczki i przejeżdżając po skórze Hyunjina jakiś środkiem dezynfekującym o ostrym zapachu.
Wciąż nie spuszczając z Chaeyeon uważnego wzroku, Hyunjin pokręcił przecząco głową. Nie. Ten tatuaż miał być inny od wszystkich, jedyny w swoim rodzaju...
- Wytatuuj mi jej oczy, Bang Chan.
*
-Bardzo cię boli? - spytała nieśmiało, siadając na krześle obok niego. Mijała druga godzina, a wcale nie wyglądało jakby Chan miał zaraz skończyć. Tatuaż miał być na tyle duży, że póki co można było zobaczyć go jedynie w połowie. Chłopak był niezwykle precyzyjny i dokładny jak na nowicjusza - Chaeyeon mogła sobie więc tylko wyobrażać jak nieznośne musiałoby być odczuwanie wbijających się ciągle w tym samym miejscu igieł z tuszem.
Hyunjin podniósł opornie głowę i posłał jej zmęczony uśmiech. Mógł udawać cwaniaka, który niczego się nie boi i masochistycznie upaja bólem, ale wystarczająco zdradziły go zaciśnięte w pięści ręce i blada twarz, przez którą co chwilę przepływała fala dziecięcego niezadowolenia.
- Chyba za dużo razy to robiłem, żeby się nie przyzwyczaić już do tego bólu - odparł, przyglądając się jej uważnie. Każdy najmniejszy detal jej twarzy doprowadzał do tego, że jego serce kurczyło się w bolesnym, aczkolwiek przyjemnym uścisku. Miał ochotę dotknąć tego rumianego policzka i zobaczyć, czy jest tak cudownie miękki, jaki mu się zdawał. Złączyć jej usta ze swoimi i stwierdzić, że żadna słodycz tego świata nie mogła się równać temu kuszącemu uczuciu. Wziąć ją w ramiona i uchronić przed całym złem tego świata. Tylko nie przed sobą.
Nie mogąc dłużej powstrzymać tego narastającego w nim pragnienia, powoli przesunął rękę w jej stronę, aby złączyć ich dłonie razem we wstydliwym uścisku. Chaeyeon zadrgała lekko na ten gest, czując jak całe jej ciało oblewa pot, a serce zamiera w zaskoczeniu. Nie zabrała jednak ręki - mimo tych krążących w głowie obrazów, które przypominały jej o tym, co znalazła w jego pokoju, była podekscytowana jego obecnością. Po tylu nieudanych randek w fanatykami Star Treka, nie mogła uwierzyć, że w końcu trafiła na kogoś normalnego (i tak przystojnego!)
- Powiesz mi teraz, dlaczego tak naprawdę byłaś w moim pokoju? - uśmiechnął się uroczo i wciąż nie puszczając jej drobnej dłoni, oparł się podbródkiem o skrzyżowane ramiona. Tu nawet nie chodziło o to, że ją o coś podejrzewał. Zwyczajnie lubił słuchać jej głosu. - Wiem przecież, że nie z powodu przyjaciela, który nie ma internetu i nie może wyszukać jak się robi tatuaż - zaśmiał się na jej głupiutką wymówkę, a ona poczerwieniała ze wstydu. Rzeczywiście nie była najlepszą aktorką - nie potrafiła nawet udawać zainteresowania procesem tatuowania, nie mogąc zmusić się do patrzenia jak cieniutkie igiełki wtapiają się w jego ciało.
- Minho chciał wiedzieć co tam trzymasz. Zawsze ciągnie go do tego, czego mu się zakazuje - westchnęła z lekkim poczuciem winy, że tak wydała przyjaciela, ale jej wcześniejsze krycie Minho i tak tylko sprawiło, że wyszła na idiotkę, która w wolnym czasie plądruje cudzą własność. Poza tym wciąż była zdania, że mógł zrobić to sam, a nie niszczyć jej względnie wysoką reputację.
- Dlaczego akurat ty miałaś to zrobić? Minho jest aż takim tchórzem? - ciągnął dalej, od czasu do czasu ściskając mocniej jej rękę, gdy Chan tatuował jakiś bardziej wrażliwy fragment skóry.
Wszystkie podejrzenia i domysły Lee co do Hyunjina wydały się jej niedorzeczne, kiedy tak z nim rozmawiała. Pomijając te nieustannie rozgrzane do czerwoności policzki i fakt, że spędziła z nim zaledwie kilka godzin, czuła, że może się przed nim całkowicie otworzyć, a on z radością jej wysłucha i stanie się dla niej kimś na miarę Minho (bez konieczności realizowania jego durnowatych planów i naginania prawa).
- W pewnym sensie tak... Uznał, że nie nie zabijesz, kiedy znajdziesz w swoim pokoju - zaśmiała się nerwowo, czując na sobie jego niespokojne spojrzenie, które skutecznie podnosiło temperaturę jej ciała. Ten chłopak miał w sobie coś takiego, że bez słowa potrafił pozbawić ją oddechu i doprowadzić do stanu półomdlenia czy odejścia od zmysłów, a ona i tak miała ochotę błagać o więcej.
Chłopak spojrzał na nią, a kąciki jego ust podniosły się w tym jego niezawodnym uśmiechu. Z trudem opanował to pulsujące w piersi pragnienie, które już od dawna się w nim nie odzywało. Chcąc je odgnić, zamrugał kilkakrotnie opadającymi z wycieńczenia powiekami, ale obraz przed oczami wciąż pozostawał niezdrowo czerwony i nerwowo drgał, rejestrując każdy jej ruch. Zacisnął palce wokół wytatuowanego przedramienia, praktycznie nie zważając jak paznokcie boleśnie przecinają mu skórę. Ogarnięty niewytłumaczalnym amokiem mógł jedynie dostrzec jej niewinną twarz, którą oczyma skrzywionej wyobraźni widział pokrytą rozmazaną krwią i przebijającymi się przez nią łzami. T-taka p-piękna... M-moja...
- Gotowe! - Bang Chan wykrzyknął z entuzjazmem i ostatni raz przejechał po świeżym tatuażu, aby pozbyć się nadmiaru tuszu. Hyunjin pokręcił głową, w końcu oderwawszy od niej intensywne spojrzenie, które z każdą upływającą sekundą zdawało się jeszcze bardziej parzyć jej odsłoniętą skórę. Szybko wstał z fotela, licząc w głowie tańczące pingwiny ubrane w różowe tutu w nadziei, że tkwiący w nim „demon" w końcu odpuści i nie będzie zmuszony rzucić się na Chaeyeon jak jakieś zwierzę. Nie przy Chanie...
Dziewczyna obróciła się na krześle i nieśmiało obserwowała jak chłopak ocenia tatuaż, przeglądając się w lustrze. Nie mogła oderwać od niego oczu, które niespokojnie skanowały jego sylwetkę. Skóra lekko lśniła od potu i ostrego ledowego światła, które mimo to pozwalało zachwycić się jej jasno karmelowym odcieniem. Pojedyncze czarne kosmyki nieustannie opadały na zmarszczone w skupieniu czoło, wywołując przy tym niezadowolenie Hyunjina, który zmęczony swoja niesforną fryzurą, co chwila zaczesywał ją do tyłu.
Nowy tatuaż idealnie wgrał się w kompozycję pozostałych wzorów, choć gołym okiem było widać, że przewyższa je dokładnością i kunsztem wykonania. To było chyba najlepsze dzieło Chana - lekko przymknięte oczy łagodnie spoglądały na swoich obserwatorów, kryjąc w sobie jakąś tajemnice, którą aż chciało się poznać. Chaeyeon miała wrażenie, jakby spoglądała w czarno- białe lustro, którego odbicie przedstawiało jej lepszą wersję - taką, którą od dzisiaj Hyunjin miał zawsze nosić na swoich plecach i wzbudzać zainteresowanie innych.
Podniosła znowu wzrok na Hwanga, który pomimo wciąż emanującego dotkliwego bólu i pieczenia, w zachwycie przyglądał się swojemu nowemu nabytkowi. Nie mogła zrozumieć, dlaczego akurat ona. Dlaczego poświęcił kawałek swojego ciała, aby umieścić na nim jej wizerunek? Nie wiedzieli o sobie nic więcej poza imieniem i nazwiskiem, które równie dobrze mogliby wyszukać w jakiejś książce telefonicznej, bez konieczności usłyszenia ich z własnych ust. Kilkugodzinna znajomość, zawiązana, przyznajmy szczerze, w niezbyt typowych warunkach, nie była wcale niczym więcej w porównaniu z codziennym, wątpliwie chętnym pozdrowieniem sąsiadki na klatce schodowej. A jednak Hyunjin zdecydował się, aby jakaś jej część zawsze mu towarzyszyła i przypominała o jej istnieniu za każdym razem, gdy spojrzy w lustro.
Niczego nieświadoma Chaeyeon nawet nie spodziewała się, że ten „uroczy gest" to dopiero początek tego, co miało uczynić ich naprawdę nierozłącznymi.
- Podoba ci się, Chaeyeon? - obrócił się w jej stronę, a na policzki dziewczyny momentalnie wstąpił żywy ogień, kiedy jej wzrok spoczął na tym pięknie stonowanym brzuchu pozbawionym jakichkolwiek tatuaży, za to pełnym drobnych siniaków i zadrapań, o których pochodzenie aż chciało się zapytać. Chaeyeon po raz kolejny tego dnia była zmuszona przypomnieć sobie jak się oddycha - jeszcze jeden taki incydent, a padnie trupem na tej wykafelkowanej podłodze i pozwoli, aby Minho bezprawnie zagarnął jej kolekcję płyt Twenty One Pilots.
- Jest piękny - szepnęła z całym przekonaniem i podeszła bliżej, aby ponownie mu się przyjrzeć, zanim Bang Chan zasłonił go folią zapobiegającą zakażeniu. Miała ogromną ochotę przejechać po nim palcem, ale stłumiła to wewnętrzne pragnienie, skupiając usilnie wzrok na pozostałych pracach tatuażysty, które wisiały na ścianie zaraz obok lustra. Wszystkie nieludzko doskonałe i budzące wątpliwość co do wcześniejszych słów Banga, który upierał się, że jest początkujący.
Hyunjin założył z powrotem koszulkę, wciąż obolały po dwugodzinnym nakłuwaniu, które pod koniec zaczął odczuwać praktycznie całym ciałem. Podszedł do Chaeyeon, która w skupieniu analizowała portfolio Chana, czując napięcie w każdym mięśniu, kiedy do jego nozdrzy dotarł zapach jej perfum. Ta dziewczyna istotnie doprowadzała go do czystego szaleństwa po prostu stając obok i oddychając tym samym powietrzem co on.
- Nie myślałaś może - zaczął i pochylił się nad nią, aby móc spojrzeć jej w oczy. Zachichotał na widok tych zaczerwienionych policzków i języka nerwowo przejeżdżającego po wargach. Nie musiał praktycznie nic robić - już była jego. - żeby sobie kiedyś zrobić taki tatuaż?
- Nie, nie, nie - wydusiła z siebie szybko, machając rękami w przeczącym geście. - Matka by mnie zabiła... Ale - zawahała się przez chwilę, a jej wzrok znowu zawiesił się na srebrnym kolczyku na ustach Hyunjina, którym chłopak nieustannie się bawił. - Kiedyś myślałam o małym... piercingu. Chyba nazywają to... helix?
- Czemu nie zrobisz tego dzisiaj? - spytał odsuwając się od niej, na co dziewczyna w końcu mogła zaczerpnąć świeżego powietrza, które wcześniej wstrzymywała, przerażona bliskością między ich twarzami. - Skoro już tu jesteś... Chętnie to dla ciebie wykonam.
- T-ty? - dziewczyna z niedowierzaniem stwierdziła, że Hwang nie żartuje, kiedy podszedł do wcześniejszego stanowiska Chana i zaczął wyjmować z szuflad potrzebne narzędzia. Bang uśmiechnął się na jej uroczą reakcję i poprowadził ją w stronę fotela, na którym tym razem ona miała usiąść. - Pracujesz tu?
- Od jakiegoś pół roku? - odparł niepewnie, na co jego przyjaciel pokiwał twierdząco głowa. Chan dołączył dopiero kilka miesięcy temu, ale nie przeszkodziło mu to w rozsławieniu się swoimi pracami na cały Seul - klienci musieli czekać na wizyty długie tygodnie, co wcale ich nie zniechęcało. Co drugi mieszkaniec stolicy marzył, aby nosić na sobie tatuaż wykonany przez tego chłopaka.
Hyunjin założył silikonowe rękawiczki, przez które wciąż można było dostrzec wystające kształty obrączek i innych ozdób na jego palcach. Obrócił się w jej stronę, posyłając motywujący uśmiech, mówiący jakby „możesz mi zaufać". Dziewczyna nieśmiało go odwzajemniła i chwyciła palcami za ucho, które za chwilę miało zostać przebite. Wyobraziła sobie, jak robi to Hyunjin - skupiony, pełen powagi, która sprawiała, że stawał się jeszcze bardziej intrygujący. Jeśli on zrobił sobie dla niej tatuaż, to chyba mogła pozwolić, aby przebił jej ucho...
Przymknęła oczy i chwyciła się mocniej poręczy fotela, mentalnie przygotowując się na najgorsze. Usłyszała cichy chichot Hwang, który pochylił się nad nią i przetarł wacikiem płatek jej ucha. Zapanowała cisza, przerwana jedynie cichym „ja już lecę" Chana, który poszedł zając się kolejnym klientem. Chaeyeon siedziała jak na szpilkach, wyczuwając każdy najdrobniejszy ruch Hyunjina. Jego miarowy oddech przyjemnie łaskotał po szyi, a długie palce co chwilę przejeżdżały po skórze, pozostawiając na niej przyjemne dreszcze ogarniające całe ciało. Chaeyeon już dawno odpuściła sobie jakiekolwiek próby przezwyciężenia tego kiełkującego w niej zakłopotania, będąc święcie przekonaną, że jeszcze przez tydzień będzie nosiła na policzkach kłopotliwe wypieki wywołane przez pana Hwanga.
Klik! Nagle całe jej ciało zalał nieznośny ból emanujący z prawego ucha. Dziewczyna machinalnie chciała złapać za pulsujące miejsce, ale Hyunjin ją uprzedził, delikatnie obejmując jej dłonie swoimi. Zmęczona tym długim dniem i szpiegowaniem w imieniu Minho, który bez wątpienia oglądał teraz seriale i obżerał się pustymi kaloriami, miała największą ochotę wrócić do domu i w końcu oderwać się myślami od Hwanga, który w ciągu jednego popołudnia awansował z nieznajomego współlokatora Lee na nieznajomego trzymającego twoje ręce i przebijającego ci uszy.
- Nie otwieraj oczu. Muszę coś jeszcze zrobić - poprosił ją, gdy już miała uchylić powieki, aby na niego spojrzeć. Mimo wszystko nie puścił jej rąk, zaczynając rysować palcami na nich drobne kółeczka, jakby wciąż było mu mało jej dotyku. Chciał jej całej - teraz, tutaj, bez względu na to, czy się zgodzi czy nie. Wszystkimi zmysłami pragnął, aby stała się jego, żeby nie musiał się już nigdy nią dzielić i znosić wzroku innych na jej ciele. Aby zobaczyła w nim kogoś, do kogo bezwzględnie należy.
Obraz przed jego oczami po raz kolejny tego dnia przybrał czerwonawy odcień, a zmęczone brakiem snu serce przyśpieszyło swój bieg, upodabniając Hyunjina do psychicznie pokiereszowanego osobnika, którego fascynuje widok świeżej krwi.
Potrzebował jakiegoś zewnętrznego bodźca, czegoś, co zabierze od niego te nieludzkie myśli i sprawi, że znowu stanie się człowiekiem, a nie epigonem seryjnego mordercy. Potrzebował jej.
Chaeyeon poczuła jak pełne usta Hyunjina ledwo wyczuwalnie dotykają jej własnych i zaczynają się poruszać w geście stanowczego pocałunku. Dziewczyna zamarła, pozwalając aby Hwang pociągnął ja w swoją stronę i posadził na kolanach. Mocno chwycił ją w pasie i uśmiechnął się, kiedy wyczuł jak dziewczyna lekko drga pod jego dotykiem, nie pozwalając sobie na żadną inną reakcję. Nie mógł się powstrzymać - przyjemny dźwięk rozbrzmiewający dookoła, kiedy na krótką chwilę rozdzielał ich usta doprowadzał całe jego ciało do wrzenia.
Lekko spowolnił pocałunek i rozluźnił uścisk na jej biodrach, ale to tylko umożliwiło Chaeyeon wyrwanie się z jego objęć i pośpieszne opuszczenie salonu tatuażu.
Chłopak przeczesał palcami splątane od wiatru włosy i zaśmiał się cicho pod nosem, wciąż czując smak jej ust, których tak szybko został pozbawiony.
„Będzie trudniej, niż myślałem"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top