Przemyślenia

Ta noc była dla mnie bezsenna. Leżałam w łóżku w totalnym bezruchu. Promienie księżyca padały przez szczelinę między zasłonami. Była pełnia. Jednak to nie dlatego nie mogłam spać. Myślałam o tym, co wskazały badania. To wiele wyjaśniało. Nie chciałam już o tym myśleć jednak jednocześnie nie mogłam przestać. Co jeśli w końcu nie dam rady? Albo będę musiała to zażywać? Co jeśli przez to nie będę mogła pełnić roli Robina? Nie wytrzymałam...

Nagle zerwałam się z łóżka, poszłam na salę treningową i bez żadnych rękawiczek bądź innych zabezpieczeń uderzałam w worek najmocniej jak mogłam. Ciosy były mocne i szybkie. Musiałam się wyżyć. Mój oddech przyspieszał a ja sama czułam jak złość rośnie. Czy jest na to jakaś odtrutka? Zmienię się? A może jest jakiś środek zastępczy? Czy Damian będzie zawiedziony?

Kiedy w mojej głowie przeleciało ostatnie pytanie uderzyłam worek tak, że ten spadł z haka. Padłam na kolana i zakryłam twarz rękami. Sączyła się z nich krew i limfa, gdyż miałam rozwalone kostki. Zaczęłam płakać. Czy to normalne w takich sytuacjach? Da się to jakoś odwrócić? Co jeśli znalazłabym resztki Trybunału?

- Nie! - krzyknęłam i popatrzyłam przed siebie. To oni mi to zrobili... Zrobili to żebym się od nich uzależniła, od mocy jaką mi dali, o ile mogę to tak nazwać.

Nagle obraz stał się bardziej zamazany, a przede mną stał wyglądający jak żywy Talon. Mój Talon.

- I co zrobiłaś Alex? Nie lepiej było pozostać wiernemu Trybunałowi? - zapytał z pogardą w głosie, a jednocześnie współczuciem.

- Wiedziałeś?

- O czym? - spytał ironicznie. - O tym, że wtłaczają w nas truciznę byśmy stali ponad zwykłymi ludźmi? Myślę, że to dobra cena.

Nic nie odpowiedziałam. Poczułam przejmujące zimno przy karku, a następnie padłam na ziemię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top