02 | what do you keep here?

genre: angst, thriller, romance,comedy, obvious yandere au

word count: 2k

warnings: none yet

 "Przekraczając niektóre granice, musimy liczyć się z tym, że nie będzie już powrotu."

 - Ty chyba naprawdę zwariowałeś – pokręciła głową z niedowierzaniem, usłyszawszy genialny plan Minho, który jak gdyby nigdy nic zamierzał włamać się do pokoju Hyunjina. - Czy w tej pustej czaszce coś jeszcze jest? - stuknęła kilka razy w jego czoło, a ten szybko odgonił jej rękę, szukając wzrokiem jakiegoś wsparcia u Felixa, który tylko wzruszył ramionami.

- Nie patrz tak na mnie. To, że pod tą czupryną nic nie ma, wiem od piątej klasy podstawówki – wytarł ladę i przesunął blachę z ciasteczkami jak najdalej od tej dwójki, mając wrażenie, że jeszcze chwila, a oboje wykorzystają jego świeże wypieki jako amunicję.

- A tam, gadanie. To przecież nasze wspólne mieszkanie. Mam prawo wiedzieć co on tam trzyma, prawda? - spojrzał na nich, próbując jakoś ich przekonać do swojego pomysłu, ale ci tylko pokręcili przecząco głowami. Za dobrze znali tego kretyna, żeby podejrzewać, że akurat to jego „lekkie naruszenie prawa" nie skończy się na komisariacie z kolejną reprymendą posterunkowego Kim. Mężczyzna tak często gościł u siebie tę trójkę, że karty z ich nazwiskami nawet nie znikały z jego zagraconego biurka. - Zresztą nie wpakowałbym się znowu w kłopoty. Nawet bym nie wszedł do tego pokoju.

Minho dumnie przejechał wzrokiem po przyjaciołach i poruszył wymownie brwiami, będąc pewnym niezawodności swojego planu. Oboje spojrzeli na niego z lekkim zawahaniem, od razu wyczuwając jakiś ukryty podstęp za słowami chłopaka, który ostatnim razem też twierdził, że nie zrobi nic głupiego. A jednak w kuchni wciąż czuć było swąd spalenizny po nieudanej próbie smażenia naleśników.

- Przed chwilą nam powiedziałeś, że się do niego włamiesz. Stary, może ty masz zaniki pamięci od tego myślenia o niebieskich migdałach? - zasugerował Felix, który w momencie wybuchnął śmiechem, ściągając na siebie kilka nieprzychylnych spojrzeń pozostałych klientów. Machnął na nich ręką, wiedząc że i tak pewnie nic nie kupią. Przychodzili do piekarni, bo tylko tu mogli kontynuować swoje internetowe uzależnienie, kiedy właściciele mieszkań odcinali im sieć.

- Ha! Tu was mam! - wykrzyknął Lee i podskoczył na krześle, wskazując na nich palcem. - Włamać się włamię, ale kto inny tam wejdzie. Nie mogę sam narażać się na gniew tego demona.

- Na mnie nie licz. Ja muszę pracować – usprawiedliwił się Lix i żeby nie wyjść na gołosłownego, zaczął dekorować lukrem nową porcję babeczek.

Minho prychnął na jego odpowiedź. Był pewny, że ten Brutus jak zwykle wymiga się od realizacji jego znakomitego pomysłu. Cóż, nie każdy jest w stanie pracować z takim geniuszem jak ja, pomyślał i poprawił pewnie włosy.

- Nawet nie brałem cię pod uwagę – rzucił przyjacielowi oceniające spojrzenie. - Chaeyeon zrobi to z pocałowaniem ręki.

Dziewczyna wytrzeszczyła na niego oczy, prawie zakrztusiwszy się własną śliną. Miała grzebać w rzeczach praktycznie obcego faceta, który ostatnio niemal nie przeszył jej wzrokiem i nie rozebrał telepatycznie? Musiała przyznać, że był niesamowicie przystojny, no bo... Nie oszukujmy się, był nawet bardziej – z tym uśmiechem przypominał jej młodego Hugh Granta, który zwykłym spojrzeniem może wyrwać wszystkie kobiety na ulicy i każdej wmówić, że jest tą jedyną. Ale wciąż jakoś nie mogła się wyzbyć tych dreszczy, które oblewały jej ciało za każdym razem, gdy o nim pomyślała. On skrywał jakąś tajemnicę. A Chaeyeon, mimo tych dziwacznych przeczuć, chciała za wszelką cenę ją odkryć.

- To twój plan! Mnie w go nie mieszaj. Sam prawie posikałeś się ze strachu, kiedy ostatnio wlazł do kuchni jak pokazywałeś mi tę niby „jego diagnozę" - odgryzła się, mając w głowie tylko jedną myśl – nie dać się wciągnąć się w kolejne kłopoty zainicjowane przez Minho. Tu nawet nie liczyło się, aby nie złamać prawa, czy nie zostać po raz kolejny spisanym na komisariacie. Chaeyeon nie chciała ośmieszyć się przed Hyunjinem.

- Ale to musisz być tyyyy.... - jęknął, ciągnąc ją za rękaw żółtej kurtki przeciwdeszczowej. - Ciebie nie zabije, gdy znajdzie w swoim pokoju. Ja jestem u niego na czarnej liście, odkąd się tam wprowadziłem.

Chaeyeon wyobraziła sobie Minho jako malutką bakterię z głupiutki uśmieszkiem, która atakuje każdego w pobliżu i wywołuje zanik mózgu, objawiający się ubezwłasnowolnieniem i całkowitym uzależnieniem od woli bakterii. To dziadostwo rozprzestrzeniało się szybciej niż bakcyl dżumy w Oranie. Chaeyeon nijak mogła się uchronić przed zaraźliwą głupotą Minho, ale Hyunjin chyba wiedział, co się święci, skoro nie oddychał nawet, gdy przebywał w jednym pomieszczeniu z tym chodzącym zarazkiem.

- Minho, ale on mnie chyba nie lubi... - zasugerowała cicho, przypominając sobie ich ostatnie spotkanie. Miała wrażenie jakby chłopak miał jej coś za złe, jakkolwiek absurdalnie by to nie miało zabrzmieć. To chyba jasne, że nie wybuchnąłby entuzjazmem na widok osoby grzebiącej w czymś, czego Minho zdawał się nie znać – własności prywatnej...

-Nie wydaje mi się. Gdy mnie widzi (a uwierz, że ogranicza to do minimum), zawsze się o ciebie pyta. Ej, a może on się w to...

- Dobra! Zrobię to! - krzyknęła zanim chłopak zdążył powiedzieć o kilka słów za dużo. To, co miała zrobić dla niego było niedorzeczne i tylko utwierdzało ją w przekonaniu jak niskie jest jego IQ, ale mimo wszystko sama była ciekawa, co Hwang trzyma w pokoju, którego tajemnicy tak strzeże...

*

 Szybko wprowadziła pin do drzwi mieszkania – każda cyfra wydawała przy naciśnięciu nieprzyjemny dźwięk, który sprawiał wrażenie jeszcze głośniejszego niż zazwyczaj. Czuła się dziwnie, włamując się do mieszkania przyjaciela, tym bardziej za jego namową... Wciąż nurtowała ją myśl, czy ten inteligenty inaczej osobnik znowu nie chce jej wkręcić w jakiś nieśmieszny żart. Tym bardziej, że tak usilnie nalegał, aby porozumiewać się z nią z mieszkania Felixa, zamiast towarzyszyć jej w tej godnej pożałowania eskapadzie. Albo miał coś na sumieniu, albo naprawdę bał się swojego „demonicznego" współlokatora.

Odetchnęła z wyraźną ulgą, upewniwszy się, że w mieszkaniu nie ma żywej duszy oprócz śpiących na łóżku Minho kotów. Cała kawalerka tonęła w głuchej ciszy, którą raz po raz przerywały przyśpieszone oddechy Chaeyeon. Dziewczyna stanęła przed drzwiami pokoju Hyunjina, pokrytymi w całości napisami w stylu „Nie wchodzić", „Zakaz wstępu", „Minho, wiem, że patrzysz na te drzwi" i bez większego zastanowienia zadzwoniła do Lee.

- Te drzwi są na pin, idioto – prychnęła, mimo wszystko próbując otworzyć je lekkim popchnięciem. Zamknięte na cztery spusty. Spróbowałaby wypowiedzieć magiczne zaklęcie (Alohomora?), czy jakieś „Sezamie otwórz się", ale Minho wciąż czuwał na linii, rzucając w jej stronę obelgami za nazwanie go idiotą.

- Spróbuj datę urodzenia Madonny – wszyscy ją kochają – rzucił pewnie, bawiąc się lizakiem w buzi i zaczął nucić po cichu Hung up (nie musiała się nawet domyślać, że zaczął przy tym tańczyć choreografię z teledysku – katował ją tym widokiem za każdym razem, gdy oglądali MTV). Chaeyeon przewróciła oczami na kolejną genialną wskazówkę Minho, ale dla sprawdzenia wprowadziła odpowiednią kombinację. Nic.

Przywołała w głowie obraz Hyunjina, zastanawiając się, co mogłoby być dla niego tak ważne, aby ustawić to sobie na pin. Imię ulubionego zwierzaka? Niemożliwe... Hyunjin wyglądał na takiego, co spuszcza rybki siostry w toalecie. Równanie matematyczne? Nie przesadzajmy... Nie był Wooseokiem. Pin do drzwi wejściowych? Absurd, Hyunjin chciał odstraszyć współlokatorów, a nie zachęcić do eksplorowania swojej własności.

Kurczę... Co za człowiek zagadka.

Wstyd przyznać, ale do głowy przyszła jej jeszcze jedna myśl. Jeszcze bardziej niedorzeczna niż poprzednie, ale w jakiś sposób wydająca się jej najbardziej prawdopodobną... Wciąż trzymając Minho w niepewności, wprowadziła szyfr, a zamek odpowiedział jej zgodnym kliknięciem. Drzwi rozwarły się nieco, ukazując zaciemnione wnętrze pokoju.

„Data, kiedy... się poznaliśmy?"

Dziewczyna złapała palące policzki, czując dziwny ucisk w przełyku. Próbowała sobie wmawiać, że to z pewnością jakiś durny zbieg okoliczności (może założył zamek tego samego dnia?), ale samej trudno było jej w to uwierzyć. Wzięła głęboki oddech, który jakimś cudem na chwilę rozluźnił jej skurczone do granic możliwości płuca i pchnęła mocniej drzwi.

Jej oczom ukazało się skąpane w mroku pomieszczenie, którego stan przypominał postapokaliptyczny wygląd ziemi spustoszonej przez monstrualne tornado. Na podłodze (zatopionej w tonie brudu) walały się książki, wycinki z gazet i pojedyncze zdjęcia polaroidowe. A sądziła, że Felix to największa fleja świata...

Ukucnęła, biorąc do ręki jedną z fotografii, która leżała najbliżej. Uśmiechnęła się na widok szczęśliwej pary na tle wesołego miasteczka, które skądś wydawało jej się znajome. Hyunjin obejmował ramieniem uroczą dziewczynę, posyłającą w stronę obiektywu szeroki uśmiech, przez który z trudem można było dostrzec jej oczy. Hwang nie patrzył przed siebie. Całą uwagę skupił na stojącej tuż obok dziewczynie, tak jakby świata poza nią nie widział. Wyglądali na zakochanych...

  Chaeyeon szybko odłożyła zdjęcie, czując palący policzki wstyd, że tak bezprawnie zaglądała w jego życie prywatne. Tym bardziej, że chłopak pewnie nie chciał o tym opowiadać, skoro fotografia bezwiednie walała się po podłodze zamkniętego pokoju.

- Halo? Chae? Miałem rację z tą Madonną? - Lee przypomniał o swoim istnieniu. Dziewczyna spojrzała na telefon, całkowicie zbita z tropu i szybko wróciła do rzeczywistości, przypomniawszy sobie, co tu właściwie robi.

- Czego ja mam tu w ogóle szukać? - spytała, rozglądając się po zagraconym pokoju. Sprawnie przeskoczyła kilka talerzy z kanapkami „drugiej świeżości" i podeszła do zawalonego książkami regału. Przejechała palcem po grzbietach kilku zakurzonych tomów, których tytuły nic jej nie mówiły. Wszystkie wyglądały na niesamowicie stare – jakby znalazł je w jakimś zapomnianym antykwariacie, wśród innych rzeczy, których ludzie chcieli się jak najszybciej pozbyć.

- Coś, na czym by mu zależało, żeby pozostało ukryte. Błagam cię, ten facet musi mieć coś na sumieniu, skoro tak wszystko trzyma w tajemnicy. Nie wiem... Może jakieś zwłoki – szepnął cicho, na co dziewczyna w przerażeniu zaciągnęła się powietrzem. Wstrzymała oddech, czując na plecach nieprzyjemne dreszcze i wyobraziła sobie, że znajduje w szafie zakrwawione ciało w stanie połowicznego rozkładu, które spogląda na nią tym martwym wzrokiem...

Poczuła jak krew w jej żyłach zaczyna bulgotać, kiedy usłyszała po drugiej stronie słuchawki śmiech Minho. Po raz kolejny tego niekończącego się dnia przeklęła go w duchu, rozkoszując się myślą, że to właśnie jego trup leży w tej szafie. Z radością pomogłaby Hyunjinowi w tej zbrodni, dorysowując na martwej twarzy przyjaciela permanentne wąsy. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni, Minho-ssi.

- I co niby miałabym z nimi zrobić? Przynieść ci w reklamówce? - prychnęła, powróciwszy do przeglądania zawartości regału. Nagle w jej ręce wpadł skórzany notes przepasany cienkim sznureczkiem z tego samego materiału. Zajrzała z ciekawości do środka, ale kilka pierwszych stron emanowało pustką. Zawiedziona przekartkowała niespokojnie notes, aż w końcu natrafiła na schludne pismo pokrywające parę kartek.

Była taka niezdarna. A ja uwielbiałem widzieć ten przepraszający wzrok za każdym razem, gdy jej coś nie wyszło. Szkoda, że tak szybko musiała się z nami pożegnać..."

Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało – nie mogła uwierzyć, że napisał to ten sam Hyunjin, którego Minho podejrzewał o kontakty z diabłem. Musiał naprawdę kochać tę dziewczynę, skoro wszędzie trzymał wspomnienia z nią związane...

Nie mogła się powstrzymać i przejrzała jeszcze kilka stron, mając nadzieję, ze zobaczy więcej takich uroczych wyznań, które były doskonałą okazją, aby utrzeć minho nosa za takie stereotypowe ocenianie współlokatora. Jej ukryta dusza romantyczki pochłaniała łapczywie wszystkie tajemnicze zapiski, które przyprawiały o jeszcze szybsze bicie serca niż po wejściu na czwarte piętro z brzuchem pełnym eklerków.

W końcu natrafiła na kolejne zdjęcia chłopaka z ukochaną. Prawie pisnęła w ekscytacji, rozczulona widokiem ich uśmiechniętych twarzy, ale w porę się powstrzymała, zauważywszy, że Hwang wcale nie obejmuje tej samej dziewczyny, co na poprzedniej fotografii...

Coraz to nowe polaroidy i coraz to inne dziewczyny w objęciach Hyunjina. A przy każdej powtarzająca się jak mantra wzmianka, że musiała odejść...

- Ty lepiej uważaj, żebym nie znalazł tam twoich zwłok, kiedy wrócę od Felixa. Jak nic nie masz, to się rozłączam – rzucił Minho z cichym ziewnięciem, zanim odłożył słuchawkę.

Nie minęła nawet minuta, kiedy dziewczyna usłyszała charakterystyczny dźwięk odblokowywanego zamka, przez co jej klatkę zalało gorzkie przeczucie zagrożenia.

Minho nie mógł tak szybko się tu zjawić...

Nie zwracając uwagi na upadający na podłogę telefon, szybko odłożyła skórzany notes na swoje miejsce, upewniwszy się, że wszystko wygląda na nienaruszone. Z łomoczącym o żebra sercem, które zagłuszało wszelkie dźwięki dobiegające z korytarza, podbiegła do drzwi, odtwarzając w głowie plan mieszkania Lee. Drżącymi rękami chwyciła za klamkę, rozglądając się dookoła. Miała wrażenie, jakby Hyunjin miała lada chwilę wyłonić się zza najbliższego rogu i przyłapać ją na plądrowaniu swojego pokoju.

Bezszelestnie ruszyła w stronę sypialni Minho, od której dzieliło ją zaledwie kilka kroków. Będąc już przekonaną, że właśnie jakimś cudem uratowała swój tyłek, przypomniała sobie o swojej komórce leżącej ostentacyjnie na środku pokoju Hwanga.

Strach zmroził ją jeszcze bardziej, ale postanowiła po niego wrócić, mając przeczucie, że prędzej czy później zadzwoni Minho z kolejną rewelacyjną ciekawostką z życia kapibar.

Ciesząc się ze swojego głupiego szczęścia i faktu, że jeszcze żyła, wpadła do pokoju i porwała telefon, tym razem chowając go głęboko w kieszeni spodni.

- Chaeyeon?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top