¤ Cause this love is only getting stronger ¤
- Louis! - krzyknął Harry - Co to ma być? - wskazał na pizzę.
-Pizza, a co? - zaśmiałem się.
-Mówiłeś, że zamawiasz sushi - naburmuszył się - a zamawiasz pizzę - Harry zawsze za sushi mógł zabić.
-Kotku, weź pod uwagę, że sushi jedliśmy przedwczoraj, wczoraj i dzisiaj rano - próbowałem go przytulić, ale wyrywał się spod mojego uścisku.
Zrezygnowany puściłem go i z westchnięciem ruszyłem do naszej sypialni. Włączyłem telewizor i gdy już wyszukałem jakiś denny mecz rugby, usłyszałem hałasy dobiegające z kuchni.
Widok który zobaczyłem nie był dla mnie przyjemny. Dla mnie, pizzomaniaka. Harry bowiem wywalał całą pizzę do kosza.
-Harry! - wrzasnąłem na bruneta - Co ty do cholery robisz?
-Powiedziałeś, że nie będzie sushi - odparł - to nie będzie też pizzy.
-Harold, do kurwy nędzy - westchnąłem i przetarłem sobie twarz ręką - Wiesz, że to też kosztuje?
- Taaa - odparł
W tym momencie poczułem wypełniającą mnie nienawiść. Zrozumiałem, że nonstop żeruje na moich pieniądzach. Wyrzuca jedzenie, które też kosztuje. Oczekuje tylko tego, co chce. Doskoczyłem do niego, i ... wszystko działo się za szybko...
Odgłos uderzenia rozbiegający się po całym pomieszczeniu. Łzy zbierające się w jego oczach. Jego ręka głaszcząca jego zaczerwieniony policzek.
- Harry - powiedziałem, gdy dotarło do mnie co zrobiłem - Ja n-nie chciałem.
Nie odpowiedział. Wybiegł z mieszkania. Nie przejmując się, że był w zwykłym dresie i podkoszulku. Wiedziałem, że nie ma sensu wybiegać za nim.
Jak Harry ucieka, to znaczy że potrzebuje momentu na osobności.
Szkaluję się za popełniony czyn. Nigdy nie chciałem podnosić ręki na Harryego.
Czekałem na niego do około północy. Potem usłyszałem ciche pukanie do drzwi. W jego pośpiechu nie wziął kluczy. Otworzyłem drzwi. Niespodziewanie wpadł mi w ramiona.
- Przepraszam - wydusił, kiedy z jego oczu leciały łzy - Wiem, że nie powinienem się tak zachowywać.
Harry taki już był. Kiedy nawet ktoś zawinił bardziej od niego, to i tak przepraszał. Miał serce ze złota.
- Ja też przepraszam - powiedziałem bardziej go obejmując - Nie chciałem cię uderzyć. Wybaczysz mi?
- Tak - wyszeptał i pocałował mnie. Powoli. Bez pośpiechu i bardzo delikatnie.
Gdy potem wspólnie poszliśmy się położyć przyszło mi tylko jedno na myśl.
-Harry, czemu mi wybaczyłeś? - zapytałem się go cicho.
-Bo ta miłość staje się tylko silniejsza - odparł, a po chwili było słychać jego miarowe pochrapywania.
PRZYPOMNIENIE:
Normalna czcionka - teraźniejszość
Kursywa - przeszłość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top