☆Rozdział 39☆

O hej, dawno mnie tu nie było... Wiecie co? Mogę powiedzieć, że w końcu jestem szczęśliwy. Szczęśliwy wraz z Ann... To takie trochę Love story teraz jest, ale co tam.

Może... może, żeby nie było nudno opowiem wam co działo się po tych dzikich i dziwnych wydarzeniach.

Otóż pewnego dnia, kiedy to siedziałem sobie spokojnie na kanapie w salonie, usłyszałem głos Slenderman'a, który rozchodził się w mojej głowie.

Był to dla mnie znak, że wzywa nas na misję. Mówię nas bo mam na myśli Masky'ego i autostradę Hoodie'go.

Poszedłem więc do gabinetu Papy I wszedłem do środka, oczywiście wcześniej pukając.

-Okej przyjaciele i Masky... Co się dzieje? -Zapytałem, po czym usiadłem na wyznaczone miejsce

-Czy on musi z nami iść? -Masky zaczął się pluć. Daje głowę, że chodzi o mnie... co za serkolud głupi... a ja myślałem, że go trochę Lubię...

~Masky... ehh... on też musi z wami iść. To mój najlepszy Proxy~ -Haha po raz drugi daje głowę, że chodzi tu właśnie o mnie!

-Ale on jeszcze nigdy nie był na wspólnej misji... Zawsze wysyłałeś go samego i...

-Jak to!? Co ty pierdolisz!? Przecież cały czas chodzę z wami na misję! Tylko raz Papa wysłał mnie samego na wieszanie kartek... -Nie wytrzymałem i musiałem wtrącić swoje

*Facepalm*

-Toby ty debilu, ja nie mówię o tobie!

-Skoro nie o mnie, to o kim? O Grzesiu, Jeffie czy E.Jack'!? He? He? Hee?

~Toby! Dowiesz się w swoim czasie. Teraz mi nie przeszkadzaj... ty i Hoodie możecie już iść.~

-Myślałem, że lider drużyny powinien wiedzieć o takich rzeczach... -Powiedziałem

~Właśnie rozmawiam z liderem drużyny moich proxy... możesz wyjść.~

W tym momencie mnie za murowało... Masky jest liderem!? Od kiedy!?

-On jest szefem!? Od kiedy!?

~Z tego co wiem, to od zawsze...~

-Ahh... może i faktycznie, ale to i tak nie zmienia faktu, że jest mi smutno... idę zjeść gofry...

Wyszedłem z gabinetu i skierowałem się w stronę mojego ulubionego pomieszczenia. Tak, mówię o kuchni, w której codziennie robie swoje pyszne gofry.

Wszedłem do pomieszczenia. Moje oczy ujrzały... jakiegoś chłopaka rozmawiającego... nie... bajerującego moją Ann, Clockwork, Nurs Ann i inne dziewczyny z rezydencji...

Tosz to szczyt wszystkiego jest! Idę tam...

---
:)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top