Rozdział 13
_TYDZIEŃ PÓŹNIEJ_
Ann została porwana przez Zalgo. Nie wiadomo gdzie, kiedy i jak... Szczerze? Coś mi tu śmierdzi. I Nie. To nie Masky... No przynajmniej nie tym razem.
Tydzień poszukiwań i nic. Papa podzielił nas na dwuosobowe grupy. Ja jestem z Eyeles Jack'em.
On jest jakiś dziki! Loto w te i spowrotem. Mnie już głowa boli od jego marudzenia... chociaż bólu nie czuje!! Faking Logik!
A szuka jej cała Rezydencja! Gdybym ja zaginął to pewnie nikt by mnie nie szukał pfff.
Ale tak na serio, prosto z serca powiem wam, że wolałbym być z Masky'm w drużynie!
Hymm myślę... nie! Korekta! Ja wiem, że coś jest tu nie tak! Przecież, gdyby Zalgo ją porwał to wysłał by do nas jakaś wiadomość, w której wspomniał by o jakimś kosmicznym okupie... Nie wiem czego on by tam chciał.
Muszę się tego dowiedzieć!
Ale najpierw muszę zabrać wszystkich w jednym miejscu.
Mam pomysł!
-Aaaa!!! Znalazłem Ann! Leży pod krzakiem! Chyba nie żyje! Nie jestem pewien... -Wydarłem się najgłośniej jak potrafiłem
Po chwili (Dokładnie 7min) każda Creepypasta stała tuż przy mnie.
Wszyscy jak jeden mąż pytali się, gdzie jest Ann i szukali krzaka, którego w ogóle tu nie było.
-Słuchejta mnie tu wszyscy! Ann nie mogła zostać porwana przez Zalgo!
-Niby skąd to wiesz? -Przerwał mi Masky
-Bo wiem... Nie oceniaj mnie!
Więc jak już mówiłem. Ann nie mogła zostać porwana! Gdyby Zalgo ją porwał to zostawił by wiadomość! No logiczne nie!? Papa coś przed nami ukrywa! I ja się tego dowiem! Gdzie jest Slenderman!?
|Masky| -Jest za tobą deklu.
Obruciłem się za siebie.
-Łaa! -Odskoczyłem -Przestraszyłem się! Nie rób tak!
~Po pierwsze trochę grzecznjej młody człowieku! Nie jestem twoim kolegą z piaskownicy! A po drugie to Gratulacje! Jako pierwszy zorientowałeś się, że siostra Otisa nie została tak naprawdę porwana. Jestem z Ciebie dumny Toby... Nie sądziłem, że kiedykolwiek Ci to powiem. To takie dziwne mówić, że jest się z Ciebie dumnym...~
-Papo zrozumiałem -Zrobiłem Poker Face'a
|E.J| -Czyli mojej ksiezniczce nic nie jest!? A... a ja tu już ze strachu umierałem! Papo jak mogłeś!? G... gdzie ona teraz jest? -Zapytał E.J... jest w szoku i panice
~Nic jej nie jest. Aktualnie przebywa w moim gabinecie.~
Wszyscy zaczęli pluć się o to że tylko tu czas stracili i ble... blee... bleee...
_TIME SKIP_
Siedziałem w kuchni i jadłem sobie spokojnie gofry z bitą śmietaną, gdy nagle... jak to w bajkach bywa... ktoś klepnął mnie mocniej w ramie.
Odłożyłam niechętnie mojego gofra i odwróciłem wzrok od talerza z mym pysznym smakołykiem.
Za mną stał E.J
-Czego?
-Tob chciałem ci podziękować... no za to że wpadłeś na to, że Papa ustawił porwanie.
-Okej... czuje się dziwnie. Chcesz czegoś jeszcze?
-Eee nie. Powiem tylko, że dziś widzę się z Ann i masz się od niej trzymać z daleka.
-Widzisz się?
-No, w sensie, że... dziś się spotykamy.
-Uuu... Randka w ciemno!
-Spierdalaj.
___
Hallo allo!!
Wczoraj miał być rozdział, ale nie było huehue xD
Ale za to dziś jest dłuższy ^^
Do następnego papapap ^^
Gwiazdki + Komy = Szybciej rozdział
Wiem... trochę złożone i trudne to działanie matematyczne
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top