Rozdział 4

-Colin? -zapytałam w myślach, przecież nie miałam z nim kontaktu od naszego zerwania , po co miałby do mnie dzwonić? Mimo tak wielu pytań , które krążyły mi w tym momencie po głowie zdecydowałam się odebrać , jak zwykle w moim przypadku ciekawość zwyciężyła.

-Halo? - odezwałam się, jednak nie usłyszałam żadnej reakcji, już miałam zakończyć połączenie,gdy w słuchawce usłyszałam dobrze znany mi głos.

-Audrey? Jesteś tam?- powiedział mężczyzna

-Tak , tak jestem nie pomyliłeś przypadkiem numeru? -zapytałam rozmówcy lekko rozbawiona całą sytuacją

-Nie Audrey nie pomyliłem , chciałem po prostu usłyszeć twój głos i...

-Usłyszeć mój głos? niemal wrzasnęłam do słuchawki, a gdzie byłeś , gdy cię potrzebowałam , gdzie byłeś gdy moja matka umierała w szpitalu co? Colin ja wtedy potrzebowałam wsparcia , poczucia , że jest ze mną ktoś , że mogę na kimś polegać . Dobrze wiesz po śmierci mamy zaczęły się moje napady lękowe , że leżałam na oddziale dobry miesiąc , bo żadne tabletki na mnie nie działały , wizyty u psychologów też nic dobrego nie wniosły. Colin ja już sobie z tym  wszystkim nie dawałam rady , miałam myśli samobójcze. Gdyby nie Courtney i Rachel zapewne teraz bym z tobą nie rozmawiała - wypowiadając to wszystko czułam jak do oczu napływają mi łzy , wszystko mi się przypomniało, koszmar który zaczął się po śmierci mamy , godziny płaczu , ponad miesięczny pobyt w szpitalu to zdecydowanie wykończyło mnie psychicznie . Na dzisiaj zdecydowanie miałam dużo wrażeń pomyślałam i gdy mój palec pokrywał przycisk czerwonej słuchawki usłyszałam...

- Audrey zapraszam cię na mój ślub !

-Jak to? ślub...ale jak ? z kim?- to słowo nawet nie mogło przejść mi przez gardło

-Z Alison - odpowiedział mężczyzna

-Alison? kuzynka Rachel ?- jeszcze tego brakowało pomyślałam , nie zasługuje na niego , wiem i nie zapomnę tego co mi zrobił , ale ona potrafi wpakować ludzi w najgorsze rzeczy , o mało Rachel nie wylądowała w areszcie za zarzut niszczenia mienia , gdyby nie to , że narzeczony Courtney -Daniel, który jest prawnikiem zapewne wylądowała by w więzieniu.

-Audrey? Audrey chyba coś nam przerwa - odezwał się Colin w słuchawce , a ja stwierdziłam , że nie dam mu tej satysfakcji i dokończę tą rozmowę mimo,że sprawiała mi ona wiele bólu.

-Tak Colin jestem, coś nam musiało przerwać . Gratuluję wam , ślub to naprawdę wielka sprawa , ale cieszę się waszym szczęściem pogratuluj Alison-  powiedziałam i nawet byłam lekko zszokowana tym , że udało mi się to powiedzieć bez drżącego głosu i z pełnym opanowaniem.

- Tak właściwie to był pomysł Alison żeby Cię zaprosić , ja nie ukrywam obawiałem się tego , że będziesz wytykać mi wszystkie moje błędy, ale poczekaj zanim mi przerwiesz muszę Cię przeprosić , byłem debilem , nie mogę sobie tego darować , że Cię wtedy zostawiłem to był błąd , którego wiem , że nigdy nie naprawię , ale chcę prosić tylko o małą rzecz , mogłabyś ze mną porozmawiać po ceremonii? Goście pewnie już wtedy będą pijani , będę miał szansę się na chwile urwać i porozmawiać z Tobą , wiem , że przeprosiny przez telefon są nic nie warte , więc dlatego chcę to zrobić osobiście zgadzasz się?- po jego słowach miałam jednocześnie ochotę płakać , śmiać się i krzyczeć niczym totalna wariatka, jednak jedno wiedziałam na pewno muszę z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić, wtedy będę mogła zakończyć ten rozdział i zacząć nowy.

-To jak zgadzasz się?-

-Tak oczywiście , przyjdę na Twój ślub - próbowałam zabrzmieć najmilej jak potrafiłam

 -Ogromnie się ciesze , naprawdę kamień spadł mi z serca dziękuję i... Kochanie kończ już ,bo musimy wybrać kwiaty tak już kończę nie denerwuj się - odparł rozmówca

-To Alison mam rację ? - zapytałam

-Tak, posłuchaj Audrey liczę na to , że się zaprzyjaznicie , a my tak pomyślałem może uda nam się wznowić przyjazń? wiem , że teraz trochę wybiegam daleko w przyszłość , ale obiecaj mi chociaż , że to przemyślisz

-Przemyślę po naszej rozmowie , a co do Alison nie licz na to , że się z nią zaprzyjaznię sam wiesz co zrobiła Rachel - odparłam czując , że za chwile wykrzyczę mu do słuchawki jak bardzo jej nienawidzę 

-Z tego co mi wiadomo to Rachel jest druhną Alison- powiedział Colin

-Że co ? - teraz już czułam , że powoli wybucham

-Nie wiedziałaś?-zapytał

-A myślisz , że gdybym wiedziała to bym tak zareagowała ? - no i wybuchłam pomyślałam

- Skarbie kończ nie wiem , czy mam wybierać róże czy tulipany już chwila, a i jeszcze jedno pamiętaj , że możesz przyprowadzić osobę towarzyszącą - powiedział Colin

-Róże - rzuciłam i zakończyłam połączenie

              Ok czwarty rozdział już za mną teraz kolej na was , podzielcie się koniecznie wrażeniami w komentarzach, bo każdy rozdział do ogromny zastrzyk motywacji do działania. A teraz już się z wami żegnam i do następnego :)


                '' Zaufa­nia naj­częściej pragną właśnie ci, którzy naj­mniej na nie zasługują.''

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top