Rozdział 6
Z racji szukania Boga Kłamstw zostałam przeniesiona do Stark Tower.Zostałam ulokowania w jednym z jego pięter. Mimo czasu spędzonego w laboratorium z Brucem i Tonym nasze poszukiwania Lokiego nie przyniosły skutków. Do tego Fury przychodzi co chwile na inspekcję co nie poprawia nam humoru ani też pracy.
Pomocy w laboratorium była dla mnie nic innym jak wykorzystaniem czasu by nie myśleć o zbędnych rzeczach tylko zająć swe myśli czymś zupełnie innym.
Na treningach radziłam sobie nawet dobrze.Najgorzej było z Natasha i Clintem po ucieczce Jelonka. Dawali mi taki wycisk ,że nie miałam siły na nic innego.
Dziś wypadło mi iż trenowałam z Rogersem. Dalej mi nie przeszła złość na niego , ale powoli ustępowała.Działał na mnie jakoś dziwnie.Nie potrafiłam odczytać tego uczucia.
Prowadziliśmy normalny sparing, Bez mocy.
On atakował , ja blokowałam i kontratakowałam . Prowadziliśmy go w ciszy , aż musiał przerwać tą cudowne odgłosy walki.
-Nie lubisz mnie- powiedział Steve i atakował w jednym momencie
-Czemu tak sądzisz ?
-Od początku nie żywisz do mnie sympatii.
-Może. Ale to było na początku -powiedziałam lekko uśmiechając się do niego
Wykorzystałam chwilę nieuwagi by zwalić z nóg pierwszego z avengersów. Udało mi się to z powodzeniem.Dominował nad nim.
-Wykorzystuj każdą chwile nieuwagi przeciwnika-zacytowałam słowa Rogersa , które mi przekazał na jednym z pierwszych treningów ,po czym uśmiechnęłam się zadziornie do niego.
Chyba zaczynam go lubić. Przestaje go nienawidzić.właściwie nie wiem dlaczego nienawidziłam go tak bardzo. Może to że względu , że ściągnął mnie tu wbrew własnej woli ? Nie dał mi wyboru atakując mnie przy bracie.
Ja wykorzystałam chwilę nieuwagi lecz i on nie był mi dłużny. Z zadumy wyrwał mnie ból pleców spowodowany tym , że teraz on dominował nade mną.
Dominował patrząc się na mnie dziwnym wzrokiem. Wzrokiem , którym zignorowałam w tamtym momencie.
Reszta treningu minęła bardzo szybko.
Powróciłam do Stark Tower sama. Po drodze cały czas myślałam o rodzinie. O zaufanym agencie , który przekazał moją decyzję im. Mimo pobytu tutaj nie porzuciłam myśli o mojej rodzinie. Od dawna miałam w głowie jeden plan. Odwiedzić ich pomimo zakazu dyrektora , ale od czego miałam Tonego Starka. Osobę , która nigdy nie przejmuje się zasadami , a szczególnie tych wymyślonych przez Fury'ego.
Jedynie co mi pozostało to poszukać osobę bez , której mój plan się nie powiedzie. Moje poszukiwania nie trwały długo. Znalazłam go w jednym z laboratorium. Weszłam jak to ja miałam w zwyczaju i jak mnie Tony nauczył. Twierdził , że pukanie go rozprasza więc ruszyłam bez pukania.
-Tony ...- przerwałam ponieważ zwróciłam uwagę iż Stark nie był sam w pomieszczeniu.
Był z blond włosa kobietą , którą całował , ale moja obecność przerwała im tą romantyczną chwilę.
Zażenowana i czerwona na twarzy , wychodząc powiedziałam tylko :
-Przepraszam , przyjdę później
Już chwytałam za drzwi by wyjść , ale usłyszałam wołanie Iron Mana
-Clark ! Czekaj !
Odwróciłam się i przyjrzałam się prze chwilę dokładniej kobiecie.
Była ona atrakcyjną, blond włosom , młodą kobietą o niebieskich oczach kobietą.
Podchodząc do mnie wystawiła rękę i geście przywitania i uśmiechając się lekko powiedziała :
- Jestem Virginia Potts , ale mów mi Pepper. Zarządzam firmą Stark Tower. Tak w 12 % , może 15 %/ Te 3 % to wkład prywatny. Innymi słowy jestem narzeczoną Tonego.-powiedziała
-Nina Clark.Nowa w grupie Avengers. Mam sprawę do Tonego , ale może poczekać chwilę
Chciałam już wyjść , ale zostałam znowu zatrzymana, ale przez Peper.
-Hej!Nina czekaj! Jak masz sprawę do Tonego to nie ma problemu ja i tak wychodzę.
Przez tą chwilę zdążyłam polubić ta kobietę. Pożegnałam ją i poczekałam aż wyjdzie. Gdy opuściła pomieszczenie od razu zaczęłam :
-Jesteś jedyną osobą do , której mogłam przyjść z tą sprawą.Mimo iż znam Cię krótko wiem , że nie lubisz przestrzegać zasad narzucanych Tobie. Wiem też , że nie odmówisz pomocy twojej przyjaciółki w potrzebie- dodałam z uśmiechem.
-Oczywiście , że pomogę , ale Clark mówże do rzeczy !
-Szanowny Dyrektor wybrał ''zaufanego'' agenta do przedstawienia mojej decyzji rodzinie. Nie zależnie od tego czy ten agent tam dotarł i oznajmił im w jaki kolwiek sposób moją decyzję chcę do nich pojechać , ale jak mówiłam szanowny dyrektor zakazał mi tego , ale zasady są od tego by je łamać prawda ? - dodałam z chytrym uśmiechem.
Czekałam na pozytywną odpowiedź Starka.
-Więc na co czekasz Clark! Pakuj się na wycieczkę twojego życia ! Jedziemy odwiedzić twoje stare śmieci ! Pozostało nam tylko niestety powiadomić Kapitana Ważniaka- dodał
-Co?! Jak to ? Steve ma jechać z nami ? Przecież on nas od razu wyda Fury !
-Przecież musisz jakoś upozorować wyjazd jako misję . I nie denerwuj się tak bo Ci żyłka pęknie Clark- dodał
-Niech Ci Będzie Stark , ale jak nas wyda to wina spada na Ciebie !
-Masz to jak w banku złociutka , więc nie marudź tylko powiadom kogo trzeba i idź się przygotować. Przyjdź tu przygotowana za 3 godziny.
-Jasne blaszaku ! A i Stark !- powiedziałam prawie wychodząc
-Co jest ? Przypomniało Ci się coś ?
-Dziękuję! - krzyknęłam wychodząc
Przygotowując się cały czas myślałam o spotkaniu.Jak zareagują na mój widok . Postanowiłam już tyle nie myśleć tylko powiedzieć w myślach :Tato , Barry przygotujcie się. Nadchodzę.
Poproszę o komentowanie .To naprawdę nic wielkiego , a daje powód do pisania
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top