9. Sensualny trening

🍋 Perspektywa Josie 🍋
Cytrynowa12

Wracałam do domu z uśmiechem na twarzy, który nie chciał z niej zejść. Byłam rozemocjonowana minionym spotkaniem z Victorem, a także totalnie rozkojarzona przez myśli, które wracały cały czas do jego osoby. Całą podróż do willi pokonałam, będąc w transie. Odruchowo wciskałam sprzęgło, zmieniałam biegi i dodawałam gazu. Na szczęście na drodze o tej porze panował spokój – dzięki niemu nie musiałam być intensywnie skupiona na jezdni. Mogłam więc dalej myśleć o Victorze.

Wysiadając z auta, miałam dobry widok na front willi, basen i krąg ognia, przy którym widziałam dwie postacie. Podeszłam do nich bliżej. Dostrzegłam Leilę w towarzystwie... Nicka! Gdy poznałam sylwetkę chłopaka, przyspieszyłam kroku. Szczery uśmiech jeszcze mocniej rozświetlił moją twarz. Brat mówił mi, że czekała go delegacja do Miami, ale nie przypuszczałam, że nastanie ona tak szybko, dlatego zdziwiła mnie jego wizyta. Jeśli Nick chciał zrobić nam niespodziankę, udało mu się.

— Idealnie powiedziane — odpowiedziała Leila na wcześniejsze słowa mojego brata, których niestety nie usłyszałam.

— Co jest takie idealne? — zapytałam, informując ich tym samym o swojej obecności. — Braciszku! Nawet nie wiesz jak cieszę się, że cię widzę! — krzyknęłam, od razu podchodząc do Nicka, który wstał i zamknął mnie w szczelnym uścisku. Będąc przytuloną do niego, wyraźnie czułam twarde, ściskające mnie z serdecznością, bicepsy. Od czasu, gdy ostatnio się widzieliśmy, minęło parę lat, a Nick nieźle przypakował. Nie aż tak jak mieszkający z nami chłopcy, ale widziałam różnicę.

— Ja też. Bardzo się za tobą stęskniłem — przyznał.

Na te słowa uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Również byłam mocno stęskniona za bratem. Przez ostatnie zawirowania i obowiązki nie mieliśmy okazji się spotkać, czego ogromnie żałowałam, bo nasze relacje od zawsze były mega dobre. W przeszłości zdarzały się kłótnie – nie mogliśmy im zapobiec, żyjąc pod jednym dachem, ale gdy oboje dorośliśmy, zrozumieliśmy zarazem, że lepiej było wzajemnie się wspierać, niż niepotrzebnie sprzeczać.

Byliśmy rodzeństwem, ale ogromnie różniliśmy się od siebie pod względem charakteru i postrzegania świata. Co prawda oboje pragnęliśmy szczerej miłości i szukaliśmy jej, ale miałam wrażenie, że Nick robił trochę za mało w tym kierunku.

Był z jedną dziewczyną – nie wyszło mu z nią. Potem, w przeciwieństwie do mnie – nie wychodził na randki, nie spotykał się z nikim, posiadał mało znajomych i niewiele robił, aby ich zyskać. Mój brat – odpowiedzialny, mądry, dojrzały mężczyzna, mógł być wzorem do naśladowania dla niektórych osobników pokroju Raeesa. Zasługiwał na miłość i marzył o niej. Mimo to w wieku dwudziestu pięciu lat nadal robił wszystko, aby zadowolić rodziców, a nie siebie. Ja przez długi czas wykonywałam to samo. Zawsze pilnie się uczyłam i poszłam na studia, ponieważ wiedziałam, że rodzice tego oczekiwali. Nie uważałam, że wyszło mi to na złe, jednak miałam świadomość, że w wielu kwestiach lepiej było robić to, co czułam, a nie to, czego ktoś ode mnie chciał.

Po upadku firmy wiedziałam, że rodzice oczekiwali kontynuowania moich studiów na publicznej uczelni, ale ja zebrałam w sobie odwagę i zrobiłam coś innego. Zaczęłam życie na własny rachunek i czułam się o wiele szczęśliwsza.

Nick niestety nie zrobił takiego kroku. On wspinał się nieustannie po szczeblach kariery. Owszem, rodzice byli z niego dumni, jednak mocno ucierpiało na tym jego życie towarzyskie i serce.

— Nie powiedziałeś ani słowem, że przyjeżdżasz. — Z udawaną złością dałam bratu kuksańca w ramię, gdy odsunęliśmy się od siebie. — Ale zrobiłeś nam cudowną niespodziankę.

— Właśnie to chciałem osiągnąć. — Zaśmiał się blondyn. — Będziesz jeszcze bardziej zaskoczona jeśli powiem ci, że zostaję z tobą na parę dni.

— W Miami? — dopytałam radosna.

— W willi. 

— Naprawdę? — zapytałam zszokowana, patrząc pytająco w kierunku Leili, która potwierdziła tę informację skinieniem głowy. — Cudownie.

— Podziękowania trzeba kierować do Leili — powiedział Nick, patrząc na naszą przyjaciółkę z wdzięcznością. — To ona nie pozwoliła mi spać w hotelu i zaoferowała wolny pokój.

Po tym długim przywitaniu w końcu usiedliśmy. Rozejrzałam się dookoła. Przede mną było rozpalone ognisko. Zauważyłam także zapas kiełbasek, pianek i wina. Z takim zapasem zapowiadała się miła, spontaniczna posiadówka.

— Nick cierpliwie czeka na miłość życia — wyznała Leila w odpowiedzi na pytanie, które zadałam jej na samym początku rozmowy.

Stwierdziłam, że w naszej ekipie każdy na nią czekał – może oprócz Raeesa, on był wyjątkiem, od którego temat sprawnie przeszedł na Victora, bo Leila była ciekawa przebiegu spotkania.

— Nawet sobie nie wyobrażacie, jaki on jest cudowny — zaczęłam, wracając wspomnieniami do przeżytych w jego towarzystwie kilku ostatnich godzin. Czułam, że ciężko było wyrazić słowami moją sympatię do chłopaka, ale chciałam podzielić się wrażeniami z bratem i przyjaciółką. — Zabrał mnie do peruwiańskiej restauracji. Pierwszy raz miałam okazję próbować tych dań i okazało się, że są naprawdę pyszne, ale to nic. Najbardziej w tej randce zachwyciło mnie jego szarmanckie zachowanie.

— Trafił ci się prawdziwy gentelman? — podpytała Leila. 

— Oczywiście! Byłam pod wrażeniem jego zachowania. Rozmawiało nam się też bardzo przyjemnie. Jego pasją jest sport, studiuje wychowanie fizyczne, a w wolnym czasie pracuje jako trener personalny. Często bywa na siłowni, wraz z Raeesem mogliby podać sobie rękę. — Zaśmiałam się, dostrzegając, że wspomniani chłopcy mieli ze sobą wiele wspólnego.

— Studiuje wychowanie fizyczne, pracuje jako trener personalny i często bywa na siłowni. Jest więc pewnie posiadaczem pokaźnie wyrzeźbionego ciała. — Leila uśmiechnęła się wymownie. Obie byłyśmy zgodne w tym, że wysportowana sylwetka mężczyzny była niesamowicie pociągająca.

— Tak, wygląda obłędnie. Do tego jest blondynem z niebieskimi oczami i nieziemsko uroczym uśmiechem.

— Wizualnie podchodzi pod twój ideał. — Zauważyła słusznie przyjaciółka. — Pamiętaj tylko, że każdy książę z bajki, posiada swoją mroczną stronę. — Zaśmiała się.

— Victor pewnie ma wady. Każdy je ma, ale w tym momencie nie dostrzegam ich. Wolałabym też nigdy ich nie poznać.

Chociaż w życiu wielokrotnie przekonałam się, że bajki nie były tworzone na podstawie realnych wydarzeń, w moich oczach Vic był ideałem. Dzięki naszemu spotkaniu, gdzieś w środku mnie obudziła się naiwność, która wierzyła, że doskonali faceci naprawdę istnieli. Wiedziałam, że było to niemożliwe, ale kochałam ten stan fascynacji nowo poznaną osobą i nie miałam nic przeciwko, aby trwał on jak najdłużej.

— Wady przyjdą z czasem — powiedział, jak dotąd siedzący cicho, Nick. — Teraz skup się na zaletach i na wspólnym szczęściu. Widzę, że ta znajomość cię rozpromienia i trzymam za nią kciuki. Mam nadzieję, że będzie zmierzała w dobrym kierunku.

— Ja również. Trzymajcie je mocno, bo jesteśmy już umówieni na kolejne spotkanie. Jutro idziemy na siłownię.

— Będziesz ćwiczyć, czy obserwować spocone, napakowane ciała opalonych przystojniaków? — Zaśmiała się Leila.

— Myślę, że na innych nie będzie chciało mi się patrzeć, gdy skupię całą swoją uwagę na Victorze. Jego widok mi w zupełności wystarczy. Możesz mi zazdrościć. — Zawtórowałam jej śmiechem. — Naprawdę ogromnie cieszę się z tego spotkania...

— Ognisko beze mnie i gitary? — Głos Raeesa przerwał mój dialog. — Beze mnie i muzyki, ogniska nie można nazwać ogniskiem.

Nie wierzyłam, że chłopak zaszczycił nas swoją obecnością. Gdy przyszedł, myślałam, że chciał spędzić miło czas przy ognisku, zajadając się wspólnie z nami piankami i kiełbaskami, jednak przyjaciel miał inne plany, o których szybko nas powiadomił. Od bezczynnego chillowania w kręgu ognia – jak się okazało – wolał aktywniejsze czynności na piętrze, w swoim pokoju z kolejną panną, którą uwiódł. Mimo to, został z nami na chwilę, podkradając Leili piankę.

— Na górze nie masz takich afrodyzjaków? — zapytała Leila, kpiąc z przyjaciela.

Zaśmiałam się pod nosem, podejrzewając, że prowokacja brunetki spowoduje kolejną – tego dnia – falę wzajemnego przekomarzania się i sarkastycznych tekstów tej dwójki.

Miałam rację. Na ich rozmowę nie musiałam długo czekać. Spodziewałam się po Ra zboczonych słów, jednak zdziwiło mnie to, do czego tym razem posunął się chłopak.

Demonstrując Leili swoje sztuczki, testowane na kobietach w ramach gry wstępnej, położył swoją rękę wygodnie za jej plecami. Drugą natomiast dotknął jej uda. Zaczął sunąć nią coraz wyżej i wyżej. W tym samym czasie patrzył Leili głęboko w oczy ze swoim flirciarskim uśmiechem, którym oczarował na pewno niejedną kobietę. Najdziwniejsze było w tym wszystkim to, że Leila nie zgłaszała sprzeciwu. Podejrzewałam, że była zamurowana przez zaskoczenie, jakie wywołały w niej poczynania Raeesa. Sama byłam w totalnym szoku, patrząc na nich. Zastanawiałam się, jak daleko mógł posunąć się jeszcze chłopak, a miałam podejrzenia, że nie posiadał on hamulców, ponieważ dobrze wiedziałam, do czego był zdolny.

Wlepiłam wzrok w palec, który dzięki rozcięciu w sukience, miał wolną drogę i mógł dotrzeć bez problemu do bielizny Leili. Nabrałam już pewności, że coś takiego realnie się stanie. Raeesowi oczywiście nie przeszkadzała przecież, składająca się ze mnie i Nicka, widownia. My go jeszcze bardziej podkręcaliśmy. Leila na szczęście odzyskała trzeźwość umysłu i przerwała tę scenę.

Raees odsunął się, ale nie wyszedł ze swojej roli uwodziciela. Zaczął natomiast czarować po włosku. Nie znałam do końca tego języka, rozumiałam zaledwie niektóre pojedyncze słowa. W zwrocie „Mia Dea", którym zaszczycił Leilę, jeśli dobrze pamiętałam „Dea" oznaczało „Boginię". Pierwsze słowo było akurat oczywiste, więc sprawnie przetłumaczyłam je w głowie, co dało mi klarowne wyjaśnienie – „Moja Bogini".

Z racji tego, że było to skierowane do przyjaciółki – zdawało mi się być trochę nie na miejscu. Choć samo w sobie urzekało słodkością. Być może dlatego, że lubiłam być podobnie nazywana przez partnera. Zwroty typu: skarbie, słońce, misiaczku czy kotku, były dla mnie akceptowalne i przekochane. Tym pieszczotliwym przezwiskiem, mężczyzna zdecydowanie wygrał całą scenę, którą odstawił przed nami. Jeśli takimi tekstami podrywał kobiety – nie dziwiłam się, że było to skuteczne.

Nie mniej jednak pierwszy raz usłyszałam, aby Ra mówił do Leili właśnie w taki sposób. Z ich ust wychodziły różne dziwne i śmieszne pseudonimy, które sobie dawali, ale „bogini" mocno mnie zaskoczyła. Możliwe było, że po prostu przez moją długą nieobecność w Miami coś się zmieniło w języku tej dwójki i przestałam się orientować w ich słowniku.

Ra siedział z nami jeszcze chwilę, a potem poszedł na górę. Jego miejsce, dosłownie moment później, zajęła radosna Tanisha.

Ucieszyła mnie jej obecność, ponieważ nie miałyśmy dotąd wielu okazji do rozmów, a wspólne ognisko było idealne na pogawędki.

— Tanisha, dobrze, że przyszłaś — odezwałam się radosna, gdy tylko pojawiła się w zasięgu mojego wzroku. — Poznaj mojego brata. To Nick. — Wskazałam na blondyna, chcąc z grzeczności przedstawić ich sobie. — A to nasza współlokatorka Tanisha — zwróciłam się do brata.

— My już się znamy — powiedział Nick, ku mojemu zdziwieniu.

Tanisha popatrzyła na niego z serdecznym uśmiechem, który rzadko kiedy schodził z jej twarzy, i usiadła obok mnie.

— Tak, Leila zdążyła ostrzec mnie przed gniewem zazdrosnej siostry — powiedziała.

— Co? — wydusiłam z siebie automatycznie.

— Żartowałam oczywiście. — Roześmiała się. — Chociaż podejrzewam, że gdyby któraś z nas kręciła z twoim bratem, pewnie byłabyś zła. — Postawiła hipotezę.

Dała mi tym samym do myślenia. Nigdy nie zastanawiałam się nad czymś takim. Było dla mnie oczywiste, że pragnęłam, aby mój brat był szczęśliwy, co wiązało się z zaakceptowaniem jego partnerki. Pod warunkiem, że byłaby ona odpowiednią dla niego dziewczyną. Jeśli, obserwując sytuację z boku, stwierdziłabym, że w ich związku coś nie gra, nie wahałabym się porozmawiać o tym z Nickiem. On – zakochany, mógłby nie dostrzegać czerwonych flag, dlatego od takich kwestii miało się bliskie osoby. W przypadku, gdyby Nick wszedł w związek z którąś z dziewczyn – Leilą bądź Tanishą – byłam pewna, że nie musiałabym się o nic martwić. Dziewczyny należały do dojrzałych kobiet. Każda z nich wiedziała, czego oczekiwała od życia, lub stwarzała takie wrażenie. Leila była osobą, która nie potrafiła nikogo zranić, wiedziała przecież jaki to ból, ponieważ sama go doświadczyła. Tanisha również wydawała się dobrą dziewczyną. Inną sprawą było to, że wszyscy byliśmy jak jedna wielka rodzina, do której niedawno dołączyła także Tina. Nigdy nie myślałam, że z tej paczki mogą narodzić się związki. Byłby to na pewno dla mnie duży szok, jednak wiedziałam, jak bywało w życiu. Starałam się wszystko rozumieć i akceptować.

— Miłość nie wybiera. — Przytoczyłam słynne słowa, które mi się nasunęły i ponadto idealnie opisywały moje myśli. Nie wiedziałam, co jeszcze więcej mogłam dodać przez zaskoczenie, że w ogóle taki temat został poruszony, dlatego zmieniłam temat. — Tanisha, jak się czujesz po tym niezbyt przyjemnym incydencie z facetem poznanym w klubie?

Podejrzewałam, że pierwsze emocje brunetki prawdopodobnie już opadły, dlatego zdecydowałam się porozmawiać z nią o tym. Być może też trochę ją wesprzeć, ponieważ domyślałam się, jak źle mogła się czuć.

— Bardzo dobrze — wyznała z uśmiechem, co mnie zdziwiło. — Zapomniałam już o tym. Było, minęło i tyle.

Podobało mi się jej podejście do tej całej sprawy.

— Cieszę się. Jeszcze wiele przed tobą. Na pewno trafisz na odpowiedniego mężczyznę.

— Już trafiłam — odpowiedziała od razu. — Poznałam takiego jednego sportowca. Przystojny, umięśniony. Na szczęście nie wygląda na geja i mam nadzieję, że przeczucie mnie nie myli. Muszę ogarnąć coś, żeby go poderwać. Takie cudo nie może mi przejść koło nosa — powiedziała z błogim uśmiechem. Mogłam przysiąc, że w głowie odtwarzała obraz tego mężczyzny.

— Ale się złożyło. — Byłam pod wrażeniem tego, że znalazłyśmy się w podobnej sytuacji. — Również poznałam sportowca, ściślej – trenera personalnego, z którym spotkałam się dzisiaj. Widzimy się także jutro.

— Wow! Obawiam się tylko, że nasi sportowcy zabiorą nas na aktywne randki. I wcale nie mam tutaj na myśli aktywności łóżkowej — wyznała przejęta Tanisha.

Wybuchłam śmiechem.

— Jestem umówiona właśnie jutro na taką aktywną randkę. — Podkreśliłam przedostatnie, dwuznacznie brzmiące, słowo. — Idziemy razem na trening.

— I ty się na to zgodziłaś? Ten chłopak musi ci się mega mocno podobać. — Roześmiała się.

— Ja i sport to nie jest dobre połączenie, ale Vic jest takim cudownym mężczyzną, że poszłabym z nim nawet do piekła. Mam teraz ogromną motywację. Jeszcze będzie ze mnie sportsmenka.

"Co ta miłość potrafi robić z człowiekiem." — pomyślałam.

Tanisha pokręciła głową roześmiana, po czym wzięła z miski jedną piankę. Nałożyła ją na widelczyk, a następnie przysunęła do ogniska. Narobiła mi tym samym smaka na słodycze, więc nie pozostało mi nic innego, jak uczynić to samo i poczekać moment, aż mięciutka marshmallow zbrązowieje.

— Trzymam kciuki, żeby z tobą zrobiła to samo. I aby facet okazał się wartościowym, porządnym gościem, bo znaleźć takiego teraz ciężko. Zmykam już — powiedziałam, wkładając do ust piankę z ogniska.

— Dzięki. Ale jak to? Czemu tak szybko uciekasz?

— Muszę porządnie się wyspać przed tym treningiem — wyjaśniłam i wstałam z zajmowanego miejsca.

Pożegnałam się jeszcze z Leilą oraz Nickiem i udałam na górę, gdzie, po wzięciu szybkiego prysznica, zasnęłam.

🌹

— Leila, wstawaj szybko! Potrzebuję twojej pomocy! — krzyknęłam, aby obudzić przyjaciółkę, która spała jak zabita.

Wparowałam do jej pokoju zaraz po przebudzenie po to, by pomogła mi wybrać strój na siłownię. Do spotkania z Victorem miałam jeszcze sporo czasu, ale nie mogłam zdecydować się, który outfit najbardziej nadawał się na randkę, co bardzo mnie frustrowało.

W rękach trzymałam swoje dwa ulubione zestawy – czarne legginsy z różowymi paskami i różowo-czarną obcisłą koszulkę na ramiączkach oraz jednokolorowe, miętowe legginsy i top. Wybrałam te dwa – najładniejsze komplety spośród kilku, które posiadałam. Tak, miałam w szafie sportowe wdzianka, mimo że rzadko kiedy ćwiczyłam. Wiele razy próbowałam zacząć aktywny tryb życia, co zawsze łączyło się z zakupem stroju, który miał być zachętą do regularnych ćwiczeń. Oczywiście nie był, ale stroje nie marnowały się, ponieważ lubiłam w nich chodzić nawet na co dzień.

— Czemu tak krzyczysz? — odezwała się Leila, przecierając oczy. Otwierała je powoli, aby przyzwyczaić się do światła, wpadającego przez szpary między zasłonami.

— Mam ze sobą dwa stroje do ćwiczeń. W którym, twoim zdaniem, będę wyglądała lepiej? — Przeszłam do razu do rzeczy, pytając przyjaciółkę o zdanie w tym temacie. Style ubioru miałyśmy całkowicie różne, ale nie mogłam zaprzeczyć, że Leila miała dobry gust. Często doradzała mi w wyborze odpowiednich outfitów.

— Josie, to mogło poczekać... — powiedziała, a ja zaśmiałam się.

W mojej głowie pojawiła mi się myśl, że właśnie byłyśmy kwita. Spotkaniem z Victorem odwdzięczyłam się Leili za pobudkę, którą zaoferowała mi dzień wcześniej.

— Przepraszam. Ale skoro już cię obudziłam, to powiedz który.

— Ten miętowy. Pasuje ci kolorystycznie — odpowiedziała, podnosząc się do pozycji siedzącej.

— Dzięki. I jeszcze raz przepraszam za tę pobudkę, ale jestem mocno podekscytowana.

— Zdążyłam to zauważyć, Josie. — Uśmiechnęła się serdecznie. — Vic będzie zachwycony, gdy pokażesz mu się w tym stroju — oznajmiła, a ja miałam nadzieję, że tak właśnie będzie.

Poruszona randką, która miała odbyć się w siłowni, pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam wziąć prysznic.

Po kąpieli ogarnęłam włosy i twarz, ale nie nakładałam na nią makijażu. Włożyłam wybrany strój i, chwytając za torebkę – gdy wybiła odpowiednia godzina – wyszłam z willi. Wsiadłam do auta, wpisałam w GPS'a adres uczelni, który podał mi Victor, i wyjechałam.

Gdy dotarłam na miejsce, blondyn stał już przed uniwersytetem z dużą torbą. Przywitał się ze mną pocałunkiem w policzek i powiedział, że dalej pójdziemy pieszo. Zgodziłam się na krótki spacer. Siłownia okazała się znajdować zaledwie kilkaset metrów od gmachu uczelni. Dla Victora była to idealna lokalizacja, ponieważ nie musiał on jeździć na drugi koniec miasta, aby po zajęciach móc pracować. Nie wiedziałam, gdzie mieszkał, ale gdyby w tej okolicy znajdował się też jego dom, chłopak byłby już totalnym szczęściarzem.

Weszliśmy do budynku. Vic od razu udał się do szatni. Ja miałam już strój na sobie, więc poczekałam na mojego przystojnego trenera przed wejściem na salę. Po kilku minutach Victor dołączył do mnie już odpowiednio ubrany – miał na sobie bordową, sportową koszulkę oraz czarne spodenki. Wcześniej uważałam, że koszula, którą miał na sobie dzień wcześniej w restauracji, uwydatniała jego mięśnie, ale myliłam się. To właśnie w sportowej koszulce widoczne były one o wiele bardziej – kaloryfer podkreślony, a na bicepsach materiał opinał się tak mocno, że miałam wrażenie, jakby miał pękać, przy podnoszeniu ciężarów.

— Gotowa na mocny wycisk? — zapytał Victor.

Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że mój nieprzyzwyczajony do takiego wysiłku organizm, po tym treningu będzie totalnie wyczerpany. Przez ekscytację kolejnym spotkaniem z Victorem, nie przyszło mi nawet na myśl, że mogłam być cała spocona, a to raczej nie było zbyt atrakcyjne. Uspokajała mnie myśl, że to jednak Victor sam zaciągnął mnie na siłownię, więc chyba był tego świadomy.

— Gotowa, ale mimo wszystko mam nadzieję, że zlitujesz się nade mną. Naprawdę moja kondycja nie należy do najlepszych.

— Spokojnie. Na dzisiaj zaplanowałem dla ciebie głównie zapoznanie się ze sprzętami — zapewnił czym trochę mnie uspokoił.

Otworzył masywne drzwi i położył dłoń na moich plecach, popychając mnie delikatnie do przodu. Prawdopodobnie chciał mi tym gestem dodać odwagi. Po zobaczeniu wszystkich sprzętów, pomyślałam, że zdecydowanie potrzebny był mi dzień zapoznawczy z całym asortymentem. Nie wiedziałam, do czego służyła połowa stojących tam urządzeń, bo moje wcześniejsze wizyty w siłowni ograniczały się tylko do korzystania z bieżni i rowerka.

W pomieszczeniu znajdowało się dwóch ćwiczących mężczyzn, ale nie zwracałam na nich uwagi. Skupiłam ją całą na Victorze, który złapał mnie za rękę i poprowadził na drugi koniec siłowni – z dala od tamtych chłopaków.

— Na początek poćwicz na orbitreku. — Wskazał, stojące przed nami, urządzenie, przypominające rower, tyle że bez siedziska. — Rozgrzejesz mięśnie. Ja zaraz wrócę. Przygotuję tylko matę i sztangi — dodał, po czym oddalił się.

Wykonałam jego polecenie. Ćwiczenie na tym sprzęcie nie było na szczęście zbyt skomplikowane i męczące, ale mimo to po kilku minutach czułam napięte mięśnie i ramiona.

— Dobrze ci idzie, kochanie — odezwał się Vic, który do tej pory stał gdzieś za mną i przygotowywał akcesoria do kolejnego ćwiczenia, w międzyczasie intensywnie mnie obserwując. — Już starczy, chodź do mnie. — Uśmiechnął się, gdy stanęłam obok niego, czekając na kolejne polecenia.

— Mam podnosić tę ciężką sztangę? — zapytałam, patrząc z przerażeniem na to, co leżało pod moimi nogami.

— To tylko wygląda tak strasznie. Nie jest ciężkie — zapewnił, po czym, dla potwierdzenia swoich słów, złapał długi metalowy kij z obciążnikami na końcach. — Trzymając sztangę, podnosisz ręce do góry i robisz przysiad. Prostujesz się, a następnie powtarzasz ćwiczenie — wyjaśnił. Zrobił kilka takich kucnięć. W jego wykonaniu wydawało się to łatwe. — Teraz ty.

— Tak jest, panie trenerze. — Zaśmiałam się, chwytając sprzęt, który przekazał w moje ręce. Byłam skłonna zmierzyć się z tym wyzwaniem.

Wykonałam dwa przysiady, powoli oswajając się z ciężarem.

— Nie tak, Josie — powiedział Vic, informując, że robiłam coś źle.

Chcąc pomóc, stanął na macie tuż za moimi plecami. Dzieliło nas zaledwie kilka milimetrów, dzięki czemu poczułam, bijące od jego ciała, ciepło.

— Pupa do tyłu — powiedział ciszej prosto do mojego ucha.

Ręce umiejscowił na moich kościach biodrowych, aby wskazać odpowiedni kierunek, w którym miał podążyć mój tyłek. Siłą rzeczy wypięłam się, dotykając pośladkami okolic jego krocza. Nie mogłam oprzeć się przekonaniu, że pozycja ta przypominała jedną z Kamasutry. Byłam świadoma też, że osoby znajdujące się na siłowni, na pewno przyglądały się nam z zaciekawieniem, ale nie przejmowałam się tym. Ważny był tylko Victor.

— Głowa do góry, patrz przed siebie — poinstruował, co wykonałam jak grzeczna uczennica, która czasami łamała zasady. Jak dziś, gdy nie spojrzałam przed siebie, a trochę w lewo – w oczy Victora. Na twarzy blondyna pojawił się cwaniacki uśmiech, który dobrze widziałam w ścianie z luster na przeciwko nas.

— Nogi w lekkim rozkroku — rozkazał ponownie. — Dokładnie tak, Josie. — Tym razem musnął delikatnie uda, a następnie złapał mnie za łokcie, dając znać, że powinnam podnieść sztangę oburącz nad głową. Gdy to wykonałam, zjechał dłońmi w dół po moich rękach. W miejscu, gdzie skóra była tak delikatna i wrażliwa, że każdy dotyk odczuwałam sto razy bardziej. Oderwał je od drżącego już ciała, gdy dotarł niemal do biustu. — Teraz ugnij kolana, biodra jeszcze bardziej do tyłu. I wykonaj przysiad.

Moje nogi drżały. Nie byłam w stanie poprawnie ćwiczyć, gdy zostałam tak zdekoncentrowana. Zaczerpnęłam powietrza, ponieważ zorientowałam się, że do tej pory wstrzymywałam oddech, co nie było najrozsądniejsze przy podnoszeniu ciężaru. Jednak moje duszności były skutkiem tego, co robił ze mną Vic. Wiedziałam, że to czynności zamierzone. Nie musiał mnie dotykać, w dodatku z taką subtelnością, aby pokazać jak poprawnie wykonać ćwiczenie, ale chciał to zrobić. Miał w planach zadziałać na moje zmysły, a okazja była do tego idealna. I ponadto zupełnie się temu nie opierałam.

Wykonałam przysiad, a Vic powoli odsunął się. Kolejne przykucnięcie, kolejne i kolejne... Wszystko to robiłam mechanicznie, nie czując nawet ciężaru sztangi. Cały czas patrzyłam w lustrze w oczy mężczyzny, który odwdzięczał się tym samym.

— Wystarczy, prawda? — zapytałam po kolejnych kilkunastu przysiadach. — Bolą mnie wszystkie mięśnie.

"A ten najważniejszy bije zdecydowanie zbyt szybko i bynajmniej nie jest to tylko skutek treningu." — pomyślałam.

— Jasne, odpocznij. Zasłużyłaś na przerwę. Poprawnie wykonywałaś ćwiczenie, jestem z ciebie dumny, Jos — powiedział, wyciągając z torby małą butelkę wody, którą mi podał. 

Wypiłam kilka łyków. 

— To dzięki tobie. Dostałam szczegółowe wskazówki.

Masz wzrok się spotkał, a chłopak uśmiechnął się szeroko. Nic nie powiedział, ale widziałam po jego minie, że doskonale wiedział o co mi chodziło.

Vic wskazał mi boczną ławkę, na której mogłam odpocząć. Skorzystałam z niej. On w tym czasie zajął się swoim treningiem. Usiadł na specjalnym krześle i zaczął podnosić sztangę. Chwilę wcześniej specjalnie zdjął koszulkę, bym miała idealny widok na jego, pracujący przy każdym ruchu, sześciopak. Mogłam sobie tylko wyobrażać jaki, ciężar dźwigały jego barki. Nie zdołałabym go podnieść, a blondyn dawał radę. Skutkiem wysiłku były kropelki potu na jego czole oraz żyły, które mocno uwydatniły się na szyi i rękach chłopaka. W takim wydaniu Vic wyglądał naprawdę bardzo seksownie.

Po jakimś czasie chłopak przerwał czynność i wrócił do mnie. Usiadł obok, a gdy wyrównał oddech, wymyślił dla mnie kolejne ćwiczenie.

— Dziesięć brzuszków, skarbie — rozkazał, klepiąc specjalną ławkę do tego ćwiczenia.

— Naprawdę?! Vic, ja nie dam rady.

— Wierzę w ciebie, Josie. Pomogę ci, masz moje słowo — powiedział, na co uniosłam brwi. Nie dało się pomóc osobie, która robiła brzuszki. W tej czynności była zdana sama na siebie i tylko ona odczuwała ten ogromny ból mięśni brzucha.

Nie chciałam dalej ćwiczyć, jednak czułam, że nie miałam wyjścia, dlatego położyłam się na miękkim materiale ławki, a nogi ułożyłam tak, aby uchwyty je podtrzymywały. Umieściłam dłonie za głową, a łokcie rozszerzyłam. Takim sposobem wykonałam pierwszy brzuszek, nie czując jeszcze zmęczenia.

— Pierwszy za tobą, teraz będzie już z górki. — Usłyszałam głos Victora.

Chłopak podszedł bliżej. Zastanawiałam się, czy taką mowę motywacyjną otrzymywał każdy jego podopieczny. Było to na pewno zachęcające, chociaż i tak zamiast słów wolałam inną formę dopingu.

Powtórzyłam czynność – w tym momencie Victor zbliżył się do mnie. Stanął w rozkroku tuż nad moimi nogami, pochylając się tak, że gdy uniosłam łopatki na kilka centymetrów do góry, nasze usta spotkały się. Było to delikatne muśnięcie, które trwało zaledwie sekundę, ale tyle wystarczyło, abym poczuła słodki smak jego ust. Od początku pierwszego spotkania z mężczyzną, miałam ochotę przekonać się, jak smakowały jego wargi. Gdy niespodziewanie udało mi się to zrobić, nie byłam zaspokojona. Chciałam więcej.

Przy kolejnym skłonie Victor poczuł się już pewniej i, spełniając moje ciche marzenie, złączył nasze wargi na dłużej. Jeszcze kilka godzin wcześniej zdecydowanie nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, ale tego dnia już nic nie mogło mnie zaskoczyć. Nawet to, że blondyn całował idealnie. Od początku w to nie wątpiłam. Taki przystojny facet musiał mieć wiele okazji, aby dopracować tę umiejętność. 

Po pocałunku opadłam tułowiem na ławkę, wyłożoną gąbczastym materiałem i odetchnęłam.

— Wybacz, ale nie mogłem się oprzeć — zaczął Vic. — Wyglądasz bardzo seksownie w tym stroju.

— Ty bez koszulki równie atrakcyjnie. — Odważyłam się na wyznanie, które siedziało w mojej głowie do momentu, gdy chłopak pozbył się bordowego materiału, odsłaniając mięśnie brzucha. — Nie mam siły, dość brzuszków na dziś. — Zdecydowałam i wstałam z zajmowanego miejsca, co skutkowało śmiechem blondyna.

— Rzeczywiście słaba kondycja, ale popracujemy nad tym — powiedział poważnym głosem trenera, na co pokręciłam głową roześmiana.

Vic ćwiczył jeszcze z hantlami przez kilkanaście minut, a ja zdecydowałam się na bieżnię – sprzęt, który z całego asortymentu był mi najbardziej bliski.

Po jakimś czasie chłopak zapowiedział koniec treningu na dziś. Wyszliśmy więc na korytarz. Towarzyszyło mi zmęczenie, ale był to rodzaj tego pozytywnego wyczerpania, kiedy było się zadowolonym i miało siłę dalej działać.

— Jakie masz plany na resztę dnia? — zapytałam chłopaka, gdy w mojej głowie kiełkował już pomysł, żeby zrobić coś, aby nie rozstawać się z nim tak prędko. — Co powiesz na to, abyśmy jeszcze gdzieś wyszli? Nie mam jeszcze ochoty wracać do domu.

— Wiesz co... Bardzo bym chciał, ale obiecałem Eleanor, że spotkamy się i omówimy kilka spraw — wyjaśnił, na co spojrzałam na niego ze zdziwieniem.

Kim do cholery była Eleanor? 

Chłopak chyba wyczuł moje podejrzliwe spojrzenie, bo od razu zabrał głos.

— Eleanor to moja siostra.

— Rozumiem — powiedziałam, przybijając sobie w myślach facepalm za chwilową zazdrość, po usłyszenia kobiecego imienia. Skoro miał już plany, nie chciałam ich zmieniać. — Jeśli byłeś wcześniej umówiony, to oczywiście nie ma problemu.

— Później mam jeszcze klienta na godzinny trening, ale wieczorem jestem wolny i cały dla ciebie. Spotkajmy się w moim mieszkaniu na kolację. Przyjadę po ciebie — zaproponował. Ten śmiały pomysł bardzo mi odpowiadał, więc od razu zgodziłam się.

Victor, przed wyjściem z siłowni, zdecydował się jeszcze na prysznic, dlatego pożegnaliśmy się szybciej – na korytarzu.

— Do zobaczenia, ślicznotko. Widzimy się wieczorem — zapewnił, żegnając się już nie buziakiem w policzek, a ponownie w usta.

Cała rozanielona wyszłam z budynku na zewnątrz, gdzie promienie słoneczne muskały moją twarz i gołe ramiona. Nigdy dotąd po wysiłku fizycznym nie rozpierała mnie energia, a po treningu z Victorem czułam, że mogłam przenosić góry.

________________________________

Hej! Za nami bardzo sensualny trening naszej słodkiej pary 🥰
Co myślicie o Victorze po przeczytaniu kolejnego rozdziału z jego udziałem? Chętnie też przeczytam Wasze przemyślenia na temat osoby Nicka oraz relacji Leili z Raeesem, w której to dużo się ostatnio dzieje 😏 Do następnego! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top