Omdlenie
Minęły dopiero dwie godziny odkąd zjawiliśmy się w szpitalu, a mam wrażenie jakby to były dwa dni...
Moje oczy są już zaczerwienione i spuchnięte, a poliki pieką mnie od słonych łez.
Ciągle nic nie wiadomo, lekarze dalej badają Zayna...
Louis postanowił załatwić nam coś do picia, dlatego udał się do barku, zostawiając mnie samego z Liamem. Praktycznie się do siebie nie odzywaliśmy. To nie był dobry moment na pogawędki...
- Czy są ponowie kimś z rodziny pacjenta?- nawet nie wiem kiedy obok nas pojawił się lekarz
- Tak, ja um... jestem bratem- powiedziałem, nieskładnie
- Dobrze, więc proszę posłuchać, nie jest najlepiej- zaczął, a moje nogi zaczęły się uginać- pacjent jest w śpiączce
- Co kurwa?! Ale jak to, znowu?!
- Rozumiem, że sytuacja się powtarza
- Tak, on jakiś czas temu był wpędzany specjalnie w krótką śpiączkę, żeby nie cierpieć...
- Ah, no właśnie... konieczna będzie też ponowna operacja, bardzo mi przykro
Po wypowiedzeniu ostatniego zdania, lekarz po prostu sobie poszedł.
Cholera, wszystko zaczyna się od nowa! Co z tym jego sercem?!
To wszystko było nie na moje nerwy...
Natychmiastowo zrobiłem się blady na twarzy, nogi miałem jak z waty, zacząłem się trząść. Ogarnęła mnie prawdziwa panika. Pamiętam już tylko, że upadłem, a Liam złapał mnie w ostatniej chwili przed zderzeniem mojej głowy z ziemią...
🔝🔝🔝🔝🔝🔝🔝🔝🔝🔝🔝🔝🔝🔝
#644 miejsce, wow! ❤ Dziękuję ogromnie 😇 Przepraszam, że tak spieprzyłam ten rozdział, ale nie miałam pomysłu, bo taki głupi dzień dziś 😂
Jeśli będzie duża aktywność, to dodam coś jeszcze dzisiaj, więc zostawcie komentarz i gwiazdeczkę ❤❤😊❤
Miłego wieczorku! 😏😏😏❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top