Z tobą i tylko z tobą
Kolejny rozdział i mam nadzieję, że zdążyłam jeszcze podczas twojego lotu Guerrirer :*
Jeśli jesteście zainteresowani to pierwsze 5 rozdziałów w pierwszej części jest już poprawionych i jest tam też lista nazw nowych królestw :D
Miłego czytania :*
*************************
Arnar
Nie zważając na pogodę, od razu wyruszamy w stronę pałacu. Przemoknięci do suchej nitki, staramy się skrywać pod koronami drzew.
Nie chciałem dłużej zwlekać. Wiem, że matka martwi się o Rakel i byłbym okrutny, każąc jej czekać jeszcze dzień nim zobaczy córkę. A Rakel nie chciała dłużej zostać w wiosce, gdyż gdzieś w jej pobliżu kręcił się jej wybranek. Pewnie obawiała się, że jak go tylko zobaczę powybijam mu zęby. Pewnie miała rację.
Zabiłbym gnojka.
Nie mieliśmy też czasu, by ze sobą porozmawiać od serca – jak siostra z bratem. Obiecuję sobie, że to nadgonimy. Zostanę w domu, póki nie będę miał pewności, że wszystko jest już z nią w porządku.
Najbardziej martwi mnie to, że opuszczę Jasmin na dłużej niż myślałem. Oczywiście napiszę do niej od razu jak tylko dotrzemy do pałacu, ale samo dostarczenie wiadomości będzie trwało co najmniej trzy dni, a następne tyle jej odpowiedź.
Rakel i Jasmin są dla mnie równie ważne i ciężko jest mi postawić którąkolwiek z nich ponad drugą. Obie mnie teraz potrzebują. Może siostra zrozumie, gdy nie zostanę z nią dłużej niż tydzień... Mam nadzieję, że się ode mnie nie odwróci...
Jasmin oczywiście nie będzie miała nic przeciwko, żebym zajął się siostrą. Jednak wiem, że w głębi serca będzie jej przykro, że w najgorszym momencie zostawiłem ją samą na tak długo.
Nie chcę wybierać pomiędzy dwiema równie mocno przeze mnie kochanymi kobietami.
***
Tętent kopyt rozlega się na dziedzińcu. Matka wybiega przed drzwi pałacu i niemal kolana się pod nią uginają, kiedy widzi twarz córki. Po jej policzkach płyną łzy szczęścia i zasłania usta dłonią, żeby nie krzyknąć z radości (przecież królowej tak nie wypada). Rakel szybko schodzi z konia nie zważając na to, że jeszcze nie stanął. Niemal potyka się o własne nogi, kiedy biegnie do matki. Wpadają sobie w ramiona i długo nie wypuszczają.
Podchodzę do nich i słyszę słowa matki:
– Nie waż się nigdy więcej tak znikać. Nie waż się nigdy więcej uciekać. Bo przez ciebie umrę z rozpaczy.
Rakel płacze i ciągle przeprasza.
Dotykam ramiona obu kobiet i mówię cicho:
– Wypłaczcie się. Ja muszę coś załatwić.
Patrzą na mnie, pytającym wzrokiem.
– Co takiego może być ważniejszego od powrotu twojej siostry? – pyta matka lekko urażona moim zachowaniem.
Uśmiecham się łagodnie.
Ta chwila też jest ważna, ale ochłonąłem już po odnalezieniu siostry i teraz muszę zająć się kimś innym.
– Złapię was na kolacji – mówię i wchodzę do środka.
***
Droga Jasmin,
przepraszam, że nie napisałem od razu jak tylko dotarłem na miejsce, ale nie mogłem tracić ani chwili wiedząc, że siostra nadal nie wróciła. Mam nadzieję, że nie zamartwiałaś się zbytnio.
Pewnie zastanawiasz się, czy Rakel się odnalazła.
Tak. Jest cała i zdrowa... No można tak powiedzieć, bo ktoś złamał jej serce – zabawił się nim i roztrzaskał na kawałki. Wyjdzie z tego, ale potrzebuje czasu.
Szczerze nie chciałbym opuszczać cię na tak długo, jednak Rakel bardzo mnie teraz potrzebuje. Wiem, że ty także. Aczkolwiek nie mogę być w dwóch miejscach naraz, choć bardzo bym chciał.
Nawet nie prosiłbym cię o to, byś ugościła u siebie moją siostrę. Wiem, że masz dużo na głowie, a złamane serce Rakel tylko przysporzyło by ci zmartwień.
Zostanę w domu przez tydzień. Czyli gdy czytasz ten list możesz się mnie spodziewać za sześć, góra siedem dni.
Obiecałem, że wrócę i tak też będzie.
Kocham cię,
Arnar
Czytam list jeszcze kilka razy. Potem wstaję od biurka i szukam posłańca, który wrócił dosłownie dzień wcześniej. Trochę mi głupio po raz kolejny go wysyłać w miejsce, z którego dopiero co przybył.
Ale Jasmin nie może dłużej czekać.
Zaczepiam go i od razu wręczam mu do rąk list.
– Masz pędzić jak wiatr i w trzy dni dostarczyć tą wiadomość.
– Ale, panie, dokąd mam się udać? – pyta zdezorientowany.
– Jak to dokąd? Tam, skąd przed chwilą wróciłeś. Królowa Jasmin nie będzie długo czekać, więc lepiej ruszaj od razu. Zostaniesz sowicie nagrodzony.
Chłopak kiwa głową, niezbyt zadowolony z ponownego wyjazdu. Odchodzi w stronę stajni.
Odwracam się i zauważam, że matka stoi niedaleko i mi się przygląda. Podchodzę do niej.
– Co z Rakel? – pytam.
– Śpi. Jest wykończona – oznajmia, a ja kiwam na to głową. Zapada cisza. – Do kogo ten list?
Zerkam na nią, starając się odgadnąć jej intencje. Chce mnie zbesztać za to, że Jasmin jest moją wybranką? Chce wyznać mi swoją przychylność? Nie wiem.
– Chyba wiesz do kogo – mówię, gdyż wiem, że plotki szybko się rozchodzą.
– Ale chcę to usłyszeć od ciebie.
Jest nieugięta. Czuję, że ta rozmowa zbacza na złe tory.
– Jasmin – wyznaję.
Matka zakłada ramiona na piersi.
– Kochasz ją?
– Nad życie.
Wzdycha.
– Twojemu ojcu się to nie podoba. Może nas sprowadzić na dno...
– Kto jak kto, ale ona tego nie zrobi – mówię zacięcie, pewny siebie.
– Jest młoda. Niedoświadczona. Chyba rozumiesz, dlaczego się martwimy – mówi z opanowaniem, marszcząc brwi.
Staram się zachować spokój, choć w środku mnie aż się gotuje.
– Jej mądrość zadziwiłaby się w pierwszej minucie rozmowy. Nie jest jakąś tam dziewczyną. Jest wyjątkowa, piękna, mądra, bystra i inteligentna. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak ciężkie zadanie zostawili jej rodzice. Radzi sobie z najgorszymi problemami. Mógłbym się założyć, że na jej miejscu nie dałabyś sobie rady – mówię ze złością wiedząc, że moje słowa ją zranią.
Nikt nie będzie opowiadał głupstw na temat Jasmin. Powinna być podziwiana, a nie poniżana.
– Jeśli nasze królestwo upadnie to tylko i wyłącznie przez ciebie.
Mrużę oczy.
– Wiesz, dlaczego nie chciałem tutaj przyjeżdżać? Nie tylko dlatego, że Jasmin mnie potrzebuje, ale także dlatego, że wiedziałem... byłem przekonany, że będziecie mnie krytykować za decyzję, która może być najlepszą jaką ktokolwiek podjął w tym królestwie.
Wymijam ją, ale jeszcze na chwilę się zatrzymuję, odwracam i pytam:
– Dlaczego nawet nie jesteś szczęśliwa, że poznałem największą miłość mojego życia?
– Jestem szczęśliwa, ale...
– Jakoś tego nie widzę – przerywam jej.
Matka zaciska zęby, ale już nic nie mówi.
– Poślubię ją, czy wam się to podoba, czy nie. I będziemy szczęśliwi z waszym błogosławieństwem lub bez.
***
Nawet nie zszedłem na dół do jadalni, a już wiem, że ta rodzinna kolacja to zły pomysł. Na pewno rozmowa zbiegnie na temat Jasmin. A każda ze stron jest nieugięta, więc na pewno wszystko skończy się kłótnią.
Opuszczając pokój czuję uścisk w żołądku. Gdyby była tutaj Jasmin, byłoby o wiele łatwiej. Rodzice zobaczyliby jaka jest naprawdę, a nie opierali się tylko na swoich przypuszczeniach i plotkach. Poza tym dziewczyna podtrzymywałaby mnie na duchu, gdyby jednak kłótnia się wywiązała.
Wkraczam do jadalni i siadam na swoim dawnym miejscu. Rakel siada naprzeciwko mnie nadal smutna, ale zadbana. Rodzice siedzą na szczycie stołu obok siebie. Po swojej prawej mam ojca. Rakel po swojej lewej matkę. Brata nie ma, a druga siostra jest u bliskiej rodziny.
Jesteśmy tylko we czwórkę.
Staram się nie nawiązywać kontaktu wzrokowego z rodzicami. Uśmiecham się do Rakel pocieszająco, a ona odwzajemnia to wzrokiem pełnym ulgi. Przynajmniej teraz nie siedzi w tym wszystkim sama.
Służący przynoszą gorące potrawy, a w sali słychać tylko szczęk sztućców. W końcu ojciec zaczyna rozmowę od możliwie najgorszego tematu.
– Rakel, zawiodłem się na tobie – mówi wpatrzony w talerz. Potem unosi swoje niezadowolone spojrzenie na siostrę. Rakel kurczy się w sobie. Nawet matka tężeje. – Nie mogę uwierzyć, że uciekłaś z domu. I to jeszcze za żołnierzem!
– Tato... – zaczyna błagalnie Rakel.
– Wiesz jaki przyniosłaś nam wstyd? Księżniczka uciekła z domu, bo zakochała się w jakimś rozpustniku!
– Tato, on nie jest... – dziewczyna stara się ratować sytuację.
– Zawiodłem się na tobie. Myślałem, że jesteś rozsądniejsza, mądrzejsza...
Widzę, że w oczach Rakel wzbierają nowe łzy, które niedawno wyschły.
Dość tego!
– Ojcze, przestań! Ranisz ją, a teraz tego nie potrzebuje. – Siostra posyła mi pełne wdzięczności spojrzenie. – Ktoś dopiero co złamał jej serce!
– A ty nie jesteś lepszy – wściekle zauważa ojciec. Odkłada sztućce i całą swoją uwagę skupia na mnie. – Chcesz nas zrujnować?! To co planujesz zrobić, sprowadzi na nasze królestwo mnóstwo problemów i niebezpieczeństw! To nie jest wybranka dla ciebie!
– Pozwól, że sam o tym zdecyduję – syczę przez zęby, mocniej zaciskając pięści na sztućcach.
– Na świecie jest tyle księżniczek... Dlaczego nie wybierzesz którejś z nich?! Jest to o wiele lepsze rozwiązanie!
– Nikt jej nie zastąpi! – wykrzykuję wściekły. – Jest królową.
– Ale JAKĄ królową! Niedoświadczoną z upadłym krajem na karku. – Obrzuca mnie spojrzeniem, które mówi "lepiej się ze mną nie kłóć". – Jest głupia, jeśli w ogóle się za to zabiera.
Nie wytrzymuję i wstaję z miejsca, krzycząc:
– Wystarczy!
Moje sztućce upadają z brzękiem na talerz.
– Nie powinna być nawet warta twojego spojrzenia.
Moje oczy zaczynają się mienić i warczę ostrzegawczo.
– Powiedziałem wystarczy!
Mój głos odbija się echem od ścian i pewnie cały pałac słyszy mój krzyk.
– Synu, zapominasz się!
Ojciec również wstaje z miejsca i mierzy mnie wściekłym spojrzeniem.
Matka próbuje uspokoić to mnie, to ojca.
– To TY się zapominasz! Pamiętaj, że mówisz o mojej przyszłej żonie!
Po wypowiedzeniu tych słów, oczy ojca też zaczynają się mienić.
– Nie zostanie twoją żoną! Pamiętaj, że to ja nadal podejmuję ostateczną decyzję, co do twojego ślubu. A ten się nie odbędzie! A już na pewno nie z kimś takim!
– Nie będziesz obrażał jej przy mojej obecności! To moja przyszła żona i cokolwiek pada w jej kierunku, odbieram równie boleśnie jak ona.
Odsuwam krzesło.
– Pamiętaj, że jesteś przyszłym królem i nie pozwolę ci zniszczyć tego królestwa!
– Może powinniście wybrać sobie innego króla! – wykrzykuję, rozkładając ręce i wychodząc z jadalni.
***
Nigdy wcześniej nie poczułem się równie urażony jak podczas tej kolacji.
Nie mogę uwierzyć, że ojciec wyciąga pochopne wnioski tylko i wyłącznie z własnych przekonań. To fakt, że stał się surowy, kiedy tylko skończyłem osiemnaście lat. Coraz bardziej stara się mnie kontrolować, a państwo, które zostawi w moich rękach, musi się rozwijać tak jak on chce, kiedy tylko go zabraknie.
Jestem wściekły, że nawet nie pomyślał o tym, by poznać Jasmin. Od razu skreślił ją z mojego życia jakby była naszym wrogiem.
Naprawdę zawiodłem się na moich rodzicach i mam nadzieję, że w przyszłości przyznają się do błędu jaki popełnili, wyzywając dziewczynę od najgorszych.
Słyszę pukanie do drzwi.
Rakel wchodzi do środka, zastając mnie siedzącego na łóżku z głową w dłoniach. Unoszę na nią wzrok. Uśmiecha się niepewnie i podchodzi do łóżka. Siada obok mnie i kładzie głowę na moim ramieniu. Przytulam ją mocno.
– Jak się czujesz?
– Nie za dobrze. Ojciec wprowadził mnie w jeszcze większą rozpacz. – Unosi głowę, by na mnie spojrzeć. – Dziękuję, że się za mną wstawiłeś.
– Oczywiście. Trochę przesadził, ale nie odwrócę jego słów.
– Ale mimo wszystko jestem wdzięczna. Poza tym przyjąłeś cały jego gniew na siebie.
Uśmiecham się smutno.
– I tak by się na mnie wydarł wcześniej czy później. Tak to przynajmniej tobie oszczędziłem jego słów.
Siada na turecku odwrócona twarzą do mojego profilu. Zaczyna się szeroko uśmiechać.
– No co? – pytam, kiedy nie wytrzymuję jej ciekawskiego wzroku wwiercającego się we mnie.
Nie wiem jakim cudem, ale jej uśmiech się powiększa.
– Mój brat się zakochał – szczebiocze uradowana. – Myślałam, że nigdy nie dożyję tego momentu.
– Ha, ha. Aleś ty zabawna – mówię, przewracając oczami. Jednak chwilę potem uśmiecham się prawie niezauważalnie.
– Opowiadaj wszystko i to migiem – żąda, poprawiając się na materacu.
– Pewnie i tak już wszystko słyszałaś.
– Plotkom nie wierzę. Poza tym wolę mieć informacje z pierwszego źródła – mówiąc to nadal się szczerzy jak głupi do sera.
Zerkam na nią, unosząc brew.
W końcu wzdycham. Mniej więcej nakreślam jej naszą historię – oczywiście, pomijając fakt moich morderstw. Słucha jak oczarowana. Jakby to była bajka na dobranoc. Jest podekscytowana dalszymi wydarzeniami jakby czytała książkę – i to nie byle jaką, ale romans.
Kiedy kończę mówić, patrzy na mnie oniemiała.
– No no, braciszku, nie sądziłam, że tak się wyrobisz i staniesz się księciem w lśniącej zbroi.
– Oj zamknij się – odpowiadam ze śmiechem.
– Chciałabym ją poznać – mówi, podskakując w miejscu.
Uśmiecham się.
– W najbliższej przyszłości, obiecuję. Teraz ma wiele spraw na głowie i nie może się bawić w wystawne przyjęcia oraz gości. Ale nie martw się, podsunę jej ten pomysł jak tylko zobaczę, że liczba obowiązków zmaleje.
– No niech i tak będzie – mówi jakby robiła mi łaskę, zgadzając się.
Śmieję się krótko.
– Kocham cię, siostrzyczko – mówię, przytulając ją do siebie.
– Uważaj, bo zmiażdżysz mi żebra. – Rakel oddaje uścisk. – Tęskniłam za tobą. Ale jakoś ci wybaczę tą nieobecność. – Uwalnia się z moich ramion i puszcza do mnie oczko. – W końcu ganiałeś za jakąś panną.
Wybucham śmiechem.
Chwilę później dziewczyna wstaje z miejsca.
– Teraz widzę prawdę w twoich słowach – mówi, markotniejąc. – Tak naprawdę nigdy nie żywiłam do niego takich uczuć jak ty do Jasmin. Szkoda tylko, że ciebie tutaj nie było, by wybić mi ten romans z głowy.
Uśmiecham się łagodnie.
– Powinnaś się uczyć na błędach. Nawet moje słowa niewiele by na tym polu zdziałały. Byłaś zakochana i świata poza nim nie widziałaś. Gdybym ci powiedział, żebyś sobie odpuściła, na pewno nie odzywałabyś się do mnie przez następny tydzień.
Dziewczyna śmieje się cicho.
– Pewnie masz rację.
– Jesteś młoda. Jeszcze zawrócisz w głowach wielu mężczyznom i w końcu poznasz tego jedynego. – Uśmiecham się. – I pamiętaj, że tu chodzi o twoje szczęście i nie ulegaj namowom rodziców. – Puszczam jej oczko. – Mają fatalny gust.
**********************
Dziękuję za 38 tysięcy wyświetleń, 6 tysięcy gwiazdek i cudne komentarze :* Już nie wiem jak mam Wam dziękować <3
Chyba w tej książce będzie o wiele więcej rozdziałów niż przypuszczałam. Mam coraz więcej pomysłów :'D Jednak nie chcę tworzyć nowej części, bo wydaje mi się, że miałaby ona o wiele mniej rozdziałów. Wolę wszystko kontynuować w tej części. Jak coś się zmieni, to oczywiście będę informować :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top