łańcuch

stres
stres
stres

oplata moje serce uwięzione w miedzianej klatce

które rozpaczliwie szaleńczo rozpycha i wali w twarde pręty ciasnego więzienia

a w powietrzu przytłaczająco wisi metaliczny zapach
i nieznośna suchość w ustach

czuję jak krew ściga się w moich żyłach i tętnicach prowadzących do źródła, dzięki któremu powstaje zakolony tor

wszystko dzieje się za szybko

marionetka nie nadąża za muzyką
a łańcuszki ściskające jej drewniane kostki są z każdą chwilą mniej wytrzymałe

ścięty kwiat więdnie kiedy tylko nie patrzysz

jestem w koszmarnym cyrku,
gdzie istoty gasną
zupełnie jak za długo paląca się znicz

muszę skakać przez ogniste obręcze i cieszyć się do obserwującej widowni

szkarłatna kurtyna teatru jest do połowy zasunięta,
a przedstawienie pacynkowe zawieszone w przestrzeni i czasie

dorożka gna przez zatłoczone szare ulice miasta
nie wiadomo dokąd zmierza
i dlaczego się tak spieszy

niepokojące mrowienie na karku

ktoś cię obserwuje

raz widzę duszną celę,
lecz za moment
nieskończoną pustą przestrzeń,
gdzie powietrze samo wpycha się do płuc

metalowe krążki pobrzękują na wietrze
tworząc smutną spokojną melodię


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top