4.
Następnego dnia rano Agust z Gangjae pojechali pod szkołe w której byli uwięzieni chłopcy. Zobaczyli ile zombie jest już na boisku.
- Shibal co to jest..?? - spytał Gangjae.
- Nie wiem chyba jakieś zombie... W razie co celuj w głowy... - powiedział Agust. Wysiedli z samochodu cicho.
Zaczęli iść w stronę wejścia do szkoły. Agust pokazał swojemu chłopakowi, by byli bardzo cicho, kładąc palec na swoich ustach. Szli jak najciszej widząc, że gdy ich nie słychać, potwory nie reagują. Na szczęście przeszli do wejścia bez problemu, w środku odetchnęli. Zaczęli iść dalej. Niestety Agust nie zauważył na podłodze, że ze śmietniczka wypadł papierek. Nadepnął na niego. Zamknął oczy chwile załamany sobą.
- Shibal... - szepnął cicho Agust.
Po chwili usłyszeli czyjś bieg i dziwne dźwięki. Agust złapał szybko za rękę chłopaka i pociągnął go za sobie w stronę sali.
Dosc szybko dotarli do sali gdy byli blisko Agust krzyknął na korytarzu.
- Yoongi!! Otwórzcie drzwi!!!
Chłopcy w sali od razu zaczęli odgradzać drzwi i otworzyli. Agust z Gangjae wpadli w ostatniej chwili do sali przed zombie. Zamknęli szybko drzwi i znów zasunęli.
Yoongi przytulił się od razu do brata a ten wtulił go w siebie mocno.
- Tak się o Ciebie bałem Aguś...
- Ja o Ciebie też... O Ciebie i Gangjae... Jiwoo i Pildo.... Zostali ugryzieni...
- Przykro mi...U nas Hoseok został ugryziony...
- Wiem... Widziałem jego ciało na korytarzu... Tak mi przykro braciszku...
- Jak teraz stąd wyjdziemy...? - spytał nieśmiało Jimin.
- Musimy przeczekać aż sie rozejdą. Wtedy bardzo, ale to bardzo cicho przejść. Nie może być żadnego szelestu ani nic... Zauważyłem, że reagują bardzo na dźwięk, a widzą dopiero z bliska...
- Uważajcie na papierki na wszystko. - powiedział Gangjae.
- Właśnie... Ja nie zauważyłem, że ze śmietniczka wypadł papierek po jakimś cukierku i na niego nadepnąłem... Usłyszeli to i zaczęli nas gonić...
- Ale na boisku przeszliśmy bez problemu a były nie daleko.
- Dobrze przeczekamy. - powiedział Yoon. - Chcecie coś zjeść? Mamy tu jedzenie a domyślam się, że nic nie jedliscie przed wyjściem.
- Dobrze się domyślasz.. - powiedział Gangjae. - I ja z chęcią, znasz mnie ja jedzonka nie odmówie. - zaśmiał się cicho, a reszta razem z nim.
- No tak wiem. - zaśmiał się Yoon. - to co byś chciał? Tosty mogą być?
- Taak mogą być.
- To od razu wszystkim zrobię. - wyjął wszystko i zaczął robić dla wszystkich jedzenie.
Jimin zaczął mu pomagać.
- Mam złe przeczucia... Że jak będziemy uciekać to ktoś jeszcze z nas zginie... Nie chce tak myśleć ale boję się tego... - powiedział cicho Jimin, ze łzami w oczach.
- Jimin ja też się tego boje... Boje sie o Ciebie... O brata i Gangjae... No o chłopaków też oczywiscie... O wszystkich tutaj się boje, ale nie możemy myśleć źle kochanie... - przytulił go mocno. - Wszystko będzie dobrze... Zobaczysz... Chodź byśmy mieli zostać ostatnimi zdrowymi w kraju... Damy radę... - pocałował go w czółko.
- Dopóki jesteś Ty i tak jestem spokojny... I... Muszę Ci coś powiedzieć... Robiliśmy to już nie raz... Nie zabezpieczalismy się i... - nie dokończył.
- Jesteś w ciąży..? - powiedział i uśmiechnął się patrząc na niego. Jimin kiwnął głową na tak. A Yoon uśmiechnął się mocniej. Podniósł chłopaka i obkręcił się z nim, ze szczęścia.
- Tak bardzo się cieszę kochanie, a jednocześnie nie mogę w to uwierzyć że będę tatą, ale bardzo się cieszę. - uśmiecha się mocno.
Podszedł do nich Agust.
- A co tu się dzieje? - uśmiechnął się.
- Będę tatą braciszku. Jimin jest w ciąży. - powiedział szczęśliwy Yoongi.
- Ooo no to gratuluje Wam chłopcy. To teraz Jimin musisz bardzo na siebie uważać zwłaszcza w tej sytuacji.
- Wiem, no i wiem, że nie powinienem się stresować, ale w tej sytuacji nie umiem.
- W pełni Cię rozumiem Jimin, ale musisz się postarać, będziemy Cię chronić szczególnie. - powiedział Agust.
- Nie trzeba szczególnie, wszyscy tutaj są ważni.
- Oczywiście, że wszyscy są ważni Jim. Ale jak przez stres stracisz dziecko załamiesz się bardziej. A żaden z nas tego nie chce. - powiedział Yoon.
- Dobrze będę się trzymał szczególnie blisko Was.
- I tyle na początek wystarczy. - powiedział Agust.
- Dokładnie zresztą mamy teraz najlepszego policjanta w mieście. Z nim nam nic nie grozi. - dopowiedział Yoon.
Agust uśmiechnął się.
- Zrobię co w mojej mocy by Was ochronić. - powiedział Aguś.
Jimin przytulił się do Agusta.
- Dobrze, że z nami jesteś i Ty i Gangjae. Że nic Wam się nie stało po drodze. I oby już nikomu z nas się nic nie stało.
- Nie stanie się nic, nie myśl tak. - Agust wtulił w siebie chłopaka i przyciągnął też Yoona. A ten też od razu się wtulił mocno.
- Dobrze robimy te tosty bo w końcu nie zrobimy. - zaśmiał się Jimin bo chwili tulenia.
- Racja zapomniałem o nich. - zaśmiał się Yoon i zajął się znów tostami.
Po chwili tosty dla wszystkich były gotowe każdy się nimi najadł na szczęście.
Po jedzeniu odpoczęli wszyscy.
Agust po chwili wstał podszedł do okna sali zbadać sytuacje.
- I co? - spytał Gangjae.
- Trochę ich mniej, ale dalej stoją... - pomyślał chwile. - Macie coś czym mogę rzucić co zrobi lekki hałas?
- Widelec? Może być? - spytał Jin.
- Może być. Nawet lepiej nie zrobi za dużego hałasu. Dobra plan taki. Otworze cicho okno i rzucę jak najdalej widelcem powinni wtedy pobiec za hałasem wtedy wszyscy muszą być gotowi do ucieczki. Bez większego hałasu jasne? Schody są po dwóch stronach. Rzucę w prawo. Więc wszyscy biegną w lewo.
Wszyscy mu przytaknęli.
Agust wziął widelec narazie go kieszeni. Razem z Namjoonem odsunęli ławkę, która trzymała drzwi. Wszyscy przygotowali się do ucieczki. Wszyscy też wzięli coś czym mogli by uderzyć w razie co zombie. Noże kuchenne, inne widelce i inne takie.
Agust otworzył najciszej jak umiał okno. Rzucił widelcem najdalej jak umiał a zombie rzuciło sie za hałasem. Widelec spadł aż na pół piętro, więc i te zombie, które było na dolnym piętrze pobiegło w stronę hałasu. Wtedy wszyscy zebrali się wyszli z klasy cicho i pobiegli do schodów cicho, Agust też. W miarę szybko, ale jak najciszej schodzili po schodach. Udało im się dojść do wyjścia bo było to tylko pierwsze piętro. Wyszli na zewnątrz. Zaczęli biec do samochodu. Ale w pewnym momencie Jin potknął się i upadł robiąc przy tym hałas dla zombie.
- Jinuś... - odwrócił się Namjoon podbiegł do niego.
Jin upadł tak niefortunnie, że złamał nogę.
- Nam... Uciekaj... Ja nie dam rady... Biegną tu.. Proszę idź z nimi...
- Nie Jin nie zostawie Cie tu.. - próbuje go podnieść.
- Namjoon..Jin..szybko nie ma czasu... - Powiedział Yoon przy samochodzie Agusta.
Namjoon wziął Jina na ręce. Ale przez bolącą nogę Jin krzyknął przez zęby, przywołując tym więcej zombiaków.
Gdy Namjoon biegł nagle stado zombie rzuciło się na nich obu.
- Niee..!! - krzyknął Jungkook. Chciał po nich pobiec ale Tae zatrzymał go.
- Jungkook nie..juz za późno...- powiedział ze łzami w oczach.
Było słychać ich krzyki bólu.
- U..uciekajcie..!! - krzykęli równo Jin i Namjoon.
- Z..zyskacie.. Na czasie... - Powiedział Namjoon resztkami sił z bólu i powoli zmieniając się.
Agust wpakował ich do samochodu, Jimin musiał siedzieć Yoongiemu na kolanach, ale nie przeszkadzało im to. Popłakali się wszyscy w samochodzie. Odjechali daleko od szkoły.
***
Biedni Namjoon i Jin...
Szkoda ich...
Mam nadzieję, że mimo wszystko podobał się rozdział.
Kocham Was kochani ❤💜
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top