Rozdział 6

Patrzyłam teraz w te piękne, brązowe oczy , które uważnie przyglądały się moim. Przez dłuższą chwilę nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, co najwyrazniej bawiło mężczyznę, który chcąc przerwać niezręczną atmosferę przedstawił się.

-Cześć jestem Michael ,a ty? - zapytał uważnie mi się przyglądając

-Ja , ja jestem... Audrey miło mi Cię poznać . Przepraszam trochę się denerwuję na myśl o wywiadzie -odpowiedziałam zgodnie z prawdą

- Spokojnie , ja po prostu tak działam na kobiety - wyszczerzył się

-Nie wątpię - powiedziałam z nutką ironii w głosie

-Co nie wierzysz mi?

- Oczywiście , że wierzę jak król popu i jednocześnie najprzystojniejszy mężczyzna na tej planecie nie mógł by tak działać na kobiety - zaśmiałam się

- O widzę , że już się tak wywiadem nie przejmujesz - uśmiechnął się tak przecudownie , że czułam jak się roztapiam

Co ja robię? Skarciłam się w myślach , czy ja właśnie go podrywam?, a gdzie moja nieśmiałość i strach przed nowo poznaną osobą? Jeszcze przed chwilą nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego dzwięku , co z boku mogło wydawać się zabawne. Przyjechałam tu tylko w sprawach zawodowych tak to nazwijmy i nic więcej . Przecież to nawet całkiem zabawne ledwo tu przyjechałam , a już zachowuję się jak jakaś fanka , która nie może powstrzymać się od uroku tak wielkiej gwiazdy jaką jest Michael Jackson .

-Coś się stało? - zapytał

-Nie , nie tylko się zamyśliłam

-Ciągle myślisz o mnie co?- popatrzyłam na niego jak na debila

-Tak ciągle myślę o tym , jaki jesteś cudowny , jak twoje cudne, czekoladowe oczy wpatrują się w moje , czuję się jakbyś znał mnie od zawsze - odpowiedziałam udając głos księżniczki Disneya

Już miał coś odpowiedzieć , gdy nagle podeszła do nas Courtney wraz z menadżerem Jacksona , który oznajmił , że wszystko jest już gotowe na przeprowadzenie wywiadu. Nie ukrywam , że trochę się z tego ucieszyłam, przynajmniej na chwilę będę mogła w spokoju zająć się tym co tak naprawdę kocham ,czyli robieniem zdjęć. Fotografia sprawia, że chociaż na chwilę zapominam o otaczającej mnie szarej rzeczywistości , z jaką niestety przychodzi mi się na co dzień zmierzyć. Mimo , że w tym miejscu raczej trudno o smutek i przygnębienie , bo nie ukrywam Neverland to najbardziej kolorowe i przepełnione radością i miłością miejsce to czasem jednak emocje dają za wygraną i nawet w takim miejscu człowiek , jest w stanie sobie przypomnieć i powspominać smutne chwile z jego życia. Ale może to i dobrze? w końcu spacerując tymi uliczkami można oczyścić swój umysł i pozbyć się problemów jakie siedzą człowiekowi w głowie. Może to jest sekretem tego miejsca , pozbywamy się problemów i zmartwień jakie nam siedzą w głowie tu na miejscu , przez co możemy w całości oddać się temu miejscu , zapominając o wszystkim złym co nas spotkało. Pozbywając się całego żalu z serca , zostawiamy puste miejsce , w którym możemy przechować miłość,dobroć , szczerość oraz radość , którą tutaj na miejscu nabywamy. Chodząc i rozmyślając nawet nie zauważyłam kiedy zrobiłam tak dużo ciekawych ujęć , myślę że nawet połowa z nich spodoba się Courtney , a ona jest przecież strasznie wymagająca. Spojrzałam na zegarek , który pokazywał 12:30 , nawet nie wiem kiedy czas mi tak szybko upłynął, jedyne co mnie martwiło to fakt , że Courtney mówiła , że wywiad potrwa nie dłużej niż godzinę , więc co tak długo jej to schodzi? Pewnie co chwila jej coś nie pasuje , coś zmienia i poprawia cała ona w końcu jest perfekcjonistką , a z takimi trudno wytrzymać - zaśmiałam się sama do siebie. Skoro Courtney się jeszcze nie odezwała ,stwierdziłam , że siądę gdzieś i przeglądnę zdjęcia , w razie gdy któreś byłoby rozmazane , mogłabym od razu je poprawić robiąc nowe. Znalazłam wolną ławkę, lecz zanim na niej usiadłam postanowiłam zrobić ostatnie zdjęcie , widok jak i miejsce same się o to prosiły. Gdy zrobiłam zdjęcie usiadłam zadowolona na ławce , podziwiając efekt mojej pracy.

Świetne , Courtney na pewno się spodoba- Powiedziałam sama do siebie

-Wiesz , że mówienie samej do siebie jest oznaką choroby psychicznej?- słysząc głos za sobą podskoczyłam , łapiąc w ostatniej chwili aparat , który prawie upadł na ziemię.

-Michael , a co ty tu robisz?- zapytałam mężczyzny , jeszcze ledwo zaskoczona cała sytuacją

- Tak się składa , że mieszkam

- Ha ha ha bardzo śmieszne

-Zanim nam tak brutalnie przerwano , chciałem powiedzieć , że świetnie naśladujesz głos księżniczek disneya

-Wrodzony talent - odpowiedziałam zgarniając przy tym włosy do tyłu , próbując naśladować te wszystkie dziewczyny w filmach

-Co tam masz ? - zapytał wskazując na urządzenie, które trzymałam w rękach

-aparat , urządzenie , którym robi się zdjęcia - oboje wybuchnęliśmy śmiechem

- wiem co to aparat

-nie wydaje mi się-szturchnął mnie w ramię, na co ja się tylko zaśmiałam

- robią mi takim aparatem dużo zdjęć mogę ci pokazać

- obejdzie się

- daj spokój wiem, że tego chcesz

-ty tak zawsze do dziewczyn ?

-tylko do tych co mi się podobają - zarumieniłam się

-widzisz tak boski Michael Jackson działa na kobiety - odpowiedział i przygryzł wargę ,próbując być przy ty seksowny

-na mnie to nie działa - skłamałam

-a te rumieńce to co?

- tak już mam to choroba

- przyznaj się po prostu , że lecisz na mnie i tyle - powiedział z zadowoleniem w głosie

- to , że jesteś Michael Jackson nie oznacza , że wszystkie na ciebie lecą

-a ta Twoja przyjaciółka Courtney tak? co chwile wpatrywała się we mnie tak jakby mnie chciała rozebrać wzrokiem

- Courtney ma narzeczonego , a poza tym za wysokie progi mój drogi

- Na szczęście to nie ona mi się podoba ,a osobą siedząca obok mnie

- Już wyznajesz mi miłość ? znamy się 10 min

- Już od prawie 3 godzin -poprawił mnie

- To może powinnam się już tu wprowadzić co ? - oboje się zaśmialiśmy

-Wolałbym najpierw , żebyś poznała moją rodzinę

-Małe kroczki rozumiem ? - zapytałam powstrzymując śmiech

-Wiesz nigdy nie wiadomo , równie dobrze możesz być morderczynią albo psychofanką , która marzy tylko o tym , aby zamknąć mnie w piwnicy i nigdy nie wypuszczać - szturchnęłam go w ramię

- Tak na prawdę to marzę tylko o jednym

- Zamieniam się w słuch

-Marzę o tym, aby zapstrykać cię na śmierć - krzyknęłam , i zaczęłam pstrykać Michael'owi zdjęcia lampą błyskową , na co on lekko oszołomiony wstał i zaczął mnie gonić

- Złapię cię słyszysz? Będziesz błagała o litość-krzyczał bez końca

Nie musiał długo czekać , ponieważ ja na obcasach biegać nie potrafię , co zresztą zauważył , gdy po jakiś pięciu minutach upadłam na ziemię.

- Jezu Audrey nic Ci nie jest? -usłyszałam

- Wszystko w porządku , tylko pomóż mi wstać - powiedziałam szybko tego żałując ponieważ przy próbie wstania i ustaniu na nogach zawyłam z bólu .

-Masz chyba skręconą kostkę - odparł mój towarzysz , chodz zaprowadzę cię do Stelli mojej gosposi na pewno coś poradzi i pomoże

***10 minut pózniej***

Dotarliśmy już na miejsce , Mike całą drogę niósł mnie na rękach , przez co byłam lekko speszona i zawstydzona , jednak wiedziałam , że o własnych siłach nie uda mi się pokonać takiej odległości. Michael całą drogę opowiadał mi o sobie , o swojej rodzinie , dzieciństwie , którego tak naprawdę nigdy nie zaznał i początkach kariery , przez co czułam , że łapię z nim pewnego rodzaju więz ,która była spowodowana podobnym doświadczeniem życiowym. Gdy weszliśmy do domu , nikogo nie było byłam lekko zdziwiona , ponieważ byłam przekonana że spotkamy Courtney ,którą jak widać wcięło .

-Gdzie Courtney? - spytałam zdezorientowana

-Wróciła do domu , nie mówiła Ci?

-Gdyby mi powiedziała , to bym zapewne o to teraz nie pytała

-Czyli wygląda na to , że chciała abyśmy się lepiej poznali - popatrzył na mnie dwuznacznie

-Nie to nie w jej stylu , napisała by mi chociaż SMS

- A co zle ci tu ze mną? - przygryzł wargę

-Ej ja tu serio mówię

-Ok, już się nie denerwuj zadzwonisz do niej jak tylko poradzimy co z tą twoją kostką - powiedział z troską w głosie , przez co od razu się uspokoiłam

-Odstawię cię tutaj i pójdę poszukać Stelli - powiedział usadawiając mnie na blacie kuchennym

- A co ja jakąś lalką jestem , że po skończonej zabawie odstawiasz mnie na półkę? - zapytałam z niezadowoleniem i złością w głosie

-Jeśli byłabyś lalką to zdecydowanie najpiękniejszą - powiedział i zniknął za drzwiami

Skąd on bierze te teksty? zapytałam się w myślach , jednak długo się nad tym nie zastanawiałam tylko chwyciłam za telefon , który znajdywał się w kieszeni mojej komórki i wykręciłam numer do Courtney, jednak po trzech sygnałach włączyła się poczta głosowa, zanim przyszedł Mike zdążyłam wykręcić jeszcze trzy razy , jednak za każdym razem witał mnie pogodny głos poczty głosowej.W końcu po chwili przyszedł Michael ze swoją gosposią Stellą , starszą kobietą , przypominającą moją babcię Lou , do której często jezdziłam na wakacje na wieś.Kobieta mimo, że była tylko gosposią , profesjonalnie zajęła się moją kostką która już była lekko spuchnięta i bardziej obolała.

-Dzwoniłaś do Courtney? - zapytał

-Tak jednak za każdym razem odzywała się poczta głosowa - odparłam ze smutkiem w głosie

-Nie martw się , pewnie sama nie mogła cię znalezć , więc wróciła sama do hotelu

-A skąd ty wiesz , że mieszkamy w hotelu ?

-Jack mi powiedział, mój menadżer pewnie Courtney mu powiedziała

-A wspominał Ci może , na jakiej ulicy znajduję się nasz hotel?

- Tego nie wspominał , a coś się stało ?

-Wiesz , za cały wyjazd odpowiadała ona , a ja jestem w tym mieście pierwszy raz i...- chciałam dokończyć , ale mi przerwano

-nie znasz adresu? - zapytał zaciekawiony i z tajemniczym uśmieszkiem na twarzy, którego nie ukrywam zaczęłam się bać

-tak jakoś wyszło , dla mnie te wszystkie ulice i budynki są takie same . Nigdy tu jeszcze nie byłam

- To świetnie!!!- wykrzyczał , na co ja już kompletnie nie wiedziałam jak zareagować

-Cieszysz się z nieszczęścia innych?-zapytałam wyrażnie zaskoczona jego reakcją

-Nawet nie wiesz jakie szczęście Cię spotkało - popatrzyłam na niego jak na wariata,potrzebującego natychmiastowej pomocy

-Chyba nie rozumiem

-A co tu rozumieć? Zostajesz ze mną w Neverland - powiedział uradowany, niczym dziecko, które dostało worek pełen cukierków na Halloween

-Co proszę?

-A masz jakiś lepszy pomysł?

-No wiesz, myślałam...

-Nawet nie chcę tego słyszeć , zostajesz i koniec - powiedział stanowczym głosem A co boisz się?

-No wiesz możesz być mordercą albo ... - nie dokończyłam , ponieważ oboje zaczęliśmy się śmiać

Reszta dnia minęła mi na rozmowach z Michaelem , z którym okazało się mamy bardzo wiele wspólnego , rozmawialiśmy o filmach, książkach , muzyce , czyli jak się możecie domyśleć dużo śpiewaliśmy , Mike grał na pianinie , a ja nie mogłam uwierzyć , że siedzę sobie teraz na podłodze w Neverlendze słuchając jak śpiewa , a ja z nim. Bo w końcu jakiego normalnego człowieka to spotyka? Jeszcze dwa dni temu nie wiedziałam , że będę miała okazję tu przyjechać, a dziś rozmawiam sobie z królem popu jakbyśmy się znali od lat, przynajmniej ja tak czułam. Gdy zaczęło robić się pózno , Mike zaprowadził mnie do mojej sypialni , która była ogromna. Na suficie znajdował się ogromny żyrandol , który oświetlał cały pokój , na środku pomieszczenia znajdowało się ogromne łóżko , od którego na sam widok chciało się udać do krainy snów. W pokoju znajdowały się również dwa fotele z którego można było obserwować piękno natury, jednak według mnie najciekawszą rzeczą w pomieszczeniu były ogromne, szklane drzwi dzięki którym można było wyjść od razu na zewnątrz.

-Podoba się?- usłyszałam za sobą

-Oczywiście , tu jest przepięknie - odpowiedziałam wciąż zachwycając się pomieszczeniem Ty urządziłeś?

-Tak

-Masz gust - powiedziałam i uśmiechnęłam się ciepło

-Dzięki - zrumienił się

-Czy ty się zarumieniłeś? - nie dowierzałam własnym oczom

-Ty tak na mnie działasz - przygryzł wargę

-W takim razie mamy remis - wyszczerzyłam się

-Na to wygląda , ale zobaczysz jeszcze wygram - puścił mi oczko

-Zobaczymy

- A bo zapomnę , tu masz świeżę ubrania oraz szczoteczkę i ręcznik , łazienka jest na prawo jakbyś czegoś potrzebowała moja sypialnia jest na dole np, gdybyś nie mogła zasnąć i chciała poszukać pocieszenia to wiesz gdzie mnie szukać - wyszczerzył się na co ja rzuciłam w niego poduszką

-Czekaj,czekaj to jest twoja koszula?-zapytałam patrząc na ubrania które mi dał

-Na moje szczęście nie mam żadnych kobiecych ubrań , a w tym będziesz wyglądać seksownie - przygryzł wargę na co ja się zarumieniłam

-Dobranoc Audrey

-Dobranoc Mike i dziękuję jestem ci bardzo wdzięczna

-Przyjemność po mojej stronie - powiedział i wyszedł z pokoju

Udałam się do łazienki ,gdzie wzięłam szybki prysznic i wykonałam wieczorną rutynę, następnie wróciłam do pokoju gdzie położyłam się do łóżka, ostatni raz spojrzałam na ekran mojej komórki licząc na wiadomość od Courtney, niestety nie było żadnych telefonów ani wiadomości. Ciekawe co ona robiła? pomyślałam , niestety nie dane było mi się zastanowić nad odpowiedzią,ponieważ szybko udałam się do krainy snów.

Hejka jak wam się ten rozdział podobał? Zaskoczeni takim obrotem sytuacji? Co sądzicie o Michaelu i jego zachowaniu wobec Audrey? A jak myślicie gdzie jest Courtney i dlaczego zostawiła naszą Audrey? (tak wiem dużo pytam xD) Jak zdążyliście zauważyć rozdziały są coraz dłuższe , pasuje wam to , czy wolicie krótsze?. Koniecznie dajcie znać w komentarzach , bo komentarze to ogromna motywacja do pisania . Do następnego i pozdrawiam<3

''Kocha się za nic. Nie istnieje żaden powód do miłości.''

-Paulo Coelho

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top