❤37❤
*macie jeszcze jeden, bo Was kocham. Ktoś się cieszy?❤*
Tej nocy nie mogłem zasnąć, a kiedy już mi się w końcu udało, obudził mnie mój ukochany...
Nie miałem mu tego za złe, bo zrobił to nieświadomie, chociaż... w sumie gdyby nawet obudził mnie po to, żebym go przytulił i tak nie miałbym żalu, a cieszyłbym się...
- Zee, obudź się, skarbie- położyłem dłoń na jego gładkim policzku
On natychmiast podniósł się do siadu, a jego oddech był zdecydowanie zbyt szybki.
- Kochanie, jestem tutaj. Nic ci nie grozi... to był tylko zły sen- uspokajałem go
Chwilę później wziął mnie na swojw kolana.
- Nie chciałem cię obudzić, ale... podobno każdy kto uczestniczył w tego typu misjach krzyczy czasami przez sen. Sam byłem świadkiem tego kilkakrotnie w namiocie...
- Spokojnie- złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach i spojrzałem w jego nieziemskie tęczówki
Przez dłuższy czas Zayn siedział wtulony we mnie.
Po kilku minutach zapytałem:
- To jak? Kładziemy się jeszcze spać, czy wstajemy?
Mulat uśmiechnął się tylko szeroko.
- Chcesz wstawać o czwartej nad ranem?- zaśmiał się
- Dla ciebie wszystko
- Kocham cię, Nini
- Też cię kocham, Zeyney
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Nie mogę się opanować. Ryczę już od ponad godziny. Koniecznie to przeczytajcie! 😭😭😭❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top