27. Oczekiwania przerosły rzeczywistość

🍋 Perspektywa Josie 🍋
Cytrynowa12

Tego poranka – ku mojemu rozczarowaniu – Ares nie zabrał mnie do Rosie's. Dzień okazał się być jednym z wielu zwyczajnych dni w pracy. Chociaż co prawda dreszczyk wyczekiwania na piękną randkę dodawał urozmaicenia do standardowej szarej rzeczywistości. Na co dzień byłam osobą dość cierpliwą – wiadomo zdarzały się też momenty, w których najchętniej przeniosłabym się w czasie, aby przeżyć już to, co zaplanowane, jednakże z wiekiem zauważyłam, że etap, w którym ileś dni dzieliło mnie od czegoś fantastycznego, nie musiał być dołujący. Nie byłam w stanie tego przeskoczyć, a jeśli w życiu nie dało się czegoś zmienić, to należało to zaakceptować. Takim sposobem dorosłam w końcu do zupełnego pogodzenia się ze stanem rzeczy.

Polubiłam czekanie na coś – na zaplanowane w jakimś cudownym miejscu wakacje, na weekend poza miastem, na wieczorną imprezę z przyjaciółmi, czy święta Bożego Narodzenia, które uwielbiałam całym sercem. Zauważyłam, że odliczanie do jakiegoś przyjemnego wydarzenia, potrafiło nadać zupełnie inny smak codzienności. Nudne obowiązki nie były już tak straszne, gdy miało się perspektywę swego rodzaju nagrody.

Ponadto niestety święta zawsze mijały w mgnieniu oka, wakacje kończyły się szybciej, niż byśmy chcieli, a czas na domówce w grupie przyjaciół mimowolnie przyspieszał. Czerpiąc radość z czekania, przygotowań i wizualizowania sobie danego wydarzenia, można było przedłużyć sobie radość, która sama w sobie była krótka i ulotna.

Z takim nastawieniem pracowało mi się znośniej. Po południu wraz z Aresem ponownie wsiedliśmy do jego auta. W dalszym ciągu nie obrał on kierunku restauracji, zamiast tego udaliśmy się prosto do domu. Nie miałam zbyt wiele czasu na analizowanie tej sytuacji, gdyż jak tylko wysiadłam z samochodu, dostrzegałam Rositę, która spacerowała przed willą. Ares wszedł do środka, a ja postanowiłam zamienić z rudowłosą kilka słów.

— Hej, Rosa! — Powiadomiłam o swojej obecności, zwracając na siebie uwagę dziewczyny. — Wróciłam właśnie z pracy, a ty co robisz? Jak ci minął dzień? — spytałam, obserwując, jak niespiesznie stąpała po trawniku. Dorównałam jej kroku.

— O, super, że jesteś. Dzień minął mi przefantastycznie. Poranna rozmowa z Tiną naładowała moją duszę pozytywną energią. Niedawno też wróciłam z pracy i po tylu godzinach pod dachem, wystawiam twarz na słońce oraz uziemiam ciało. — Wskazała na swoje stopy, przez co zerknęłam na nie, spostrzegając, że są gołe.

— W sumie dobry pomysł po całym dniu pracy — przyznałam jej rację, uważając to za ciekawą formę odpoczynku.

— Oczywiście. Zalecane jest uziemianie przez co najmniej trzydzieści minut dziennie. Wtedy można zauważyć korzyści dla zdrowia — wyjaśniła. — „Nie trać kontaktu z ziemią, a dobrze ocenisz swoją wielkość". — Podsumowała całą rozmowę trafnym cytatem, na co się uśmiechnęłam.

— Zgadzam się z tobą w pełni. Myślę, że i mi takie uziemienie dobrze by zrobiło — stwierdziłam, biorąc pod uwagę stres i nerwy, jakie przeżyłam w ostatnim czasie.

— To na co czekasz? Zdejmuj te śliczne sandałki i chodź ze mną — zaproponowała energicznie.

— Może kiedy indziej. Teraz muszę porozmawiać z Leilą — odpowiedziałam, mając w głowie pewien plan, nad którym myślałam już w pracy. — A skoro cię tutaj spotkałam, to mogę ci już powiedzieć o moim pomyśle. Co sądzisz o zorganizowaniu babskiego wieczoru? Lepiej byśmy się wszystkie poznały — Zaproponowałam, mając nadzieję, że dziewczyna się zgodzi, bo mnie bardzo cieszyła perspektywa spędzenia kilku godzin w towarzystwie współlokatorek. Spokój, luźna rozmowa, dobre jedzenie i poznawanie Rosity, o której mimo wszystko wiedziałyśmy jeszcze mało.

— Myślę, że to świetny pomysł. Bardzo lubię babskie wieczory w towarzystwie przyjaciół, bo "przyjaciele, z którymi zabijamy czas, to właśnie prawdziwi przyjaciele", a czas z takimi wpływa najlepiej na duszę — odpowiedziała podekscytowana.

— Cieszę się bardzo. W takim razie zbierzemy się w salonie. Gdy spotkasz Tinę, możesz przekazać jej wiadomość o wspólnym wieczorze.

Rosita potwierdziła, że to zrobi, a ja weszłam do willi z zamiarem porozmawiania z Leilą. Najpierw jednak musiałam ją znaleźć, jeśli w ogóle znajdowała się w domu. Bo w przypadku, gdyby była poza nim, zostałby mi kontakt telefoniczny. Sądziłam jednak, że o takiej godzinie zdążyła już wrócić, jeśli gdziekolwiek wychodziła. Na parterze panowała grobowa cisza. Domyślałam się więc, że tam jej nie spotkam i rzeczywiście kuchnia oraz salon były puste. W drugiej kolejności udałam się na górę do swojej sypialni, gdzie zostawiłam torebkę i marynarkę, a następnie podeszłam do drzwi pomieszczenia Leili. Zapukałam, lecz nie usłyszałam żadnej odpowiedzi. Ostatnim miejscem, w którym mogła przebywać moja przyjaciółka, był gabinet.

— Tu jesteś. — Ucieszyłam się, gdy dostrzegłam ją przy biurku, przeglądającą dokumenty. Wyglądała inaczej niż rano, gdy była jeszcze w piżamie. Po kilku godzinach miała już na sobie biały top oraz ciemnozieloną, długa spódnicę z rozcięciem. — Nie widziałam cię od śniadania. Mam wrażenie, że cały dzień się mijamy — powiedziałam zgodnie z prawdą. Nie spotkałyśmy się od poranka ani razu, zresztą wcześniejsze dni wyglądały podobnie. Wspólny babski wieczór był koniecznością w tym zabieganym czasie. — Byłam w pracy, wracam, a ciebie nigdzie nie ma...

— Cały dzień spędziłam...

— Z Ra — wypaliłam, kończąc za nią zdanie, ponieważ byłam przekonana, że właśnie w ten sposób minął jej czas. Zakochanej parze ciężko było się rozstać na dłużej niż godzinę, dlatego podejrzewałam, że organizowali sobie czas w taki sposób, aby jak najdłużej być obok siebie.

— Cały dzień spędziłam w gabinecie. — Poprawiła mnie poważnym tonem, lecz na jej twarzy po chwili pojawił się uśmiech, świadczący o tym, że rozbawiły ją moje słowa.

— A Raees? — spytałam, będąc ciekawa, czy przyjaciółka wiedziała, co w tym czasie robił jej ukochany. Brunet miał tendencję do kombinowania, gdy zostawał sam. Zresztą... Kombinował nawet, gdy Leila była obok.

— Ciężko w to uwierzyć, Josie, ale Raees posiada obowiązki i podchodzi do nich z należytą sumiennością. — Zaśmiała się, tłumacząc mężczyznę, który w jej oczach był dojrzały, słowny, sumienny i pracowity. Zmarszczyłam brwi na jej słowa, nie widząc nic śmiesznego w tym stwierdzeniu. — Raees jest w siłowni — dodała jeszcze, a wszystkie elementy mojej układanki, w której Ra bawił się za plecami Leili, gdy ta cały dzień pracowała, wróciły na swoje miejsce.

— Pracuje? — zapytałam nieco prześmiewczo.

Tak naprawdę doskonale wiedziałam, jak wyglądała praca w siłowni. Miałam tę świadomość już wcześniej, lecz dobitnie uświadomiłam to sobie po wspólnym treningu z Victorem. Mężczyzna, przebywający w towarzystwie ćwiczących kobiet, miał przerażająco dużo możliwości do dotykania sobie różnych części ciała. Automatycznie pojawiły mi się flashbacki z najlepszego treningu w moim życiu – tak wtedy sądziłam. Motywowanie swojej partnerki, poprzez buziaki przy każdym wykonanym brzuszku, było urocze. Niestety gdy dopingowało się w ten sposób każdą kobietę, robiło się niesmacznie.

Raees, który miał słabo rozwiniętą silną wolę, mógł łatwo ulec pokusie opiętych przez ciasny strój pośladków, nóg oraz piersi, które podskakiwały przy każdym ruchu na bieżni. Kolejny raz tego dnia zadziwiał mnie spokój, jaki miała w sobie Leila, informując, iż Ra był na siłowni. Ona przecież tkwiła w zupełnie innym miejscu, nie mogąc zobaczyć, jak zachowywał się jej mężczyzna.

— Szukałaś mnie w jakiejś konkretnej sprawie, czy robisz jedynie kolejne śledztwo, w którym głównym podejrzanym za całe zło tego świata jest oczywiście bogu duch winny Raees? — spytała, nawet na mnie nie spoglądając. Robiła coś w MacBooku, sprawiać wrażenie znudzonej moimi domysłami.

Kolejne śledztwo? No cóż... Rzeczywiście zdarzyło się kilka razy... W całym życiu może i kilkadziesiąt razy była sytuacja, w której podejrzewałam o coś Raeesa, ale czy ktoś na moim miejscu myślałby inaczej? Mając świadomość jego charakteru, obserwując przez lata jego zachowanie i teraz mieszkając z nim, znałam go na wylot. Doskonale wiedziałam, jakie sytuacje były dla niego wielkim testem wierności. Mogłam więc mieć wątpliwości co do jego wstrzemięźliwości, gdy w pobliżu nie było Leili – rano rzeczywiście pozytywnie mnie zaskoczył, ale brałam poprawkę na to, że tuż obok jego ramienia stała ona. Tym bardziej, że miejsce, w którym pracował, było specyficzne. Sam widok pracujących przy każdym ruchu ciał, mógł być jak afrodyzjak dla ciągle głodnego wilka.

— Ach, tak... — Otrząsnęłam się powoli z niemiłych wspomnień i podejrzeń. — Szukałam cię, bo robię z Rositą babski wieczór. Chcesz może dołączyć? To dobry moment, żeby się bliżej poznać i...

— Jasne — Przerwała mi ponownie. Zaśmiałam się w duchu, uświadamiając sobie, iż nasza rozmowa składała się głównie z przerywania sobie wzajemnie i kończenia za siebie zdań w sposób mniej lub bardziej trafny. — Dokończę pracę i chętnie do was dołączę.

— Super. Widzimy się w salonie — dodałam i wyszłam z gabinetu.

Karałam w myślach samą siebie za to, że znowu mocno poniosła mnie wyobraźnia, a przecież miałam starać się mniej myśleć o Raeesie w ten sposób.

Zawsze widziałam jego osobę i sytuację, w której się znajdował, w sposób negatywny. A gdyby tak zamienić to na coś pozytywnego? Było to o wiele bardziej w moim stylu, biorąc pod uwagę optymizm, z jakim się urodziłam.

Niestety było to trudne, ponieważ wyobrażając sobie Raeesa w siłowni, automatycznie widziałam jego łapska, macające pośladki jakiejś kobiety. Jedynym plusem w tej sytuacji było to, że po powrocie do domu, po kilku godzinach dotykania ciałek tych laluń, miał wzmocniony popęd seksualny. Zapewne dlatego Leila nie narzekała. W końcu ja na umiejętności Victora, który na siłowni robił dokładnie to samo, o co podejrzewałam Ra, także nie mogłam powiedzieć złego słowa...

Ale przecież nie o taką pozytywność chodziło.

Nie powinnam myśleć o czymś takim. Raees się zmienił i musiałam sobie to powtarzać.

Zmienił się...

Był już innym człowiekiem...

Miał obowiązki i podchodził do nich z należytą sumiennością...

Gdy dotarłam do salonu, na sofie siedziała już Rosita i Tina. Dziewczyny w świetnych humorach rozmawiały, więc dołączyłam do nich. Kilkanaście minut w ich towarzystwie minęło bardzo szybko i po tym czasie usłyszałyśmy kroki Leili. Brunetka stanęła przed nami z szerokim uśmiechem, podnosząc rękę, w której trzymała butelkę wina. Byłyśmy już w komplecie i świetnych humorach, więc brakowało nam tylko właśnie tego rozgrzewającego i rozluźniającego napoju, o którym pomyślała przyjaciółka. Pochwaliłam w myślach jej talent organizacyjny i namówiłam do dołączenia do nas na sofie.

— W ogrodzie króluje piękna sceneria. Proponuję przeniesienie naszego babskiego wieczoru właśnie tam — powiedziała Leila, która wyraźnie miała już inny plan co do miejsca naszego spotkania. Inny i zdecydowanie bardziej klimatyczny. 

Przytaknęłam, uważając ten pomysł za naprawdę dobry. Słońce zmierzało już powoli ku zachodowi, co dawałoby cudowny klimat do niespiesznej rozmowy w kobiecym gronie. Tina i Ros na szczęście również nie miały nic przeciwko. Entuzjastycznie zgodziły się wyjść na zewnątrz, tak więc całą czwórką udałyśmy się do naszego ogrodu, który do tej pory był świadkiem wielu wydarzeń – ciężkich rozmów między dwoma przyjaciółkami; wspólnych ognisk z gitarą, a także tego jedynego, wyjątkowego, magicznego wieczoru, zorganizowanego przez Raeesa, podczas którego działka lśniła bardziej niż nocne niebo. Teraz w tej otulającej swym ciepłem scenerii, odbyć miał się babski wieczór, który rozmachem nie odstawał od wcześniej organizowanych tam spotkań. W gronie czterech niezwykle różniących się od siebie kobiet, nie mogło być nudno. Teren, który przywitał nas spokojem, gdy tylko wyszłyśmy z willi, już za kilka minut rozjaśnić miał się gwarem rozmów, śmiechów i stukaniem kieliszków w chmurze energetyzującego zapachu wina i perfum każdej z nas.

______________________________________________

Witajcie Różyczki! 
Co sądzicie o rozdziale?
Na randkę musimy widocznie jeszcze trochę poczekać, ale za to mamy babski wieczór, który będzie niemniej ciekawy 🤩 Wyczekujcie kolejnych rozdziałów, bo z okazji Halloween, Zaduszek i Andrzejek szykujemy dla Was coś przepełnionego klimatem tych świąt 🥰
Rozdziały te pojawią się tradycyjnie z perspektywy Josie i Leili w Thirsty For Love: Real Feeling, a oczami Tanishy przeczytacie je w Thirsty For Lucky 💛 Miłego dnia/wieczoru 🌌

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top