Rozdział 16

Skończyłem kolorować moją kolorowanke z Pony. Teraz to dopiero jestem odstresowany!

Pokolorowałem to pięknie i bardzo starannie... Jestem z siebie dumny.

No dobra, koniec z kolorowankami! Czas wyjść na spacer... Albo nie. Jestem leniwy jak kluska, zostaje w rezydencji.

Postanowiłem zejść do salonu. Może tam dzieje się coś ciekawego...

***

Kiedy doszłem (heh...) na miejsce szybko zorientowałem się, że nikogo nie ma! Co tu się kurde dzieje!?
Czyżby wszyscy wyjechali na jakąś mega wycieczkę i zostawili mnie tu samego!?

Nie... Papa nie zostawiłby mnie samego. Za duże ryzyko...

***

Minęły już 3 godziny i nadal jestem sam jak palec...

Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Podbiegłem do nich i otworzyłem. Nikogo nie było, nasze podwórko wyglądało jak wielka łąka. Na łące tej pasły się kucyki z moich kolorowanek.Trawa miała też dziwny wygląd. Była pokryta kwiatami i cała błyszczała od słońca.
Nagle zauważyłem zbliżające się UFO! Na jego widok poczułem ogromny strach. Spodek zakręcił się i nagle wystrzelił (huehuehue...)
w moim kierunku światłem.
Potem zauważyłem, że ktoś zbliża się w moją stronę. Byłem przerażony, ponieważ ze spodku wyszedł Offender! Kiedy już myślałem, że zaraz zostanę zgwałcony w kosmiczny sposób, usłyszałem głos: ''Toby!! Wstawaj leniu bo musimy już iść!''

Był to głos tego chorego downa Masky'ego...
Jak dobrze, że to był tylko jeden z moich głupich snów...

---
Hallo allo Maj Frend!!!

Tak bardzo długo rozdziału nie było, a to dlatego że ja leniem jestem xD

Ale wiecie co??? Fajnie że czytacie ^^ Dzięki, dzięki Soł MaCz! 😘😄

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top