33. Negatywna aura
🍋 Perspektywa Josie 🍋
Cytrynowa12
Otwierając oczy o poranku, poczułam przypływ pozytywnej energii. Świeże powietrze, które wtłoczyłam do płuc, oprócz tlenu i innych gazów, zawierało w sobie naiwną nadzieję na to, że nadchodzące dni będą dobre. Naiwną, ponieważ wróżby Rosity mówiły coś innego. Przewidywały spełnienie moich marzeń, ale najpierw kręte ścieżki, które byłam zmuszona przejść.
A co, jeśli zdecydowałabym się ominąć trudy i dotrzeć prosto do mety, nie zważając na przeszkody?
Oczywiście to tylko moje skryte myśli, które nie zmaterializują się w słowach, a nawet czynach, gdyż było to niemożliwe.
Droga na skróty to nie zawsze coś dobrego, w wielu przypadkach nawet takowa nie istniała, lecz mogłam zrobić coś, aby przejść ją łagodniej – mieć optymistyczne nastawienie.
To tak niewiele, a bardzo dużo potrafi odmienić w psychice, podejściu do sprawy i w dalszej perspektywie także zmienić bieg konkretnych sytuacji.
Nie chciałam wspominać już kart z tarota, które siały niepokój. Wolałam mieć w głowie tylko Asa Kielichów, który właśnie był moją metą – czymś, do czego dążyłam.
Po ułożeniu swoich myśli, które przecież też należało regularnie segregować, tak samo jak mieliśmy w zwyczaju sprzątać swoje mieszkania, aby żyło nam się wygodniej, wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wypełniona była ona wieloma kolorami, bo taki też był mój styl – wielobarwny, choć utrzymany w odcieniach pastelowych. Często dobierałam outfit do samopoczucia danego dnia, lub biorąc pod uwagę to, gdzie miałam się udać i jak pragnęłam się w tym miejscu czuć.
Odpowiednim strojem i dodatkami łatwo można było dodać pewności siebie, gdy akurat mieliśmy jej deficyty, albo nieco pazura, gdy trzeba było udać się na spotkanie, w którym jasno należało przedstawić swoją perspektywę i przekonać do niej rozmówcę. Sportowe ciuszki i obuwie pozwalało na swobodne kroki i beztroskę, a elegancka suknia z dodatkiem brokatu i wysokie szpilki zamieniały kobiety w damy. Poruszały się z gracją, z głową w górze, sylwetka automatycznie się prostowała. Wtedy czułam się jak milion dolarów. Słodkie ubrania natomiast – które przeważały w mojej szafie – były istną zachętą dla chłopaka do zaproszenia mnie na randkę. Na spotkania z mężczyznami zazwyczaj wybierałam właśnie pastelowe, urocze wdzianka, dzięki którym czułam się, jak mała dziewczynka, którą wysoki, umięśniony facet powinien się zaopiekować.
Tego dnia kolorem przewodnim stał się fiolet, który włożyłam na siebie, w postaci topu, spódniczki i krótkiej marynarki, tuż po prysznicu.
Będąc już w pełni gotowa, zeszłam na dół do kuchni, gdzie znajdowała się już grupka moich żywiołowych współlokatorów, chętnych do – zapewne nieco dwuznacznej, jak zwykle – rozmowy. Zanim jednak zdążyłam wypowiedzieć więcej niż jedno słowo, w moje ręce została włożona filiżanka z cappuccino autorstwa Raeesa. Musiał ją przygotować jeszcze zanim pojawiłam się w pomieszczeniu, co było faktem wręcz szokującym. Przebić go mogła tylko moja podróż na księżyc, która – jak dobrze wszyscy wiedzieli – nie miała prawa się wydarzyć, biorąc pod uwagę mój lęk przed takimi szalonymi przedsięwzięciami.
Upiłam kilka łyków pysznej kawy, pytając Raeesa oraz jego towarzyszki – Leilę i Rositę – o plany na ten dzień. Tym właśnie dałam rudowłosej pretekst do zaistnienia w rozmowie w sposób, który najbardziej lubiła, czyli nieco kontrowersyjny z usiłowaniem zwrócenia na siebie uwagi Ra.
Przysłuchiwałam się tej rozmowie, zwracając szczególną uwagę na zachowania danych osób, choć od ostatniego razu kompletnie nic się nie zmieniło. Im bardziej Rosita usiłowała zaistnieć w oczach Raeesa, tym bardziej Leila stawała się obojętna, a bruneta to wszystko zwyczajnie bawiło.
Niezwykle interesującą rozmowę trójki moich współlokatorów przerwał dzwonek do drzwi. Leila oddaliła się, chcąc zobaczyć, kto nas odwiedził, a ja zabrałam się za konsumowanie posiłku, który chwilę wcześniej zdążyła skończyć przygotowywać. Zanurzyłam zęby w słodkiej grzance z borówkami, jeżynami, malinami, miodem i serem halloumi, która smakowała obłędnie. Przypomniałam sobie, jak bardzo kochałam śniadania na słodko, a Leila bez wątpienia miała talent do przygotowania takich. To był znaczący plus jej związku z Raeesem. Dzięki tej relacji więcej czasu spędzali w kuchni, gdyż Ra lubił gotować. Motywował tym samym Leilę i skutkiem były pyszne posiłki, którymi reszta osób także mogła się delektować. Nasza gosposia oczywiście gotowała cudownie, ale raz na jakiś czas dobrze było zjeść coś spod innych rąk.
— Coś długo jej nie ma. — Zauważyłam, bo wydawało mi się, że otwarcie drzwi i wpuszczenie kogoś, powinno zająć mniej czasu.
— Controllerò cosa sta succedendo. — oznajmił Raees, od razu wstając.
Zaśmiałam się w duchu na jego iście rycerskie zachowanie. Gdyby przy drzwiach willi Leila spotkała groźnego wilka, mężczyzna, niczym w bajce, uratowałby ją z łap drapieżnego ssaka. Ceniłam oczywiście takie zachowanie i miałam nadzieję, że nie było ono na pokaz.
W wejściu nie słychać było krzyków, więc raczej nic groźnego ich nie spotkało. Po stłumionych głosach nie dałam rady jednak rozpoznać, kto był naszym gościem.
W czasie gdy, nie wiedzieć czemu, towarzystwo rozmawiało przy drzwiach wejściowych, nie spiesząc się przejść do kuchni czy salonu, idąc za przykładem Rosy, skosztowałam jeszcze drugiej wersji grzanki – z pieczoną brzoskwinią, która równie mocno rozpieszczała podniebienie. Rudowłosa, po zjedzeniu, oznajmiła, iż pójdzie do swojego pokoju przygotować się do pracy, a ja zostałam sama.
Chwilę później odgłosy z korytarza ucichły i do moich uszu dobiegały tylko dźwięki kroków, a także... kółek od walizki? Zmarszczyłam brwi, będąc zaskoczoną tym, co usłyszałam, ponieważ, z tego co wiedziałam, żadna nowa osoba nie miała z nami zamieszkać, a bagaż jednoznacznie sugerował, że ktoś planował przybyć na dłużej.
Szybko odwróciłam się w stronę dochodzących kroków.
— Nick! — W sekundę podniosłam się z krzesła, podbiegając do brata, który mocno mnie przytulił.
Moja radość z jego obecności była nie do opisania. Od momentu, gdy wyprowadził się w średnio przyjemnych okolicznościach, z mnóstwem emocji w sobie, nie widzieliśmy się ani razu. Obiecywaliśmy sobie, że będziemy spotykać się na mieście chociażby na krótką rozmowę i kawę, ale niestety codzienne życie nas pochłonęło. Nick jak zwykle wpadł w wir pracy, która swoją drogą na pewno była dla niego odskocznią od nieszczęśliwego ulokowania uczuć. A u mnie działo się równie dużo, pochłaniających całe dnie, spraw. Wielokrotnie rozmawialiśmy telefonicznie, aczkolwiek to nie to samo co realne przytulenie się do osoby, z którą spędziło się całe dzieciństwo i ufało bezgranicznie.
— Tak się cieszę, że przyjechałeś! Czemu nic nie mówiłeś? — spytałam, pamiętając, że niedawno rozmawialiśmy i nie powiedział nic, po czym mogłabym się domyślić, że planował nas odwiedzić.
— Ja również. Bardzo tęskniłem — przyznał z uśmiechem. — Pomyślałem, że skoro już jestem w Miami w delegacji, to zatrzymam się tutaj i przy okazji się zobaczymy. Chciałem ci zrobić niespodziankę, dlatego nie uprzedziłem — wyjaśnił.
Zaszkliły mi się oczy na jego słowa, gdyż wiedziałam, jak ciężkie było dla niego przekroczenie progu willi. Może nie dawał po sobie tego poznać, maskując emocje uśmiechem i wlepiając wzrok we mnie, aby choć przelotnie nie spojrzeć na Leilę i Raeesa, co mogłoby być punktem zapalnym, lecz znałam go dobrze. Płynęła w nas ta sama krew i byłam ostatnią osobą, którą mógłby oszukać.
Minęło stosunkowo mało czasu od tamtej nocy, więc jego emocje nie były do końca uśpione. Obecność Leili, a tym bardziej Ra, mogła mu jeszcze ciążyć. Mimo to zdecydował się tu przyjechać dla mnie, wiedząc, że długo się nie widzieliśmy i niesamowicie ucieszę się z jego obecności. Doceniałam to poświęcenie i planowałam przez te dni zrobić wszystko, aby czuł się w domu swobodnie.
A to nie mogło być łatwe, gdy w pobliżu kręciła się ta para. Obserwowałam ich, gdy ramię w ramię podeszli do kuchennego blatu, biorąc po grzance dla siebie.
Wróciłam wzrokiem do Nicka, uśmiechając się pokrzepiająco.
— Takie niespodzianki lubię. Zanieś może bagaż na górę, a ja zaraz do ciebie dołączę — zaproponowałam, a brat pokiwał głową w geście zgody i udał się w stronę schodów.
Poczekałam, aż oddali się na tyle, aby nie słyszeć naszych głosów i zdecydowałam się porozmawiać z dwójką, która wpatrywała się we mnie wyczekująco. Bez wątpienia, zauważyli już, że planowałam zamienić z nimi kilka słów.
— Tak, wiem, to niezręczna sytuacja. Sama jestem zaskoczona tym, że Nick zdecydował się nas odwiedzić — zaczęłam, podchodząc empatycznie do obu stron tego konfliktu. Bo może tego dnia nie wybuchła żadna kłótnia, ale wiedzieliśmy, że niemy konflikt nadal trwał. — Jesteśmy wszyscy poniekąd jedną wielką rodziną i mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko, aby on tu przebywał.
— Nie mam nic przeciwko żeby z nami został, ale niech nic głupiego tym razem nie przyjdzie mu do głowy — oznajmiła Leila całkiem poważnie. Trochę zakuł mnie fakt, że miała jeszcze jakieś obawy w stosunku do zachowania mojego brata. Owszem, stało się to, co się stało, ale przecież był on po prostu w niej zadurzony, a nie zmobilizowany do napastowania na każdym kroku.
— Jasne, pogadam z nim o tym, ale nie wydaje mi się, żeby miał w planach robić coś, co wizualizuje ci się w głowie, gdy o nim myślisz. Przyjechał, aby spotkać się ze mną i pewnie głównie razem będziemy ten czas spędzać — wyjaśniłam, aby przyjaciółka miała pewność, że panowałam nad sytuacją. — Ale wy też, z uwagi na jego uczucia, spróbujcie powstrzymać się od okazywania sobie czułości, gdy wiecie, że jest w pobliżu i może to zobaczyć — poprosiłam, mając nadzieję, że nie obrażą się na mnie.
Mimo ryzyka kolejnej dramy, chciałam jasno przypomnieć im – a w szczególności Raeesowi, który lubił dogryzać innym i pokazywać, gdzie ich miejsce – że uczucia drugiego człowieka należało szanować, nawet jeśli ich nie pochwalaliśmy. W tej sytuacji można było zachować rozwagę i nie dawać nikomu powodu do złości.
Para, stojąca przede mną, pokiwała głowami w geście zgody, lecz nie zdążyli nic dodać, gdyż z góry usłyszeliśmy kobiecy krzyk.
— Rosa! — Zakryłam usta dłonią, będąc zszokowaną tymi odgłosami, a także moją nieuwagą. — Przecież oni się nie znają — powiedziałam, biegnąc w tym samym czasie na górę.
— Nie, nie, nie. Wyjdź z mojego pokoju! Nie podoba mi się twoja negatywna aura! Wyjdź zanim przeniesiesz na niego swoją złą energię. Twoja obecność wprowadzi do mojej duszy cierpienie. Nie chcę mieć tak nieszczęśliwego życia, jak ty. Wyjdź, a ja ponownie odprawie rytuał feng shui. — Dotarł do mnie głos Rosity, gdy na szczęście byłam już na piętrze.
W drzwiach dawnego pokoju Nicka, zastałam zaskoczonego brata, ściskającego rączkę walizki. Niestety przekroczył już linię, dzielącą korytarz i pomieszczenie rudowłosej, co ją tak bardzo zaniepokoiło. Ros stała ze zmartwioną miną. Nie spodziewałam się, że obecność kogoś obcego dla niej, kto zapewne zdążył już oznajmić, iż nazywał się Evans i był moim bratem, tak bardzo może ją rozwścieczyć. Pospiesznie podeszłam do nich.
— Przepraszam, gapa ze mnie. Zapomniałam ci powiedzieć, że twój dawny pokój zajmuje teraz Rosita. Widzę, że już się poznaliście. — Uśmiechnęłam się niepewnie, przenosząc wzrok na naszego kolorowego ptak z miną aktualnie dość niewyraźną. — Gdy poszłaś na górę, do domu akurat wszedł Nick, ale spokojnie, zatrzyma się w moim pokoju — oznajmiłam jeszcze, pragnąc, aby emocje trochę opadły.
— Rozumiem, Josie, ale przyznam też, że został wylany na mnie przysłowiowy kubeł zimnej wody... Nie sądziłem, że wizyta w pokoju, który był kiedyś mój — akcentując ostatnie słowo, spojrzał prosto w zielone oczy Rosity — zepsuje czyjąś aurę. Przez wzgląd na twoje feng shui nie mam zamiaru niczego tu dotykać i tu wchodzić. — Wymownie zrobił dwa kroki w tył.
Obserwowałam w tym czasie Ros, chcąc, aby nie wynikł z tego większy konflikt. W końcu Nick naprawdę nie zrobił nic złego. Po prostu udał się do pokoju, który kiedyś zajmował. Z tego co widziałam, nie zdążył nawet wejść w głąb pomieszczenia, ani tym bardziej dotknąć czegoś, co się w nim znajdowało. Rosita jednak westchnęła, szukając się zapewne do postawienia na swoim.
— Zapamiętałam rozmowę bohaterów z jednej z przeczytanych książek:
"– Dlaczego nakręcamy zegarek?
– Bo wszystko potrzebuje energii. Musimy włożyć wysiłek i pracę we wszystko, co chcemy zmienić."
— Każdy z nas potrzebuje energii. Nie tylko tej, którą zdobywamy podczas snu, ale także dobrej aury. Ona jest szalenie ważna. Z własnych doświadczeń wiem, że ludzie zupełnie inaczej funkcjonują, gdy pomieszczenia są napełnione pozytywnością, a nie smutkiem — wyjaśniła, dość dosadnie oznajmiając mojemu bratu, iż jego przeżycia, związane z nieszczęśliwą miłością, napełniły te cztery ściany negatywnością nie do przeżycia dla osoby, która zwracała na to szczególną uwagę.
Starałam się rozumieć perspektywę Rosy, ale powstrzymywałam się od śmiechu, widząc minę Nicka. Cały problem wydawał mi się wręcz komiczny. Trafiły na siebie dwie skrajnie różne osoby – z innymi charakterami, temperamentami i postrzeganiem świata. Coś, co dla Nicka było zwykłą pomyłką i niedoinformowaniem z mojej strony, dla Rosity stanowiło istną tragedię, która psuła jej dotychczasowy wysiłek, włożony w pracę nad dobrą energią w pomieszczeniu.
Nawet na ogół opanowany Nick, zirytował się mocno, co zauważyłam po jego zaciśniętych ustach i zmarszczonych brwiach, z jakimi wpatrywał się w Rosę. Początek ich znajomości niestety nie zaliczał się do najlepszych, a jak wiadomo pierwsze wrażenie było fundamentalne. Szkoda, że Rosita zareagowała tak gwałtownie. Wolałabym, aby w tym domu nikt już nie patrzył na siebie wrogo.
Dwójka nowo poznanych nie wykazywała chęci dalszej rozmowy, dlatego musiałam wkroczyć do akcji.
— Nick, na razie możesz spać na kanapie w salonie, dopóki nie wykombinujemy jakiegoś łóżka. Wtedy możemy je postawić u mnie w pokoju.
— Oczywiście. Nie mam nic przeciwko.
— To chodźmy, zostawisz u mnie walizkę I może wypijesz zaraz jakąś kawę lub herbatę. Jadłeś dziś śniadanie? — spytałam, próbując odwrócić jego uwagę od ciągle obserwującej nas Rosity, kierując się jednocześnie w stronę drzwi do mojego beżowo – białego królestwa.
— Jadłem i całe szczęście, bo po tak "miłym" powitaniu, raczej nie miałbym ochoty nic przełknąć — powiedział, gdy byliśmy już sami w moim pokoju.
— Musisz wybaczyć Rosicie. Nie miała pewnie nic złego na myśli. Oboje po prostu zaskoczyliście się, a to moja wina, bo wysłałam cię na górę, a...
— Rozumiem, Josie. Twoja znajoma jest specyficzna, ale to już nawet nie chodzi o nią. — Przerwał mi, mówiąc ogólnikowo.
Obserwowałam go, gdy stawiał walizkę w kącie pomieszczenia. Nie miał chyba zamiaru kończyć swojej wypowiedzi, ale domyślałam się, że musiał usłyszeć coś na powitanie od Leili lub Raeesa... W końcu to oni zobaczyli go tego dnia jako pierwsi.
Westchnęłam, siadając na brzegu łóżka. Miałam serdecznie dość stykania się ze ścianą w przypadku rozmowy z bratem oraz pozostałą dwójką. Po niespodziankach tego poranka nie miałam w sobie też energii na szczerą rozmowę z Nickiem o jego emocjach. Widziałam, że jeszcze nie do końca jego serce się zagoiło, ale na mówienie o tym musiał przyjść odpowiedni moment.
— Wszystkim zrobiłeś niespodziankę swoją wizytą, na pewno byli mocno zaskoczeni — powiedziałam, chcąc w jakiś sposób ich usprawiedliwić, mimo że nie wiedziałam kto z nich się odezwał i co takiego zakomunikował. Chyba nawet nie chciałam tego wiedzieć. Lepiej dla nich, jeśli nie będę znała szczegółów ich rozmów.
Dopiero teraz przyjrzałam się Nickowi bardziej. Wcześniej zaskoczona jego obecnością i zaaferowana wściekłością Rosy, kompletnie nie zwróciłam na to uwagi, ale teraz, gdy na jego twarz padały promienie słońca z okna balkonowego, wyraźnie dostrzegłam zarost na jego twarzy. Od lat Nick preferował brak brody. Golił ją regularnie, aby skóra była gładka, niepokryta żadnym włoskiem. Nie wiedziałam nawet, dlaczego postanowił pozbywać się tego męskiego atutu. Tak po prostu było i nikt się temu nie dziwił.
Właśnie z tego powodu ta nagła zmiana w wyglądzie, była dla mnie podejrzana. Fakt, że zdecydował się na nią akurat po kłótni z Leilą, napawał mnie podejrzeniem, że w jakiś sposób chciał jej się przypodobać. Przyjaciółka rzeczywiście gustowała w mężczyznach z zarostem i nawet jeśli nigdy nie zwierzała się Nickowi ze swoich preferencji, to nietrudno było się tego domyślić. W końcu Ra prezentował gęste owłosienie nie tylko na głowie, ale także w wielu innych miejscach na ciele.
Podekscytowanie z wizyty brata ustąpiło miejsca zaniepokojeniu, iż może Leila rzeczywiście się nie myliła i Nick przybył z jakimś konkretnym zamiarem. Być może dziewczyna zauważyła od razu tę zmianę i coś zaświtało jej w głowie.
Spostrzegłam, że ostatnie wydarzenia w życiu Nicka trochę go zmieniły i nie byłam w stanie już tak dobrze, jak kiedyś, przewidzieć, co kryło się w jego głowie. Jeśli naprawdę miał zamiar walczyć dalej o Leilę, będę potwornie zawiedziona. Bronienie brata, zarazem stanie murem za przyjaciółką i tolerowanie jej wyboru, to niestety nic łatwego.
— Josie, uważam, że powinniśmy spędzać więcej czasu razem, jak dawniej. Nie chce siedzieć w domu. Musimy zaplanować wspólne wyjście. — Uśmiechnął się do mnie, siadając obok.
Przyznałam mu rację. Wolałam, aby był z dala od Leili i zajął myśli czymś innym. Dlatego właśnie szybko ustaliliśmy, którego dnia oboje mogliśmy sobie na to pozwolić, przechodząc do omówienia konkretnego planu na ten czas.
Wielki powrót Nicka wiązał się z niepokojem w sercu i rychłym skomplikowaniem czegoś, co powoli zmierzało ku dobremu, ale zdecydowanym plusem było to, że ponownie byliśmy w jednym miejscu, mogąc porozmawiać ze sobą na żywo.
______________________________________________
Witajcie w kolejnym rozdziale! Cieszycie się z powrotu Nicka? Jestem ciekawa, czy macie w związku z tym jakieś obawy. Waszym zdaniem faktycznie wrócił, aby spędzić czas z Josie, czy może planuje walczyć o Leilę? W mediach możecie zobaczyć jego zdjęcie. Przystojniak z niego, co? 😏😜
A teraz mała zmiana tematu. Już za kilka dni święta Bożego Narodzenia 🎁 Korzystając z okazji, życzymy Wam dużo spokoju, szczęścia oraz czasu spędzonego w wyjątkowej i przede wszystkim rodzinnej atmosferze ❤ Mamy nadzieję, że na twarzy każdego z Was pojawi się uśmiech, a w te magiczne dni, jak i przez cały rok, będziecie zdrowi i pełni sił, aby spełniać marzenia i realizować cele 💖
Wszystkiego dobrego życzy ekipa SCL 💝
@Cytrynowa12 💛
Sonreir_K ❤️🔥
@ruinaoceanu 💚
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top