Rozdział XVI - W ciemnym pokoju

- Zostaw mnie! - wykrzyczał Feliciano.
Płakał bardzo głośno. Hitler przypatrywał mu się przez chwilę. Wyglądał tak, jakby szykował się do ataku. Jego oczy śledziły każdy ruch Włocha. W końcu nie wytrzymał. Niespodziewanie rzucił się w jego stronę i przygniótł go do ściany.
- Będziesz ty wreszcie cicho? - zapytał Adolf powoli kładąc rękę w okolicach jego szyi.
Feliciano nerwowo przełknął ślinę. Już nie płakał, ale ślady łez nadal były widoczne na jego policzkach. Teraz się bał. Odczuwał strach tak paraliżący, że był w stanie tylko patrzeć na Hitlera.
- Pewnie zastanawiasz się, w jakim celu Cię tu sprowadziłem - odezwał się po chwili Adolf.
Feliciano nieśmiało pokiwał głową. Hitler trochę się odsunął.
- Sprawa jest prosta. Powiesz Ludwigowi, że go już nie kochasz albo będziemy musieli porozmawiać trochę inaczej - powiedział dyktator, a przy wymawianiu ostatnich słów towarzyszył mu tajemniczy uśmiech.
- Co masz na myśli? - zapytał roztrzęsiony Feliciano.
Zrobił kilka kroków do tyłu. Po jego policzkach ponownie zaczęły płynąć łzy. Strach był silniejszy od niego. Starał się jednak na razie nie krzyczeć, bo zauważył, że to może jeszcze bardziej zdenerwować Hitlera.
Dyktator zaśmiał się szyderczo, a potem uderzył Włocha w policzek.
- Tak sobie pogadamy, jeśli zaraz nie przysięgniesz, że powiesz mu to, co ja chcę usłyszeć! - wrzasnął.
Feliciano wolno przejechał palcem po swoim lekko czerwonym policzku. Popatrzył na Hitlera ze strachem, ale po chwili powiedział:
- Nie wolno mi kłamać.
Adolf nie ukrywał zdziwienia. Myślał, że już wystarczająco go przestraszył, żeby wykonywał jego polecenia. Zrobił się cały czerwony ze złości. Ponownie uderzył Włocha, ale tym razem mocniej. Feliciano jęknął.
- Zmieniłeś zdanie? - zapytał Adolf.
- Kocham Ludwiga - odpowiedział bez wachania, a potem rozpłakał się na dobre.
Kiedy tylko Hitler to usłyszał, kopnął go w brzuch. Feliciano leżał na ziemi zawijając się z bólu. I tak znosił wszstko dzielnie. Robił to dla Ludwiga.
- Feliciano? - odezwał się po chwili Hitler.
Włoch popatrzył na niego z obawą.
- Ja nadal go kocham... - wyszeptał.
W odpowiedzi dostał serię udarzeń pięścią w plecy. Płakał, ale nie zamierzał powiedzieć nieprawdy.
- Zostaw mnie - jęknął, kiedy silna ręka Hitlera znów zetknęła się z jego ciałem sprawiając mu ogromny ból. Był pewien, że stał się posiadaczem niejednego siniaka.
- Tak? W takim razie powiedz to, co chcę usłyszeć - rzekł Adolf uśmiechając się pod nosem.
Myślał, że uzyskał zamierzony efekt. Jednak się mylił. Feliciano zebrał w sobie wszystkie siły i krzyknął:
- Ludwig! Ratuj!
Hitler wyglądał na bardzo zaniepokojonego. W pośpiechu położył dłoń na ustach Włocha.
- Cicho siedź! - warknął.
Feliciano pchnął go do tyłu. Hitler był zupełnie nieprzygotowany na taką reakcję i wywrócił się do tyłu.
- Ludwig! Szybko! - ponownie usiłował wezwać pomoc.
W tym czasie Hitler wstał. Podszedł do Włocha i popatrzył mu w oczy wzrokiem pełnym wściekłości.
- Ludwig już nie pomoże - powiedział cicho.
Zaczęło się prawdziwe piekło...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top