Rozdział 2
-Dojechałyśmy-oznajmiła przyjaciółka, spoglądając na mnie wyraznie zadowolona.
-Z czego się tak cieszysz? to tylko praca- zapytałam zdziwiona.
- Praca, dzięki której w przyszłości będę mogła założyć własny interes zapomniałaś?
-Nie ,oczywiście że nie jak mogłabym zapomnieć o naszym planie , na który wpadłyśmy w liceum tak dobrze pamiętam? -zapytałam powstrzymując śmiech lubiłam się z nią droczyć , a ona dobrze o tym wiedziała -Tak to było w liceum i nie śmiej mi się tu ,bo nie zostaniesz zaproszona na uroczyste otwarcie - odpowiedziała stanowczym głosem dziewczyna -Ja to raczej będę gościem specjalnym- teraz już się zaśmiałam na co dziewczyna odpowiedziała mi szczerym uśmiechem , co zrozumiałam jako potwierdzenie na moją odpowiedz -Dobra , koniec tego dobrego jeszcze chwila i nie będziemy miały po co tu przychodzić , bo Roger nas zwolni -Od kiedy to jesteście na ty?- zapytałam nie udając zdziwienia -Od kiedy nie ma go w pobliżu - odpowiedziała Rachel , a ja nie spodziewając się takiej odpowiedzi wybuchnęłam śmiechem - A ty przypadkiem nie masz dziś wolnego? - zapytałam przypominając sobie naszą ostatnią rozmowę , gdzie Rachel mówiła mi , że zamierza sobie zrobić wolne , żeby przygotować się na jakieś zajęcia aktorskie. Rachel studiuje aktorstwo, odkąd ją znam marzy , aby zostać aktorką . Otworzenie własnej kawiarni to jej drugie marzenie, stwierdziła , że gdy już osiągnie sukces w świecie aktorstwa otworzy kawiarnię, gdzie będą przychodzić do niej same sławy i dzięki czemu kawiarnia stanie się jedną z najbardziej popularnych w Ameryce. Bardzo jej kibicuje i podziwiam, że ma marzenia, ja przestałam marzyć , gdy jako tancerka nabawiłam się kontuzji kolana, dzięki czemu moja noga już nigdy nie wróci do pełnej sprawności , a moje marzenia o zostaniu światowej sławy choreografką i otworzeniu własnej szkoły legły w gruzach od tamtej pory już nie marzę, a jedynie zdaję się na los. - Napisała do mnie Tamara , że zajęcia są odwołane , więc postanowiłam zadzwonić do Rogera,że mogę przyjść dziś do pracy - odpowiedziała dziewczyna -W takim razie chodzmy , bo jest już pozno zabije nas obie - zaśmiałam się wychodząc z samochodu Gdy dotarłyśmy pod drzwi kawiarni usłyszałyśmy krzyki i dzwięk tłuczonego szkła - Myślisz , że to on wydziera się na pracowników ?- zapytałam wyobrażając sobie , że gdy przekroczymy próg kawiarni to samo może spotkać nas -Nie , to nie on nie odważył by się przy klientach, mogło by ich to spłoszyć, bo kto chciałby przebywać w miejscu gdzie panuje taka atmosfera - Masz rację- odpowiedziałam , a po chwili byłyśmy już w środku -No w końcu .Miło widzieć panie spóznialskie o której to się przychodzi co?- zapytał mężczyzna na co prawie nie zemdlałam z nerwów -Zaspałyśmy p. Roger , wczoraj do pózna przygotowywałyśmy sie na zajęcia i z tego wszystkiego zapomniałyśmy nastawić budzików. Jest nam strasznie głupio , ale mamy nadzieję , że pan zrozumie w końcu studia są najważniejsze prawda? - powiedziała Rachel na co czułam , że za chwilę nie wytrzymam i powiem mu całą prawdę , bo w końcu wczoraj nie przygotowywałyśmy się na żadne zajęcia , ale Rachel zauważając moją panikę niezauważalnie dla p. Rogera szturchnęła mnie w ramię , tak jak ja ją w samochodzie dając mi tym samym znak abym się uspokoiła i dała jej działać. Tak też zrobiłam. -P. Roger tylko przeszył nas wzrokiem spod swojego kapelusza, który swoją drogą chyba nigdy nie ściągał, dając nam do zrozumienia, że tym razem nam się udało , ale następnym razem gdy sytuacja się powtórzy będzie z nami o wiele gorzej. W co z jednej strony nie wierzyłam patrząc na moje prawie codzienne spóznienia, na które w moim przypadku jakoś nie szczególnie zwracał uwagę. Zaczęłam , więc prace, a tym samym swoją codzienną rutynę ciągle błądząc wzrokiem po zegarku wyczekując na godzinę 12 , czyli na moją przerwę , a ty samym na Courtney , która miała się zjawić w kawiarni , a co najważniejsze miała wyjaśnić mi sprawę z tajemniczym SMS , który rano od niej otrzymałam. -Obsłuż go -usłyszałam cichy głos przyjaciółki , przez który o mało nie poparzyłam sobie ręki kawą - Mówiłam Ci już nie zachodz mnie tak od tyłu- powiedziałam z wyrzutem w głosie I kogo mam obsłużyć? - Tego gościa jest jakiś dziwny -pokazała dyskretnie na mężczyznę , który często się rozglądał i wyglądał na zdenerwowanego
Podeszłam do niego chcąc odebrać zamówienie
-Witamy w kawiarni ''Melodie'' co podać?
-A co Pani może mi polecić?- zapytał mężczyzna na co ja się uśmiechnęłam. Ma Pani piękny uśmiech , nie często spotyka się ludzi z tak szczerym uśmiechem jak Pani - Dziękuję to bardzo miłe ,wracając do zamówienia to polecam ciasto marchewkowe dużo klientów je sobie zachwala - odpowiedziałam próbując nie zarumienić się przez komplement mężczyzny -W takim razie poproszę , akurat to moje ulubione - Lubi Pan ''Małego Księcia''? czy bez przyczyny na co dzień nosi Pan tą książkę- wydał się zaskoczony moim pytaniem , a ja się zaśmiałam spoglądając na książkę leżącą na stoliku
-Tak, uwielbiam to jedna z moich ulubionych książek , a wziąłem ją ze sobą to poczytania dzięki niej mogę dać myślą odpłynąć . W ten sposób odpoczywam , można nawet powiedzieć , że po części utożsamiam się z Małym Księciem- odpowiedział mężczyzna czekając na moją reakcję
-Naprawdę utożsamia się Pan z Małym Księciem? Ja zawsze , gdy byłam małą dziewczynką udawałam , że jestem Różą , marzyłam o takiej miłości jaką darzył Książę Róże. Według mnie to była prawdziwa miłość.- Przepraszam, chyba nie powinnam z Panem rozmawiać o tematach wykraczających poza moją pracę za chwilkę przyniosę panu ciasto
***
Ta dziewczyna ma w sobie coś magicznego , że chce się ją bliżej poznać - powiedziałem w myślach karcąc się za to . Co ja robię ? przecież uciekłem po to aby móc odpocząć od wszystkiego , a nie po to , aby podrywać obcą kobietę. Matt mnie zabije , uciekłem z Neverland nie dość , że bez ochroniarzy to w przebraniu , narażając się tym samym na zdemaskowanie przez fanów. Kocham moich fanów nad życie , ale czasem naprawdę potrzebuję prywatności i potrzeby zasmakowania normalnego życia.
***
- I jak?- zapytała Rachel z ciekawością w głosie- To wariat?
-Dla ciebie wszyscy to wariaci, kłamcy i wszyscy tylko mają teorie spiskowe - zaśmiałam się
-Po prostu trzeba uważać , w dzisiejszym świecie roi się od wariatów- odpowiedziała z pełną powagą w głosie Rachel
- To normalny człowiek Rachel , a nie wariat ,powiem Ci nawet ,że czuję się jakbym go znała. Jego głos jest strasznie mi kogoś przypomina
-To głos twojego serca zakochałaś się- drażniła się ze mną dziewczyna
-Lepiej idz zanieś mu ciasto czeka na nie - chciałam coś jeszcze dodać , ale zobaczyłam Courtney stojącą w drzwiach lokalu.
-Cześć kochana-krzyknęła na całą kawiarnie zwracając na nas całą uwagę , a tym samym wszystkie pary oczu były , które znajdywały się w pomieszczeniu były zwrócone na nas
-Nie za głośno? -zwróciłam się do dziewczyny
-W sumie możecie ściszyć muzykę, dzięki, że pytasz
-Przecież nie oto mi chodzi , zresztą nie ważne o co chodzi z tym tajemniczym SMS , którego rano dostałam?- zapytałam czując ,że ciekawość zjada mnie od środka
-Mam dla ciebie staż, a raczej będziesz moją asystentką , jeśli się oczywiście zgodzisz. Pracuję nad nowym artykułem do gazety. Temat do gwiazdy , a raczej jedna chodzi mi tu o Michaela Jacksona , dzwoniłam już do jego menadżera , czekam tylko na wiadomość odnośnie terminu spotkania. Ja będę przeprowadzać z nim wywiad , a ty skoro tak lubisz fotografię będziesz nam robić zdjęcia , abym miała materiały do gazety. Oczywiście trochę pozwiedzamy Neverland , tam również możesz porobić zdjęcia , spokojnie wszystko załatwię jeśli chodzi o twoje studia i pracę to jak zgadzasz się być moją asystentką?
I tak skończyłam rozdział drugi , jak myślicie Audrey zgodzi się być asystentką Courtney? od tego rozdziału zacznie się dziać więcej , ponieważ do opowiadania wchodzi nie kto inny jak Mike. Dajcie znać w komentarzu czy ten rozdział się wam spodobał , pamiętajcie każdy komentarz motywuje mnie do pisania
''Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają jak latać.''
-Antoine de Saint-Exupery
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top