Rozdział 1

Część 1
Jasne i ciemne strony przeszłości
~~

- Hej.

Cisza.

- Powinieneś przestać żyć przeszłością, Charly - westchnęłam, kładąc dłoń na ramieniu chłopaka. Charles zawsze był ponury i smutny, ale w tym momencie chciałam zrobić coś, żeby nie zmarnował siebie i swoich ambicji. - Ciesz się życiem, póki dane jest ci żyć. 

Chłopak niemrawo podniósł głowę. Uśmiechnęłam się do niego, jakby to była najcenniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek mogę mu dać.

Mimo wszystko, mogłam się spodziewać tego, że ujrzę go w takim stanie. W oczach nie dostrzegłam tej dawnej iskry szczęścia i spełnienia - na jej miejsce pojawiły się wory, które świadczyły o braku snu. Miał potargane włosy, chociaż wcześniej nie wyszedłby z domu, gdyby ich dokładnie nie rozczesał. Jeszcze kilka dni temu nie przeszłoby mi nawet przez myśl, żeby go takim ujrzeć, a jednak - to się dzieje. W tej chwili. 

- Zawiodłem cię, prawda? - zapytał, jakby to nie była najoczywistsza rzecz na świecie. 

Widząc, jak przestaję się uśmiechać, chłopak westchnął cicho.

- Przykro mi, Mer. Wiesz, że chciałem dobrze... Zawsze chciałem dobrze, ale jak zwykle wyszło źle. - Spuścił wzrok na ziemię, a ja przygryzłam wargę. Co mogę zrobić? Charles schrzanił, nie pierwszy już raz. 

- Zależało mi na tym - szepnęłam. - Ale... to już nie ważne, Charly. Teraz ważny jesteś ty. - Dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową i lekko się uśmiechnęłam. 

Chłopak spojrzał na mnie z lekkim zdezorientowaniem. 

- No co? Trzeba cię przywrócić do porządku - nikt nie może się dowiedzieć, że to ty zabiłeś swoich starszych. Chyba, że chcesz przesiedzieć resztę nastoletnich lat w poprawczaku.

Charles wreszcie się uśmiechnął.

- Nie wierzę, że po tym wszystkim nadal jesteś przy mnie. 

Odwzajemniłam gest.

- Masz rację, już dawno powinnam cię zostawić w tym gnoju, ale jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi od dobrych kilku lat. Uczono mnie, że przyjaciół nie zostawia się w potrzebie. - Pomogłam chłopakowi wstać z ławki. - No, niedługo zaczną się lekcje. Powinniśmy czym prędzej lecieć do szkoły. 

Charly spojrzał mi głęboko w oczy i złapał za rękę. Natychmiast poczułam, jak robi mi się gorąco, pomimo tego, iż był środek jesieni. 

- Kogo obchodzą lekcje... - mruknął, przybliżając się jeszcze bliżej. 

W wieku czternastu lat stałam w środku parku w ramionach mordercy, podczas gdy moi rodzice byli superbohaterami. Powinnam?

Po chwili poczułam jego zimne wargi na moich. Przez całe ciało przeszedł mnie dreszcz.

Powinnam.

Tego samego dnia Charles Greenheart nieoczekiwanie zaginął.

20.10.2009r. 

Najgorszy i najwspanialszy dzień w moim krótkim życiu. 

~~~

Dzień dobry ;D
Tak oto prezentuje się 1 rozdział. Podoba wam się? Wiem, że jest krótki. Szczerze mówiąc, większość rozdziałów będzie tak wyglądać. Mam sporo do przekazania, ale mam nadzieję, że przeczytacie całą notkę. 

Po pierwsze - przepraszam wszystkich herosków za prolog. Sama zorientowałam się dopiero kilka dni po opublikowaniu, że do czegoś to jest podobne. Dobrze, że Meredith nie miała w pokoju niebieskiego tortu urodzinowego, bo byście mnie oskarżyli o plagiat, a to przecież takie niewinne, malutkie... No wiecie, o co mi chodzi. Dzieciak koło 12 lat wchodzi oknem do pokoju i opowiada o swoim diabolicznym planie. Tego nie da się samemu wymyślić! Ale już nie będę kombinować, bo tak jest w miarę okej. 

Po drugie - tak, jak widzicie, cała historia będzie podzielona na dwie części. Początkowo druga część miała być jedyną, a wątki w pierwszej wyjaśnione pomiędzy wierszami, ale zdecydowałam, że tak będzie najlepiej. Pierwsza część będzie krótka, ale wiele Wam wyjaśni. W drugiej zacznie się sporo dziać. 

Po trzecie - chwilowo nie sugerujcie się prologiem, wieści z niego będą Wam przydatne dopiero w drugiej części. Teraz Meredith jest 14-letnią, wesołą i dobrą dziewczynką, okej? W połowie pierwszej części zacznie się psuć, ale przecież nie będę spoilerować. Zobaczycie, jak to się potoczy i układanka sama się ułoży (ale rymy). ;DD

Po czwarte - będę to pisać wtedy, kiedy będę miała ochotę, wenę i czas, więc nie pytajcie mnie, kiedy rozdział, bo zmuszać do pisania się nie będę - zwłaszcza tutaj, bo to opowiadanie będzie a) dosyć skomplikowane i b) bardzo emocjonalne. Możliwe, że pojawią się 3 rozdziały dziennie, a może być i tak, że rozdział pojawi się po miesiącu, więc za bardzo się nie nastawiajcie ;d

Jeśli doczytałeś/aś do końca, to gratuluję i dziękuję za uwagę (mam wrażenie, że notka pod rozdziałem jest od niego dłuższa... ee tam xD). Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia ;DD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top