Rozdział Piętnasty
Słów: 1869
Harry's POV
W ten sam dzień, w którym spotkałem się z Vanessą i Louisem, dziewczyna przyszła do mnie, do mojego akademika zupełnie niespodziewanie. Zaskoczyła tym również Patricię i Liama, którzy zostawili nas samych w moim pokoju.
Na zewnątrz było już ciemno, więc zdziwiłem się nieco jej obecnością o tak późnej porze.
- To coś ważnego? – spytałem niepewnie, siadając na krześle przy swoim biurku. Vanessa usiadła na moim łóżku, wpatrując się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy – Nie wiem, czy chcę wiedzieć.
- Wiem, że Ty i Louis byliście razem.
- Słucham? – prawie zachłysnąłem się własną śliną, kiedy słowa opuściły jej usta, ponieważ skąd ona to w ogóle wiedziała? – J-Ja...
- Louis mi powiedział. Nie mów nic, ja będę mówiła, a Ty przytakuj i zamknij buzię, bo wleci Ci mucha. – od razu zrobiłem to, o co prosiła, bardziej spokojny.
Zamrugałem kilka razy oczami, czekając, aż kontynuuje, chociaż miałem ochotę przerwać jej, gdy miliony pytań nasuwało mi się na język.
- Dzisiaj rozmawiałam z Louisem i powiedział mi, że byliście kiedyś razem. Nie udało mi się z niego wyciągnąć, czy nadal mu się podobasz, ale chcę o to spytać Ciebie. Louis Ci się podoba?
- Co? – zmarszczyłem brwi, potrząsając głową. – Vanessa, to absurd, ja...
- Odpowiedz, ja mu nie powiem, przysięgam!
- Nie – westchnąłem, jednak moje słowa nie do końca były prawdziwe. Miałem wątpliwości co do ich prawdziwości, ponieważ naprawdę nie myślałem o tym jeszcze na poważnie. – No nie.
- Ha! – klasnęła w dłonie. – Wiedziałam!
- Ale co? Vanessa, proszę! Okej, masz rację, byliśmy z Louisem kiedyś razem, ale to było dawno, a moim chłopakiem jest Niall. Nie mogę pozwolić sobie na... na coś takiego, kochając kogoś zupełnie innego!
- Czyli nie podoba Ci się Louis?
- Ja... – zawahałem się, sam nawet nie wiedzą dlaczego. Dziewczyna wpatrywała się we mnie wyczekująco, a ja siedziałem w tej samej pozycji, z lekko rozchylonymi ustami, zastanawiając się, dlaczego ja się, kurwa, zawahałem. – N-Nie wiem.
Patrzyłem przez chwilę w jej oczy, zanim odwróciłem wzrok w bok, wbijając go w okno. Wziąłem głęboki oddech i nerwowo zacząłem skubać palcami swoją dolną wargę, wiedząc, że to, co powiedziałem będzie miało znaczący wpływ na to, co będzie dalej, i że pociągnie za sobą konsekwencje.
Moje dłonie zaczęły drżeć a obraz Louisa nie opuszczał mojej głowy; myślałem o naszym pocałunku, o tym, kiedy całowaliśmy się zaledwie miesiąc temu w jego mieszkaniu, kiedy dotykałem go i oglądałem jego blizny. Myślałem równie o wszystkich innych, wcześniejszych spotkaniach, o spotkaniu na ślubie i w kawiarni i w pokoju Trish, myślałem o tym, kiedy śmiał się albo uśmiechał wtedy, kiedy byłem obok. Myślałem – chociaż w minimalnym stopniu – o moim obecnym chłopaku, o Niallu, kiedy oglądaliśmy razem filmy, albo o naszych kłótniach i czułych pocałunkach, które jednak nie były tymi Louisa. Niall nie był Louisem.
Nagle wszystko zaczęło do mnie docierać. Dotarło do mnie, jak bardzo ważny w moim życiu był Louis, że zmienił je na lepsze i dzięki niemu stałem się otwarty i zacząłem doceniać życie, Louis pokazał mi to, co w nim najlepsze; był moim pierwszym pocałunkiem, pierwszym przyjacielem i pierwszą miłością, o której nie umiałem zapomnieć nawet teraz.
- Całowaliśmy się – dodałem po jakimś czasie, kiedy ani ja, ani Vanessa nic nie mówiliśmy. Spojrzałem na nią wreszcie; wydawała się być zamyślona, jednak jej wzrok mówił, że rozumiała.
Nagle wstała i pokiwała powoli głową.
- Nie chcę Ci mieszać w uczuciach, Harry. Ani Tobie, ani Louisowi, ja po prostu... widzę. Nie patrzyłeś na Louisa jak na przyjaciela, Harry, a Louis nie patrzył na Ciebie jak na wroga.
***
Tak naprawdę była już prawie połowa grudnia. Czternastego w południe, kiedy wróciłem z zajęć wyciągnąłem walizkę i zacząłem się powoli pakować, aby być przygotowanym na spędzone święta w domu. Cieszyłem się, że zobaczę mamę po tak długim czasie i mojego psa, Danny'ego, za którym ogromnie tęskniłem.
Tęskniłem też za Niallem. Jednak to, co czułem do niego było mieszanką tęsknoty i miłości, ale już nie tej, którą czułem zawsze, kiedy nie było go obok. Była... inna. Nie umiałem wyobrazić sobie ust Nialla i moich, złączonych w czułym pocałunku, nie mogłem sobie poradzić z myślą, że to już nie to, co kiedyś. Nie umiałem sobie poradzić z myślą, że zamiast twarzy Nialla widziałem twarz Louisa, a ten, jak gdyby nigdy nic znowu namieszał mi w głowie, bez pozwolenia i jakiegokolwiek wyjaśnienia.
Około godziny szesnastej powitała mnie nagła niespodzianka. Zupełnie niespodziewana niespodzianka, kiedy w drzwiach mojego pokoju stanął Niall, wyglądając tak, jak go zapamiętałem. Nie zrobiłem nic, nie uśmiechnąłem się, ale również nie poruszyłem, będąc w zbyt wielkim szoku, aby cokolwiek zrobić.
W końcu jednak przytuliłem go mocno, czując się bardziej jak brat przytulający siostrę, kiedy stanął na palcach i pocałował mnie w kącik ust. Tylko tam, ponieważ w porę odwróciłem głowę.
- Przepraszam – uśmiechnąłem się do niego przepraszająco, splatając nasze palce. – Jestem chory.
Postanowiliśmy coś zjeść. Niall postanowił, twierdząc, że jest głodny, a ja nie umiałem mu odmówić. Zaproponowałem kawiarnię, do której chodziliśmy z Liamem, Trish czy Louisem, więc chłopak zgodził się, bardziej entuzjastyczniej, niż kiedykolwiek.
- Mają tu ohydną kawę, bo nienawidzę kawy, ale Trish mówi, że jest wyśmienita, więc ją pokochasz.
- Na pewno będzie świetna – wtulił się w mój bok, opierając głowę na moim ramieniu. Na zewnątrz padał deszcz, więc cieszyłem się, że wreszcie się trochę rozgrzeję.
Otworzyłem drzwi i przepuściłem go jako pierwszego.
- Chcesz wybrać stolik?
- Tak, daj mi chwilkę – ze skupioną miną rozejrzał się po lokalu. Pozwoliłem sobie zrobić to samo, znudzonym wzrokiem skanując gości i barmanów, jednak mój wzrok zatrzymał się na jednej osobie. Na dwóch osobach. – Wybieram to przy oknie.
Pokręciłem głową, zaciskając mocno zęby, nie mogąc oderwać wzroku od Louisa i jego rąk, które były wszędzie, na całym ciele kobiety, która stała obok. Poczułem mocne ukłucie w sercu, jak gdyby ktoś uderzył mnie w twarz i gdyby nie Niall, którzy ściskał moje ramię, odwróciłbym się i uciekł jak najdalej stąd.
- Kochanie?
- Idziemy – oznajmiłem drżącym głosem, z trudem przełykając w gardle gulę, która pozwoliła łzom utworzyć się w moich oczach. Zamrugałem szybko, aby się nie rozpłakać i spojrzałem na swojego chłopaka.
- Dlaczego?
- Znajdziemy sobie inne miejsce.
Na moje nieszczęście Louis odwrócił się i spojrzał w naszą stronę, a ja zamarłem. Natychmiast odsunął się w bok, wycierając usta rękawem kurtki, ale nie widziałem, co zrobił dalej. Pociągnąłem Nialla na zewnątrz.
-Co się dzieje? Czemu wychodzimy?
Nie odpowiedziałem, ściskając mocniej jego dłoń i wtedy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
- Harry?
Wstrzymałem powietrze, fala gorąca zalała moje ciało, kiedy zdałem sobie sprawę, że to rzeczywiście się dzieje. Starałem się pokazać, że nie wiem, o co chodzi Louisowi, i że widzę go po raz pierwszy, kiedy powoli odwróciłem się w jego stronę, razem z Niallem.
Jego wzrok ze mnie przesunął się na Nialla, który patrzył się na niego i oboje mierzyli się złowrogimi spojrzeniami.
- Louis?
- Co on tutaj robi? – w głosie Nialla usłyszałem złość. Wyrwał dłoń z mojego uścisku i wskazał nią na Louisa, który znowu się uśmiechał. Kiedy to zobaczyłem, miałem ochotę podejść i uderzyć go w twarz, wykrzyczeć, co o nim myślę, ponieważ wiedziałem, dlaczego Louis to robił. Louis znowu bawił się moimi uczuciami i robił mi na złość tylko po to, ponieważ satysfakcję sprawiało mu moje cierpienie i cierpienie Nialla.
Miałem ochotę zostawić tu Nialla, wrócić do rodziny i nie wychodzić ze swojego pokoju przez miesiąc, nie chciałem widzieć nikogo, ani z kimkolwiek rozmawiać. Tego było po prostu za dużo.
- Nie wiem, chodźmy stąd – mruknąłem cicho, starając się nie patrzeć na Louisa, który podchodził coraz bliżej nas z dłońmi zaciśniętymi w pięści.
- Cześć Neil – powiedział sarkastycznie, budząc tym złość we mnie i u mojego chłopaka. Zatrzymał się zaledwie metr od nas, wsadzając ręce w kieszenie swojego płaszcza. – Miłe spotkanie. Harry – spojrzał na mnie, a ja zarumieniłem się pod jego intensywnym spojrzeniem. – nie mówiłeś, że będziesz miał gościa w najbliższym czasie.
- O czym on mówi? – Niall również na mnie spojrzał, podczas, gdy moje policzki piekły. Posłałem Louisowi lodowate spojrzenie i drżącą dłonią odgarnąłem mokre kosmyki włosów z twarzy.
- Nic takiego.
-Kilka dni temu mówiłeś co innego.
- Zamknij się, okej! – podniosłem głos, nie chcąc, aby Louis kontynuował. Wiedziałem, że robi to wszytko na złość i gdyby tylko powiedział słowo więcej, miałoby to nieodwracalne skutki. – Ciągle tylko mieszasz!
- Ja mieszam? – spytał z kpiną w głosie, kolejny raz zadając cios mojemu sercu. Puściłem dłoń Nialla i pchnąłem go do tyłu, aby chociaż trochę zasłonić go swoim ciałem i podszedłem do Louisa.
- Ciągle mieszasz w moim życiu, nienawidzę Cię, rozumiesz Louis?! Na każdym kroku pokazujesz, na ile Cię stać!
Zwęził oczy, a uśmiech zszedł z jego twarzy. Nie zauważyłem nawet, kiedy palce zaciskałem na jego płaszczu i natychmiast cofnąłem dłoń, sam jednak się nie wycofując. Nieważne, że mój chłopak stał kilka kroków za mną, i że mógł to usłyszeć – było mi już wszystko jedno.
- Kiedyś myślałem, że Ci na mnie zależało, jak głupi w to uwierzyłem, bo byłem naiwny i w Tobie zakochany, nie wiem w ogóle, jak mogłem Ci zaufać. Kilka dni.. kilkanaście dni temu uwierzyłem po raz kolejny, że Ci na mnie zależy. – ściszyłem ton głosu przy ostatnich słowach, pociągając nosem i wycierając łzę, która spływała po moim policzku.
- Bo zależy – powiedział po chwili, jednak nie na tyle cicho, aby Niall nie usłyszał.
Pokręciłem głową, a wilgotne włosy opadły mi na twarz.
- Udowodniłeś to przez te wszystkie lata, na weselu, dzisiaj, całując tę kobietę, ignorując mnie w kawiarni i traktując jak śmiecia, kiedy najbardziej potrzebowałem Cię po śmierci ojca. Udowodniłeś, jak bardzo mnie nienawidzisz i masz w dupie, więc teraz łatwo było zdobyć moje zaufanie ponownie i je wykorzystać, upokorzyć mnie, tak? Dobrze się bawiłeś bawiąc moimi uczuciami? – przerwałem na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza. Łzy spływały po moich policzkach, ale nie zwracałam już na nie uwagi, kiedy zmieszały się kroplami deszczu. – Nie wierzę Ci, jasne? Udawanie zawsze wychodziło Ci najlepiej...
- Harry... – spróbował złapać mnie za ramię, ale odwróciłem się, idąc w stronę Nialla. Wytarłem mokre policzki dłońmi i w tym samym czasie zszokowany byłem świadkiem sceny, która zdarzyła się chwilę później.
- Niall? – podążyłem za nim spojrzeniem, kiedy szedł w stronę Louisa, wyciągnął rękę i zamachnął się, aby go uderzyć. Nie mogłem nawet zareagować, kiedy zamiast tego, co podejrzewałem, że się zdarzy, pięść Louisa zderzyła się z nosem Nialla, przewracając go na ziemię. – Nie... – wyszeptałem do siebie, naprawdę nie mogąc uwierzyć, że to się stało.
Rzuciłem się w ich stronę, odpychając Louisa na bok i pomogłem Niallowi wstać.
- Zostaw go w spokoju! – krzyknąłem przez płacz, ledwo widząc Louisa przez łzy, które zamazywały mi obraz. Stał tam, oddychając szybko, podczas, gdy ja tamowałem krwotok z nosa swojego chłopaka swoim szalikiem. Jego nos został prawdopodobnie złamany, więc musiałem zabrać go do szpitala. – Nienawidzę Cię Louis, rozumiesz?! Nie wpieprzaj się więcej do mojego życia!
Zabrałem Nialla do samochodu. Już nie płakałem, jednak wciąż czułem na policzkach zaschnięte łzy. Ale to, co czułem najbardziej była dziura w sercu – ogromna, rozdarta w najokrutniejszy sposób przez samego Louisa, po raz kolejny. Moje dłonie drżały, kiedy jechałem do najbliższego szpitala, nie odzywając się razem z Niallem na siedzeniu obok. Obydwoje byliśmy cicho, jednak prawdopodobnie obydwoje wiedzieliśmy, że nic już nie będzie takie samo. Niall słuchał i zdawał sobie sprawę z moich słów kierowanych do Louisa, i ze słów Louisa skierowanych do mnie.
Louis również.
Od autora: Okie, jest drama. Ten rozdział to z jednej strony nagroda, bo w poprzednim rozdziale było ponad 50 komentarzy i 90 głosów i to jest po prostu wow, a z drugiej strony jest to niespodzianka, bo jest pierwsza w nocy. Enjoy.
PS Wszystko w tym fanfiction jest przemyślanie, nic nie napisałam przypadkowo, a to, że Louis całował się z kobietą, chociaż w Thinking Out Loud przyznał matce, że woli chłopców również jest przemyślane. Więc tak, jest dupkiem, możecie go hejtować.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top