• s i x t e e n •
Hoseok i jego życie towarzyskie ograniczało się do odwiedzania Seokjina od czasu do czasu, aż w końcu ich widywanie się kwalifikowało się do „raz na jakiś czas". Seokjin, zajęty intensywnymi przygotowaniami do ślubu, zapominał o innych rzeczach, aż w końcu jego rodzice zadzwonili do niego, a mężczyzna usłyszawszy ich słowa, zbladł.
— A co u Hoseoka? — Powiedziała jego matka, a Seokjin prawie zakrztusił się pitą herbatą, którą dopijał w samochodzie w drodze do salonu, by razem z narzeczonym przymierzyć garnitury po poprawkach, gdy ten jego okazał się zbyt wąski w ramionach, a ten dla Namjoona uszyto w złym kolorze. — Wspominałeś ostatnio, że on i Donghyuk, wiesz, spodziewają się dziecka. Mam nadzieję, że dobrze się czuje. On zawsze był taki drobniutki...
Po niespełna dwóch kolejnych minutach rozmowy, zakończył połączenie. Spojrzał na wyświetlacz komórki, a widząc na nim powiadomienie o wiadomości, papierowy kubek z herbatą upadł mu na kolana. Na szczęście kubek był przykryty wieczkiem, ze środka którego wystawała słomka. Nawet gdyby się zalał, w innych okolicznościach może by się przejął, lecz teraz nie było na to czasu.
— Namjoon — zwrócił się do narzeczonego — zawracaj. Jedź pod blok Hoseoka. Przymiarki przełożę na jutro.
Hoseokie
Hyung, wyrzucili mnie z domu. Pomóż, proszę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top