Badania

Obudziłam się. Miałam dziwne przeczucie, że powinnam się jak najszybciej zerwać z łóżka. Chciałam sprawdzić godzinę na telefonie, ale okazał się rozładowany. Pewnie nie wyłączyłam muzyki i grała całą noc. Podpięłam go do gniazdka używając ładowarki, którą znalazłam w szufladzie. Ubrałam się w krótkie, bawełniane spodenki i bluzkę z krótkimi rękawami. Przemyłam twarz wodą, a włosy wygładziłam szczotką. Cóż... Tego co mam na głowie nie da się poczesać. W końcu wyszłam z pokoju i tradycyjnie poszłam do kuchni na drugim końcu posiadłości. Szłam spokojnie, bez większego pośpiechu.

- Dzień dobry Alfredzie, co dziś na śniadanie? - zapytałam siadając na stołku przy ladzie.

- Niestety muszę panienkę zawieść, dziś nie ma śniadania - powiedział stoickim głosem.

- Jak to? Dlaczego?

- Zaraz mam panienkę odesłać na badania, które muszą - dał nacisk na to słowo - odbyć się na czczo.

- Rozumiem. Gdzie mogę znaleźć Bruce'a?

- Już? Przecież panienka dopiero co wstała! Sugerowałbym chociaż piętnaście minut odpoczynku...

- Odpoczynek? Po śnie? Nie przesadzaj - zaśmiałam się. - To gdzie mogę go znaleźć?

- Czeka na panienkę w jaskini - odpowiedział.

- Dziękuję - odpowiedziałam szybko i zeskoczyłam z krzesła. Natychmiast udałam się w miejsce wyznaczone przez kamerdynera.

- Wskakuj - powiedział Bruce grubym głosem i wskazał głową na bieżnię. Nawet na mnie nie spojrzał!

- Dzień dobry... - powiedziałam mniej energicznie i wykonałam polecenie. Od razu przyczepił mi kilka dziwnych przyssawek.

Sprzęt ruszył a ja bez problemu dotrzymywałam mu tempa. Mijały minuty a ja wciąż biegłam. Dopiero po trzydziestu minutach musiałam przyśpieszyć. Mniej więcej co tyle Bruce narzucał mi coraz to większe tempo, aż w końcu nie dałam rady i zwyczajnie zeskoczyłam.

- Koniec... - zaczęłam ciężko dyszeć. - Więcej nie dam rady. - Czułam jak nogi się pode mną uginają, więc oparłam się o stolik przy którym siedział mój trener.

- Dobrze - mruknął. - Dwie minuty na odpoczynek i widzę cię przy sobie. - Oddalił się w stronę komputera, a następnie udał się w okolice kilku przyrządów do ćwiczeń.

- Jestem gotowa - usiadłam na ławeczce przy której stał. Nie czułam się gotowa, ale licząc w głowie do 120 przynajmniej widziałam kiedy powinnam być.

- No to machaj - powiedział, a ja zaczęłam "machać".

Machałam tak aż to utraty sił. Dał mi dwie minuty i kolejne ćwiczenie, potem przerwa i znowu zataczając pętlę.

- Koniec na dziś - powiedział kiedy widocznie postanowił się nade mną zlitować. - Daj rękę. Niemal natychmiast zmierzył mi ciśnienie i sprawdził temperaturę, a następnie pobrał krew. Dał mi kilka minut na spowolnienie oddechu. Miałam powiedzieć kiedy poczuję że wszystko się "we mnie" uspokoiło. Po moim sygnale ponownie wykonał powyższe badania i dodatkowo pobrał próbkę włosów. - Możesz iść do siebie, to koniec na dziś.

Powlokłam się do pokoju. Za oknem było już ciemno, a ja od razu po przekroczeniu progu rzuciłam się na łóżko. Znaczy nie tak od razu, bo nie mogłam przelecieć kilku metrów, prawda? Tak czy siak, zasnęłam. Na krótko bo Alf przyniósł mi herbaty. Była strasznie słodka, ale to dlatego, żeby mi cukru nie zabrakło. Zjadłam także zaserwowaną obiado-kolację. Po nasyceniu się odpięłam telefon od kabla ładowarki a ją samą schowałam na miejsce. Włączyłam go.

Hej, co porabiasz?

Napisałam do Dicka. Chciałam z nim pogadać i pocieszyć się rozmową.

Nic ciekawego, a co u ciebie?

Napisałam mu o badaniach, chwilę popisaliśmy i musiałam iść. Alfred mnie powiadomił, że wyniki już są, a ja koniecznie muszę je zobaczyć.

Nagle jakby dostałam skrzydeł. Zostawiłam kamerdynera z tyłu i pobiegłam do jaskini. Nie używając drabinki skoczyłam z mostka i ślizgiem dotarłam do Batmana.

- Co jest?! - krzyknęłam z poddenerwowania. - Powiedz mi zwięźle, nie rozpisuj się! - chciałam konkrety. W sumie to nie wiem czemu tak powiedziałam. Wiedziałam przecież, że Wayne nie jest z tych, którzy mogliby mówić o łanach zboża w słońcu przez dobre dwie godziny.

- Często korzystałaś z kapsuł? - zadał jedno pytanie, a ja już wiedziałam o co chodzi.

- Raz na tydzień. Czasem mniej, czasem więcej.

- Czy wiesz że płyn w nich działa jak narkotyk? Nie na ciebie jako ciebie, ale na twoje ciało. Ono słabnie Alex. Brak dostępu do kapsuł cię wyniszcza, a ich używanie nie poprawi sytuacji jeżeli chciałabyś takową znaleźć. Nawet ja w obecnej sytuacji nie wiem co robić.

Powiedział to szybko i sprawnie, a ja w dalszym ciągu analizowałam każde jego słowo. Stałam jak wryta. Nie wiedziałam co robić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top