❤ 83❤ (ostatni rozdział)
*Proszę KAŻDEGO, kto to czyta o opinię na temat zakończenia i ogólnie całej opowieści!❤ Nie pomijajcie, wystarczy kilka słów. Zależy mi na Waszym zdaniu!💕 Miłego czytania!💕
W końcu nadszedł ten dzień. Dzień, w którym przytulę miłość mojego życia po półrocznej rozłące. Dzień, od którego znowu będę szczęśliwy, tak jak dawniej...
Przed wyjazdem do wojska Zayn obiecał mi ślub po powrocie. Jeśli nie zmienił swoich planów, to już niedługo założymy rodzinę i będziemy na zawsze razem...
Wybiła godzina dwunasta w południe. Razem z Liamem siedzieliśmy już w poczekalni na lotnisku, nie potrafiąc nawet zacząć zwykłej rozmowy. Zarówno jeden jak i drugi z nas wolał siedzieć w ciszy i czekać na przybycie ukochanego.
W duchu modliłem się, aby nie było żadnego strajku czy opóźnienia. Tyle czasu wytrzymałem, to wytrzymam jeszcze troszeczkę bez problemu, ale wolałbym już wtulać się w umięśnione ciało mojego narzeczonego...
W końcu zacząłem odliczać minuty, a nawet sekundy. Wylądowały dwa następne samoloty, jednak żaden z nich nie był tym właściwym.
Przez chwilę naprawdę zacząłem się niepokoić. Wtedy Liam przysunął się do mnie i mocno przytulił.
- Teraz już będzie tylko lepiej. Wytrzymaj jeszcze kilka minutek, a pojawią się tu, zobaczysz- szepnął z iskierkami szczęścia w oczach
- A co jeśli...- zacząłem
Przyjaciel przerwał mi w połowie zdania, obracając moje ciało w stronę ogromnego okna, z którego można było zobaczyć całą płytę lotniska.
- A co jeśli po prostu mają kilka sekund spóźnienia i właśnie wylądowali- zakończył za mnie z uśmiechem
- Liam, to oni, to oni! Przylecieli, ja to wiem! Boże, Liam!- jeszcze nigdy wcześniej nie byłem taki szczęśliwy
Od teraz wszystko miało być dobrze. Bo jak mogłoby być źle razem z Zaynem?!
Dosłownie pięć sekund później w moją stronę kierował się najwspanialszy Mulat na świecie. Jeszcze bardziej wysportowany, niż dawniej, jeszcze piękniejszy, niż wcześniej, z dłuższymi włosami, niż przed wyjazdem. Od razu zacząłem biec w jego stronę. Payne nie chcąc nam przeszkadzać, odsunął się kawałek do tyłu, aby tam poczekać na swojego chłopaka.
Przytulałem Zayna tak mocno, jak jeszcze nigdy wcześniej. Poczułem wielką ulgę. Przecież w każdym momencie pobytu na misjach narażony był na śmierć i to cud, że właśnie stoi obok mnie i chowa mnie w pełnym miłości i tęsknoty uścisku.
Dopiero kiedy delikatnie się ode mnie odsunął, dostrzegłem na jego twarzy błyszczące łzy, a w jego ciemnych tęczówkach ból. Nie wyglądał na takiego szczęśliwego, jak ja. Owszem, bardzo cieszył się, że mnie widzi, lecz w głębi serca coś mocno go raniło. Starał się nawet ukrywać cierpienie, ale słabo mu to wychodziło.
- Zee, co się dzieje?!- zaniepokoiłem się dosyć mocno- Zayn, proszę cię, powiedz coś. Co się tam wydarzyło? Dlaczego ty płaczesz?!
Mulat uciekł ode mnie wzrokiem i nie odezwał się nawet słowem, wskazując jedynie palcem w stronę Liama.
Nawet nie zauważyłem wcześniej, że do mojego przyjaciela podeszło dwóch generałów, próbujących mu coś wytłumaczyć.
Od razu pociągnąłem narzeczonego w tamtą stronę, aby dowiedzieć się o co chodzi.
- Składamy kondolencje w imieniu całego oddziału- zakończył jeden z żołnierzy i obaj odeszli na bok
Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem. Musieli go z kimś pomylić, musieli wziąć go za kogoś innego! Przecież to niemożliwe!
Z dużym strachem w oczach popatrzyłem na bruneta, dając mu do zrozumienia, żeby wytłumaczył mi wszystko powoli i ze szczegółami.
- L-l-lou nie żyje- szepnął i natychmiast wybuchnął głośnym płaczem
Całe jego ciało zaczęło drżeć, a on dosłownie krztusił się łzami, krzycząc, że to wszystko to jakiś popieprzony sen.
- Ale jak to się stało?- wydukałem, nie do końca jeszcze zdając sobie sprawę z tego, jak wielka tragedia się wydarzyła
- Zginął na wczorajszej misji- zaczął Zayn, próbując się uspokoić- zaczęto do nas strzelać... jeden z przeciwników celował do mnie. Nie zauważyłem go. Wtedy Louis osłonił mnie swoim ciałem- zaszlochał- Li- zwrócił się do roztrzęsionego bruneta i ułożył dłonie na jego barkach- Lou jest bohaterem- dokończył i mocno przytulił przyjaciela
- To nie może być prawda- szepnąłem, kiedy wreszcie dotarło do mnie, co się stało
Po chwili sam przytuliłem Payne'a najmocniej jak tylko potrafiłem, żeby okazać mu wsparcie i dodać chociaż odrobinę poczucia bezpieczeństwa i ulgi.
Nie potrafiłem nawet sobie wyobrazić jak wielki koszmar przeżywał ten biedny, niczemu winny chłopak.
Przez całe cholerne sześć miesięcy powtarzał mi, że wszystko będzie dobrze, że oni wrócą z tego pieprzonego wojska...
Przez pół roku uspokajał mnie i wspierał, a teraz traci najbliższą swojemu sercu osobę! Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe?!
- Jest coś jeszcze- zaczął cicho Zayn- kiedy Lou...- zaciął się na chwilę- umierał, poprosił mnie, żebym ci to przekazał- wyciągnął w stronę Liama rękę z małym notesikiem
- C-c-co to jest?- wyszlochał brunet
-To jego pamiętnik... każdego wieczoru rysował tam jakiś malutki obrazeczek, jakby w ten sposób chcąc opisać swój dzień
Liam przewrócił kilka karteczek notesu, spoglądając zamazanym od łez wzrokiem na szkice, kiedy jedna z kropli skapnęła na ołówkowe kreski, rozmazując je odrobinę.
Nie mogąc dłużej na to wszystko patrzeć, schował zeszycik do kieszeni i szybkim krokiem zaczął kierować się w stronę wyjścia.
- Li- próbował go zatrzymać Zayn- proszę, zaczekaj
- Zostawcie mnie! Chcę być sam!- wrzasnął i zaczął biec
Wiele nie myśląc zrobiliśmy to samo, opuszczając po chwili budynek.
Byliśmy około dosłownie trzech metrów dalej, kiedy po okolicy rozległ się dźwięk klaksonu, a ja usłyszałem krzyk Zayna.
- Liam, nie!- zdążył, zanim brunet wbiegł centralnie pod koła nadjeżdżającego pojazdu
***3 dni później***
- Na pewno chcesz, żebym to przeczytał?- upewniał się Malik, patrząc na mnie smutno
- Tak, proszę... ja nie jestem w stanie tego zrobić- odpowiedziałem i wsłuchałem się w pierwsze słowa wypowiedziane przez mojego narzeczonego
Louis Tomlinson był jednym z najlepszych londyńskich żołnierzy, a oto jego historia.
Przez ponad sześć miesięcy walczył uczciwie za nasz kraj, poświęcając wszystko co posiadał.
W dniu ostatniej misji osłonił własnym ciałem przyjaciela, broniąc go przed zastrzeleniem. Poświęcił dla niego swoje życie...
Następnego dnia doniesiono nam, że zginął również jego ukochany, Liam Payne.
Podobno był strasznie załamany śmiercią chłopaka i kiedy biegł zapłakany przez ulicę, nie zauważył nadjeżdżającego samochodu.
Świadkami wypadku byli przyjaciele obydwu mężczyzn i kilka osób, które w tamtym czasie znajdowały się obok lotniska.
Jak stwierdzono po przybyciu karetki, Liam zmarł na miejscu i nie było nawet sensu, by zabierać go do szpitala.
Dzisiaj rano odbył się uroczysty pogrzeb żołnierza Tomlinsona i jego ukochanego. Na prośbę przyjaciół, para została pochowana dokładnie w tym samym miejscu na cmentarzu.
Jedno jest pewne,
Teraz już przynajmniej na zawsze będą razem.
Kiedy Zayn skończył czytać arytkuł w porannej gazecie, w moich oczach pojawiło się naprawdę wiele łez. To wszystko działo się tak szybko, nie mogliśmy nic z tym zrobić... Straciliśmy przyjaciela na naszych oczach! Do końca życia nie zapomnę, jak wiele dla mnie zrobili Lou i Liam...
To dzięki nim wyszedłem z nałogu. To dzięki nim byłem szczęśliwy. To dzięki nim żyłem, bo gdyby nie przyszli na czas, odwiedzić mnie w szpitalu psychiatrycznym, wykrwawiłbym się. Gdyby w ostatniej chwili nie zabrali mi szkła z ręki, całkowicie podciąłbym sobie żyły...
Zawdzięczam tej dwójce mój uśmiech, moje piękne wspomnienia i praktycznie wszystko, co osiągnąłem w ciągu ostatnich lat. Bez nich nic z tego by się nie udało...
- Zayn?- zacząłem cicho
- Tak Nini?- szepnął jeszcze ciszej, wlepiając swój wzrok w moje tęczówki
- Znowu mnie zostawisz?- po moim policzku powoli spłynęła kolejna lśniąca łza
- Już nigdy więcej. Przysięgam. Odszedłem z wojska... jesteś dla mnie najważniejszy. Kocham cię, Niall
- Ja też cię kocham, Zee. Najbardziej na świecie. Jestem tak cholernie wdzięczny Bogu za to, że cię mam. Tak ogromnie mi przykro, że straciliśmy naszych najwspanialszych przyjaciół. Tak bardzo ich potrzebuję. Tak bardzo tęsknię- zapłakałem
- Ćsiii- pogładził mnie delikatnie po plecach- przynajmniej teraz będą już na zawsze razem- zacytował słowa z gazety
Patrząc Mulatowi prosto w oczy, wpiłem się lekko w jego usta i dopiero kiedy się od siebie odsunęliśmy, wtuliłem się mocno w jego ramiona.
- Obiecaj, że już nigdy tam nie wrócisz... że mnie nie zostawisz.
- Obiecuję. To koniec, skarbie- uśmiechnął się i ponownie schował mnie w silnym uścisku
A ja mimo tego, że byłem ogromnie smutny i czułem wielką pustkę w sercu, jednocześnie byłem naprawdę szczęśliwy.
Odzyskałem osobę, na której najbardziej mi zależy. Odzyskałem osobę, którą najbardziej kocham. Odzyskałem cały mój świat i sens mojego życia... odzyskałem Zayna...
💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕💕
To już koniec, skarby😞
Jest mi naprawdę przykro, bo zżyłam się z bohaterami❤❤❤
Później wstawię jeszcze podziękowania i wytłumaczenie, dlaczego zakończenie jest takie, a nie inne.
Możecie mnie wyzywać, możecie grozić, ze
Zrozumiem to, bo sama mam do siebie żal😉Kocham Was i dziękuję za wszystko!
Teraz zapraszam na moje inne prace. Za około godzinę/dwie pojawi się prawdopodobnie ostatni "wpis" w tej opowieści. (Podziękowania, kilka słów ode mnie itd...)
Dużo miłości, dla Was wszystkich!❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top