Rozdział 0 (Prolog)
Biały z pośród czarnych...
Inny niż wszystkie...
Niezwykły...
Samotny...
Smutny...
Kruki wzleciały, by rozłożyć skrzydła...
Nie rozłożył...
Znów zostaje sam...
Nawołuje, ale nikt nie leci w jego kierunku...
Wkrótce sam rozpościera białe jak śnieg skrzydła...
Upada...
Krzeczy ostatni raz...
Znów został sam, samotnie czekając na swój tragiczny koniec...
****************************************************************
Tak, więc to moja pierwsza książka, więc proszę o wyrozumiałość!
Jeżeli gdzieś pojawi się błąd ortograficzny lub interpunkcyjny proszę o powiadomieniu mnie o tym!
A i jeszcze jedno! Mam nadzieję, że prolog wam przypadł do gustu!
Dziękuje za przeczytanie prologu i życzę miłej lektury!
~Klopsik
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top