"Już się boję..."
Po drugiej stronie progu stał niski, niebieskooki szatyn...
- Jestem Louis- przywitał się- masz na imię Niall, tak?
- Tak, wejdź do środka- poprosiłem niechętnie
- W zasadzie to przyjechałem po ciebie... Zayn ci mówił?
- Coś tam wspominał, że rano moje życie zostanie zniszczone...
- Niall, on nie chce dla ciebie źle. Bardzo zależy mu, abyśmy ci pomogli
- Cokolwiek... idę po moje rzeczy
Szatyn był lekko zdziwiony, bo pewnie przygotował się na to, że będę uparty jak osioł. Z resztą sam nie wiem co mi odbiło, że jestem taki posłuszny...
- Gotów?- zapytał z uśmiechem
- Tia...- mruknąłem pod nosem- nie mam już absolutnie nic do stracenia...
Przez całą drogę siedzieliśmy już cicho. Żaden z nas nie zamierzał się chyba zbyt szybko odezwać.
Dopiero kiedy byliśmy już na miejscu, powiedział:
- Od teraz będziesz tu przebywał każdego dnia, przez jakiś czas...
- Dobrze wiedzieć...
Budynek wyglądał koszmarnie. Szary opdrapany blok, kraty w oknach, drzwi wejściowe na kilkanaście zamków...
Już się boję...
⛔⛔⛔⛔⛔⛔⛔⛔⛔⛔⛔⛔⛔⛔
No to teraz wreszcie jakby trochę odwyk... tylko czy to wypali? ⌛ Czas pokaże...
Rozdział specjalnie dla: Lotteforeveralone ❤❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top