Rozdział 3
Ze spuszczoną głową i ze słuchawkami w uszach przechadzała się wieczorem po opustoszałym parku pełnym różnorodnych drzew. Nie zwracała uwagi na otoczenie, spojrzała przed siebie. Kątem oka ujrzała pudło z napisem „Do oddania" podeszła do niego zaciekawiona i ujrzała piękne, niebieskie, kocie oczka. Wyciągnęła ręce i wzięła kotka na ręce, włożyła go pod kurtkę i pobiegła do domu...
Wbiegła szybko do mieszkania, zamknęła drzwi i postawiła kotka na ziemi. Ściągnęła trampki oraz kurtkę wieszając go na haczyku, rozejrzała się poszukując śnieżnobiałej kuleczki. Uśmiechnęła się lekko widząc jak kotka leży na czarnej, skurzanej kanapie i smacznie sobie śpi, westchnęła i pomaszerowała do kuchni, wzięła niewielką, niebieską miseczkę, a następnie wlała do niej wody, położyła miskę na ziemi i poczłapała do swojego pokoju zamykając się w nim. Opadła bezwładnie na łóżko i włączyła laptopa znajdujący się na materacu. Odpaliła film i tak zleciał jej cały wieczór.
Następnego dnia wstała dosyć wcześnie, spojrzała na zegarek, który wskazywał dopiero dziewiątą czterdzieści. Przeciągnęła się i podeszła do szafy, wyjęła z niej czarne leginsy i szarą bluzę z kapturem. Zeszła na dół i od razu poszła zobaczyć co u kociaka, pokręciła głową widząc jak kicia niezdarnie próbuje wejść na fotel. Wzięła ją na ręce i popatrzyła jej w oczy.
-I co ja mam z tobą zrobić?- Zapytała się, wiedząc, że kotek nie odpowie.-Nie możesz tutaj zostać...-Powiedziała kierując wzrok na mały kominek. Westchnęła i wzięła pieniądze ze szklanego stolika. Spojrzała na kotkę, która powędrowała za nią do wyjścia.
-Poczekaj tutaj, dobrze? Za chwilę przyjdę, muszę zrobić zakupy i kupić ci karmę...-Powiedziała i pogłaskała zwierzaka po małej główce. Wyszła z domu i pobiegła do sklepu. Zakupiła karmę dla kota i jedzenie dla siebie, a następnie spokojnym krokiem poszła w stronę domu...
Nasypała karmy do miski i poszła do swojego pokoju, umyła się, przebrała w piżamę i położyła się na łóżku. Przewróciła się na bok i spojrzała w stronę okna. Za nim ujrzała piękny, świecący srebrnym blaskiem księżyc. Przymknęła oczy próbując zasnąć, to nie przyniosło żadnego skutku. Zmęczona wstała i poszła do toalety, wyciągnęła apteczkę i zaczęła przeszukiwać niewielkie, białe pudełeczko w poszukiwaniu leku nasennego, niegdyś miała problemy ze snem, więc powinna gdzieś mieć resztki tabletek. Po kilkunastu minutach znalazła opakowanie z tabletkami, wyciągnęła jedną kapsułkę i połknęła popijając wodą z kranu (bida xD Dop-Autorka). Westchnęła i ponownie poczłapała do łóżka tym razem zasypiając po kilku minutach...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top